- A gdybyś ty spróbował? - spytałam cicho i niepewnie, wskazując mu druga stronę korytarza, bo uświadomiłam sobie, że nie jesteśmy bezpieczni nigdzie, a już szczególnie pod drzwiami doktora. - Wiem, że teraz jeszcze możemy nie być gotowi na używanie pełni tego "potencjału". Sam powiedziałeś, że eksperyment wzmocniły emocje i dlatego dałeś rade porozumieć się z mamą, teraz twoja ciekawość może nie wystarczyć... Ale możemy poćwiczyć. - zawahałam się, chyba poprosiłam o zbyt wiele. Zaraz potem dodałam: - Jeśli oczywiście będziesz miał ochotę, to w końcu nie jest najprzyjemniejsza czynność na świecie.
Trey tymczasem znudził się towarzystwem Ahmada i Shirley, którzy się nie odzywali. Ahmad chyba się zdrzemnął, a Shirley szorowała gary, jakby wpadła w jakiś narkotyczny trans. Postanowił więc posłuchać swojego ulubionego zespołu. Szczęśliwie kaseta nadal tkwiła w odtwarzaczu od wigilii.
Nacisnął przycisk i z głośników popłynęło T.N.T. słyszalne zapewne także dla osób na zewnątrz pomieszczenia.
Ze stojaka wyjął wszystkie noże, jakie się tam znajdowały, rozsiadł wygodnie na krześle i zaczął nimi dość niedbale rzucać do celu, którym było przypięte do tablicy korkowej wiszącej na ścianie zdjęcie doktora Brauera.
We are all evil in some form or another, are we not?
Zsadzałam sie poniekąd z Ahmadem. Nie byłam do końca pewna, czy oni na pewno umarli. Przecież byli w Rosji i nic nie zwiastowało tego, aby miało to ulec zmianie. O moim szpiegostwie wiedział przecież tylko mój ojciec, który zresztą nie zawahał się oddać swojej jedynej córki, wręcz był dumny. Ja też. Gdy widziałam jak Trey rzuca nożami podeszłam do niego od tyłu.
- Trochę bardziej w lewo i trafisz w oko - wyszeptałam nachylając mu się niemal nad uchem - Szkoda, że nie jest prawdziwy.
Trey był tak zaskoczony, że jakas kobieta dobrowolnie do niego podeszła na taką odległość, że zamiast trafić w oko totalnie spudłował. Nóż nie wbił się w tablicę, tylko od niej odbił i spadł na podłogę. - Może sama spróbuj - zaproponował jej, podając jeden z noży.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Masz na myśli telepatyczne rozpinanie staników a'la Trey? - zapytał i zmarszczył brwi, bo w sumie nie pamiętał, skąd o tym wiedział. - Możemy poćwiczyć - dodał jednak, niezależnie od odpowiedzi - Tylko póki nie mamy planu, nie róbmy z tym nic więcej. Poczekajmy na ruch doktora Hitlera.
- Nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam trochę speszona, ale gdy Trey podał mi nóż nie mogłam sie powstrzymać oraz swojego uśmiechu - W głowę czy w oko?
Zapytałam sama zastanawiając sie, po czym zamachnęłam się trafiając jednak w lewe oko.
- Kurde, teraz naprawdę żałuję, że nie jest żywy.
Kompletnie nie obchodziło mnie to, że Trey nie wie nic o mojej przeszłości, a jedyne co widział to nieudolna próba strzelenia do potwora.
Edytowane przez April dnia 05-01-2017 16:54
Trey stwierdził, że Charlotte jest spoko. Nie dość, ze umie rzucać nożami, to jeszcze wolałaby robić to do żywego celu. - Gdzie nauczyłaś się tak dobrze rzucać? - zapytał zaciekawiony i wstał, by pozbierać noże do kolejnej rundki. Może zagraliby na punkty?
We are all evil in some form or another, are we not?
Przewróciłam oczami. Taki sam jak wszyscy... - Nie mam go na sobie od ponad dwóch tygodni. -uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust. - chodziło mi bardziej o to, czy dałbys rade tak po prostu przekazać mi wiadomość. Dla zabawy, poza "pracą". Jak ci się uda, powiemy reszcie, szczegolnie niedowiarkom, chociaż wątpię, że będą chcieli współpracować tak czy siak.
Edytowane przez panda dnia 05-01-2017 17:07
- Jestem z Rosji, a Rosja to stan umysłu, ojciec mnie nauczył, gdy byłam młodsza, a później to trochę podrasowałam - powiedziałam przypominając sobie jak dawno byłam w moim pięknym kraju. ,,Zapomniałam" w zasadzie dodać, że podrasowanie to raczej szkolenie, no ale nie można mówić wszystkiego. - No dawaj, teraz Ty. Można poćwiczyć chociaż na kartce. Trey, Ty chyba też masz gdzieś ten eksperyment?
Widziałam, że największe zainteresowanie dotyczyło Waltera i Mii.
