Lion napisał/a:
- Zbieranie całego jebanego zamku. Właśnie zbieranie jest gorsze niż rozkładanie, bo ten wielki nadmuchany zamek musisz opróżnić z powietrza i zwinąć w jak najmniejszy rulonik. Wszyscy widzieli jak to stoi, ale o tym jak się to zwija media milczo. Nie polecam
Właśnie popsułeś moje życiowe plany i zrujnowałeś karierę Miałam zamiar zebrać pieniądze, kupić dmuchany zamek i jeździć po festynach, dożynkach i odpustach, a po skończonej robocie sama na tym zjeżdżać... Ale nie wiedziałam, że to się tak ciężko zwija... No i jeszcze: "Nie polecam". Ech. Z drugiej jednak strony, można by rzecz, że uratowałeś mnie przed męczarnią i złą inwestycją
Część o straszeniu tam duchów to bzdury, ciekawsza jest legenda o uwięzionym jeńcu. Jest ona bardzo popularna, można o niej przeczytać w wielu książkach, przewodnikach i powstał o niej nawet film ("Fort 13" (1984), którego reżyserem był Grzegorz Królikiewicz).
Ponieważ historia ta bardzo mnie zaciekawiła, osobiście udałam się do tego fortu rok temu:
Oprócz cykania sweet fotek na zewnątrz, postanowiłam wejść sobie także do środka mimo obstawienia fortu tablicami "Zakaz wstępu". Niestety miałam mega chujową latarkę, która prawie nie dawała światła. Nie mogłam zagłębić się więc jakoś daleko, bo bałam się wwalić w jakąś dziurę.
Tak, napis "Wejście grozi śmiercią" jest bardzo zachęcający...
No i generalnie to wygląda tak, że idzie się cały czas wąskim tunelem, który stopniowo się obniża. Powoli robi się coraz ciemniej, a moja latarka daje chyba mniej światła, niż gdybym paliła zapałki. No i tak zaczęłam sobie przypominać wędrówkę hobbita tym tunelem w stronę jeziora z golumem. A potem przypominam sobie tę legendę z linka powyżej. I tak mi się robi jakoś ten, średnio przyjemnie. Odwracam się, a wyjście tam gdzieś daleko jaśnieje, a potem znowu wgłąb tunelu, z którego ciemność aż wydaje się wypływać, przez to, że wcześniej spojrzałam w stronę światła. I taki zapach stęchlizny i wilgoci... Nie wiem, czy, tak jak ten gościu pisze w artykule, ma się wrażenie, "jakby coś w nim było", ale z pewnością wrażenie, które się ma, schodząc tam w dół, nie należy do wybitnie przyjemnych. Uszłam jeszcze parę kroków i w "świetle" mojejpseudolatarki widzę fragment jakichś krętych schodów. No i tak sobie myślę, że na dziś chyba starczy i następnym razem idę tam z kimś drugim jednak. No i jak zaczęłam wracać, to tak jakoś szybciej mi poszło niż w dół
Polecam
PS. Historia kojarzy się tez trochę z Dharmą i Łabędziem.
A to znowu kojarzy mi się z wizytą na krasie morawskim w Czechach, gdzie są całe tysiące jaskiń. W niektórych z nich znaleziono meble, różne urządzenia, sprzęt wojskowy itp. Jak nam powiedział o tym nasz wykładowca, to jedna laska od razu "Jak w Lostach "
To też polecam
We are all evil in some form or another, are we not?
No koło mnie też jest sporo takich różnych schronów, bunkrów itp. Naturalnych jaskiń się nie uświadczy bo pod spodem piach, ale te zbudowane przez człowieka również są spoko.
U mnie jak się domyślacie takie fortyfikacje budowali głównie Niemcy bo mieszkam praktycznie na przedwojennej granicy gdzie moja wioska była jeszcze w Niemczech, a ta 5km dalej już w II RP. Potem jeszcze powstał Wał Pomorski i do dziś można podziwiać sobie takie bunkry.
Większość oczywiście zdewastowana, część zamieszkana przez bezdomnych, a część z tego co wiem nawet odnowiona i udostępniona dla turystów. Sam jako dzieciak łaziłem po takich bunkrach i znam to uczucie co opisywała Arleta jak po nich łaziła. Każdy szmer powodował szybsze bicie serca, a kiedyś to już w ogóle miałem stracha lecz był to tylko szczur wielkości stopy.
Co do nazw ciekawych miejsc to jak ktoś się interesuje historią to polecam Borne Sulinowo bo tam jest tego sporo bo reszta często jest rozsiana po wioskach, gdzieś z boku, w zapomnieniu.
Na koniec dodam tylko, że u mnie w wiosce planowano zamach na pewnego Austryjaka z wąsem co rządził Niemcami kiedy jechał do Wilczego Szańca, ale na szczęście nie doszedł do skutku bo dziś mieszkał bym w Mekce neonazistów
noom, to znane jest, kiedyś chyba tez myślałam, by się tam wybrać
W Wilczym Szańcu też byłam, ale on jest taki popularny i pełno tam turystów, co odbiera tajemniczości.
no i tych bunkrów z II wojny to u mnie też troche jest, nawet w Zielonce, nie mówiąc o Warszawie i jej pozostałych okolicach
Forty w Przemyślu i wokół Przemyśla, jak San Rideau to są forty z I wojny światowej i one maja trochę inny klimat, a jest ich tam naprawdę pełno, niektóre łatwo dostępne, niektóre poukrywane w lasach.
Oprócz tego oczywiście są też bunkry z II wojny, gdyż, wzdłuż Sanu przebiegała słynna linia Mołotowa wzdłuż niej jest sporo takich bunkrów, ale one się nie umywają do tych starych fortyfikacji...
bo dziś mieszkał bym w Mekce neonazistów
no i nie tylko, bo pewnie w ogóle pełno turystów by się kręciło ;p
We are all evil in some form or another, are we not?