Mistrz Przetrwania
  
Strona Główna ::  Forum ::  Szukaj
Listopada 28 2024 20:55:09 
 
Nawigacja

Menu główne
Strona Główna
Forum
Szukaj

Mistrz Przetrwania
Podsumowanie MP
Co to jest?
Zasady
Rozbitkowie Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 550
Najnowszy Użytkownik: ofysa
Wątki na Forum

Najnowsze Tematy
moja pani od literat...
Książki
hrh
lol
Rwać czy nie rwać?

Najciekawsze Tematy
Wyspa [9992]
Obóz Tamtych [6587]
Zabawa w telepatię [5441]
HAWKINS [3604]
ZLOsT [3580]
Last Seen Users
Umbastyczny 1 day
Michal 2 weeks
Otherwoman 2 weeks
mrOTHER 3 weeks
Lion 3 weeks
Lincoln 9 weeks
Flaku11 weeks
Isabelle13 weeks
chlaaron30 weeks
Diego33 weeks
Wyszukiwarka


Zobacz Temat
Mistrz Przetrwania | Inne | HydePark
Strona 6 z 36 << < 3 4 5 6 7 8 9 > >>
Autor RE: Niekończąca się opowieść
shan
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Shannon Rutherford

Postów: 3022

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 23-02-2010 20:22
Na bezludnej wyspie, gdzie jeszcze niedawno życie płynęło beztrosko pojawił się tajemniczy wielbiciel pączków, który kochał też dziobaki. Pewnego deszczowego dnia poszedł do lasu w poszukiwaniu nowego przyjaciela- ładnego kota w czarnych conversach i pięknym różowym mercedesie klasy C. Niestety wielbiciel nie znalazł Mercedesa, ale odnalazł upragnionego kota z pięknym maluchem w kolorze zielonym. Wielbiciel nazywał się Krzysztof Ibisz, znany z Telewizji Polsat. Jak ujrzał jego spam na forum to od razu zaprosił go do swojego forum, które było o dziobakach jego ulubionych zwierzątkach.
Następnie spotkał Chajzera ten już nie lubił za bardzo dziobaków dlatego on poszczuł go dziobakiem. Następnie ujrzał idącego króla dziobaków, który patrzał wprost na jego szlachetną duszę. Podszedł do niego i otrzymał skrzynię, w której były różowe kajdanki i pluszowe maskotki dziobaków wyciągnął jedną i poszedł w krzaki. Odgarniając gałęzie, znalazł ślady murzyńskich strusiów natychmiast się tym zaciekawił i pobiegł jednak nie mógł się powstrzymać przed podrapaniem się w kolano przez co wykonał efektownego fikołka i wylądował w dolinie pełnej strusi nie mógł się stamtąd wydostać, więc krzyczeć, tak aby odpędzić złowrogie strusie. Niespodziewanie usłyszał głos dochodzący z odległego kanionu, głębokiego na ponad kilometr. Głos należał do dziobaka, który był niesamowicie rozdrażniony, potem wyskoczył zza krzaków i wystraszył Krzysia. Krzysiu ze strachu rozdarł sobie majtki.
Z których wyszedł miś Benjamina Linusa. Powiedział on do Krzysia, że jest bardzo szpetny i nie umie nawet zrobić z zapałki modelu rzeczy powszechnie zwanej telefonem komórkowym. Krzysiu obraził się, ale pokazał coś mu. Była to uniwersalna dubeltówka i najnowszy przepychacz do toalet. Miś pomyślał, że Krzysztof to niezidentyfikowany obiekt latający o niskim podwoziu i mapie kartograficznej. Więc kopnął go w klejnoty i wyjął z jego kieszeni różowe kajdanki. Więc kopnął go w klejnoty i wyjął z jego kieszeni różowe kajdanki. Przypiął nimi Krzysia do kaloryfera i zaczął snuć Gawędę. Sprytny Krzysiu Ibisz marszczył freda dłonią Dziobaka. Dziobakowi to się wielce podobało, aczkolwiek po kilku chwilach


Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
von Veron
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postów: 2227

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 05-03-2010 19:54
Sprytny Krzysiu Ibisz marszczył freda dłonią Dziobaka. Dziobakowi to się wielce podobało, aczkolwiek po kilku chwilach zmienił zdanie i
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
panda
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Cherrrie Swanson

