Tak mi się teraz przypomniało więc pytanie do prowadzącego. Ten film ulubiony postaci, który mieliśmy podać w zgłoszeniu miał w ogóle jakieś znaczenie? A jak nie to jaki zamysł miałeś Faraday na wykorzystanie tego?
Dobra. Teraz serio czas na podsumowanie. Zgadzam się o dziwo ze wszystkimi zarzutami w moją stronę. Jedyne i dosyć słabe usprawiedliwienie mam takie, że z jakiegoś powodu od samego początku MP36, praktycznie od pierwszego tygodnia cierpiałem na bezustanny brak weny i blokadę, która nie pozwalała mi na sklecenie dłuższego posta. Dawno czegoś takiego nie miałem i nie wiem skąd się to wzięło. Być może z tego że początkowo za bardzo przyłożyłem się do researchu pod edycję i wymyślania fabuły. Przeczytałem książkę na której twórcy oparli pomysł na Stranger Things (Project Montauk - do połowy bo jest w niej strasznie dużo męczącego pseudotechnicznego i pseudonaukowego języka), obejrzałem filmy które ich inspirowały i kilka innych. Te filmy to między innymi Aliens, Dreamcatcher, Fury (stąd wziąłem samochodziki - w filmie było sterowanie miniaturowymi pociągami za pomocą umysłu), The Philadelphia Experiment. I być może z tego faktu wzięło się wypalenie zanim na dobre zaczęliśmy grać. Ale miałem silne postanowienie, że tym razem choćby waliło się i paliło to nie odpuszczę i doprowadzę tę edycję do końca.
Debbie
Patrząc z perspektywy największą moją bolączką był brak postaci wiedzącej co i jak, stojącej po stronie bohaterów. Mogłem rzeczywiście wykorzystać bardziej Debbie. Mój pomysł na tą postać był taki, że za dziecka dość długo brała ona udział w eksperymentach. Gdy okazało się, że przeceniano jej potencjał sztucznie wywołano u niej amnezję. Jednak nie była ona stuprocentowo skuteczna bo Debbie miała przebłyski z laboratorium, które skłoniły ją do zajęcia się teoriami spiskowymi. Pomysł dawał ogromne możliwości a ja z nich nie skorzystałem. Z wymienionych wyżej przyczyn nie czułem się na siłach pisać dużą ilością NPCów.
Pan Brenson
Liczyłem że Flaku jednak trochę więcej pogra i będę mógł rozwinąć jego relację z młodszym alter ego. Pomysł był taki, że "nasz" Brenson nie był wcale postarzałym Brensonem ze statku. Nie udało mi się w końcu tego pokazać. Miało to uświadomić postaciom (pewnie tylko Francisowi), że anomalie czasoprzestrzenne wcale nie muszą zachodzić między różnymi punktami na tych samych liniach czasowych. Statek w Hawkins był statkiem z innej linii czasowej. Młody Brenson miał uzyskać w wyniku wypadku na USS Eldrige szerszą perspektywę, widzenie czterowymiarowe (pomysł z "Rzeźni nr 5", którą przeczytałem w zeszłe wakacje) no ale tego też nie zrealizowałem...
"Nasz" Brenson po prostu zniknął i pojawił się razem z USS Eldrige z "naszej" linii czasowej i doznał uszkodzeń mózgu przez które nie pamiętał tego co zaszło... i miał nierówno pod sufitem.
p.s. Oczywiście musiałem tutaj edytować tekst bo wszędzie zamiast Brenson napisałem Brenner...
Sprawa przycisku i Jedenastki.
Tak, przycisku nie było. Słowo "przycisk" użyła jako pierwsza chyba Mia a Brauer to tylko podchwycił.
Prawda była inna. Tak jak było w dokumentach. Naukowcy stopniowo zwiększali moc nadajnika podpinając pod niego kolejne osoby spośród 11 obiektów badawczych. Przy podłączeniu matki Jedenastki, Terry Ives wszystko się schrzaniło. Pozornie trwała ona w katatonii, ale po podłączeniu jej do nadajnika jej furia i frustracja spowodowana utratą dziecka wyzwoliły ogromne pokłady mocy. Jej siła była tak duża, że przejęła kontrolę nad resztą podłączonych. W bazie rozpętało się piekło. Paru naukowców poniosło śmierć (mój błąd - brak jakichkolwiek zwłok w bazie), uciekli z bazy.
