Elektrowstrzasy, superasnie. To pewnie kara za kradziez stroju Mikolaja. Trey bez oporu poddawal sie zabiegom paskudnych pielegniarek, na ktore nawet on nie chcial spojrzec.
We are all evil in some form or another, are we not?
Światło, błysk i przeszywający ból. Jakieś niejasne obrazy dziewczynki ze snów. I potem znowu, cykl powtórzony. Kilka razy wasz mózg zaatakowano prądem. Bez znieczulenia...
Zanim jeszcze nadeszła ta chwila, uświadomiłam sobie, że to będą elektrowstrząsy; powtarzałam sobie, że przecież nie potraktują nas jakąś końską dawką od razu, a ja... O mój Boże, przecież ja miałam wadę serca, niezbyt poważną przy normalnym funkcjonowaniu, ale jednak wadę serca. Naprawdę próbowałam to znieść. Najpierw coś śmignęło mi przed oczami, jak jakiś świetlik, a potem w ułamku sekundy jednocześnie zaczęło mną trząść, w uszach czułam brzęczenie, porównywalne z położeniem się obok wzmacniacza do gitary, która miała jeszcze jakiś specjalny przester, a po mojej skórze przebiegło tysiące dreszczy. A później kolejne fale bólu przeplatały się to z głosami, to z jakimiś obrazami w mojej głowie; na zmianę widziałam dziewczynkę, słyszałam swój wrzask, potem jęki innych z pomieszczenia, Foxville, jakieś piosenki z dzieciństwa, Wielki Kanion, strzał i ciało kolesia w lesie przy Departamencie, znowu wrzask, a dalej... Mamę?
Nie zdążyłam nawet odetchnąć, kiedy musieliśmy znieść to jeszcze raz. I jeszcze raz. Za każdym kolejnym obrazki były inne, i miałam wrażenie, że one ulatują bezpowrotnie, że już sobie tego nie przypomnę. Ze strony fizycznej było jeszcze gorzej, bo pikawa ledwo wytrzymała już pierwszy wstrząs, więc po którymś z kolei miałam naprawdę dosyć. Przed momentem żartowałam sobie, że Francis dostanie wycisk, ale dostaliśmy go wszyscy, o ile wszyscy w ogóle to przeżyliśmy. Bardzo ciężko łapało mi się oddech, tak jakby ktoś siedział mi na klatce piersiowej, było mi bardzo duszno i modliłam się w myślach, żeby nie dostać kolejnej serii, bo zaraz zapomnę o rzeczach, które naprawdę są dla mnie ważne. Chwilę potem do efektów 'terapii' włączył się jeszcze ból głowy w okolicach oczu, który był coraz gorszy z każdą sekundą, tak jakby gdzieś w środku gwałtownie rosło ciśnienie i miało zaraz rozsadzić mi mózg. Otworzyłam oczy, ale widziałam tylko cienie. Łzy same leciały mi po twarzy, nie mogłam zahamować prawie żadnej reakcji mojego organizmu. Jęknęłam cichutko i skuliłam się na krześle.
Podczas, gdy pozostali organizowali sobie wigilię, April nie mogła być na forum ja leżałam gdzieś w pokoju i tylko w samej kuchni byłam przejściowo, dla towarzystwa. Nie lubiłam świąt Bożego Narodzenia, bo to właśnie wtedy umarł Charlie i był to dla mnie czas zadumy, poza tym w tej sytuacji jakoś daleko było mi do obchodzenia świąt. Niestety sielanka nie trwała zbyt długo, bo znowu ten Niemiec gdzieś nas wziął i zaciągnął. Gdy odzyskałam świadomość każdy z nas leżał na łóżku, byłam trochę w szoku, nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji.
- Co? Pojebało was! Zabijcie mnie od razu! - wykrzyknęłam, gdy zobaczyłam, co się święci, nie chciałam jakiejś cholernej dawki elektrowstrząsów. Niestety było już za późno, poczułam pierwszy ból i pisnęłam. Poczułam, jak pierwszy pot zaczął spływać po moim ciele, a ja zacisnęłam zęby i pięści, mój krzyk przechodził przez całą salę. Znowu zobaczyłam tą cholerną dziewczynkę, ale nie obchodziło mnie to teraz, chciałam aby ktoś mi ulżył i żeby ten ból zniknął. Każdy mój mięsień czuł potworny skurcz, przegryzłam dolną wargę, aż do krwi. Błagam niech to się skończy.