Postów: 7730

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 05-03-2010 20:55
Sprytny Krzysiu Ibisz marszczył freda dłonią Dziobaka. Dziobakowi to się wielce podobało, aczkolwiek po kilku chwilach zmienił zdanie i uderzył Krzysia w twarz, na co Krzysiu
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
von Veron
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postów: 2227

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 05-03-2010 21:09
Sprytny Krzysiu Ibisz marszczył freda dłonią Dziobaka. Dziobakowi to się wielce podobało, aczkolwiek po kilku chwilach zmienił zdanie i uderzył Krzysia w twarz, na co Krzysiu odpowiedział pięknym Jacko-Krzysiofacem
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Lincoln
Mistrz Gry

Avatar Użytkownika

Postów: 6254

Mistrz Gry

Dodane dnia 14-10-2010 19:51
Może pogramy w Losta (opierając się trochę na fabule) w tym temacie? A jak nie to znowu temat spadnie na sam koniec smiley



Samolot z Sydney do Los Angeles...


4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17722

Administrator

Dodane dnia 14-10-2010 20:00
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłebionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard...





We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Lincoln
Mistrz Gry

Avatar Użytkownika

Postów: 6254

Mistrz Gry

Dodane dnia 14-10-2010 20:06
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty...




/chyba dobrze będzie się skupić na jednej postaci smiley


4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17722

Administrator

Dodane dnia 14-10-2010 20:12
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą...




We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Lincoln
Mistrz Gry

Avatar Użytkownika

Postów: 6254

Mistrz Gry

Dodane dnia 14-10-2010 20:17
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech...


4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17722

Administrator

Dodane dnia 14-10-2010 20:31
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany...




We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Umbastyczny
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Cynthia Hickey

Postów: 11723

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 14-10-2010 20:34
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli
zagubieni24 Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17722

Administrator

Dodane dnia 14-10-2010 20:38
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli puścił głośnego bąka, po czym uprzejmie powiedział: Przepraszam. Po chwili wstał i przeciskając sie między siedzeniami...




We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Lincoln
Mistrz Gry

Avatar Użytkownika

Postów: 6254

Mistrz Gry

Dodane dnia 14-10-2010 20:44
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli puścił głośnego bąka, po czym uprzejmie powiedział: Przepraszam. Po chwili wstał i przeciskając się między siedzeniami, zatrzymał się przy rzędzie, w którym siedział John Locke. - Ale jesteś łysy - zaśmiał się w sobie, po czym klepnął go kilka razy w głowę...


4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Umbastyczny
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Cynthia Hickey

Postów: 11723

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 14-10-2010 20:46
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli puścił głośnego bąka, po czym uprzejmie powiedział: Przepraszam. Po chwili wstał i przeciskając się między siedzeniami, zatrzymał się przy rzędzie, w którym siedział John Locke. - Ale jesteś łysy - zaśmiał się w sobie, po czym klepnął go kilka razy w głowę i odgryzł mu lewe ucho, drapiąc się w międzyczasie po mosznie. Następnie
Edytowane przez Umbastyczny dnia 14-10-2010 20:47
zagubieni24 Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17722

Administrator

Dodane dnia 14-10-2010 20:47
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli puścił głośnego bąka, po czym uprzejmie powiedział: Przepraszam. Po chwili wstał i przeciskając się między siedzeniami, zatrzymał się przy rzędzie, w którym siedział John Locke. - Ale jesteś łysy - zaśmiał się w sobie, po czym klepnął go kilka razy w głowę i odgryzł mu lewe uchą, drapiąc się w międzyczasie po mosznie. Następnie chciał odejść, lecz Locke postanowił tez mu coś odgryźć. Niestety, poniewaz był sparaliżowany, mógł dosięgnąć tylko jednego miejsca. Zatem...




We are all evil in some form or another, are we not?

