Okazało się, że schody doprowadziły was do kolejnego okrągłego pokoju, znajdującego się tuż pod komnatą z drzwiami do Pokojów 101. Nawet sufit wyglądał identycznie, jak posadzka pomieszczenia piętro wyżej - twarz Wielkiego Brata z oczyma wykonanymi w taki sposób, że zdawały się patrzeć we wszystkich kierunkach jednocześnie. Troje drzwi zostało rozstawionych symetrycznie po okręgu, a mechanizm przetransportował was do pomieszczenia jednocześnie. Pozostałą część ścian pokrywały olbrzymie, zakrzywione lustra (zgodnie z faktem, że pokój był okrągły), przez co wasze odbicia były w nich mocno zdeformowane i odwrócone.
Oczywiście nie tylko wizerunek na suficie, lecz także sam Wielki Brat w pełni okazałości towarzyszył wam w tym spotkaniu. Siedział na fotelu w centralnej części pomieszczenia, zwrócony w kierunku drzwi, z których wyłoniła się Ada. Obok niego stał stolik, na którym znajdowały się następujące przedmioty: młotek i gwóźdź, wiertarka, strzykawka napełniona jakimś płynem, lina z zawiązaną na końcu pętlą, cienka metalowa żyłka, kij basebellowy oraz kajdanki.
- Nawet nie wiecie, jak długo oczekiwałem tego spotkania - odezwał się przywódca i powstał.
Christa nie do końca wierzyła w to co widziała. Najpierw te obrazy, a teraz to. Wielki Brat we własnej osobie i do tego Bolivar i Ada obok. Nie wiedząc co myśleć zrobiła tylko jedno gdyż musiała mieć pewność. Zdjęła szybko but ze zdrowej stopy po czym rzuciła nim w Wielkiego Brata musząc mieć pewność, że tym razem to on, a nie jakieś wymyślne urządzenie.
But przeleciał przez hologram i uderzył w lustro, które na szczęście się nie stłukło. Wielkiego Brata nadal nie było, a Christa skończyła boso. - I właśnie dlatego nie spotykam się z wami osobiście... póki co - odezwał się tajemniczo WB. - Oszczędzaj siły, Christa. Mogą ci się jeszcze przydać.
Ada patrzyła na Wielkiego Brata z mieszaniną strachu, niepewności i tęsknego oczekiwania. Potem przyponiała sobie broszurę z instrukcjami, jak prowadzić rozmowy za pomocą hologramu. Wiedziała, że osoba, która steruje hologramem nie jest Wielkim Bratem. Kim więc była i na czyje zlecenie rozmawiała z nimi? Bała się zapytać. Zresztą przecież i tak nie uzyskałaby odpowiedzi. Z drugiej strony wolała wierzyć własnym oczom - wierzyć, że to jednak On, nieprzebywający z nimi w sposób fizyczny, ale jednak On...
- Wiem, co wyczytaliście w tych broszurach - odezwał się Wielki Brat, widząc ich powątpiewający wzrok. - Ale dlaczego przedkładacie anonimowe, puste słowa nad moje słowa? Czy to nie one zawsze wam przyświecały? Czy to nie dzięki nim wasze życie ma sens... czy to nie dzięki nim wasze życia w ogóle istnieje? - kontynuował, trochę ich prowokując, zanim przejdzie do rzeczy.
- Jaki sens? - odparła mocno już wkurzona tą szopką Christa - Zaciągnąłeś nas do tego cyrku i to nazywasz sensem? Jeśli tak by ci zależało na naszym losie to byś nas zostawił w spokoju, a nie mordujesz, okaleczasz czy niszczysz psychicznie. Jeśli to na prawdę ty wyjdź do nas we własnej osobie, a nie kryjesz się jak tchórz, którym zapewne jesteś od tak dawna, że nawet tego już nie zauważasz.
Radość Ady wywołana słowami Wielkiego Brata nie zdołała się rozwinąć, gdyż to, co powiedziała Christa, sprawiło, że miejsce radości zajęło oburzenie. A jeśli to naprawdę był prawdziwy, dobry Wielki Brat? Jak mogła zachowywać się tak bezczelnie?
Ale teraz nawet i Ada nie była w stanie przyjmować poleceń Wielkiego Brata z pokornym milczeniem. Przyszła tu po prawdę.
