Ewan uznał, że Ada ma rację, więc ruszył za nią. Poza tym uważał, że trzymając się w grupie mają większe szanse jakoś to wszystko przetrwać. No i nie chciał zostawać sam z tym pajacem Bolivarem.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Niestety biedny Ewan miał pecha, gdyz Bolivar, zainteresowany tym, co się dzieje w tajnym korytarzu, odwrócił się gwałtownie w stronę wnęki, zarzucając przy tym zamaszyście swoimi długimi włosami. Następnie podążył tuż za Ewanem, niemal nadeptując mu na pięty. Wzrok Bilivara spoczął bezwiednie na pośladkach księdza, gdyż wydawały mu się jakoś znajome. Kiedyś, jego znajoma Calista, pokazywała mu fotografie takich pośladków, jednak nie było wówczas na nich widac ich właściciela.
We are all evil in some form or another, are we not?
Ada usłyszała za sobą czyjeś ruchy. Byli to Ewan i Bolivar. Być może też Julia. Ada, nie zważając na nich, szła przed siebie. Niebawem dotarła do okrągłego pomieszczenia. Zadrżała. Z radości, a może strachu... Może z obu jednocześnie. Czy gdzieś za drzwiami czekał... Wielki Brat? Czy tym razem... prawdziwy? Obiecał przecież, że kiedyś się spotkają.
Weszła do pomieszczenia oznaczonego swoim imieniem. Było puste. Przeszła dalej, nieświadomie podążając śladami Christy, o istnieniu której na chwilę zapomniała.
Ada zauważyła porzuconą książeczkę. Mimowolnym ruchem wzięła ją do rąk i otworzyła na pierwszej stronie. Odczytała:
Obywatelu Oceanii! Jeśli przypadkiem napotkałeś tę książkę, dla dobra swojego państwa i Wielkiego Brata...
Miała ją odłożyć, ale jej wzrok padł na drukowane wielkimi literami imię i nazwisko. Jej imię i nazwisko. Skrzywiła się, odczytując tytuły rozdziałów ze spisu treści.
Nagle zauważyła, że następne drzwi są uchylone. Wyprostowała się, sztywniejąc ze strachu. Jednocześnie odczuła rozbudzoną na nowo nadzieję. Czy to mógł być On?
On? On!? Kim On był? Czy istniał?... Jej myśli znów powróciły do książeczki. Zapodziała gdzieś plecak, który miała przy sobie, gdy wychodziła z kwatery Poczwarek, więc nie miała gdzie jej schować. Ale chciała ją wziąć. Musiała! Musiała poznać prawdę!
A jednak... odłożyła książkę na miejsce - według zawartego we wstępie nakazu. Wiedziała, że jest tchórzem. Zbyt bardzo bała się, ze wszystko, czym żyła, okaże się złudzeniem, że będzie zmuszona, by przestać wierzyć... w Niego...
Cichym krokiem zbliżyła się do drzwi. Na korytarzu zobaczyła Christę i jakichś ludzi.
Gdy Christa znalazła się na korytarzu, napotkała kilku zamaskowanych mężczyzn. Każdy z nich trzymał w ręku krótką broń, która wydawała się dziwnie plastikowa, zaś ich twarze przesłaniały identyczne wizerunki mężczyzny, którego miała prawo skądś kojarzyć. Wszyscy stanęli jak wryci na jej widok.
- Christa Puason... W telewizji wyglądałaś na wyższą - odezwał się w końcu jeden z nich, jednak szybko został uciszony przez drugiego: - Nie pierdol, John. Christa, miło nam cię w końcu poznać. Nazywamy się ruchem Waszyngtona... Z tego co mi wiadomo, zdążyłaś już się spotkać z jednym z nas. Jesteśmy tutaj, aby przekazać światu prawdę o Wielkim Bracie.
- No i co robicie w tym kierunku? - odparła lekko zaskoczona Christa nie wiedząc czy to jakaś kolejna maskarada czy gierka Wielkiego Brata. Ci ludzie mieli na sobie jednak maski z wizerunkiem Waszyngtona z banknotu, który dano jej w szpitalu. Zbita z tropu Christa kolejny raz zapytała nim tamci zdążyli odpowiedzieć na jej pierwsze pytanie: - Jak wam mogę pomóc? - dodając w myślach, że byłaby wyższa gdyby miała obie stopy i nie musiała kuśtykać na drugiej przez co była lekko niesymetryczna.