Edytowane przez Otherwoman dnia 14-10-2010 20:48
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Gooseberry
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Alice Smooth

Postów: 1589

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 14-10-2010 22:10
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli puścił głośnego bąka, po czym uprzejmie powiedział: Przepraszam. Po chwili wstał i przeciskając się między siedzeniami, zatrzymał się przy rzędzie, w którym siedział John Locke. - Ale jesteś łysy - zaśmiał się w sobie, po czym klepnął go kilka razy w głowę i odgryzł mu lewe uchą, drapiąc się w międzyczasie po mosznie. Następnie chciał odejść, lecz Locke postanowił tez mu coś odgryźć. Niestety, poniewaz był sparaliżowany, mógł dosięgnąć tylko jednego miejsca. Zatem powziął chytry plan, by zaatakować wnętrze jego spodni. Niestety, gdy pochylił się nad rozporkiem Jacka, okazało się, że nic tam nie ma. Zdziwiony Locke...
zagubieni24 Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17722

Administrator

Dodane dnia 14-10-2010 22:15
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli puścił głośnego bąka, po czym uprzejmie powiedział: Przepraszam. Po chwili wstał i przeciskając się między siedzeniami, zatrzymał się przy rzędzie, w którym siedział John Locke. - Ale jesteś łysy - zaśmiał się w sobie, po czym klepnął go kilka razy w głowę i odgryzł mu lewe uchą, drapiąc się w międzyczasie po mosznie. Następnie chciał odejść, lecz Locke postanowił tez mu coś odgryźć. Niestety, poniewaz był sparaliżowany, mógł dosięgnąć tylko jednego miejsca. Zatem powziął chytry plan, by zaatakować wnętrze jego spodni. Niestety, gdy pochylił się nad rozporkiem Jacka, okazało się, że nic tam nie ma. Zdziwiony Locke nagle aż wstał z wrażenia. Był w takim szoku, że zapomniał, że nie może chodzić. Kiedy sobie uświadomił, że stoi o własnych siłach...




We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Amelia
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Ruby

Postów: 3904

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 14-10-2010 22:26
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli puścił głośnego bąka, po czym uprzejmie powiedział: Przepraszam. Po chwili wstał i przeciskając się między siedzeniami, zatrzymał się przy rzędzie, w którym siedział John Locke. - Ale jesteś łysy - zaśmiał się w sobie, po czym klepnął go kilka razy w głowę i odgryzł mu lewe uchą, drapiąc się w międzyczasie po mosznie. Następnie chciał odejść, lecz Locke postanowił tez mu coś odgryźć. Niestety, ponieważ był sparaliżowany, mógł dosięgnąć tylko jednego miejsca. Zatem powziął chytry plan, by zaatakować wnętrze jego spodni. Niestety, gdy pochylił się nad rozporkiem Jacka, okazało się, że nic tam nie ma. Zdziwiony Locke nagle aż wstał z wrażenia. Był w takim szoku, że zapomniał, że nie może chodzić. Kiedy sobie uświadomił, że stoi o własnych siłach, tak go to ucieszyło, że chwycił dłońmi twarz Jacka i w podziękowaniu pocałował go w usta. Gdy tylko poczuł nieświeży oddech Jacka...


Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17722

Administrator

Dodane dnia 14-10-2010 22:28
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli puścił głośnego bąka, po czym uprzejmie powiedział: Przepraszam. Po chwili wstał i przeciskając się między siedzeniami, zatrzymał się przy rzędzie, w którym siedział John Locke. - Ale jesteś łysy - zaśmiał się w sobie, po czym klepnął go kilka razy w głowę i odgryzł mu lewe uchą, drapiąc się w międzyczasie po mosznie. Następnie chciał odejść, lecz Locke postanowił tez mu coś odgryźć. Niestety, ponieważ był sparaliżowany, mógł dosięgnąć tylko jednego miejsca. Zatem powziął chytry plan, by zaatakować wnętrze jego spodni. Niestety, gdy pochylił się nad rozporkiem Jacka, okazało się, że nic tam nie ma. Zdziwiony Locke nagle aż wstał z wrażenia. Był w takim szoku, że zapomniał, że nie może chodzić. Kiedy sobie uświadomił, że stoi o własnych siłach, tak go to ucieszyło, że chwycił dłońmi twarz Jacka i w podziękowaniu pocałował go w usta. Gdy tylko poczuł nieświeży oddech Jacka, zwrócił natychmiast cały obiad, śniadanie i wczorajsza kolację na doktorka. Jack zaś...