Brauer i Jerkins doszli do wniosku, że jedynymi osobami zdolnymi powstrzymać Terry będą ludzie o takich samych specjalnych mocach. Dlatego wybrano was. Byliście kimś w rodzaju rezerwowych, osoby o największym potencjale po tych 11 najlepszych. Przycisk wziął się stąd, że Brauer nie chciał przyznać, że będziecie musieli prawdopodobnie zmierzyć się z parapsychicznymi supermenami.
Po wejściu do stacji nadawczej matka Jedenastki próbowała was powstrzymać zabijając Carlę. Jedenastka ujawniła się jej prosząc o litość dla was i dlatego Terry nie atakowała dalej. Miało być tak, że nie możecie wyłączyć wszystkich kapsuł dopóki matka Jedenastki nie odzyska córki. Jedenastka wiedziała, że jej matka panuje nad nadajnikiem i wiedziała, że sytuacja nie uspokoi się dopóki Terry nie spotka się z córką. Stąd była prośba o pomoc w snach. Ale tutaj pomieszała mi się chronologia i ogólnie słabo to rozegrałem... Kryzys weny osiągnął szczyt.
Zakończenie
W zupełnie pierwszej wersji mieliście cofnąć się w czasie, żeby zabić Brennera lub matkę Jedenastki. Celem miało być przerwanie ciągu wydarzeń doprowadzających do inwazji potworów. Jednak uznałem, że bezpośrednich podróży w czasie nie będzie bo były w co drugiej edycji lostowej.
W drugiej wersji zakończenie miało wyglądać tak, że armia was dopadła, w wyniku walki mieli zginąć wszyscy oprócz zwycięzcy. Zrządzeniem losu miała być w momencie ataku najbliżej matki Jedenastki i ta, żeby choć trochę odwdzięczyć się za to, że przynajmniej ostatnie chwile mogła przeżyć z córką zwycięzca miałby zostać przeniesiony do innego wszechświata, gdzie mogłaby prowadzić takie życie jak przed edycją z tą różnicą, że nie byłoby w niej ludzi o nadprzyrodzonych mocach/nazistowskich a potem CIA-owych eksperymentów na ludziach.
Trzecia wersja to była wasza wersja.
Ulubiony film
Miałem pomysł, żeby po przejściu na Drugą Stronę postaci walczyły nie tylko z bestiami wzorowanymi na Obcym, ale także z wrogami wzorowanymi na ich ulubionych filmach jako wytworów umysłu. Tylko po przemyśleniu doszedłem do wniosku, że pomysł dosyć dziwaczny a dodatkowo większość waszych filmów nie pasowała do wymyślania potworów.
Edytowane przez Faraday dnia 24-01-2017 20:34
Akcja z Jedenastką - to faktycznie ma sens. Wiesz, nie musiałeś tego dokładnie opisywać, wystarczyły 2-3 zdania więcej, bo sporo "hintów" w tą stronę dałeś Ale rozumiem o co chodzi.
Film - ciekawy pomysł, ale faktycznie trochę się nie dostosowaliśmy do planu ;p
Patrząc z perspektywy największą moją bolączką był brak postaci wiedzącej co i jak, stojącej po stronie bohaterów.
Dla mnie to jest podstawa. Zawsze robię taką postać NPC właśnie po to, żeby nią popychać fabułę, jak gracze sami nie ogarniaja
Chyba za bardzo chciałem trzymać się serialu - tam bohaterowie do wszystkiego musieli dochodzić sami składając do kupy szczątki informacji z różnych źródeł. Jedyny pozytywny bohater, który dużo wiedział z trudem mówił.
To jak jesteśmy przy licytowaniu się w sb, kto jest bardziej niezrozumiany:
, a co innego grać postacią taką jak Trevino i jeszcze się podniecać jaki to on jest "wspaniały".