Edytowane przez adi1991 dnia 07-10-2015 08:48
W końcu wszyscy zgromadziliście się przy Chriście i zamaskowanych postaciach. Jeden z mężczyzn wyciągnął z plecaka coś co przypominało rulon papieru. Jednak, ponieważ był to już rok 2080, zwitek okazał się być supercienkim ekranem telewizyjnym. Następnie przyczepił jakiś równie płaski przedmiot przypominający mała kartkę do robienia notatek.
- Jesteście sławni. - skwitował krótko mężczyzna i wykonał gest ręką, który uruchomił ekran.
Pojawiła się profesjonalnie wykonana plansza a głęboki głos lektora odczytał tytuł z nienaganną dykcją.
Omnisąd: Pierwsza Rozprawa
Następnie pojawiła się seria zdjęć ukazujących Wasze mugshots (takie amerykańskie zdjęcia z aresztowania) przeplatane krótkimi ujęciami. Zobaczyliście m.in. Adę zmieniającą magazynek w karabinie maszynowym, Christę podpalającą plakat z wizerunkiem Wielkiego Brata, Bolivara ustawiającego w swoim pokoju figurkę Putina i tym podobne kompromitujące scenki. Przez krótką chwilę zobaczyliście nawet siebie wymieniających uścisk dłoni z samym Putinem... Albo zapomnieliście o tych wydarzeniach albo ktoś wykonał perfidny fotomontaż... W tle do tych obrazków leciała podniosła muzyka. Gdybyście żyli 65 lat wcześniej bez problemu rozpoznalibyście melodię z Gry o Tron, ale dzisiaj pamięć o tym serialu była bezpowrotnie stracona i reżimowe media wykorzystywały ją do własnych celów.
Oglądaliście intro show... w którym byliście najwyraźniej głównymi bohaterami...
- Interesujące, co? - zagadnął Was jeden z Waszyngtonów i wykonał gest dłoni wyłączający ekran. - A dalej będzie jeszcze ciekawiej.
Edytowane przez Faraday dnia 07-10-2015 14:33
- O co tu chodzi? - spytała zbita z tropu i dość mocno zmieszana Christa. Nawet nie zauważyła jak reszta przylazła za nią przez co gapiła się tylko z lekko rozdziabionymi ustami na nieznajomego w masce. - Kim jesteście i po co to wszystko? To jakaś gra? Zabawa dla dużych chłopców z kompleksem małego członka?
- Mamy parę ciekawych nagrań... Nie możemy puścić Wam tego na żywo bo przezornie zagłuszono wszelki sygnał telewizyjny na terenie Brotherpark. Zresztą podejrzewam, że telewizja ma teraz "poważne problemy techniczne". Nasz atak nie był w ich planach, muszą to jakoś zatuszować.
Waszyngton włączył ekran ponownie.
Tym razem widzieliście urywki, kilkusekundowe fragmenty z ostatnich paru dni. Przebudzenie w osobnych budynkach, ucieczka od biblioteki, wejście do bunkra i tortury laserami, dołączenie do poczwarek, odbicie Kristiny. To nie był obrazy kręcone słabymi kamerami przemysłowymi. Wyglądało to na profesjonalny materiał, w wysokiej rozdzielczości, oznaczony niezmiennie logiem Big Brother TV, jedynej dopuszczalnej telewizji w USA. Potem pokazali urywki wieczornych wiadomości, gdzie spikerka ekscytowała się wydarzeniami mającymi miejsce w Brotherpark. Był też wywiad z jakąś kobietą, która opowiadała o tym jak chodziła po Brotherpark i widziała na własne oczy tych "plugawych zdrajców". Pokazywała krótkie nagrania zrobione telefonem komórkowym, na którym widać bohaterów przemykających między budynkami Brotherpark.
Potem kolejny krótki urywek, na którym pokazano Rogera Abramsa we własnej osobie podpisanego jako...
DAVE, 45 "ROGER ABRAMS"
- Dając im możliwość pracy na rzeczy Wielkiego Brata a przeciwko Putinowi, nasz umiłowany Wielki Brat w swej wspaniałości umożliwia im choć częściowe odkupienie grzechów... Jednak ja osobiście mam nadzieję, że Ci plugawi zdrajcy dzięki mnie ukażą swoje proputinowskie oblicze i społeczeństwo tylko utwierdzi się w ich winie.- wyjaśniał "Roger" w wywiadzie telewizyjnym.
Christa oglądała wszystko z lekkim szokiem wypisanym na twarzy, ale już od dłuższego czasu uważała, że coś jest nie tak. Oglądając te urywki zaczęła się też zastanawiać czy ci ludzie też nie są częścią tego spisku. Widząc, że inni zamulili odparła tylko: - No i co teraz zrobimy? Pomożecie nam czy dalej będziemy tylko patrzeć w przeszłość, a nie przyszłość?
