Retrospekcje: Bón (#1)
Premiera: 12 stycznia 2005 (ABC), 9 kwietnia 2005 (AXN), 15 grudnia 2005 (TVP)
Oglądalność: 20.81 mln (ABC), 5.16 mln (TVP)
Reżyseria: Rod Holcomb (debiut)
Scenariusz: Carlton Cuse (debiut), Javier Grillo-Marxuach (1x06, 1x11)
Telewizyjny zwiastun 1x13:
pozniej wstawie bo nie udaje mi się teraz
Ciekawostki: - Jedna ze scen, zawierających dialog pomiędzy Jackiem a Lockiem jest szokująco podobna do sceny otwierającej finał 5 sezonu "The Incident". Do siedzącego Locke'a wpatrującego się w ocean podchodzi Jack pytający "Mind if I join you?"- tak samo pytał Damian siedzącego Jacoba- po czym- tak samo jak w "The Incident"- obaj mężczyźni rozmawiają o statkach pojawiających się (lub niepojawiających się) na horyzoncie.
- Ptak Hurleya jest słyszalny tuż przed atakiem Czarnego Dymu na Boone i Shannon
- Ten dzień (24 dzień po katastrofie) jest widziany w odcinku 3x14 Expose. Wtedy właśnie Artz daje mapę Nikki, która razem z Paulo znajdują samolot przemytników oraz stację Perła.
- Gdy Boone składa zeznania na policji, za jego plecami gliniarze prowadzą krzyczącego i rzucającego się Sawyera. Tą samą scenę możemy oglądać w finale tegoż sezonu, lecz z perspektywy Sawyera.
- Emilie de Ravin nie pojawia się w odcinku.
- Jest to jedyny w całym serialu odcinek Boone-centryczny.
- Pierwszy odcinek, który w napisach końcowych wystąpił Carlton Cuse, który powoli stawał się jednym z najważniejszych ludzi w tworzeniu serialu.
- Scena z kompasem i Sayidem nie miała mieć miejsca w epizodzie. Później jednak wywnioskowano, że odcinek wyszedł krótszy niż być powinien, więc dodano scenę w której Sayid szuka północy.
- Zanim Jack podał Kate owoc, kobieta patrzy na Jina i Sun przechodzącego przy wodospadzie dwa razy przez to samo miejsce.
- Epizod rozpoczyna się otwarciem oka Boone'a.
Po słabiutkim poprzednim odcinku ten epizod zdecydowanie na plus. Główny wątek świetny. Najpierw narastająca frustracja u Boona z powodu Sayida i Shannon, a potem rozmowa z Lockiem. Fajnie to wyszło choć wydało mi się, że Locke wyszedł jako straszny egoista. Wiem, że zaraz ktoś napisze, że wyspa kazała mu milczeć, ale rozsądniej byłoby powiedzieć o włazie chociaż części rozbitków, która być może wiedziała by jak go otworzyć. Stało się jednak inaczej i dostaliśmy za to świetną akcję z ucieczką rodzeństwa przed potworem. Scena "śmierci" Shannon zrobiła na mnie za pierwszym razem ogromne wrażenie i pamiętam, że wtedy podobnie jak Boone winiłem Locka. Końcówka wyszła jednak na korzyść łysego lecz mina Boona jak zobaczył Shannon żywą bezcenna. Nadal jednak uważam, że Locke jest egoistą i tak naszła mnie myśl, że działa tak jak chce tego wyspa ale nie ta "dobra" strona w postaci Jacoba, tylko ta zła w postaci czarnego dymu, który Locke uważa chyba w tamtym momencie za coś dobrego.
Retrospekcje średnie choć już przypomniałem sobie czemu nie lubiłem nigdy Shannon. Trochę suka z niej wyszła.
Co do wątków pobocznych to również całkiem przyjemne. Ogród Sun na plus jak i szukanie północy przez Sayida co ukazało, że coś nie tak jest albo z Lockiem, albo z wyspą. Na koniec wątek Jin-Hurley, który rozwalił mnie, a mianowicie rozmowy o papajach
Bardzo pozytywny odcinek i aż człowiek żałuje po takim, że Boone zginął tak szybko. 8/10
Skąd Wy w ogóle wzięliście to imię na z24? Przecież to nie ma żadnego sensu. Na zagubieni.org mieliśmy bardziej ambitne teorie - np. Ezaw, od biblijnego brata Jacoba.