- Wielki Bracie, czy moglibyśmy otrzymać wyjaśnienie tego wszystkiego, co nas spotkało? Kto stoi po Twojej stronie, a kto z Tobą walczy? Powiedziałeś poprzednio, że Poczwarki są ludźmi Putina... Potem okazało się, że jesteśmy uczestnikami programu telewizyjnego, a Roger i inni są po Twojej stronie... Ale czy na pewno? Czy to nie jakieś oszustwo Twoich wrogów? A jeśli tak, czemu na nie pozwalasz?- Mówiła cicho, nie ośmielając się spojrzeć w Jego twarz.
Bolivar przez jakiś czas stał w milczeniu. Przed oczami wciąż miał zdjęcia obrazujące jego przeszłośc, ale choć stał się zbyt sentymentalny, to głównie informacja o tym, że oszukała go taka pizdeczka jak Ewan zajmowała teraz jego myśli. Nawet nie będzie miał okazji się zemścić, bo Ewan już nie żyje. A wiedział, jakby mógł to zrobić. Świder do odbytu byłby stosowną kara...
Z zamyślenia wyrwało go jednak rządanie Christy. Sam wolał nie wychylać się z niczym trudno mu jednak było ukryć ciekawość. On także chciałby zobaczyć Wielkiego Brata we własnej osobie. W końcu zasługiwał na to, nie był byle kundlem, tylko rasowym czempionem. Stanął nieco z tyłu, czekając na to, co Wielki Brat odpowie na pytania dziewczyn. Kątem oka spojrzał na swoje odbicie w krzywym zwierciadle, ale szybko odwrócił wzrok. Jego włosy prezentowały się fatalnie w tej wersji.
We are all evil in some form or another, are we not?
Wielki Brat wysłuchał spokojnie tego, co mieli do powiedzenia. Nie wyglądał na zaskoczonego ani jakkolwiek poruszonego wyrażonymi oszczerstwami oraz żądaniami. Patrzył jedynie na całą trójkę wzrokiem surowego ojca z założonymi na piersi rękami. Aż się prosiło, żeby zaczął swoją wypowiedź od zwrotu "drogie dzieci".
Nagle jednak hologram zaczął... rosnąć, a Wielki Brat jednocześnie co raz bardziej się pochylał. Gdyby stał wyprostowany, byłby o metr wyższy od was, przebijając głową swoją twarz widniejącą na suficie. Zsynchronizował jednak swoje ruchy w taki sposób, że teraz, kucając na wprost Ady, patrzył się jej prosto w oczy, mając swoje własne na identycznej wysokości. - Kto stoi po mojej stronie? - zapytał niskim, niemal szepczącym głosem. - Wy. A kto ze mną walczy...? - kontynuował i nagle zniknął.
Po chwili jednak usłyszeliście głos dochodzący zza waszych pleców, gdyż Wielki Brat, tym razem normalnej wielkości, pojawił się momentalnie właśnie tam. - Również wy! - odpowiedział głosem bardziej niespokojnym, wręcz krzyczącym. I podobnie, unosząc się emocjonalnie co raz bardziej, pytał dalej: - Dlaczego grupa Poczwarek spiskowała z ludźmi Putina?
Po tym pytaniu hologram znowu zniknął, aby ponownie pojawić się za Waszymi plecami, tam gdzie znajdował się uprzednio. Tym razem jednak pojawił się w trzech identycznych kopiach, a każda stała naprzeciw jednego z was. - Przez was! - odpowiedziało jednocześnie trzech Wielkich Braci na wiszące w powietrzu pytanie. - A dlaczego ostatecznie okazali się moimi poplecznikami?
Tym razem hologramy nie zniknęły, lecz również nie udzieliły odpowiedzi na pytanie. Stały nieruchomo i milczały, zaś potrójny głos, zwyczajowo, dobiegł Was od tyłu. - Dzięki wam! - odezwało się trzech kolejnych Wielkich Braci. W ten sposób otoczeni byliście przez łącznie sześciu. - Czy to wszystko jest jakimś oszustwem...? - zapytali Wielcy Bracia, z czego każdy z nich wypowiedział po jednym słowie tego pytania. - Oczywiście - odpowiedziało jednocześnie dwunastu, ponieważ wszyscy zduplikowali się na waszych oczach. - Dlaczego w takim razie na to pozwalam? - zapytał chóralny głos powoli i z lekkim opóźnieniem, tworząc kilkusekundowe echo, przez co zdawało się, że pochodził on z wnętrza waszych głów - a liczba hologramów w pokoju przestała być policzalna, gdyż z każdą kolejną sekundą w każdym kącie pomieszczenia pojawiał się kolejny Wielki Brat, tak, że w końcu można było odnieść wrażenie, że cały pokój przepełniony jest jednym, nomen omen wielkim, a może nawet największym, Bratem.
