Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, była sobie taka strona - Darlton.pl - na której dyskutowaliśmy o serialu The Killing. Jako że w wielu elementach jawnie nawiązywał on do Twin Peaks, ludzie zaczęli się zastanawiać, czy ostatecznie rozwiązanie zagadki brzmiącej "kto zabił Rosie Larsen?" będzie podobne do "kto zabił Laurę Palmer?" (oczywiście wyłączając wątki surrealistyczne).
I nic złego w tym momencie by się nie stało, gdyż ktoś mądry, bodajże vansen, nie chciał zaspoilerować rozwiązania Twin Peaks osobom, które serialu nie widziały, nie napisał więc wprost, że chodzi o ojca. Ale niestety ciekawski mr.OTHER oczywiście musiał zapytać, bo sądził, że "Twin Peaks już raczej nigdy nie obejrzy" (to było niedługo po nieudanej próbie rewatchu na Darltonie). No i odpowiedź otrzymał.
Trudno mi więc ocenić odcinek, którego główną siłą było wielkie odkrycie - Laurę Palmer zabił Leland - którego ja spodziewałem się jeszcze zanim odpaliłem odcinek pilotażowy. A że w okolicach Pilota (gdy szukałem informacji o alternatywnych wersjach, tj. o co w nich chodzi) dowiedziałem się jeszcze o Bobie i Mike'u, to można powiedzieć, że całą serialową zagadkę miałem z głowy...
Pozostaje mi więc ocenić wrażenia artystyczne i wątki poboczne. Wielki plus za motyw Catherine=Tojamura. Gdy ktoś wchodził do mieszkania, myślałem sobie, Catherine czy Tojamura... a tu, jak się okazało, 2 w 1 Nawet gdy zaczęła mówić swoim głosem, to jeszcze się nie zorientowałem To ma sens, o ile wyjaśnią, w jaki sposób jej tożsamość potwierdziła się pomimo dociekań Jerry'ego.
Elementy humorystyczne, na rozluźnienie, też fajnie wypadały, chociaż wątek Nadine męczy mnie niemiłosiernie, za dużo tego. Dobrze, że chociaż Josie nie było... No i kapitalne wejście do akcji Pieńkowej Damy! Moment, gdy Pieniek pokazał się na ekranie - mistrzostwo! Wizja z gigantem spodobała mi się mniej - trochę naciągana, bo do tej pory bohaterowie doznawali wizji w samotności, gdzieś na uboczu, w śnie, a nie ot tak publicznie. Nadal jednak jest to "plus" odcinka.
O co w takim razie chodziło Log Lady z sowami? Chodziło o wizję Giganta, czy jeszcze o coś (powiedziałbym, że drugie morderstwo, ale co to ma do Roadhouse)? Czy ten dziadek pracujący w hotelu przepraszał tak po prostu za brak pomocy, czy może było w tym drugie dno? I jaki związek ma Horne z Bobem, skoro wiemy, że to nie on jest jego "nosicielem"? Fajnie móc w końcu zadać pytania, na które faktycznie nie zna się odpowiedzi.
Ja obejrzałam wczoraj, ale nie chciało mi się nic pisać...
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, była sobie taka strona - Darlton.pl - na której dyskutowaliśmy o serialu The Killing. Jako że w wielu elementach jawnie nawiązywał on do Twin Peaks, ludzie zaczęli się zastanawiać, czy ostatecznie rozwiązanie zagadki brzmiącej "kto zabił Rosie Larsen?" będzie podobne do "kto zabił Laurę Palmer?" (oczywiście wyłączając wątki surrealistyczne).
No dokładnie, ja myślałam o tym samym, tylko w drugą stronę, gdyż najpierw oglądałam TP. Aż się powstrzymywałam, żeby tu nie napisać o pewnych podobieństwach odnośnie rozwiązania, żeby nikomu nic nie sugerować ;p
Co zaś do tego, że Leland okazuje się zabójcą, to... mnie jakoś nie zaskoczyło nawet przy pierwszym razie. Moje odczucia były raczej w stylu "aha". Podoba mi się natomiast to połączenie Boba z (w tym przypadku) Lelandem. Jest to fajny motyw. I chyba wreszcie mogę tez ujawnić coś w z MP13. Otóż każdy zapewne pamięta wątek związku Teda z Dores, swoją córką. To było zapożyczone z TP właśnie. Była taka scena, gdzie Ted idzie w dżunglę w środku nocy i spotyka sowę. To właśnie wtedy został opętany przez Boba. Następnie kiedyś tam później Ted/Bob zabija Dores. Jako że wtedy jeszcze nie odpadłam, to moja postać zmartwychwstała po tym jak miała wizję... rafalka, który zaproponował grę w pokera (wygrana miała zapewnić zmartwychwstanie). Ogólnie cały wątek był nawiązaniem do Twin Peaks, a przynajmniej taka była początkowa inspiracja Szkoda, że nikt nie skojarzył heh ;p
No i kapitalne wejście do akcji Pieńkowej Damy! Moment, gdy Pieniek pokazał się na ekranie - mistrzostwo!