No, ta podnieta jest trochę zastanawiająca
To w ogóle nie jest dziwne, czy jakieś no nie wiem, zastanawiające
Jakieś 99% wypowiedzi/poglądów Richarda zgadza się z moimi własnymi. I po prostu czasem się ucieszę, jak zobaczę, że jest ktoś, kto myśli podobnie
Poza tym jest jeszcze coś w tego typu fascynacjach. Oprócz tego, co pisał np Flaku, czyli jakiejś tam zwyczajnej fascynacji ciemną stroną mocy, to jest coś jeszcze. A mianowicie w niektórych ludziach istnieje takie intuicyjne pragnienie wolności absolutnej, zerwania z wszelkimi zasadami, regułami i konwenansami społecznymi.
No i np tu mamy taką wypowiedź:
"A manr17;s beliefs are his own business. Neither the Church nor anybody else has any right to tell you how to think and how to act; thatr17;s what real freedom is about; to be able to be who you really are not what you are expected or supposed to be.
Richard Ramirez"
To jest oczywiście teoria. Ale wiele osób czegoś takiego pragnie, jednak nie ma odwagi, bądź nie jest w stanie z różnych innych przyczyn po to sięgnąć.
Ja nie oceniam i nie chcę dyskutować o tym, czy to jest słuszne, ale jest to absolutnie zrozumiałe. Stąd tak wielu ludzi to fascynuje i pociąga.
Generalnie na ten temat można by napisać całą książkę. Ja sobie tylko wrzucam czasem jakieś okrawki, które mi akurat przyjdą do głowy (akurat o tym sobie pomyślałam wczoraj w 509). W ogóle zresztą jestem zbyt chaotyczną osobą, by pisać elaboraty, jak Mr.Other. Zresztą kto by to czytał.
We are all evil in some form or another, are we not?
Tylko koleś oprócz gadania ciekawych rzeczy o wolności mordował przy okazji ludzi. Ciekawe jakie zdanie na ten temat miały jego ofiary albo ich rodziny.
Edytowane przez adi1991 dnia 25-01-2017 19:56
adi1991 napisał/a:
Tylko koleś oprócz gadania ciekawych rzeczy o wolności mordował przy okazji ludzi. Ciekawe jakie zdanie na ten temat miały jego ofiary albo ich rodziny.
No bo on przenosił teorię na praktykę.
Myślę, że raczej go nie interesowało ich zdanie na ten temat
We are all evil in some form or another, are we not?
adi1991 napisał/a:
Tylko koleś oprócz gadania ciekawych rzeczy o wolności mordował przy okazji ludzi. Ciekawe jakie zdanie na ten temat miały jego ofiary albo ich rodziny.
No bo on przenosił teorię na praktykę.
Myślę, że raczej go nie interesowało ich zdanie na ten temat
no to czemu fascynować się kolesiem który mówi i gada co innego? ja też bym umiał ładnie mówić ale co z tego skoro w ogóle by się to nie miało do tego jak się zachowuję
no to czemu fascynować się kolesiem który mówi i gada co innego?
adi i ty się dziwisz, że nikt cię nie rozumie
Ale przecież on własnie robi, to o czym mówi. Chodziło mi własnie o to, że większość ludzi tylko mówi. A on przekuwa teorię na praktykę, że tak to ujmę łopatologicznie. I właśnie dlatego ludzi fascynuje.
Sam zreszta nazywa ludzi hipokrytami i tu tez ma rację
We are all evil in some form or another, are we not?
nie wiem po co tu wchodzę, ale skoro już się stało to:
Poza tym jest jeszcze coś w tego typu fascynacjach. Oprócz tego, co pisał np Flaku, czyli jakiejś tam zwyczajnej fascynacji ciemną stroną mocy, to jest coś jeszcze. A mianowicie w niektórych ludziach istnieje takie intuicyjne pragnienie wolności absolutnej, zerwania z wszelkimi zasadami, regułami i konwenansami społecznymi.
Tylko koleś oprócz gadania ciekawych rzeczy o wolności mordował przy okazji ludzi. Ciekawe jakie zdanie na ten temat miały jego ofiary albo ich rodziny.
