/ xD swoją drogą, adi, mam nadzieję, że się domyślasz, w jakim elemencie edycji bierzesz udział
- Czy na pewno chcesz poświęcać życie swojej rodziny dla kilkudniowej niewoli obcej osoby? Przecież nikt nie powiedział, że ta osoba umrze. Nie wiem, czemu zrozumiałaś to w ten sposób - zreflektował się Wielki Brat gdy przeczytał jeszcze raz posty adiego i znowu się zmaterializował, tym razem siedząc na fotelu Christy... z czymś, co wyglądało jak paralizator w ręku. - Uwierz mi, jeśli nie wypowiesz tego nazwiska dobrowolnie, mamy swoje metody na jego wyduszenie. Im dłużej się opierasz, tym boleśniejsza będzie niewola tej osoby...
Christa siedziała dalej za fotelem i nie wydusiła z siebie ani jednak słowa. Czuła swoją bezsilność ale nie mogła jej okazać przed tym diabłem w postaci hologramu. Bała się, że zaraz zabiją jej rodzinę, ale czy ni tak na prawdę nie byli już martwi? Ojciec od kilku lat nawet się nie uśmiechał jak ją widział, a jej matka i rodzeństwo zatracili się w przeciętności. Ona taka być nie mogła. Musiała walczyć.
- Wszyscy umieramy. Sztuką nie jest żyć wiecznie. Sztuką jest stworzyć coś, co będzie żyć wiecznie - mruknęła cicho Christa po czym skuliła się jeszcze bardziej skrywają głowę tak by nikt nie mógł jej spojrzeć w oczy.
Wielki Brat znowu się uśmiechnął. - Widzisz? Mamy ze sobą więcej wspólnego, niż podejrzewasz. W końcu kto, jak nie ja, stworzył coś, co będzie trwać wiecznie? - stwierdził z dumą.
W końcu wstał i podszedł do niej. Kucnął przy niej i rzekł półszeptem: - Ostatnia szansa. Nazwisko, albo postaram się o to, by wskazana przez ciebie osoba wiedziała, że to dzięki tobie, zamiast zwykłej niewoli, dostanie się do prawdziwego piekła.
- Twoje państwo padniesz szybciej niż sądzisz - odparła Christa podnosząc głowę i patrząc znów na hologram Wielkiego Brata. Po chwili zawahania dodała: - Wskazuję siebie. Christa Puason.
- W porządku - odrzekł Wielki Brat, lecz wcale nie chodziło mu o to, że zgadza się na wskazanie przez Christę samej siebie.
Niby-paralizator, który trzymał w ręce (a który, rzecz jasna, również był hologramem), zaczął nagle błyskać kolorowym światłem. WB podszedł do przerwy pomiędzy dwoma książkowymi regałami i zaczął nim świecić na czujkę, która była tam ukryta. Po krótkiej chwili coś zaczęło syczeć, a z kilku otworów znajdujących się w ścianach i na suficie zaczął lecieć dym.
- Wiesz, co to za substancja? - zapytał Wielki Brat, gdy skończył uruchamiać ów proces. - Parędziesiąt lat temu została odkryta w dalekim kraju, z którego pochodzi jedna z Was - w Polsce. Nazywano ją tam "mocarz" i wkrótce zabroniono, gdyż okazała się bardzo groźnym narkotykiem. I niech nie myli cię jej śmieszna nazwa - na pewno nie doda ci ona sił... - wyjaśnił.
Faktycznie - Christa z minuty na minutę będzie się czuć co raz gorzej. Zacznie kręcić się jej w głowie i zachowując świadomość, poczuje, że staje się zupełnie bezwładna.
- Nie chciałaś udzielić odpowiedzi świadomie, lecz tak naprawdę jest ona w twojej głowie i jedynie musimy ją z niej wydobyć. Podświadomość... Jeżeli chcesz walczyć z INGSOCem, najpierw wygraj z podświadomością - skomentował z uśmiechem zwiastującym zwycięstwo.
Minuty dzieliły Christę od stanu odurzenia narkotykowego. Niestety, gdy ów nadejdzie, nie będzie w stanie kontrolować swoich słów...