Zgadzam się
O co w takim razie chodziło Log Lady z sowami? Chodziło o wizję Giganta, czy jeszcze o coś (powiedziałbym, że drugie morderstwo, ale co to ma do Roadhouse)?
Tez sobie nad tym rozmyślałam. Sowy ja rozumiem jako takie wcielenia Zła, jak Bob. Dlatego też nie ogarnąłem, o co chodzi z Roadhouse, gdyż Olbrzym jest tej raczej wizją z tej jasnej strony mocy. Chyba, że sowy uznamy w ogóle za coś nadprzyrodzonego/zapowiadające nadejście czegoś nadprzyrodzonego, to wówczas mogłyby zapowiedzieć nadejście wizji Olbrzyma. Co zaś do samej wizji, to podobała mi się. Właśnie fajnie, że była w takim miejscu publicznym.
Czy ten dziadek pracujący w hotelu przepraszał tak po prostu za brak pomocy, czy może było w tym drugie dno?
Ja tu widziałam raczej drugie dno. Może przepraszał za to, ze znowu nadchodzi śmierć i nic się nie da zrobić? Albo za coś jeszcze... Ale nie sądzę, by za akcję w hotelu, Zresztą tego dziadka nie powinno tam w ogóle raczej być.
I jaki związek ma Horne z Bobem, skoro wiemy, że to nie on jest jego "nosicielem"?
No ciekawe.... Nie pamiętam/nie wiem tego
Ja dałam 8,5/10
We are all evil in some form or another, are we not?
a więc Darth Vaderem Twin Peaks okazał się być Leland jeśli twórcy chcieli totalnie zaszokować widzów tym odcinkiem, to po mojej reakcji stwierdzam, że im się to udało Dlatego dziwię się nieco Otherwoman, że na niej to nie robiło wrażenia.
Za mistrzostwo uważam całą drugą połowę odcinka (właściwie już można powiedzieć, że tradycyjnie te drugie połówki są mocne). Podobało mi się równie tradycyjnie, wszystko. Od wizji, przez aż histerycznie balladową muzykę, wątek Katherine/Tojamury (super), oczywiście kończąc na samym wybryku Lelanda. Tak naprawdę z mojego punktu widzenia nie byłoby oczywiste, że skoro Leland został teraz opętany, to zabił i Laurę (równie dobrze Bob mógł pokierować wtedy kim innym), no ale czytając wasze posty zrozumiałem, że nie mam co dalej sztucznie drążyć zagadki, która już w tym momencie zostaje (chyba) rozwikłana. Jeśli Leland zabił Laurę, to przyznam, że ani razu nie wziąłem takiej opcji na poważnie pod uwagę, szczególnie pamiętając załamkę jaką Leland przeżywał, nawet podczas pamiętnej sceny gdy się dowiedził o jej śmierci, trzeba było Lelandowi uwierzyć. No ale jak się okazuje pewne sprawy stoją ponad Lelandem, a mianowicie Bob. Swoją drogą, jestem ciekaw, skoro Bob został Bobem na pewno po pierwszym odcinku, bo wtedy ten aktor był tylko technicznym planu, to czy już przy pilocie Lynch wiedział, że to będzie Leland, czy może zostawił tyle opcji, że jakby co by i tak jakoś wybrnął? Myślę, że to jednak to ostatnie i Leland, który odbierał telefon od Sary to nie był scenariuszowo Leland, który tego samego dnia zabił swoją córkę pod wpływem Boba. Tak wgl mam przeczucie, że coś w tym wywodzie pominąłem, więc czekam na odpowiedź jakby co
Tak o samym odcinku to fajnie, że na początku pojawia się jeszcze na moment Lynch, widocznie chciał mieć swój epizodzik w tak ważnym odcinku.
Reżyseria: David Lynch
Scenariusz: Mark Frost
w sumie to było podejrzane, ale nie zwróciłem uwagi przed obejrzeniem
Na spory plus to co się dzieje z jednorękim oraz ci ludzie odbijający piłki od podłogi (?), zupełna paranoja.