No adi, właśnie na tym polega wolność absolutna, że możesz robić co zechcesz, włącznie z mordowaniem ludzi. Można też to potraktować jako formę buntu, skrajny przejaw nonkonformizmu. Dodatkowo wydaje mi się, że na to składają się dwa inne elementy czyli wysokie ego i ogólnie pojęty nihilizm, co w efekcie daje poczucie wyższości, brak empatii i szacunku dla życia jako takiego, więc osoba z takim charakterem i tkwiąca w swoich przekonaniach raczej nie ma większego problemu, żeby kogoś zabić. Nie znam tego Ramireza, ale się odnoszę ogólnie do morderców i tego co nimi kieruje. W sumie, mógłbym nawet powiedzieć, że w jakimś stopniu ich rozumiem, bo sam należę do osób, która najchętniej zerwałaby ze wszelkimi konwenansami, tyle że na szczęście przy okazji wyznaję zasadę "nie wchodzenia w drogę innym", no i jestem w miarę empatyczny i biorę pod uwagę, że ktoś inny np. chciałby żyć
Flaku napisał/a:
nie wiem po co tu wchodzę, ale skoro już się stało to:
Poza tym jest jeszcze coś w tego typu fascynacjach. Oprócz tego, co pisał np Flaku, czyli jakiejś tam zwyczajnej fascynacji ciemną stroną mocy, to jest coś jeszcze. A mianowicie w niektórych ludziach istnieje takie intuicyjne pragnienie wolności absolutnej, zerwania z wszelkimi zasadami, regułami i konwenansami społecznymi.
Tylko koleś oprócz gadania ciekawych rzeczy o wolności mordował przy okazji ludzi. Ciekawe jakie zdanie na ten temat miały jego ofiary albo ich rodziny.
No adi, właśnie na tym polega wolność absolutna, że możesz robić co zechcesz, włącznie z mordowaniem ludzi. Można też to potraktować jako formę buntu, skrajny przejaw nonkonformizmu. Dodatkowo wydaje mi się, że na to składają się dwa inne elementy czyli wysokie ego i ogólnie pojęty nihilizm, co w efekcie daje poczucie wyższości, brak empatii i szacunku dla życia jako takiego, więc osoba z takim charakterem i tkwiąca w swoich przekonaniach raczej nie ma większego problemu, żeby kogoś zabić. Nie znam tego Ramireza, ale się odnoszę ogólnie do morderców i tego co nimi kieruje. W sumie, mógłbym nawet powiedzieć, że w jakimś stopniu ich rozumiem, bo sam należę do osób, która najchętniej zerwałaby ze wszelkimi konwenansami, tyle że na szczęście przy okazji wyznaję zasadę "nie wchodzenia w drogę innym", no i jestem w miarę empatyczny i biorę pod uwagę, że ktoś inny np. chciałby żyć
No, wreszcie jakaś sensowna wypowiedź
Oczywiście ogólnikowa, bo wrzucanie wszystkich morderców do jednego wora, to jak wrzucania wszystkich przeciwników PiS do wora z napisem "komuchy".
No ale ogólnie dobrze wszystko tłumaczy
We are all evil in some form or another, are we not?
Poza tym jest jeszcze coś w tego typu fascynacjach. Oprócz tego, co pisał np Flaku, czyli jakiejś tam zwyczajnej fascynacji ciemną stroną mocy, to jest coś jeszcze. A mianowicie w niektórych ludziach istnieje takie intuicyjne pragnienie wolności absolutnej, zerwania z wszelkimi zasadami, regułami i konwenansami społecznymi.
Psychopaci, którzy mają dość zdrowego rozsądku by nie ryzykować więzieniem.
Takie jedno zdanie sprostowania. Ja wiem, że takie zjawisko istnieje i potrafię je zrozumieć jeśli przekładać ją tylko na logikę. Co nie zmienia faktu, że moralność nie pozwala mi siedzieć cicho jak ktoś podnieca się jak w przerwach od mordowania jakiś koleś papla sobie coś co jest wygodne dla ludzi.
No tak, ogólnikowa oczywiście, bo różni mordercy kierują się różnymi pobudkami, po za tym ja się tym zbytnio nie interesuję, więc to są tylko moje odczucia. No i odnosiłem się głównie do pojęcia wolności absolutnej
Poza tym jest jeszcze coś w tego typu fascynacjach. Oprócz tego, co pisał np Flaku, czyli jakiejś tam zwyczajnej fascynacji ciemną stroną mocy, to jest coś jeszcze. A mianowicie w niektórych ludziach istnieje takie intuicyjne pragnienie wolności absolutnej, zerwania z wszelkimi zasadami, regułami i konwenansami społecznymi.