We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Niekończąca się opowieść
Lincoln
Mistrz Gry

Avatar Użytkownika

Postów: 6254

Mistrz Gry

Dodane dnia 14-10-2010 23:18
Samolot z Sydney do Los Angeles leciał właśnie nad mrocznymi wodami Pacyfiku pełnymi niezgłębionych tajemnic, gdy jeden z jego pasażerów, Jack Shephard oglądając się za stewardessą dostał napadu kichania - A psik! - kichnął wprost na Rose, po czym wyszczerzył do niej zęby, na których znajdował się kawałek liścia sałaty. Rose popatrzyła na niego wilkiem, po czym zaczęła wycierać smarki Jacka ze swojej twarzy w taki sposób, że tylko bardziej się rozmazały. Jack, jako lekarz, chcąc pospieszyć kobiecie z pomocą. - Robisz to źleee - powiedział, mocno akcentując i przeciągając ostatnie słowo. Zwilżył chusteczkę śliną, po czym zaczął wycierać jej twarz. Nie przestawał do niej mówić, w ogóle nie zwracając uwagi na swój nieświeży oddech... Rose zaczęła się odganiać od Jacka, myśląc, że napadł ją jakiś psychopata. Po chwili podszedł ktoś z obsługi. Panie Shephard, co Pan robi? - zapytał, mierząc go wzrokiem i lekko podnosząc brew, obserwując jego poczynania. Jack lekko zmieszany, ale nie wstrząśnięty zaczął udawać koczkodana, czyli puścił głośnego bąka, po czym uprzejmie powiedział: Przepraszam. Po chwili wstał i przeciskając się między siedzeniami, zatrzymał się przy rzędzie, w którym siedział John Locke. - Ale jesteś łysy - zaśmiał się w sobie, po czym klepnął go kilka razy w głowę i odgryzł mu lewe uchą, drapiąc się w międzyczasie po mosznie. Następnie chciał odejść, lecz Locke postanowił tez mu coś odgryźć. Niestety, ponieważ był sparaliżowany, mógł dosięgnąć tylko jednego miejsca. Zatem powziął chytry plan, by zaatakować wnętrze jego spodni. Niestety, gdy pochylił się nad rozporkiem Jacka, okazało się, że nic tam nie ma. Zdziwiony Locke nagle aż wstał z wrażenia. Był w takim szoku, że zapomniał, że nie może chodzić. Kiedy sobie uświadomił, że stoi o własnych siłach, tak go to ucieszyło, że chwycił dłońmi twarz Jacka i w podziękowaniu pocałował go w usta. Gdy tylko poczuł nieświeży oddech Jacka, zwrócił natychmiast cały obiad, śniadanie i wczorajsza kolację na doktorka. Jack zaś nie zdążył zareagować gdyż samolot wpadł w turbulencje. Shephard ratując się przed upadkiem starał się chwycić czegokolwiek. Padło na włosy Sayida.


4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Wyślij Prywatną Wiadomość
Strona 6 z 36 << < 3 4 5 6 7 8 9 > >>
Skocz do Forum:
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w Shoutboksie.

mrOTHER
06/11/2024 20:44
smiley

Umbastyczny
02/11/2024 18:52
Lją smiley

Otherwoman
02/11/2024 18:31
może dołączysz do naszego klubu książkowego? smiley

Lion
02/11/2024 17:57
widze ze oprocz tego flaku sie zesraku 3 miesiace temu dobra wszystkie najwazniejsze info nadrobione do zoba w 2047

Lion
02/11/2024 17:56
wlasnie tak myslalem ze tu wejde i zastane mumie other i umby

Otherwoman
05/10/2024 13:07
Wolałabym nie smiley gorzej, jak to znak, że trafię na bezludną wyspę smiley

Umbastyczny
04/10/2024 19:15
smiley może to znak, że w Twoim życiu pojawi się Michael?

Otherwoman
04/10/2024 11:29
Creepy

Otherwoman
04/10/2024 11:29
Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...

Otherwoman
04/10/2024 11:26
Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.

Otherwoman
01/10/2024 20:54
Ok czekam

Umbastyczny
01/10/2024 20:15
Chyba dopiero jutro wrzucę post książkowy.

Umbastyczny
23/09/2024 20:12
smiley

Otherwoman
23/09/2024 17:16
najlepszego z okazji rocznicy Lost smiley

Umbastyczny
22/09/2024 22:21
smiley

Otherwoman
21/09/2024 18:52
siemka, Umba smiley

Otherwoman
30/08/2024 18:50
smiley

Umbastyczny
28/08/2024 21:43
Właśnie wróciłem :3 Generalnie super, widoki niesamowite, jutro albo w piątek może wrzucę krótką relację

Otherwoman
27/08/2024 17:31
dawno tu nie zaglądałam smiley Jak wyjazd do Norwegii, Umba?

Umbastyczny
10/08/2024 22:12
<3

Archiwum