Skąd Wy w ogóle wzięliście to imię na z24? Przecież to nie ma żadnego sensu. Na zagubieni.org mieliśmy bardziej ambitne teorie - np. Ezaw, od biblijnego brata Jacoba.
no bo to imię Liona i jakąś mieliśmy wtedy fazę, żeby wmówić innym ludziom, że to jest imię MiBa, ja sama tego nie ogarniam, w dodatku obawiam się, że to był mój genialny pomysł
to Lion to wstawił do ciekawostki, czy tak skopiował z z24?
We are all evil in some form or another, are we not?
Skąd Wy w ogóle wzięliście to imię na z24? Przecież to nie ma żadnego sensu. Na zagubieni.org mieliśmy bardziej ambitne teorie - np. Ezaw, od biblijnego brata Jacoba.
no bo to imię Liona i jakąś mieliśmy wtedy fazę, żeby wmówić innym ludziom, że to jest imię MiBa, ja sama tego nie ogarniam, w dodatku obawiam się, że to ja wymyślałam
wreszcie ktoś mi wytłumaczył skąd to się wzięło, ja z początku myślałem, że to imię nie wymyślone na z24 bo nawet ktoś je chyba na lostpedie wstawił w teoriach
Skąd Wy w ogóle wzięliście to imię na z24? Przecież to nie ma żadnego sensu. Na zagubieni.org mieliśmy bardziej ambitne teorie - np. Ezaw, od biblijnego brata Jacoba.
no bo to imię Liona i jakąś mieliśmy wtedy fazę, żeby wmówić innym ludziom, że to jest imię MiBa, ja sama tego nie ogarniam, w dodatku obawiam się, że to ja wymyślałam
wreszcie ktoś mi wytłumaczył skąd to się wzięło, ja z początku myślałem, że to imię nie wymyślone na z24 bo nawet ktoś je chyba na lostpedie wstawił w teoriach
to była mistrzowska manipulacja
ale przynajmniej jacy oryginalni byliśmy
We are all evil in some form or another, are we not?
Ptak Hurleya jest słyszalny tuż przed atakiem Czarnego Dymu na Boone i Shannon
Może mi ktoś powiedzieć w którym dokładnie momencie to słychać? Przewijałem kilka razy i ciągle nie wiem, a mi zależy, żeby usłyszeć debiut jednej z moich ulubionych postaci.
Recenzja później.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Lion napisał/a:
Nie zauwazylem nawet tego Damiana ale skoro to oficjalne nazewnictwo z z24 to niech zostanie i oczywiscie tez nie mam pojecia skad sie wzielo
lol myślałam, że ty jako jedyny prócz mnie i Casinesa to wiedziałeś
Może mi ktoś powiedzieć w którym dokładnie momencie to słychać? Przewijałem kilka razy i ciągle nie wiem, a mi zależy, żeby usłyszeć debiut jednej z moich ulubionych postaci
haha wiedziałam, że cię to zainteresuje
ja w sumie też starałam sie to usłyszeć, ale jakoś bez rezultatów... może ktoś tu ma bujną wyobraźnię?
We are all evil in some form or another, are we not?
ja w sumie też starałam sie to usłyszeć, ale jakoś bez rezultatów... może ktoś tu ma bujną wyobraźnię?
Chyba ma ptaka ogólnie wyraźnie słychać, ale nie słychać, żeby coś mówił.
to była mistrzowska manipulacja
ale przynajmniej jacy oryginalni byliśmy
Aa, to spoko Myślałem, że Wy tak na serio
Fajnie to wyszło choć wydało mi się, że Locke wyszedł jako straszny egoista. Wiem, że zaraz ktoś napisze, że wyspa kazała mu milczeć, ale rozsądniej byłoby powiedzieć o włazie chociaż części rozbitków, która być może wiedziała by jak go otworzyć.
Bo ja wiem? Co niby miał powiedzieć? Wolał chyba raczej sam najpierw sprawdzić, co się w nim znajduje, a dopiero potem przekazać dobre wieści. Choć fakt faktem, że z jego wiarą w przeznaczenie, gdyby sam otworzył właz i odkrył w nim Desmonda, mógłby się tym nie pochwalić, uznając, że w to miejsce "miał" trafić sam.
Retrospekcje średnie choć już przypomniałem sobie czemu nie lubiłem nigdy Shannon. Trochę suka z niej wyszła.
Ano wyszła. Ale jednocześnie pokazali jej olbrzymią inteligencję, choć wcale na taką nie wygląda. Ponadto całkiem fajnie rozwija się ich "miłość" z Sayidem... Także nadal postać ta zyskała z perspektywy czasu, mimo scen opalania się na plaży.
