Nagle ktoś w bazie uruchomił radio. Z głośników dało się słyszeć rozmowy prezenterów.
- ... Na dniach swój świąteczny numer wydała pewna znana grupa, bożyszcze kobiet.
- Słuchałem tego już i szczerze mówiąc nie sądzę, aby ta piosenka stała się bozonarodzeniowym hitem na lata. Szybko się nudzi..
-Mnie tam się podoba. Przed Państwem grupa Wham!
Obudził mnie jakiś głos z radiowęzła. Ach, wiec to już niedługo... - pomyślałam, przecierając oczy.
Czułam się nieco lepiej. Chyba sen pomógł mi się zregenerować, bo nie bolala mnie już głowa, miałam tylko lekkie problemy z blednikiem. W tym stanie poszłam do łazienki i się ogarnelam, zmieniłam tez na swieza moja szpitalna koszule. Niestety piosenkę chyba ktoś zapętlił, wiec chcąc nie chcąc po jakims czasie zaczęłam ja nucic.
Oczywiście ze wiedziałam, co wydarzyło się wczoraj. Zginął człowiek, a Ahmad był już pewnie jedną nogą w grobie. Do tego ta piosenka, nie pasowała tak totalnie do naszego nastroju, że czułam ogromny dyskomfort psychiczny z tej okazji. Z nosem na kwinte przeszłam do kuchni, która została przystrojona w świąteczne dekoracje, a na środku na stole stało pudło z pozostajacymi pierdolami. Oparłam ręce na biodach i omiotlam pomieszczenie pogardliwym wzrokiem, kręcąc głowa z niedowierzaniem. To jest jakis absurd. To się po prostu nie dzieje.
Wstawilam wodę. Pochyliłam się nad pudlem i po chwili na głowie miałam już rogi renifera z filcu, a talię zaznaczyłam związanym kiczowatym, świątecznym łańcuchem w srebrnym kolorze.
Tym razem z kawą z mlekiem w ręku wróciłam do reszty.
- Siema Trey. Co tam trzymasz?
Ahmad leżał na łóżku i się nudził. Nie słyszał również muzyki gdyż pokój był szczelnie zamknięty. Na szczęście przyzwyczaił się już do zapachów jakie sam sobie stworzył. Leżał więc i dumał nad tym i owym.
Do Ahmada przyszła pielęgniarka z żołnierzami. Żołnierze przytrzymali go a pielęgniarka podała mu zastrzyk.
-Teraz będziesz zachowywał się grzecznie. - powiedziała kobieta.
Ahmad został wypiszczony następnie ze swojej celi. Był wolny, ale czuł się bardzo dziwnie, otepialy. Nie odczuwał agresji ani woli walki o siebie i swoich towarzyszy niedoli. Wszystko było mu obojętne...
Shirley szła sobie smętnie korytarzem, wspominając swego świętej pamięci męża, gdy nagle natknęła się na Ahmada. - Jak się czujesz? Nic Ci nie zrobili? Byłes wczoraj taki odważny!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
jednak otherw cos obrzydza? XD
- Jezu, Trey... - przewróciłam oczami. Szybko się jednak zorientowałam, ze przecież to nie mogły być jego własne zdjęcia w kolekcji, bo pozbawili nas dobytku już wcześniej. Spoważniałam, i przeniosłam wzrok na niego. - Skąd to masz?
Powiedziałbym ci, ale już się nie przyjaźnimy, nie? - zabrał z powrotem to zdjęcie i schował pod spód kupki, którą przeglądał. Kolejne Trey zaczął obracać, nie wiedząc, jak na nie spojrzeć. Ej, weź no zerknij. Gdzie tu jest góra, a gdzie dół?
/moglibyście sobie te zdjęcia darować bo ani to śmieszne, a tylko żałosne(by nie używać mocniejszego słowa) w połączeniu z grę jak u Treya/
- Dobrze, czuję się dobrze - odparł murzyn po czym ruszył przed siebie. Była tam jednak ściana której nie zauważył przez co na nią wpadł i uderzył głową.
Odwracałam kolejne zdjęcia na drugą stronę, bo były obrzydliwe i straszne, ale Treya to widac nie obchodziło. Uniosłam głowę i poprawiłam rogi. - No, o co chodzi? Znowu coś idiotycznego?
ja ich przeciez nie wstawiam adi
Edytowane przez panda dnia 22-12-2016 22:47
Trey schował zdjęcia po koc na swoim łóżku, bo czuł, że zaraz ktoś tu wejdzie i wszystko zobaczy. Kiedy ponownie spojrzał na Mię, zobaczył jej rogi i parsknął śmiechem Co ty żeś założyła na głowę? - zapytał. Dobra. Nie ważne. Chodzi mi o to, że myślałem, że jestem złym człowiekiem. No serio, starałem się. Ale to. Te zdjęcia... Przy ludziach, którzy to robili, jestem jak dziecko we mgle - zebrało mu się na zwierzenia.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Są święta i wolałabym teraz być w domu, dostawać prezenty i tak dalej. Próbuję to sobie zrekompensować i myśleć jak najmniej o strasznych rzeczach. No ale z tobą w pobliżu nie da się chyba tego uniknąć. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Jeszcze tego brakowało, żebyś zaczął wzorować się na nazistach. Skąd je masz?
Leżały w jakimś pokoju z napisem "Zakaz wstępu" - mówił, podkładając ręce pod głowę. Były tez jakieś słoje z różnymi częściami ciała. Jeden chyba niechcący rozwaliłem. To chyba zdjęcia z jakichś eksperymentów medycznych. Są jeszcze raporty, ale po szwabsku. Ciekawe, czy na nas też będą eksperymentować - mówił monotonnym głosem, po czym ziewnął.
We are all evil in some form or another, are we not?
Wzięłam głęboki oddech i przeszłam się po pomieszczeniu. NIe chciałam teraz tam iść. Miałam wystarczający mętlik w głowie, jeszcze nie otrząsnęłam się po ostatnim incydencie przy eksperymentach i co jakiś czas miałam jakieś dziwne mroczki przed oczami. Do tego ta piosenka leciała już chyba dwudziesty raz. - Wypluj te słowa. Mnie nie interesuje doczepianie dodatkowych stóp na wysokości bioder. Podoba ci się piosenka?
Jaka piosenka? - zapytał Trey. A, to gówno, co leci cały czas w zapętleniu nazywasz piosenką. Spoko.
Trey zastanawiał się, jak w ogóle można czegoś takiego słuchać. Nie dość, że to nie rock, to jeszcze śpiewają o jakichś pierdołach. Trey nigdy nie obchodził świąt. Jako dziecko zawsze najbardziej lubił Halloween. Poza tym w Meksyku obchodzili jeszcze Święto Zmarłych z ulicznymi fiestami z muzyką i śpiewami. Ale gwiazdki nie obchodzili nigdy. Raz tylko jeden uczestniczył w wigilii szkolnej, ale po po tym, jak na czubku choinki umieścił pentagram zamiast gwiazdy, więcej go nie zapraszano.
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.