Psychopaci, którzy mają dość zdrowego rozsądku by nie ryzykować więzieniem.
Czyli na przykład ja
Bo generalnie czasami sięganie po taką wolność grozi właśnie utratą wolności, więc trzeba to jakoś wyważyć wedle własnego uznania ;p
No i w ogóle uważam ze słowo "psychopata" jest nadużywane i tez wrzuca się tam wszystko jak leci...
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman napisał/a:
No i w ogóle uważam ze słowo "psychopata" jest nadużywane i tez wrzuca się tam wszystko jak leci...
To co niby się tam wrzuca?
No każde odstępstwo od normy. Ludzie po prostu nazywają potocznie psychopatą każdego, kogo uznają za nienormalnego. Przynajmniej ja się z tym spotykam na okrągło.
We are all evil in some form or another, are we not?
Moja pierwsza myśl, gdy słyszę MP36, to: herbatki Mii no i oczywiście pokój Brauera, w którym działo i znajdowało się wszystko.
Gdybym miał/a przeżyć w prawdziwym życiu coś, co wydarzyło się w tej edycji, byłoby to:
W zasadzie to nic, każda część była dramatyczna lub po prostu niedołężna i żadnej z pewnością nie chciałabym przeżyć w prawdziwym życiu. Nie chciałabym otrzymać też żadnych mocy, bo zdaję sobie sprawę, że na pewno nie mogłabym ich używać dowolnie, ktoś zapewne w końcu by to zauważył i doniósł na mnie.
W skali 1-10 edycję oceniam na:
Fred, będzie to silne 7. Większość wie, że nie zawsze potrafię się zaangażować w edycję, ostatnią, w którą grałam było MP30. Nie oglądałam serialu, więc musiałam pytać np. pandy o niektóre rzeczy, można było to spokojnie opisać. Minus za to przede wszystkim, że czasami były sytuacje, w których ciągle nasze postacie sobie coś wyobrażały, to było lekko irytujące. Pamiętam jak mi w mp13 nie raz ludzie niszczyli plany, ale zawsze się dostosowywałam i leciałam dalej. Pozwalałam im samemu kreować świat. To była w zasadzie moja pierwsza edycja, którą prowadziłeś, więc jak dla mnie była dosyć nieprzewidywalna, co było jej sporym atutem.
Osoby, które chciałabym/chciałbym wyróżnić w swoim podsumowaniu:
- panda za według mnie dobrą grę i stały kontakt w zasadzie z postacią. Wiedziałam trochę o niej więcej, a przynajmniej tak mi się wydawało. Po części faktycznie dało się odczuć, że to byłaś Ty, ale nie ma co też tak tego utożsamiać w 100%.
- otherw - Trey to była naprawdę dobra postać. Gdybym mogła wyciąć próby oraz same gwałty to naprawdę byłabym pod wrażeniem. Nie raz uśmiechałam się czytając Twoje posty, to była naprawdę specyficzna postać, ale podobała mi się dużo bardziej niż Dores. Ja już chyba przyzwyczaiłam się do Twojej kreacji, dlatego mocny plus dla Treya.
- mro - postać wkurzająca, irytująca, ale taki chyba też miał Francis być, w prawdziwym życiu chyba nawzajem rzucalibyśmy ironicznymi komentarzami w swoje strony, albo w końcu skończyłoby się rękoczynem. Ale to mi się właśnie zajebiście też podobało, bo wręcz wpasowywał się do tej edycji i przede wszystkim jako jedyna postać według mnie była od początku do końca prowadzona rzetelnie, bez zmian w charakterze.
- umba, co do Shirley mam dwa obrazy, z jednej strony wiem, że była przerysowana i te akcje z robieniem kanapek nie były na serio i to w zasadzie było śmieszne ale z drugiej strony dla mnie była to postać lekko niespójna(może dlatego, że czasami wchodził tam sam Umba), mam tu na myśli, że bywały momenty, że kura domowa dostawała nagłego olśnienia umysłu i mówiła nawet z sensem. Ale to w zasadzie tak jak ktoś wyżej napisał, dodajemy pewne rzeczy do swoich postaci mimo wszystko.