Nagle jednak koszmarny czar prysł. Wszystkie hologramy zniknęły. Pozostał tylko jeden, siedzący na fotelu, w stylu amerykańskiej czwórki. Odpowiedział on głosem nieznoszącym sprzeciwu: - Ponieważ w ostateczności, nie ma żadnych wrogów, ani żadnych was. Jestem tylko ja.
Po chwili wstał i tym razem podszedł do Christy. - Chcesz się ze mną spotkać, prawda? I dobrze. Powinno ci na tym zależeć. Czy nie sądzisz jednak, że spotykając się z taką myślozbrodniarką jak ty, umniejszyłbym swojej godności? - zapytał. Potem spojrzał na Adę i Bolivara. - Nie myślcie, że to dotyczy tylko jej. Wszyscy jesteście myślozbrodniarzami, a to miejsce zostało stworzone po to, aby was... oczyścić.
Powiedziawszy to podszedł do lustra, które znajdowało się naprzeciw drzwi Bolivara. - Spójrzcie na swoje oblicza w tych zwierciadłach. Zakrzywione. Odwrócone. Ohydne. Chyba właśnie tym się martwisz, prawda Bolivarze? W takim razie, spójrzcie teraz na moją twarz.
Faktycznie, pomimo kształtu zwierciadła, Wielki Brat odbijał się w nim zupełnie normalnie, tak jakby lustro było idealnie płaskie oraz wypolerowane. Wasze odbicia były z kolei zniekształcone, wybrakowane, momentami zamazane.
Wielki Brat odwrócił się do was. - Dużo pracy musiałem włożyć w to, byście zmyli swoje winy. Teraz jednak jesteście na ostatniej prostej. Wkrótce jedno z tych zwierciadeł zostanie zbite, a szczęśliwcy dostąpią spotkania ze mną. Musicie jednak przejść przez ostatni test. Dokonać ostatniego wyboru. Czy domyślacie się, jakiego? - zapytał po raz n-ty w trakcie tej wypowiedzi, jednak po raz pierwszy czekał na waszą odpowiedź. Usiadł i znowu założył nogę na nogę, patrząc na was z ciekawością.
Stworzył to miejsce po to, żeby nas oczyścić.- Takie było echo słów Wielkiego Brata w myślach Ady.
Czuła się oszołomiona i zaszczycona. Nie ma was- powiedział, ale jednocześnie to ich wybrał, żeby ich oczyścić! Ada miała ochotę paść na kolana, żeby modlić się przed Wielkim Bratem. Zawstydziła się jednak, bo pragnienie to wydało jej się bardzo staroświeckie i nieprzystające do okoliczności... Potem dotarło do niej, że nawet wielbiąc Wielkiego Brata, wciąż myśli przede wszystkim o sobie, a przecież On oczekiwał czegoś przeciwnego - chciał, żeby stali się Jego częścią...
Tylko co z pozostałymi?- Przez myśl przemknęło jej wspomnienie Setha, Leo, Ewana i pzoostałych...- Wielki Brat poświęcił ich, żebyśmy mogli...?
W pierwszej chwili wydało jej się to straszne, aleza chwilę przypomniał jej się Ewan, gdy z taką pewnością ogłaszał, że po śmierci dobromyślaki przechodzą do nowej Oceanii, gdzie funkcje Wielkiego Brata sprawuje obywatel Bóg. Co prawda nie uczono o tym w partyjnych podręcznikach, ale przyjęcie tego za akjomat było bardzo przydatne w sytuacji, gdy...
Christa miała już tego wszystkiego dość. Im bardziej ten kto sterował tymi hologramami chciał ją nawrócić czy jak to określił oczyścić, tym bardziej ona chciała się wyzwolić i być jeszcze większą zbrodniarką w odczuciach Wielkiego Brata.