Drzwi obrotowe przeniosły Cię do Pokoju 101... który tym razem w ogóle nie przypominał pokoju.
Przed Twoimi oczami ukazały się schody, które ponownie prowadziły po łuku w dół, na jeszcze niżej położone podziemne piętro, tak jakby Wielki Brat chciał, byście krok po kroku zbliżali się do piekieł. Nie było tu żadnych świateł, lecz po Twojej prawej stronie znajdowała się jedna, zapalona pochodnia. Ponad pochodnią wisiało zdjęcie. Mała dziewczynka leżąca w łóżeczku, trzymająca w ręku małego krokodylka - Twoją ulubioną zabawkę z przedszkola...
Dalsza część korytarza również bynajmniej nie wyglądała tak "zamkowo", jak to, co minęłaś dotychczas. Każdy centymetr powierzchni obu ścian, każda kamienna kostka była oplakatowana fragmentami z Twojego życia. Znalazło się tam sporo zdjęć z dzieciństwa: z ojcem, z okresu szkolnego i mnóstwo scen z życia codziennego, takich jak zakupy, odwiedziny w urzędzie czy też pocałunek z chłopakiem. Na zakręcie dwa ujęcia oprawiono w ramki i przeszklono: pierwsze było zdjęciem Twojego domu, a drugie słownikiem języka francuskiego.
To nie był koniec tej galerii, lecz koniec Twoich wspomnień. Cała reszta wydawała się pochodzić z jakiegoś alternatywnego życia. Wiele z nich przedstawiało naprawdę brutalne sceny. Na największym z nich siedziałaś razem z Leo i Grace w swoim domu, zaś obok Was widniało radio, sprzęt zakazany w Oceanii. Na kolejnym razem z Adą klęczałyście na jakimś facecie, zapinając go w nie, nie to o czym myślisz kajdanki, zaś Trevor stał obok i palił papierosa. Jedno z nich przedstawiało nawet zgwałconą, krwawiącą kobietę. Gdy schody przestały w końcu schodzić w dół, na ścianie wisiało ostatnie zdjęcie. Znana Tobie twarz muzyka leżąca na jakiejś posadzce z dziurą w głowie po kuli. Tuż obok tego zdjęcia wisiał stojak na pochodnię, dzięki czemu, jeśli ją tam umieścisz, cały blask płomieni oświetli właśnie ten obraz.
Korytarz kończył się kolejnymi drzwiami z Twoim imieniem oraz identycznym czytnikiem jak ten, który zostawiłaś piętro wyżej. Tym razem jednak napis na drzwiach głosił: "Pokój 102".
- Wiem kim jestem, wiem kim jestem - powtarzała sobie w kółko Christa schodząc coraz niżej. Czuła strach, lęk, ale to nic względem tego czego bała się zawsze. Jeśli jest coś więcej niż życie pod kloszem Wielkiego Brata to czy ono właśnie tak nie wygląda? Niczym wataha zaszczutych psów, poniżanych przez całe swe marne życie, które spuszczone ze smyczy robią rzeczy jeszcze gorsze niż ich właściciel, który terroryzował je przez całe życie.
Ale czy Wielki Brat czy ktokolwiek za tym stoi kiedykolwiek mnie terroryzował? - ta myśl uczepiła się dziewczyny niczym rzep psiego ogona. Gdy spojrzała na zdjęcie martwego ciała tego piosenkarza poczuła jednak jakąś dziwną ulgę. Jakby wiedziała, że nawet jeśli on nie żyje, nawet jeśli to ona go zabiła i uczyniła te wszystkie straszne rzeczy to nic się nie wydarzy. Z tym dziwnym uczuciem dotknęła czytnika i przekroczyła kolejny próg mając nadzieję, że to wszystko jakaś gra.
A jeśli nie? - kolejna myśl przemknęła niczym mucha po pokoju. A jeśli nie to obym trafiła na osobę, która stoi po mojej stronie jakakolwiek by to strona nie była. Umiałam przecież grać - dodała w myślach wchodząc do kolejnego pomieszczenia.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.