Swoją drogą - TOTALNIE nie pamiętałem tego, że Boone był w Shannon zakochany i uprawiał z nią seks W takim momencie uświadamiam sobie, że ten rewatch jest faktycznie potrzebny, ale z drugiej strony fajnie by było oglądać poprzednie odcinki, pamiętając tę scenę i "analizować" pod tym kątem... Ech, ile można robić tych rewatchy ;p
A mówię o tym dlatego, że oglądając wcześniejsze sceny doszedłem do wniosku, że zachowanie Boone'a jest momentami nielogiczne. Niby zachowuje się wobec niej opiekuńczo, wręcz jak ojciec, ale czasami jest faktycznie zazdrosny. A tu proszę
Ponadto pojawiło się pierwsze retrospekcyjne powiązanie - z Sawyerem. Choć specjalnie wymóżdżone nie było, bo miało miejsce niedługo przed katastrofą. Do tego nawiązali także do przyszłych retrospekcji Sawyera: "player got played, poetic, don't you think?"
ALE jednocześnie nie dziwię się, że zabili Boone'a tak szybko (a nawet idąc głębiej w mitologię: dlaczego Wyspa akurat jego wybrała na ofiarę). Był on jedną z nielicznych "spełnionych" w życiu postaci i nie za bardzo było o czym opowiadać w retrospekcjach. Można wręcz powiedzieć, że ze względu na swoje udane życie mógł nie być Kandydatem, aczkolwiek miłość do Shannon była dość sporą wadą, którą Jacob mógł uznać za wystarczającą.
Na Wyspie akcja z narkotykiem kapitalna. I można odnieść wrażenie, że twórcy już wtedy mieli pomysł na Potwora. Cień, który on rzuca, nie ma wyrazistych kształtów, Shannon zostaje porwana do góry, nie słychać żadnych "kroków" tak jak wcześniej. Jedynie słychać, jak Dym dobija się do nich przez drzewa... ale wiemy przecież, że nie był typowym dymem i potrafił w coś uderzyć.
Czy można było się domyślić, że Boone ma jedynie wizje? W pierwszej scenie po odejściu Locke'a, gdy budzi się na haju, są bardzo charakterystyczne ujęcia z rozmytym tłem, często stosowane w tego typu sytuacjach, gdy bohater jest pod wpływem. Ale myślę, że w tym momencie można było sobie pomyśleć, że to tylko efekt symbolizujący zamroczenie przez uderzenie/zmęczenie. Jednocześnie jest kilka kolejnych wskazówek dotyczących śmierci Boone'a ("it's a key to your survival, Boone" czy coś w ten deseń i tak dalej). Szczerze, uważny widz mógłby zacząć coś podejrzewać, bo wszyscy tak mówią o zaufaniu do Johna, a przecież nie ma co ukrywać, że jest on dziwakiem i np. ja bym raczej się z nim nie trzymał.
Locke z kolei zaczyna swoje opowieści - tym razem opowieść o Michale Aniele. Coś pięknego i jedno główne pytanie: dlaczego on musi być taki tajemniczy? Czy ma jakiś związek z Wyspą bądź Innymi? Co prawda widz już w tym momencie wie o cudownym uzdrowieniu, ale nadal można mieć pewne wątpliwości.
Co tu dużo mówić: wątek Boone-Locke to jeden z lepszych motywów serialu. Niestety także dlatego, że nie zostaliśmy nim "przesyceni", bo został bardzo brutalnie urwany. Ocena odcinka: 8/10. Retrospekcje na 6.
Chyba ma smiley ptaka ogólnie wyraźnie słychać, ale nie słychać, żeby coś mówił.
ptak który nic nie mówi, a w szczególności nie mówi "Hurley" jest po prostu zwykłym ptakiem, a nie ptakiem Hurleya. To jest zwyczajne nadużycie
TOTALNIE nie pamiętałem tego, że Boone był w Shannon zakochany i uprawiał z nią seks smiley W takim momencie uświadamiam sobie, że ten rewatch jest faktycznie potrzebny, ale z drugiej strony fajnie by było oglądać poprzednie odcinki, pamiętając tę scenę i "analizować" pod tym kątem... Ech, ile można robić tych rewatchy ;p
A mówię o tym dlatego, że oglądając wcześniejsze sceny doszedłem do wniosku, że zachowanie Boone'a jest momentami nielogiczne. Niby zachowuje się wobec niej opiekuńczo, wręcz jak ojciec, ale czasami jest faktycznie zazdrosny
Bo chyba wcześnie nam się wydaje, że oni są prawdziwym rodzeństwem i dlatego wykluczamy zakochanie Boona, To się chyba dopiero teraz okazuje, że to tylko przyrodnie rodzeństwo. Chociaż mogli to ujawnić po scenie seksu, byłoby zabawniej
Locke z kolei zaczyna swoje opowieści - tym razem opowieść o Michale Aniele. Coś pięknego
Bardzo lubię te opowieść, zawsze ją sobie przypominam jak siadam do magisterki i się zastanawiam, co napisać
We are all evil in some form or another, are we not?
ja w sumie też starałam sie to usłyszeć, ale jakoś bez rezultatów... może ktoś tu ma bujną wyobraźnię?