Muszę tylko poczekać na odpowiedni moment - pomyślała po czym padła na kolana i zaczęła płakać. Nie jakoś sztucznie głośno i teatralnie. Łzy płynęły po jej policzkach spokojnie, a ona nie łkała głośno tylko cicho z pochyloną głową, a każda kropla, która spadła na ziemię była autentyczna gdy zdała sobie sprawę co musi zrobić i co się stanie po fakcie gdy każdy sługa z jakąś ambicją zapragnie władzy po nim. Miała nadzieję, że ta skrucha pozwoli jej osiągnąć cel i spotkać się z tym kto uosabia Wielkiego Brata kimkolwiek jest, a wtedy nic już nie będzie miało znaczenia bo może po chaosie, który nastąpi gdy go zabraknie wykiełkuje coś lepszego.
Ada uniosła brwi, patrząc na Christę. Miała wrażenie, że dziewczyna odgrywa komedię. A może boi się, że to ona zostanie wyznaczona i robi to ze strachu? A może... Christa też w głębi serca po prostu kocha Wielkiego Brata? Ada wolała trzymać się tego ostatniego, bo ta piękna myśl potwierdzała, jak dużą mocą dysponował Wielki Brat. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Do mety został krótki dystans, a ona już czuła się zwycięzcą - była pewna, że dostanie nagrodę, na którą tak długo czekała.
Wielki Brat dał wam chwilę, lecz w końcu się odezwał. - Tylko dwie osoby opuszczą ten pokój. Musicie podjąć decyzję, które z was zostanie tu na zawsze. Rozmawiajcie śmiało, nikt do tego czasu nie będzie wam przeszkadzał i nikt was nie obserwuje. Decyzja musi być jednak... większościowa - skomentował, patrząc ukradkiem na Bolivara, gdyż wiedział, że ten najchętniej złapałby za młotek i pozbył się jednej ze swoich konkurentek w trybie przyspieszonym. - Musicie zrobić to sami. Narzędzia na tym stoliku mogą okazać się przydatne. Udowodnijcie swoją lojalność. Udowodnijcie, że pozbyliście się myślozbrodni. A gdybyście planowali złamać te reguły, to pamiętajcie...
Hologram zniknął, a trzy kolejne pojawiły się obok was, szepcząc każdemu do ucha doskonale znane hasło: - Wielki Brat patrzy.
Wtedy zniknęły. Pozostała po nich jedynie nadzieja, że pranie mózgu się powiodło i na decyzję nie będzie trzeba długo czekać...
Christa nawet nie podniosła wzroku na towarzyszy po odejściu hologramów. Wciąż klęczała ze spuszczoną głową zastanawiając się do kogo iść i kogo przekonać. Z jednej strony ta mała zdrajczyni wpatrzona w Wielkiego Brata, a z drugiej Bolivar, który był poniekąd zagadką i do tego stracił ostatnimi czasy na pewności siebie. Christa wiedziała jednak, że jest zapewne do odstrzału więc dalej klęczała nie odzywając się i nie podnosząc wzroku. Nie wiedziała czy nie będzie musiała się bronić lecz czy była w stanie? - te myśli krążyły po jej głowie jak również ta, że to kolejny test oraz ta żeby przekonać towarzyszy do buntu i wystąpieniu razem przeciwko reżimowi, ale to było złudzenie na, które dwójka pozostałych nie przystanie zapewne nigdy.
Ada nie zwróciła wcześniej uwagi na narzędzia rozłożone na stole - była zbyt zapatrzona w Wielkiego Brata. Teraz otworzyła oczy szerzej ze zdumienia. To była sytuacja podobna do tej z sali sądowej, jednak wtedy wszystko wydawało się dużo mnie realne... Poczuła się zagubiona. Wielki Brat nie chciał chyba, żeby użyć tego do...? A jednak chciał! Dał im to do zrozumienia bardzo wyraźnie...
Obejrzała po kolei wszystkie przedmioty.
- Co może być w strzykawce? Może to jakaś trucizna? Może to taki test na naszą... yhm... solidarność?- zastanawiała się na głos.- Solidarnie wybierzemy jedną osobę, ale też solidarnie i... miłosiernie- sama nie wiedziała, skąd przyszło jej do głowy takie słowo- zamiast używać... tych innych... eee... przedmiotów, wstrzykniemy to coś i będzie po sprawie. Chyba tego chciałby Wielki Brat, jak myślicie?- zapytała niepewnie.- To znaczy, na pewno tego!- poprawiła się, kiedy w końcu udało jej się przekonać samą siebie.