- Aktualnie sygnał jest zagłuszony, zaś służby Wielkiego Brata próbują ustalić, co właściwie się wydarzyło. Wkrótce jednak nagle wszystko wróci do normy, a widzowie całej Oceanii na swoich ekranach ujrzą nas - wtrącił się do rozmowy ten Waszyngton, z którym zaczęła rozmawiać Christa na początku. - Mamy zamiar przekazać im kilka wiadomości. Jedną z nich jest to, że jesteście niewinni. Mam nadzieję, że wiecie coś, co pomoże nam udowodnić, że to Wielki Brat pozbył się Huxleya. Drugą... - tutaj odwrócił się teatralnie w kierunku Ady - drugiej każdy się domyśla, ale nikt nie ma odwagi, by powiedzieć to na głos. Że Wielki Brat nie istnieje.
Bolivar patrzył z wielkim zainteresowaniem na siebie samego z figurką Putina. To musi być podróba. - skwitował. W rzeczywistości moje włosy prezentują się znacznie lepiej. Uznał to za wystarczający dowód i przestał się przejmować pierdołami z ekranu, który zresztą zaraz został wyłączony. Niewinni? - zapytał zdumiony, gdyż ta informacja zszokowała go znacznie bardziej niż fakt, że ich wielki przywódca jest mistyfikacją. Bolivar nigdy nie czuł się niewinny i określanie go tym mianem było niecodziennością.
We are all evil in some form or another, are we not?
Ada spodziewała się, że zastanie Christę otoczoną przez ludzi Wielkiego Brata. Och, Ada spodziewała się nawet samego Wielkiego Brata! Ale to, co oglądała, przekraczało wszelkie jej wyobrażenia. Podczas seansu nie mówiła nic, nerwowo przygryzając wargi tak mocno, że poczuła na języku słodkawy smak własnej krwi.
- Ale... dlaczego my? Dlaczego nas do tego wybrał?- zapytała cicho.- Dlaczego nas... wybrano?- poprawiła się, choć te słowa z trudem przeszły jej przez gardło.
Zwiesiła głowę, oczekując na odpowiedź jak na wyrok. Zanim jednak ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, zawołała:
- Wiem! Wiem! Wy gracie - cały czas! Chcecie, żebyśmy wam uwierzyli, zaparli się Wielkiego Brata! Będziecie mogli pokazać to na ekranach, żeby cała Oceania widziała naszą zdradę! Nie wiem, czemu nas wybrał. Ja... nie wierzę, że On jest za to odpowiedzialny! On.. On... On jest... On musi wiedzieć, że będziemy mu wierni mimo wszystko!
Sama nie wiedziała, czy jej słowa były szczere. Może też zaczęła grać. Może tylko próbowała przetrwać? Nie umiała zebrać myśli, żeby odpowiedź sobie na podstawowe pytanie: w co wierzyć?
Zamaskowany mężczyzna tylko westchnął, widząc, jak doskonale został wyprany mózg Ady. - Mam nadzieję, że wkrótce sama się przekonasz o tym, jaka jest prawda. Poczytaj sobie ulotkę, którą zostawiłaś w pokoju spotkania - odpowiedział, a w tym samym czasie jego towarzysz ponownie uruchomił ekran.
Był to fragment programu telewizyjnego. Prezenterka z zapartym tchem przedstawiała kolejno uczestników procesu.
- ...dwapluszdradliwi Bolivar de Mercado i Trevor Davis wraz z zapieniądzzgubnym Hubertem Pankhurstem, członkowie bezbratowej organizacji podburzającej ład społeczny; Ewan McLaurin, ksiądz udostępniający pomieszczenia religijne tymże zdrajcom, siejący zamęt poprzez niewystarczające eksponowanie kultu Wielkiego Brata wśród plebsu; Christa Puason i Clementine Ashworth, agentki pluswrogiego wywiadu sterowanego przez córkę arcywrogów Wielkiego Brata, Gajewiczów, pochodzących z dwapluspiecznej krainy Putina... - kontynuowała kobieta głosem przechodzącym czasami w krzyk i pełen przerażenia pisk przerywany głośnym nabieraniem brakującego wśród tylu przerażających informacji powietrza.
- Oczywiście to wszystko bujda, nie wiemy, czemu was wybrano. Ale na pewno wybór nie jest przypadkowy. Może chodzi o wasze funkcje społeczne - tutaj wskazał na Ewana - a może o pochodzenie. Na pewno Partia planuje coś wielkiego, a nasza misja to ostatnia szansa na wyrwanie się ze szponów "Wielkiego Brata" - zakończył, zaznaczając w powietrzu cudzysłów, aby okazać swoje przedrzeźniające podejście do tej postaci.
