- Shirley, on już został zlinczowany. Przegrał zakład, będzie teraz musiał poprosić Duffera o pomoc. - ostatnie słowa powiedziałam szeptem. - A wszystkie dobrze wiemy, co Trey myśli o Walterze. - wyszczerzyłam się i na moment wyszłam z kuchni.
Żeby ostatecznie zakończyć zakład, podeszłam do Treya, który był już w pokoju i zagadywał do Jamesa, stanęłam na palcach, oparłam się o jego ramię i szepnęłam mu do ucha: - Wygrałam. Duffer siedzi obok.
Szybko odsunęłam się od niego, tak jakby mnie poparzył, a swój wzrok przeniosłam na Jamesa. - Chcesz jakieś piwo?
- Podziwiam jak sobie radzisz. - odparł w stronę Trey'a i wypił resztki swojego piwa. - Nie, dzięki. Chyba będę się zbierał. Mam u siebie w domu dwie strzelby, kilka paczek naboi i inne rzeczy, które mogą się przydać. Poza tym nie chciałbym nadużywać Twojej gościnności. - odparł w stronę Mii i odłożył pustą butelkę na pobliski stolik.
Jeszcze nie wygrałaś - powiedział spokojnie, przygotowując sobie skręta na rozluźnienie. Jestem pewien, że marzysz o mnie po nocach i niedługo nie będziesz w stanie się oprzeć - ciągnął żartobliwym tonem. James, podwiozę cię - zaoferował sie natychmiast do pomocy kumplowi. W rzeczywistości chciał zobaczyć ciało jego ojca.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Dzięki stary. - podniósł się z kanapy i ruszył w stronę zdemolowanego przez ojca Mii auta. - [i]Bzykałeś tyle lasek a nie mogłeś sobie dać rady z taką idiotką? - zagadnął przyjaciela, wsiadając na miejsce pasażera.
- Musiałabym chyba kilka razy walnąć głową o krawężnik, jak nie powiem kto. - odparowałam, po czym wyciągnęłam mopa ze składzika. - Jeszcze kilka takich tekstów i sam to będziesz sprzątał.
Poczekaj - powiedział do Jamesa i wrócił się na chwilę. Odłożył jointa i podszedł do Mii z mopem. Mimo, że właśnie włączyła jakiś syf, zamiast porządnego rocka, to postanowił się zabawić. Wyrwał jej mopa z ręki i odrzucił gdzieś na bok. Złapał za ręce i zatańczył, czy tez obrócił ją dookoła siebie. Po chwili puścił jej dłonie, ukłonił się i wrócił do Jamesa. Ok, możemy lecieć - klepnął go w plecy.
We are all evil in some form or another, are we not?
Siedziałam na stołku u Mii i obserwowałam jak Trey bierzę dziewczynę do tańca. Ten typ nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Podałam jej za to meliskę, która wcześniej robiła Shirley.
- Dzięki, Charlotte. - kiwnęłam z uznaniem i wypiłam duszkiem cały kubek. - No i widzicie? Poszedł sobie sam! To co robimy? - spytałam, po czym zaczęłam sprzątać plamę na podłodze.
- Ja muszę pochować Charlesa.
Oczy Shirley szkliły się od łez, ale kobieta już się ponownie opanowała. - Mogę to zrobić sama, nie chcę, żebyście ryzykowały, a ja i tak nie mam już nic do stracenia...
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
W końcu ruszyli. Przednia szyba była stłuczona, jednak Jamesowi wcale to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Czuł się trochę jak w kabriolecie, którym nigdy nie miał okazji jechać. Gdyby tylko nie te okruchy szkła wbijające się boleśnie w spodnie...
- Jedź do mnie. Pokażę Ci moje "dzieło". - powiedział z dumą w głosie odpalając papierosa.
Nagle rozległ się łomot do drzwi. Ale pukający nie czekał na zaproszenie tylko sam wparował do środka w asyście kilku uzbrojonych żołnierzy.
ARCTIC/OTHERW
Nigdzie nie pojechaliście bo żołnierze zatrzymali was i wprowadzili z powrotem do domu Mii.
ADI1991
- Masz wolne. - usłyszałeś w czasie mycia dwudziestej szóstej powierzchni płaskiej w bazie. Następnie zaprowadzono cię bez wyjaśnienia do jakiegoś busa.
Edytowane przez Dr Brauer dnia 11-12-2016 21:31
- Co jest?! Nie nauczyli was pukać?! - zapytałam zdezorientowana, gdy do środka wparowali sobie żołnierze. Chyba mamy właśnie przejebane. To raczej nie sprawka Mii, więc kto mógł po nich zadzwonić?
Aż podskoczyłam, kiedy okazało się, że mój dom nie był jednak azylem. Grupa żołnierzy uzbrojonych po zęby wpadła mi do domu jak dyby nigdy nic. - Przepraszam, mogę wiedzieć, czemu panowie naruszają mój mir domowy? - spytałam uprzejmie, ale głos łamał mi się z nerwów.
Jak szybko Trey wyszedł z domu Mii, tak szybko do niego ponownie wrócił. Stał w asyście żołnierzy i chyba po raz pierwszy był kropce, bo nie miał pojęcia, co się własnie dzieje.
We are all evil in some form or another, are we not?
Widząc tyle broni w jednym miejscu, postanowiłam się poddać ewakuacji, ale miałam kilka pytań. - Możemy wiedzieć, gdzie się wybieramy? Przenosicie nas do innego miasteczka? Możemy wziąć coś ze sobą?