- A może solidarnie wbijemy ci śrubokręt w serce? - odparła ironicznie Christa słysząc rozważania Ady. Przez tą długą chwilę w tym pokoju doszła do wniosku, że zabicie Wielkiego Brata jest równie złe jak jego nie zabicie. Sprzeciw jest równie głupi, jak ślepe posłuszeństwo. - Wszystko bezsensu - dodała już ciszej dziewczyna wstając na nogi i prostując się. Jeśli ma zginąć trudno, jeśli nie to się nie obrazi, ale to musi się skończyć.
W pewnym momencie z głośników dobiegł się głos. Wiecie, czyj. - Czas mija - odpowiedział niskim, spokojnym tonem. - Gdy, w trakcie rozmowy ze mną, nie musieliście spojrzeć przyszłej ofierze w oczy, byliście bardziej skorzy do oddawania swojego głosu... Dwójmyślenie jest partioczynem, lecz dwójlicowość myślozbrodnią. Potrzebujecie dodatkowej motywacji do działania? Mam w zanadrzu parę sztuczek, lecz wolałbym oszczędzić wam sił.
Ada pomyślała z goryczą, że słowa Wielkiego Brata są słuszne. Wstydziła się, że wskazała nazwiska, wydając towarzyszy na śmierć, ale czy inaczej wykonaliby plan Wielkiego Brata? To było niezbędne, by dostać się do obozu Putinowców. To było niezbędne, by zniszczyć wrogów Oceanii od środka. Tylko że...
Nie było żadnych wrogów Oceanii. Nie było Putinowców. Były dobromyślne Wielkobraciaki, które... zabiły ich towarzyszy, odgrywając przedstawienie. I On o tym wiedział. Dlaczego więc kazał ich zabić? Czy ich śmierć przysłużyła się czemuś?
Ada zaczęła wpadać w panikę, która jednak, na szczeście, na razie się nie uzewnętrzniała. Sumienie zaczęło podszczypywać ją i parzyć. Wydała na śmierć niewinne osoby! Na śmierć po nic, śmierć bez sensu!
Potem przypomniała sobie zdjęcia, które miała okazję zobaczyć, podążając tutaj. Popełniła juz tyle przestępstw. Co mogło znaczyć jedno więcej? A On kazał... On czekał... Słuszność musiała być po jego stronie...
Wzięła strzykawkę ze stołu i szybkim ruchem wbiła w ramię Christy tak, że, nim tamta zdążyła się zorientować, tajemniczy płyn znalazł się w jej krwioobiegu.
Pomimo, że hologramy zniknęły, Bolivar stał nadal i gapił się na swoje wykrzywione w lustrze odbicie. Ostatnio czuł się podobnie, gdy przedawkował z prochami z przemytu. Bardzo, ale to bardzo powoli spojrzał, kierując się wzrokiem Ady, na stolik z narzędziami. Deja vu. W pierwszym odruchu chciał nawet podejść i zrobić to, czego Wielki Brat zabronił. Wzdrygnął się jednak na myśl, że może tym przypieczętować swój los i wówczas to on stanie się tym, który nigdy nie opuści tego miejsca. A trzeba wiedzieć, że Bolivar bardzo chciał je opuścić i wypić porządnej brandy. O ile ktoś już nie skonfiskował jego tajnych zapasów ukrytych w starych nieużywanych tunelach metra. Z zadumy wyrwało go pochlipywanie Christy. To nasunęło mu pewną myśl. Wtem rozległo się ostrzeżenie, że czas im się definitywnie kończy, nie było więc chwili do stracenia. Pewnym krokiem podszedł do Ady. Stanął obok i rzucił wymowne spojrzenie na Christę oraz dość widoczny ubytek w jej dolnych kończynach. Ona i tak już daleko nie zajdzie - powiedział dość cicho, lekko chropowatym głosem i uniósł lekko brwi, jakby dopowiadając "prawda?". Czuł, że Ada w głębi serca musi się z nim zgodzić. Bolivara nie obchodziło to, że Christa była myślozbrodniarką, ale sądził, ze właśnie Adę to właśnie obchodzi.
---
za późno ;p
-----
Nie musiał jednak długo czekać na reakcję dziewczyny. Zaskakując go szybkością swojej dycyzji, Ada wbiła strzykawkę w ramię Christy, a Bolivar szeroko otworzył oczy ze zdumienia. Nie trzeba było nawet używać młotka.
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.