- Nie wierzę, że On jest za to odpowiedzialny...- powtórzyła Ada ledwie dosłyszalnie.
Uznawała słuszność oskarżeń o zdradę, myślozbrodnię, a nawet o zabójstwo, którego nie pamiętała - o zabójstwo na Franku Huxleyu, nie mogła jednak przyjąć za prawdę, że sterowała wrogim wywiadem! To było zbyt groteskowe i... przerażające.
Wzmianka o rodzicach sprawiła, że na policzkach Ady pojawiły się rumieńce wstydu. Ale może oni - jej rodzice - też byli tylko wplątani w tę szaloną grę i, tak jak teraz ich córka, obwinieni za niepopełnioną zbrodnię? Ada przypomniała sobie ciepły uścisk matki i pogodne poczucie humoru ojca... Dlaczego musiała ich stracić?
W duszy Ady toczyła się walka między lojalnością wobec rodziców a lojalnością wobec Wielkiego Brata, dopóki nie zrozumiała, że... Wielki Brat też był ofiarą!
On nie jest za to odpowiedzialny! On nic o tym nie wie! To musi być spisek, robota bezdobrych plusambitnych partyjniaków, którzy chcą przejąć władzę! Chyba że... Wielki Brat... rzeczywiście... nie istnieje?- Nie była aż taką myślozbrodniarką, by móc wymówić to zdanie w formie stwierdzenia.
Gdyby Wielki Brat nie istniał, nic nie miałoby sensu. Cała wyznawana przez nią ideologia opierała się na Nim - była właściwie kultem Jego osoby, a nie zespołem przekonań politycznych. Jej przekonania wynikały z miłości do Niego. To On zastępował jej ojca, którego straciła. Zastępował jej też Boga. W Jego postaci widziała wszystkie wzorce męskości - Wielki Brat mógł być jednocześnie wodzem, ojcem, bratem i kochankiem. Mógł być wszystkim. Był ideą, która zstąpiła do materialnego świata. Był jedynym prawdziwym i wyraźnym kształtem wśród cieni tańczących w jej platońskiej jaskini.
A teraz... miała Go stracić, bo wszystko było oszustwem? Cała jej istota buntowała się, nie mogąc przyjąć prawdy, uznała więc, że Wielki Brat też musiał być ofiarą - musiał stać po tej samej stronie, co ona...
Jednak myśl, że jej wiara i oddanie były tylko efektem sprytnego oszustwa Partii, a jej ukochany postacią nie bardziej realną od mitologicznych bogów nie dawała jej spokoju. Coś w jej głowie szeptało:
Wróć po książkę, wróć po książkę...
Posłuszna wewnętrznemu poleceniu, weszła do sąsiedniego pomieszczenia i wzięła z niego broszurkę, w której opisano zasady kierowania hologramem. Następnie wróciła do reszty. Bała się otworzyć i zacząć czytać.
Christa nie mogąc już ustać na jednej noce usiadła nieopodal ściany na jej wysuniętej części. Trochę była przytłoczona i nie wiedziała czy to dalej gra czy to prawda. Patrzyła w ścianę naprzeciwko, ale słuchała też Ady, która dalej była w sidłach Wielkiego Brata, który nie istniał? To, że może nie żyć było dość prawdopodobne. Od dawna nie pokazywał się publicznie, a państwo już trochę lat miało. Właściwie to ile? - zadała sobie to pytanie w myślach dziewczyna. Czy wiadomo właściwie o początku? Dlaczego to wszystko powstało? A może bycie Wielkim Bratem wcale nie jest takie złe i ten system też nie jest zły? Fakt ludzie umierali, ale czy dla większości miało to jakieś znaczenie? Nie, woleli gapić się w telewizor i żyć albo imitować swoje życie robią wszystko przeciętnie. Czy ona też nie powinna taka być? Przeciętna? Nie wiedziała czemu zapomniała o naukach ojca, ale gdyby nie to to wszystko by się nie stało bo przecież jej życie w domu nie było wcale takie złe. Miała spokojne, ułożone życie, a teraz przez jej bunt spotykały ją same nieszczęścia. Trzeba z tym skończyć, raz na zawsze - pomyślała po chwili ponosząc wzrok widząc, że Ada odchodzi, a Evan i Bolivar są nieobecni. - Zaprowadźcie nas do swojego lidera i pokarzcie swoją prawdziwą twarz. - wymamrotała dodając za moment już pewniej - Koniec z gierkami, albo powiecie nam wszystko, albo ja nic nie zrobię i będę tu siedzieć aż nie umrę z głodu i pragnienia.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.