"Ja Jacob nakazuje tobie Bernardzie następujące czynności uczynić: Musisz niezwłocznie udać się do wschodniej części wyspy gdzie sprowadzi cię dziwna woń. Na pewno ją poczujesz gdyż siedzi tam mężczyzna imieniem Jack. To stary alkoholik srający do wiadra. Musisz go uratować i oczyścić jego bagno ze smrodu. Taka jest twoja pierwsza misja. Jeśli ją wykonasz Jack przekaże ci wskazówki do drugiej pracy."
Na dole Bernard zauważył tylko dopisane małymi literami: "Uważaj na jackface'e"

- Jack, musisz porzucić wiadro i odejść z bagna, to twoje przeznaczenie, wyspa ściągnęła cię tutaj z konkretnego powodu i uwierz mi nie jest nim sranie do wiadra.

Lightning
- Marcia, Olcia - krzyknął Shitman - szykują się poważne problemy!
- Co się stało? Nie możesz się wysrać? - spytała Marta
- Nie. Akurat srałem - powiedział Jack - I właśnie kiedy waliłem srake za krzakiem widziałem grupę tamtych zmierzających do was! Nawet nie zdąrzyłem wysmarować się moja gęstą sraką! - odrzekł Jack!
- A czego te złamasy od nas chcą? - zaciekawiła się Ola? Chcą wódy?
- Chcą wam zniszczyć cały alkohol - wrzasnął shitman! - Podsłuchałem ich rozmowę kiedy srałem! Mówili że sprzadajecie procenty ich dzieciom!
- Kurde, shitman, weź nie odwalaj siary! Chcą, to same kupują! Ale skoro tak...no to odpowiednio przywitamy tych palantów - powiedziała Marta.

Marcia i Olcia, przede wszystkim najpierw się napiły, no bo bez narąbania się nie ma zadymy, prawda? Zaczęły działać. Tamci nadeszli z transparentami "stop alkoholizmowi, niech żyje trzeźwość", "stop demoralizacji młodzieży". Nagle zamarli. W powietrzu unosiły się zaj**biście dryfiące opary. Nagle 5 tamtych padło martwych od samego smrodu z gorzelni Marci i Olci. Druga połowa jeb*ła od smrodu poteżnej ilości gówna shitmana, które nawalił obok gorzelni! Zostało tylko dwóch. Uciekli. Plan sie nie powiódł. Tamci ponieśli porażkę

mremka
Lion/Dante nie wiedział czy się obrazić za uwagę Olci, ale zaraz po tym stwierdził, że bardzo potrzebuje dziewczyny do reaktywacji bractwa. Wziął swoje pierwsze w życiu piwo do trzęsącej się ręki, powtarzając w duchu "wyobraź sobie że to Sprite, wyobraź sobie że to Sprite..."

Było gorzej niż przypuszczał. Nowopoznany trunek był strasznie gorzki dla Dantego. Z trudem przełknął pierwszy łyk, i zaraz po tym zapiekło go w gardle.

- Choleeera jasna - przeklnął - ile to ma procent?

Casines
- Czekajcie dziewczyny, muszę się wysrać, a potem pobawimy się.
Jack usiadł na swoim wiadrze opatrzonym napisem "piątek".

Casines GM
Qsss siedział przywiązany do krzesła. Przed nim stał shitman.
- Coś mnie nurtuje Qsss, ważne pytanie, bardzo ważne - powiedział Jack
- Sss? [co?]
- Jakom najdziwniejszom kanapkem jadłeś! No jakom! - wrzasnął Jack.

Goosberry
W trakcie poszukiwań keplera, rafalek1001 natknął się na Dante [Lion].
- O przyjacielu, czy chciałbyś zostać moim forumowym mężem?!1111 Pytam wszystkie userki i userów, bo strasznie chciałbym mieć pierwszą dziewczynę albo chłopaka, a ty masz takie dziewczęce rysy - zatrzepotał rzęsami rafalek1001.

Otherw
Casines zaczął uciekać. Nagle zobaczył tabliczkę ze strzałką i napisem: "Środek dżungli". Omg, biegnę tam. - co pomyślał, to i zrobił.

zaczęła iść ostrożnie wzdłuż ściany (jak kolega ze szkoły agusi).

Elena nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, gdy Lil wspomniała o skarpetkach.
- Tylko ćwoki zakładają skarpetki do sandałów! Może nie chce mu się myć nóg, dlatego tak nosi? Może ma brudne stopy... Brudne stopy... - powtórzyła i zaczęła myśleć nad czymś intensywnie. Brudne stopy miał również chłopiec, którego widziała podczas jednego z przeskoków... Czy to możliwe... Czy to możliwe, że ten facet mógłby być ojcem Chłopca Z Brudnymi Stopami?! Mówił, że ma córkę, może ma też więcej dzieci...
- Lil! Muszę zobaczyć stopy tego faceta! Musisz mi pomóc zdjąć z niego skarpetki!! - zapiszczała. Była tak podekscytowana, że aż cała zaczęła dygotać. Sama nie wiedziała, dlaczego tak bardzo interesuje się tym dzieciakiem.

Poza tym, na jego stopach mogły wyrosnąć takie grzyby, jakich jeszcze nigdy nie widziałaś. Odkryjesz nowy gatunek i będziesz sławna!

Lion napisał/a:
Nicholas zauważył, że Gigi i Jeffrey idą do dżungli. Wcześniej zaobserwował, że wiele ludzi np. Bryan i Leslie się zakochali w sobie. Taka romantyczna wyspa... Pewnie Jeffrey chce ją przelecieć - pomyślał Nicholas i postanowił iść za nimi po cichu i się skradać.

- Cholera- przeklęła po raz drugi w życiu.

Nick zobaczył jak Gigi czule chwyta dłoń Jeffreya i uśmiecha się. Ale zaloty... W ogóle co sobie miejsce wybrali na seks. Już lepiej byłoby w środku lasu - myślał, czekając aż pójdą wzdłuż korytarza.

- Ale Ty nie jesteś Azjatką.
Powiedziałem, ale postanowiłem się przyjrzeć. Chyba rzeczywiście nie był.

Nadal głaskałem się po brzuchu, a przez skórę wyczuwałem grudki kału zalegające w moich wnętrznościach.

Dores zarumieniła się i spojrzała w ziemię i na czubki swoich sandałów. Nikt jej nigdy dotąd tego nie mówił. Jej skromna i cnotliwa dusza przeciwstawiała się pysze, jaką mogłaby poczuć Dores, wiedząc, że jest piękna.

Ted niezbyt słuchał tego co kobieta mówiła, jak całe życie hodowała swoje stonki, jak nadal pamięta gdy przez tydzień jednej szukała gdy się zgubiła. Potem mówiła najróżniejsze rzeczy, o ziemniakach jakie hodowała, jak była podniecona gdy ujrzała pierwszy raz kurę, która znosiła jajo a ona uznała to za odmianę ziemniaka.