- adi podziwiam Cię za wzięcie murzyna do tej edycji, moja postać może nie była zbyt miła dla Twojej, ale to w 100% wynikało z jej prawdziwego pochodzenia. Mam ciągle przed ,,oczami'' Nicka, no a Ahmad nie umywał się w zasadzie do niego. Nie raz Ahamad rozbrajał mnie swoimi postami i w zasadzie był taki zupełnie przeciętny i tak się też zachowywał, co w tym wypadku na plus, bo jego zachowanie nie było w jakimś stopniu niespójne.
Tutaj mogę pozdrowić jedną osobę, która najbardziej zasłużyła na pozdrowienia: panda, nie będę się rozpisywać.
Rozczarowałam/em się osobą: nie napiszę tutaj o nikim. Dlaczego? Bo doskonale rozumiem też osoby, które zrezygnowały, nie raz sama tak miałam, że się zgłaszałam i nic nie pisałam. I tu wcale nie ma winy po żadnej stronie, tak po prostu się zdarza i tyle.
Gdyby nie Fred, to MP byłoby słabe. Tak naprawdę to ty stworzyłeś tą edycję i ją wykreowałeś, gdyby nie Ty, to by jej w ogóle nie było. Mega szacun, że w ogóle chciało Ci się to zaczynać, ciągnąć no i skończyć. Zwłaszcza, że teraz jest problem z graczami jak i samymi MG. Byłeś w tym sam, więc doskonale też rozumiem, że nie było łatwo.
Uważam, że edycja...- tu jest miejsce na rozpisanie się!
Moja własne postać nie do końca mi leżała to chciałam się wkręcić w tą edycję, czułam ten klimat. Panda i mro mają rację, że to byłaby dobra postać, ale nie na tą edycję. I tak zamysł jej był trochę inny, była rozbita- z jednej strony chciała uciec(np. gdy rozmawiała z Treyem), z drugiej strony nie miała dokąd(np. po rozmowach z Mią). Wiedziała, że w zasadzie nie czeka ją nic po wydostaniu się, była po prostu bardzo zagubiona. Nie jestem do końca zadowolona co do prowadzenia jej, bo miała spory potencjał, ale lekko zmarnowany. Co do samej edycji, uważam, że Fred dobrze spisałeś się w roli GM w ogólnym podsumowaniu. Brakowało mi jej porządnego rozwinięcia, jednak wiele rzeczy było prawdziwych, jak Rosjanie potrafią jednocześnie kochać swoje państwo i je nienawidzić. O cechach charakteru Rosjan mogłabym się rozpisać na parę stron, ale to nie o tym. W edycję samą w sobie się wkręciłam mimo, że kompletnie nie znałam tego klimatu. Fajnie było znowu z Wami popisać, za co dziękuję w zasadzie całej czwórce finałowej + adiemu. No i oczywiście podziękowania z mojej strony do Freda, że się na to zdecydował.
- Najlepszy użytkownik (! nie postać): panda
- Najlepiej wykreowana postać: Francis
- Najbardziej lubiana postać: Mia
- Najciekawsza postać: Trey
- Najładniejsza kobieta: No moja
- Najlepszy NPC: Brauer
- Najlepsza para: Francis i Mia
- Najśmieszniejszy moment MP: robienie kanapek przez Shirley, gdy atakowały nas potwory.
- Najdramatyczniejszy moment w MP: końcówka, bo przez pewien czas nie byłam pewna, czy finaliści będą wypuszczeni, czy tradycyjnie zamordowani
- Najlepsza akcja MP: ucieczka
- Najlepszy wątek MP: eksperyment na pw+ akcja z samochodzikami
- Ulubione momenty: ogólnie mimo wszystko dosyć dobrze wspominam interakcje, które działy się pomiędzy naszymi postaciami. Wydaje mi się, że dzięki temu w pełni można było wyczuć kto kogo lubi, kto kogo mniej
- Najzabawniejsza postać: Shirley
- Najbarwniejsze posty: mro
- Najbardziej wzruszający moment MP: śmierć Charlotte
- najlepsza śmierć: Ahamd.
- Najbardziej niedołężny moment MP: gwałty no i to co działo się miejscami w gabinecie Brauera.
PS. Przepraszam za średnio spójny tekst, ale obiecałam to dodać dzisiaj.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.