Chyba ma ptaka ogólnie wyraźnie słychać, ale nie słychać, żeby coś mówił.
Ej, może i nie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ja chciałem tego ptaka usłyszeć i to może być moja nadinterpretacja xD, ale jak Boone i Shannon uciekają i chowają się pomiędzy takimi tyczkami bambusa, to jest takie ujęcie na nich, a następne pokazuje cień potwora na tym bambusie i właśnie chwilę przed zmianą tych ujęć słychać ciche "Huuuurleeeey".
Co do odcinka, to bardzo mi się podobał i miło było po 1x11 i 1x12 w końcu zobaczyć porządny epizod.
Sceny wyspowe są świetne, bo i główny wątek czyli Boone i Shannon vs potwór jest dobry, ale mamy też pokazane sporo relacji między innymi postaciami, co jest na plus.
Pamiętam, że jak oglądałem ten odcinek w TVP to zrobił na mnie ogromne wrażenie, bo nie domyśliłem się, że Boone jest naćpany i naprawdę uwierzyłem, że Shannon jest związana i na końcu umiera
Odcinek zaczął się motywem oka, więc plusik. Ogólnie relacja Boone'a i Shannon za równo ta wyspowa jak i ta przed wyspą jest dość ciekawa. W ogóle chyba w tym epie po raz pierwszy poznajemy ich nazwiska, dowiadujemy się, że są rodzeństwem tylko na papierze, bo żadna krew ich nie łączy. Retrosy pokazują Shannon w złym świetle i trochę pasują do Shannon opalającej się przy wraku zaraz po katastrofie, a Boone już przed wyspą stara się być bohaterem i pomagać. Shannon pokazuje też, że jest sprytna i wyrachowana, ale na wyspie też pokazała, że tak umie - np. namówiła Charliego do łowienia ryb. Pamiętam, że kazirodczy związek był dla mnie zaskoczeniem, choć w sumie nie są spokrewnieni, więc to tylko takie małe dewianctwo . No świetną rozmowę mieli w wizji, jak Boone mówi o włazie, Shannon pyta czy to takie drzwi, a Boone, że to właśnie definicja włazu . Dziwne jednak było jak Boone mówi, że poczuł ULGĘ.
Locke - nie wiem jak to napisać. Locke jest trochę irytujący. ALE nie w tym aspekcie co Kate xD Po prostu nie mogę zrozumieć jego zachowania. To jak mówi o włazie, jak zachowuje się w stosunku do Boone'a. Widać, że chce być mentorem, że rozumie/udaje że rozumie mistycyzm wyspy, wynosi to wszystko na jakiś wyższy poziom. Oczywiście jest to bardzo ciekawe i dobrze się to ogląda, ale gdybym był na wyspie to uznałbym go za psychopatę i wolałbym się trzymać z dala od niego. Opowieść o Michale Aniole spoko. Po prostu chyba na tym etapie serialu mało jeszcze wiemy o wyspie i o wszystkim, a Locke z tym swoim zachowaniem za bardzo odstaje od normalności, żeby można całkiem zrozumieć i popierać jego zachowanie.
- Hurley i Jin :3 - scena jak Hurley żali się Jackowi na Jina była genialna, to zbieranie liści. (pewnie Jack potem poszedł obczaić kupę Hugo xD) A potem jak się zranił i kazał Jinowi się obsikać. I tu chciałem dodać, że widać powoli zachodzące zmiany w Jinie, zachowuje się inaczej niż na początku, ogólnie od paru epów występuje o wiele mniej, ale w stosunku do Sun widać już różnicę, że jest milszy i spokojniejszy, pozwala jej na więcej, no i sam jest trochę bardziej otwarty na innych.
- romansik Shannon i Sayida o dziwo się ogląda dość przyjemnie choć nie przepadam za Sayidem. No i śmieszny był tekst o kolejnej tajemnicy wyspy .