U Leo, Bobby'ego i Shelly całkiem spoko, fajnie czasem zobaczyc znowu Snejka. Tyle że co to znowu za kasety?
Bardzo mocne rozmowy Audrey z ojcem. Podoba mi się ukazanie Bena jako chciwego krętacza na ciepłym stołku, który nawet w momencie aresztowania chwali się tym jakie to on ma plecy i że na pewno wszystko go ominie. Audrey wygląda super w czerni i ogólnie szkoda mi jej, że ma takiego starego, który sypiał z Laurą, ale jej nie zabił, bo ją.. kochał?
No i 2 główne sceny równolegle się dziejące uważam za jeden z najlepszych momentów tego serialu (so far).
I chyba wreszcie mogę tez ujawnić coś w z MP13. Otóż każdy zapewne pamięta wątek związku Teda z Dores, swoją córką. To było zapożyczone z TP właśnie. Była taka scena, gdzie Ted idzie w dżunglę w środku nocy i spotyka sowę. To właśnie wtedy został opętany przez Boba. Następnie kiedyś tam później Ted/Bob zabija Dores. Jako że wtedy jeszcze nie odpadłam, to moja postać zmartwychwstała po tym jak miała wizję... rafalka, który zaproponował grę w pokera (wygrana miała zapewnić zmartwychwstanie). Ogólnie cały wątek był nawiązaniem do Twin Peaks, a przynajmniej taka była początkowa inspiracja smiley Szkoda, że nikt nie skojarzył heh ;p
O tym związku każdy wie, ale w MP13 za długo nie pograłem, więc o tych rzeczach które napisałaś oczywiście nie wiedział (a nawet jakbym wiedział, to bym nie skojarzył nigdy z Twin Peaks, które oglądałem chyba z rok później). Takie moje pytanie, czyli te wszystkie słynne gwałty to było przez opętanie, czy to było wcześniej? nie no, ciekawie.
Tez sobie nad tym rozmyślałam. Sowy ja rozumiem jako takie wcielenia Zła, jak Bob. Dlatego też nie ogarnąłem, o co chodzi z Roadhouse, gdyż Olbrzym jest tej raczej wizją z tej jasnej strony mocy. Chyba, że sowy uznamy w ogóle za coś nadprzyrodzonego/zapowiadające nadejście czegoś nadprzyrodzonego, to wówczas mogłyby zapowiedzieć nadejście wizji Olbrzyma. Co zaś do samej wizji, to podobała mi się. Właśnie fajnie, że była w takim miejscu publicznym.
Moim zdaniem Lynch zostawia to do interpretacji i nie ma tutaj jakiegoś jednego wyjaśnienia, po prostu nastąpił szereg zdarzeń na granicy rzeczywistości aby zagęścić atmosferę, aby działo się ciągle coś niepokojącego itp., aby ludzie właśnie się zastanawiali, podczas gdy najprawdziwsza prawda nie istnieje. Mi się podobał sam odbiór Abstrahując, to ze 3 lata temu gdy dopiero wkręcałem się w kino byłem na maratonie z 3 filmami o tematyce właśnie snów (m.in. "Dyskretny urok burżuazji". Po maratonie organizator tego albo raczej człowiek, który wybrał te filmy czyli jakiśtam reżyser teatralny usiadł z widzami i np. mi powiedział "nie ważne, że nie wiesz co się dzieje, czasem zamiast dociekać logicznego wyjaśnienia warto po prostu oddać się wrażeniu niewiedzy" szczególnie w filmach gdy jednej logicznej interpretacji nie ma, osobiście ja takie rzeczy lubię najbardziej, bo to krótko mówiąc najbardziej przypomina percepcję rzeczywistości i samo życie, które jest póki co dla mnie pasmem niepewności i dziwnych zdarzeń (a jeśli ktoś odbiera życie czysto realistycznie i logicznie, to moim zdaniem wiele traci). Lynch z resztą mówi podobnie: "I look at the world and I see absurdity all around me. People do strange things constantly, to the point that, for the most part, we manage not to see it. That's why I love coffee shops and public places r11; I mean, they're all out there."
No ale oczywiście można zawsze pogdybać, po to są te dyskusje
izi 9/10, bo moim zdaniem wciąż nie było odcinka tak dobrego jak pilot.