Ahmad niestety nie widział żadnej dziewczynki ani innych rzeczy. Gdy pierwszy raz porażono go prądem czy innym cholerstwem murzyn stracił przytomność, a z jego ust pociekła piana podobna do tej jaką miał Michaił gdy Locke wepchnął go na ogrodzenie. Mężczyzna zrobił się również trochę czerwony i było to nawet nieco widoczne mimo koloru jego skóry.
Shirley zaczęła przeraźliwie wrzeszczeć. Widziała coś, dziewczynkę, ale nie mogła się skupić. Ból był zbyt duży. Jej przeszywający pisk wypełniał całe pomieszczenie. Badwell krzyczała jakby ktoś obdzierał ją ze skóry, albo jakby ktoś wszedł w zabłoconych butach na świeżo wyfroterowaną podłogę.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Zajadając się masłem orzechowym z wielkiego słoika nawet nie zauważył jak dwóch żołnierzy zakradło się za plecami Jamesa. Chłopak próbował się wyrywać i krzyczeć, jednak gdy pielęgniarka potraktowała go jakimś środkiem uspokajającym, totalnie opadł z sił. Zawiązano mu opaskę na oczy i poprowadzono w bliżej mu nieznanym kierunku.
W końcu Stewartowi zdjęto opaskę i mógł rozejrzeć się po pomieszczeniu. Leżał przywiązany do łóżka w dużym pomieszczeniu. Do głowy coś mu przyklejano... czyżby kolejny eksperyment dr Brauera? Chłopak zauważył również, że reszta "obiektów badawczych" również znajduje się w sali. Po jego prawej leżała Shirley, a po lewej Charlotte. Zanim choć spróbował się wyrwać z tej pułapki, poczuł przeszywający go po całym ciele niewyobrażalny ból. James starał się wytrzymywać dzielnie tortury, jednak z każdą turą rażenia wychodziło mu to coraz gorzej...
Trey zatopił się w ciemności. Pierwsza seria elektrowstrząsów posłała jego umysł gdzieś, nie był w stanie niczego widzieć i słyszeć. Zewsząd otaczała go tylko jakaś ciemna materia niczym całun. Jedyne zmysły, jakie funkcjonowały, to czucie. Ból przypominałby ten, który powoduje klątwa Cruciatus, gdyby Rowling napisała już swoje powieści. A Trey nie mógł zrobić nic, by temu zapobiec. Mógł tylko krzyczeć, lecz jedynie wewnątrz własnego umysłu. Czy właśnie trafił do piekła? Nie tak to miało wyglądać. Dopiero trzecia seria wstrząsów spowodowała, że wrzasnął na głos: Przestańcie! Por favor!
We are all evil in some form or another, are we not?
Nieprzytomny Ahmad leżał na podłodze. Wyglądał kiepsko, z ust wydobywała się piana, twarz pozostała w grymasie bólu, zaś reszta ciała leżała bezwładnie dziwnie wygięta.
Początkowo Francis miał nadzieję na jakieś ponadnaturalne przeżycie, coś w formie wizji, której doświadczył po zupie grzybowej według niemieckiego przepisu.
Niestety, jego dotychczasowe wyobrażenie dotyczące eksperymentów legło w gruzach wraz z pierwszą falą bólu przeszywającą organizm. Oczyść umysł, skup się, oczyść umysł, powtarzał sobie, próbując wytrzymać ból. Cały czas jednak docierało do niego mnóstwo obrazów, z których przebijały się dwie rzeczy - dziewczynka ze snu oraz... cierpiąca na łóżku obok Mia. Nie patrzył w jej stronę, lecz swym wewnętrznym wzrokiem - a może dzięki specjalnym zdolnościom, które właśnie bada Bauer - widział ją bardzo dokładnie, tak jakby patrzył okiem kamery ustawionej tuż obok. Pot, krzyk i ciało wyginające się od bólu.
Poczuł, że w tym momencie jego mózg robi się bardziej skoncentrowany, a myśli mniej chaotyczne. Intuicyjnie zaczął więc myśleć tylko o niej. Co raz częściej przed oczami stawała mu dziewczynka o wielkich oczach. Jedenaście, odbiło się gdzieś echem, ale nie wiedział, czy to nowa wizja, czy tylko wspomnienie. Za każdym razem, kiedy pomyślał o Mii, wizje przeszłości (a może i przyszłości?) stawały się wyraźniejsze. Aż w końcu z bólu nie wytrzymał i wykrzyczał: - MIAAAA! - po czym coś strzeliło, coś zaiskrzyło i zemdlał, bo przepalił jakieś kabelki w urządzeniu.