W dupach się tym ludziom w tej Ameryce poprzestawiało. Gdy on mówił o konsekwencjach to na niego warczeli i obrażali, a taki Trevino mógł mordować na prawo i lewo i pewno jeszcze by telewizja z nim wywiady robiła gdyby mogła. Uczestniczyli w niebezpiecznej grze, a oni byli tym widocznie zachwyceni. O ile jeszcze takiego Trevino mógł zrozumieć bo to chory człowiek, który po wyjściu stąd skończyłby na krześle, ale reszta? Banda dzieciaków co myśli, że jest wyjątkowa. On zaś wiedział, że spartolił wszystko i tylko czekał aż go Brauer się pozbędzie. Dał mu przecież o tym doskonale znać. Murzyn siedział więc w kuchni i dojadał resztki z jedzenia od Shirley dopóki mógł.
Uśmiechnął się. - Mnie uczył kuzyn. W meksykańskiej dzielnicy w El Paso bez noża nie warto wychodzić nawet po bułki - wyjaśnił dziewczynie. Postanowił też sobie zapamiętać informacje o Charlotte, żeby lepiej nie dobierać się do niej, bo można oberwać. Kiedy zapytała o eksperyment, skrzywił się. Nie wiedział jednak, co powiedzieć. Z jednej strony był zainteresowany doskonaleniem swoich nowych umiejętności, z drugiej nie chciał mieć nic wspólnego z eksperymentami amerykańskiego rządu. - Taa, wolałbym teraz być gdzieś indziej, na plaży na przykład, niż robić za królika doświadczalnego naszego nazidoktorka - mówił, poprawiając jego zdjęcie, bo się przekrzywiło. - Ale... jesteśmy tutaj. Póki co... - dodał, gdyż planował już w myślach kolejną ucieczkę, jak tylko udoskonali telepatyczne otwieranie wszelkich zamkniętych drzwi. Będzie to też przydatna umiejętność na przyszłość. - To może na punkty? - zaproponował.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Ooo prawdziwa szkoła życia - sama zbyt wiele nie wiedziałam o Trey'u. Nie licząc morderczych skłonności, mieli chyba ze sobą troche wspólnego. I nie takiż zły Trey jak go malują.
- Dobra, to teraz Twoja kolej - powiedziałam zadowolona z rozrywki - Wkurza mnie to czekanie na jakąś ich decyzję i tak nas będą chcieli zabić.
Podałam chłopakowi nóż opierając ręce na biodrach i uważnie obserwując jego postawę i rzut.
- Też tak sądzę. Dlatego... - nachylił się do niej, żeby jakiś szpieg Brauera nie podsłuchał - zamierzam stąd wiać, jak tylko będzie to możliwe.
Zmrużył oczy i rzucił, trafiając tym razem w czubek nosa. - Za ile punktów ten jego nochal? - zapytał wesoło, zadowolony, że trafił w cokolwiek.
We are all evil in some form or another, are we not?
To podobało mi się jeszcze bardziej. Też nie zamierzałam tutaj być zadowolona z tego co się działo. Spojrzałam na Treya i uśmiechnęłam się znowu.
- Ja też - odparłam ciągle obserwując mężczyznę - No nieźle, dałabym 9. Jak trafisz pomiędzy oczy to będzie 10.
Sama bez zawahania wycelowałam i rzuciłam w drugie oko. Obrazek po doktorku nie wyglądał już ciekawie.
- Skąd w ogóle wytrzasnąłeś jego gębę?
- Dobra - Trey skupił się, żeby trafić za dychę. Przymierzył się, rzucił i... nie trafił. Nóż wbił się tuż koło lewego ucha. - Scheisse - przeklął, naśladując głos i akcent Brauera. - A wisiał tu sobie - odpowiedział na poprzednie pytanie. - Pewnie wszędzie rozwieszają jego podobizny, niczym jakiegoś fuhrera...
We are all evil in some form or another, are we not?
Shirley w milczeniu myła garnki i przysłuchiwała się rozmowom innych. Cieszyła się, że inni nie pytają o jej eksperyment, bo nie miała zamiaru wdawać się w szczegóły.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
- Ej, ale za też są punkty, wszystko żeby oszczerbić tę gębę - zaśmiałam się trafiając w czoło. - No prezencji to on nie ma, a bycie fuhrerem to pewnie jego fetysz.
Po tym, co ostatnio nam zgotował miałam ochotę powiesić go za jaja.
- Szkoda, że jest tylko głowa, wtedy można by było rozszerzyć nasz konkurs.
- Poczekaj - powiedział Trey i zaczął grzebać w jakiejś szafce, z której wyjął papier śniadaniowy. Znalezionym gdzieś flamastrem dorysował resztę Brauera, która wyglądała trochę jak niedołężny ludzik rysowany przez przedszkolaka, a następnie przyszpilił go poniżej głowy. - Teraz może być? - zapytał zadowolony ze swojego dzieła.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Dobra, a jaka jest nagroda za wygraną? - zapytał Trey, mając już różne charakterystyczne dla siebie myśli. Stanął w jak najlepszej pozycji, żeby tym razem dopiąć swego. - Dostanę od ciebie buziaka - sam sobie odpowiedział, wskazując na nią palcem i puszczając oko. Następnie wycelował i rzucił prosto w środek brauerowego pisiora.
We are all evil in some form or another, are we not?