Edytowane przez Lion dnia 03-01-2016 11:59
Swoją drogą, jestem ciekaw, skoro Bob został Bobem na pewno po pierwszym odcinku, bo wtedy ten aktor był tylko technicznym planu, to czy już przy pilocie Lynch wiedział, że to będzie Leland, czy może zostawił tyle opcji, że jakby co by i tak jakoś wybrnął? Myślę, że to jednak to ostatnie i Leland, który odbierał telefon od Sary to nie był scenariuszowo Leland, który tego samego dnia zabił swoją córkę pod wpływem Boba. Tak wgl mam przeczucie, że coś w tym wywodzie pominąłem, więc czekam na odpowiedź jakby co
Wiemy, że pierwotnie Lynch nie chciał rozwiązywać zagadki w ogóle - ale czy odpowiedź na nią tkwiła w jego umyśle od początku (bo mógł mieć to w głowie, lecz chcieć zabrać do grobu ;p ), tego nie wiem. I właściwie której części nie chciał rozwiązywać? O Lelandzie czy o Bobie?
Z pomocą przychodzi alternatywna końcówka Pilota, kręcona od razu po Pilocie. W niej wyjaśniona jest kwestia Mike'a i Boba, lecz o Lelandzie nie ma ani słowa. Może więc "nierozwiązywanie zagadki" miało polegać właśnie na wyjaśnieniu roli Boba (czyli że Laurę zabiła osoba opętana), lecz nie wskazywaniu osoby, która użyczyła mu swoich rąk? Być może ABC naciskało, żeby jednak wskazać konkretną fizyczną osobę, także Lynch wymyślił, że to był Leland. Natomiast koncept Boba był w głowie Lyncha na bank od samego początku (wszak to esencja serialu), tylko zapewne początkowo Lynch nie chciał go pokazywać, lecz casting przeprowadzić później. A że pracownik techniczny mu się wpieprzył przez kamerę, to z tego skorzystał i casting miał z głowy
Tak czy inaczej, osoba Lelanda pasuje wyśmienicie i w niczym nie szkodzi, w końcu Leland mógł być częściowo nieświadomy swoich czynów, ponadto wizje matki Laury (przypadkowe pojawienie się Boba w lustrze) oraz Madeline mają nawet jeszcze więcej sensu - może po prostu widziały Lelanda, któremu tymczasowo zmieniła się twarz?
Tyle że co to znowu za kasety?
Wydaje mi się, że w I sezonie była jakaś scena, w której Leo chował tą kasetę. Ale co na niej było - nie pamiętam.
O tym związku każdy wie, ale w MP13 za długo nie pograłem, więc o tych rzeczach które napisałaś oczywiście nie wiedział (a nawet jakbym wiedział, to bym nie skojarzył nigdy z Twin Peaks, które oglądałem chyba z rok później). Takie moje pytanie, czyli te wszystkie słynne gwałty to było przez opętanie, czy to było wcześniej
Ten pi8erwszy z jazeera to było wcześniej z racji tej, że to zośka go zainicjowała Dopiero potem pojawiło się skojarzenie z Twin Peaks No i jeszcze był taki motyw, że Furfon pisał "On" w niektórych momentach opisywania działań Tedda - to było wtedy, gdy był on pod wpływem Boba Pamiętam, że agusia ciągle się dopytywała o co chodzi z tym "Nim"...
nie ważne, że nie wiesz co się dzieje, czasem zamiast dociekać logicznego wyjaśnienia warto po prostu oddać się wrażeniu niewiedzy
Heh coś w stylu wypowiedzi Noah Hawleya o "akceptacji tajemnicy" odnośnie Fargo
I look at the world and I see absurdity all around me. People do strange things constantly
Znowu filozofia Fargo Nadal polecam ;p
Wiemy, że pierwotnie Lynch nie chciał rozwiązywać zagadki w ogóle - ale czy odpowiedź na nią tkwiła w jego umyśle od początku (bo mógł mieć to w głowie, lecz chcieć zabrać do grobu ;p ),
Może nie miał odpowiedzi przygotowanej całkowicie, ale jakiś zarys musiał być. Jestem pewna, że obecność metafizycznego "Zła" cały czas była planowana. Dopiero później natomiast zostało ustalone, że wystąpiło ono pod postacią Boba.
Natomiast koncept Boba był w głowie Lyncha na bank od samego początku
No właśnie, chodziło mi o samą taką ogólną koncepcję.
Wydaje mi się, że w I sezonie była jakaś scena, w której Leo chował tą kasetę. Ale co na niej było - nie pamiętam.
Pewnie znowu jakieś tajne nagrania z Laurą, bo co by innego ;p
We are all evil in some form or another, are we not?
Skocz do Forum:
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.