Ten przeszywający ból głowy, chociaż wydawało mi się, że trwał wieczność i zaraz umrę albo co najmniej oślepnę, zajął w rzeczywistości jakieś 5 minut. W tym czasie jak za mgłą słyszałam głosy wszystkich torturowanych, a na sam koniec miałam wrażenie, że Walt zawołał mnie po imieniu. Serce znowu mi przyspieszyło; potrzebowałam kilku głębokich oddechów, żeby się uspokoić, otworzyć oczy i powoli podnieść głowę. Nie zdążyłam nawet się obejrzeć, a już poczułam na sobie wzrok kilku żołnierzy. Mimo wszystko zdobyłam się na spojrzenie w prawo i lewo. Wszyscy byliśmy wykończeni - po jednej stronie widziałam Shirley, która była zmarnowana tak, jakby ktoś przez kilka godzin rzucał nią niczym szmacianą lalką, a po drugiej leżał nieprzytomny Duffer, któremu dymiło z głowy, albo z tego hełmu, albo z kabelków przyczepionych do aparatury - nieważne, wyglądało to tak źle, że myślałam, że już po nim. Jimmy, Trey, Ahmad byli ledwo przytomni; nawet Charlotte, która być może przeżyła w życiu już jakieś tortury ze względu na swoją pracę, z połową twarzy upapraną krwią z przyciętych przez zęby warg miała tego dosyć, nie wspominając o biednej Heather. - Pomóżcie mu. - wychrypiałam w stronę groźnie wyglądających mięśniaków z bronią, wskazując im Walta.
Dobra, Fred, bo znowu zalegasz z fabułą, a my za bardzo nawet nie mamy o czym pisać, jeśli jesteśmy przywiązani do tych łóżek... Swoja drogą, jak niby Ahmad spał to nie wiem ;p/
Jarzeniówki na suficie oślepiały Treya, który leżał już przytomny na wznak i starał się wyrównać oddech. Spocone włosy poprzyklejały mu się do twarzy. Kiedy usłyszał głos Mii, pomyślał, że chodzi o niego. Dopiero, kiedy odwrócił głowę w jej stronę, zrozumiał, że oczywiście miała na myśli Duffera. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł wydobyć głosu z zaciśniętego przez skurcz mięśni gardła, a wszelkei próby zwiększyły tylko ból pulsujący w skroniach.
We are all evil in some form or another, are we not?
Doszło do mnie przede wszystkim to, że zakończyły się te piekielne tortury. Słyszałam gdzieś Shirley, Waltera i Mię, ale jakby totalnie przez mgłę, gdy mnie położyli i odeszli próbowałam wstać, ale zakończyło się to tylko lekkim kręciołkiem w głowie. Świrnięty niemiecki żyd.
- Trzeba stąd uciekać - powiedziałam na głos, nie będąc do końca świadoma tego, co mówię, nie byłam nawet w stu procentach pewna, czy moje słowa ktokolwiek usłyszał, czy powiedziałam je tylko w swojej głowie.
Charlotte najwyraźniej wypowiedziała te słowa na glos, gdyż Trey je usłyszał. A może był telepatą? W końcu niby byli specjalni, a elektrowstrząsy lekko zaburzyły funkcjonowanie umysłu Treya. W pokoju Brauera widziałem jakieś plany. Może były tam plany tego obiektu, które pomogłyby nam uciec - powiedział, pocierając bolące skronie.
We are all evil in some form or another, are we not?
Usiadłam na łóżku i próbując opanować zawroty głowy przysłuchiwałam się wymianie zdań Treya i Charlotte. To już nie były żarty. Byłam jednocześnie wściekła, obolała, wykończona, przerażona, ale przede wszystkim zmartwiona. Jak gdyby nigdy nic przenieśli go razem z nami, tak jakby mieli powiedzieć 'no, zdychaj sobie teraz, bo ci debile nie są nawet w stanie udzielić ci pierwszej pomocy'. Patrzyłam z coraz większym przerażeniem, kiedy podnosiły się kolejne osoby, a Francis nie. Może po prostu śpi? Z rozmyślań wytrąciło mnie wspomnienie o planach w pokoju dr Brauera. - Gdzie to jest? Jesteśmy w stanie tak po prostu się tam dostać? - spytałam, po czym zaczęłam powoli wstawać z łóżka.
Ahmad leżał na łóżku, na którym go położono. Nie miał na razie ochoty na podnoszenie się. Te cholerne elektrowstrząsy mogły mu mózg usmażyć, ale w końcu kto by się przejął jakimś tam murzynem po którym nikt nie zapłacze. Zastanawiał się kiedy to się skończy. Wtem jednak usłyszał rozmowę i powoli podniósł się do góry. - Ja uciekam z wami. Lepiej już nawet będzie jak mnie zastrzelą podczas ucieczki.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.