Trey? - zapytała zdziwiona, ze dzwoni akurat wtedy, gdy o nim rozmawiały. Ukradkiem spojrzała na Heather, nie wiedząc, czy kobieta powinna słyszeć tę rozmowę. O czym ty mówisz? Gdzie mam przyjechać? - zapytała cicho, odwracając się tyłem do Rainer. Bo w domu nikogo przecież nie było, tak?
We are all evil in some form or another, are we not?
Jak to bez policji? Byłam w szoku, kompletnie nie rozumując ludzi takich jak Simone! Może dziać się krzywda, a ona woli działać w pojedynkę..
Kiedy usłyszałam imię jej kuzyna, podeszłam trochę bliżej chcąc co nieco usłyszeć. Może było to mało eleganckie ale sprawa wydawała się bardzo poważna.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
Byłam Juz w zasadzie spakowana i gotowa do drogi. Nic mnie tu nie trzymało, a nie chciałam brać udziału w tych dziwnych rzeczy. Wyjadę, odpocznę i wrócę jak wszystko się uspokoi. Nie zamierzałam opuszczać miasta na stałe, w końcu trochę zapłaciłam za dom, który odkupiłam, więc szkoda mi było pieniędzy.
Nagle za oknem domu Charlotte przemknął jakiś cień... Charlotte szybko podeszła do okna i wyjrzała przez nie. W ciemnościach zauważyła wysoką, nieco przygarbioną postać.
Edytowane przez Faraday dnia 02-12-2016 18:59
- Co jest do jasnej cholery... - mruknęłam sama do siebie trzymając torebkę w rękach, nawet nie zastanawiając się nad większymi konsekwencjami wybiegłam z własnego domu idąc w stronę okna. Chciałam udowodnić samej sobie, że mi się przewidziało.
Trey...? - zapytała Simone zaniepokojonym głosem, ale w odpowiedzi usłyszała już tylko urywany sygnał. Ja... w sumie nie wiem... - rozejrzała się bezradnie po pokoju. Zastanawiała się, czy kuzyn właśnie ciśnie z niej bekę i, kiedy przyjedzie do jego posiadłości, razem ze swoimi ziomblami zacznie pokładać się ze śmiechu. Z drugiej strony może pojechać? Najwyżej powie, że chciała tylko odstawić Hondę. Niepokoiły ją jednak dziwne ślimaki. Okej. Pojadę to sprawdzić. Jedziesz ze mną? Może to nic. Najwyżej się zabawimy - uśmiechnęła się zachęcająco. Co ty na to?
We are all evil in some form or another, are we not?
Idąc cała w nerwach i rozglądając się bardziej na boki niż przed siebie Charlotte niemal potknęła się o zakrwawione cielsko owczarka niemieckiego sąsiadów. Biedny pies był martwy...
Edytowane przez Faraday dnia 02-12-2016 20:51
Ahmad dalej siedział na krześle czekając na jakąś żywszą reakcję Mii i tego gogusia Francisa. Nie wiedział czy są w jakimś szoku czy coś, ale wiedział, że w tym miejscu dzieje się coś dziwnego, a on miał pecha osiedlić się w tym miejscu. A mogłem jechać do Teksasu, tam chociaż byłoby ciepło i podobnie jak w domu - pomyślał murzyn przyglądając się głównie kobiecie.
Nie dostalam odpowiedzi na moje pytanie od Waltera. Chyba się zaciął, czy coś. - Ahmad, gdzie są moje poprzednie notatki? - spytałam Ahmada przy okazji.
No choooodź... - Simone pociągnęła Heather, która najwyraźniej za dużo wypiła, do wyjścia. Dziewczyny zapakowały się do ubłoconej Hondy, po czym Simone z piskiem opon wyjechała na ulicę, kasując przy tym mały płotek odgradzający rabatki. Braun także trochę wypiła i właściwie nie powinna prowadzić w takim stanie. Ale przecież robiła to nie pierwszy raz. Wcisnęła przycisk w magnetofonie i samochód wypełnił się ogłuszającymi dźwiękami AC/DC:
Simone zaczęła sobie nucić bezgłośnie słowa piosenki i uderzać palcami o kierownicę w tak muzyki. Na jednym ze skrzyżowań nie wyrobiła się na zakręcie i przewróciła kosz na śmieci.
W pewnym momencie minęła Charlotte i martwego psa. Po chwili jednak Carla mogła usłyszeć, że dźwięk muzyki ponownie się zbliża. Następnie zjawił się także samochód. Simone podjechała tyłem pod ogródek panny (?) Herder i gwałtownie zatrzymała wóz. Otworzyła drzwi i krzyknęła coś do kobiety, ale z powodu muzyki nie dało się zrozumieć, co. Braun wyłączyła magnetofon i ponownie odezwała się do kobiety. Hej, Charlotte, prawda? Jest tu ze mną Heather. Wbijasz?
Widać było ewidentnie, że Simone jest wstawiona. Ale najwyraźniej i tak lepiej sie trzymała niż, jej towarzyszka, która od alkoholu i jazdy zrobiła się nieco blada.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Leżą na stole - powiedział spokojnie Ahmad wskazując na stół przy którym siedział. - Możesz je sobie wziąć. Są bezużyteczne. Nie ma w nich nawet słowa o nowym nadajniku w Hawkins.
To było straszne, gdy chciałam sama sobie udowodnić, że to wszystko mi się przywidziało prawie się potknęłam o pieska... uwielbiałam tego owczarka, był dosyć agresywny w stosunku do innych, ale jako, że dzieliliśmy pomiędzy sobą płot, dla mnie był raczej przyjazny. Szczególnie, jak rzucałam mu trochę smakołyków pod nieobecność właścicieli. Zaczęłam się cała trząść, położyłam dłonie na ustach. Byłam po prostu w ciężkim szoku. Nie mogłam się schylić, ruszyć cokolwiek. Coś złego działo się w tym mieście, a ja nie potrafiłam powiedzieć co. Musiałam coś zrobić, z kimś się skontaktować. Natychmiast wyrzuciłam swoją torebkę i pobiegłam do domu po prześcieradło.
- Pomocy! - krzyknęłam, byłam w zbyt dużym szoku, aby cokolwiek z siebie wydusić. Coś co zabiło tego psa raczej nie było normalne. To nie było normalnym zjawiskiem, wzięłam psa w prześcieradło i w tym samym momencie usłyszałam muzykę. Zdębiałam, obróciłam się z zakrwawionym psem w rękach. Musiałam wyglądać zajebiście. - Eeee... cześć Wam! Patrzcie co się stało, to pies sąsiada...
Nie wiedziałam, czy kobiety nie pomyślą, że to moja sprawka.
- Ja... - zaczął odpowiadać Francis na wcześniej zadane mu pytanie, ale Akhmed czy jak mu tam było wciął mu się w słowo. Po jego kolejnych słowach musiał jednak się odezwać. - Departament zbudował jakiś nowy nadajnik? To całkiem możliwe, ponieważ nazwisko Generała Jerkinsa podsłuchałem w rozmowie radiowej. Zbudowałem własny radioodbiornik, który wykrywa bardzo krótkie i bardzo długie fale radiowe, z których korzysta rząd, tak żeby nie dało ich się wykryć za pomocą zwykłego radia. Czasami też korzystają z fali o bardzo małej amplitudzie, ale to powoduje kłopoty związane z... - kontynuował wykład teoretyczny, widząc jednak miny swoich towarzyszy, urwał w połowie. - No, kłopoty. To co wiesz o tym nadajniku?
-A gdzie jedziemy ? -zapytalam Simone. W tym samym też momencie podjechala pod dom Charlotte. Wyskoczylam z auta z uśmiechem na twarzy i zauważyłam.. Krew! Carla trzymała w dłoniach martwego psa
-Coś Ty zrobiła Charlotte... -jeknelam stojąc nadal w tym samym miejscu.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
Chwilę potem do dziewczyn podeszła Simone i spojrzała na martwego psa. Fuj... - skrzywiła się. Też zabijacie psy? - wyrwało jej się. Myślałam, że tylko Trey się w to bawi - westchnęła i zapaliła papierosa. A nigdy cię nie widziałam w chacie - dodała wydychając dym z płuc. Simone zdecydowanie nie powinna tyle pić.
We are all evil in some form or another, are we not?
Nigdy nie widziała mnie w chacie. Jakiej chacie?
- To nie ja - powiedziałam szybko, nie chciałam mieć na sobie jeszcze psa - To pies sąsiadów, byłam w domu, chciałam zrobić sobie wakacje, pakowałam się, gdy za oknem widziałam jakąś dziwną zgarbioną postać. Wyszłam i zobaczyłam tego psa, wzięłam prześcieradło, chciałam powiadomić sąsiadów.
Próbowałam się tłumaczyć patrząc na dziewczyny, widziałam, że w zasadzie już trochę wypiły.
- Ej, a wy gdzie jedziecie po pijaku? - spytałam zaciekawiona, ale wcale nie miałam zamiaru ich podkablować, po prostu byłam ciekawa.
Do mojego kuzyna. Sprawdzić, czy wszystko ok - starała się, by jej głos zabrzmiał możliwie jak najzwyczajniej, jednak dłoń z papierosem lekko jej zadrżała. Po tym, co słyszała, nie wydawało się, by wszystko było ok.
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.