- ogródek bardziej okazały xD - po akcji z Shannon i astmą widać, że ma to sens. Dziwi mnie skąd Kate i Jack wiedzą jak wyglądają nasiona guawy i passiflory, ale spoko. xD No i Jack mógłby przynieść te nasiona do Sun, a nie do pindy Kate. I pinda Kate poznała niechcący tajemnicę Sun, ogólnie dziwne, że Sun nie chce się przyznać jakoś. To znaczy jeśli mieliby się wydostać zaraz z wyspy to może korzystniej nie mówić, ale jeśli nikt ich nie uratuje to jednak lepiej się przyznać co do znajomości angielskiego, a skoro założyła ogródek to nie spodziewa się chyba szybkiej pomocy.
- sceny z kompasem też wyszły ciekawie - bo z jednej strony można uznać, że z wyspą coś jest nie tak, albo, że Locke dał celowo jakiś popsuty kompas czy coś w tym stylu. Choć scena z Jackiem wskazującym północ jest dziwna jak dla mnie. No bo wskazał ją na zasadzie "tam zajdzie słońce, no to północ będzie tam" czego nie można uznać za fachowy pomiar xD, Sayid wskazał ręką minimalnie bardziej w prawo i uznał, że to wielkie dziwo .
Odcinek bardzo przyjemny i oceniam na 9/10. Same retrosy były przyjemne bardzo, choć nie wniosły za wiele. Na plus pojawienie się w nich Sawyera, 8/10.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Shannon pokazuje też, że jest sprytna i wyrachowana, ale na wyspie też pokazała, że tak umie - np. namówiła Charliego do łowienia ryb.
manipulacja na poziomie samego Bena Linusa
Pamiętam, że kazirodczy związek był dla mnie zaskoczeniem, choć w sumie nie są spokrewnieni, więc to tylko takie małe dewianctwo
Przeciez jak nie są spokrewnieni to nie ma żadnego dewianctwa ;p Dlatego szkoda, że tak szybko ujanwili ten brak pokrewieństwa, jakby wszyscy myśleli, że są prawdziwym rodzeństwem byłoby zabawniej
Dziwne jednak było jak Boone mówi, że poczuł ULGĘ.
Nie, to nie było dziwne ;o
Po prostu wyniszczająca go psychicznie relacja z Shannon skończyła się nagle i Boon był... wolny
scena jak Hurley żali się Jackowi na Jina była genialna, to zbieranie liści
I dlatego wegetarianizm jest do dupy
Dziwi mnie skąd Kate i Jack wiedzą jak wyglądają nasiona guawy i passiflory
Passiflora jest w sumie dość często uprawiana, więc może akurat wiedzieli
No i Jack mógłby przynieść te nasiona do Sun, a nie do pindy Kate
Sun ma męża, wiec jej raczej nie przeleci, wiec po co jej przynosić nasiona...
We are all evil in some form or another, are we not?
Pamiętam, że kazirodczy związek był dla mnie zaskoczeniem, choć w sumie nie są spokrewnieni, więc to tylko takie małe dewianctwo
Przeciez jak nie są spokrewnieni to nie ma żadnego dewianctwa ;p Dlatego szkoda, że tak szybko ujanwili ten brak pokrewieństwa, jakby wszyscy myśleli, że są prawdziwym rodzeństwem byłoby zabawniej
Jak dla mnie trochę jakaś odrobina dewianctwa jednak jest. Nie są spokrewnienie, ale na papierze są rodzeństwem, no i jednak wychowywali się razem od wczesnych lat.
Otherwoman napisał/a:
Dziwne jednak było jak Boone mówi, że poczuł ULGĘ.
Nie, to nie było dziwne ;o
Po prostu wyniszczająca go psychicznie relacja z Shannon skończyła się nagle i Boon był... wolny
No też tak to ogólnie odebrałem, ale i tak mnie to dziwi trochę. Rozumiem, że on podkochuje się w Shannon, ona nim manipuluje i wykorzystuje, teraz jest romansik mieli, więc czuje się z tym wszystkim źle i jest zagubiony, więc niejako rozumiem, że brak Shannon to brak problemów, ale jak na takiego zachowanego to mógłby poczuć coś głębszego przy jej śmierci.
Otherwoman napisał/a:
No i Jack mógłby przynieść te nasiona do Sun, a nie do pindy Kate
Sun ma męża, wiec jej raczej nie przeleci, wiec po co jej przynosić nasiona...
Biedaczek jeszcze długo nikogo nie przeleci :C
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Jak dla mnie trochę jakaś odrobina dewianctwa jednak jest. smiley Nie są spokrewnienie, ale na papierze są rodzeństwem, no i jednak wychowywali się razem od wczesnych lat.
Prawdę mówiąc nadal nie widzę żadnego dewianctwa Co ma do rzeczy to, co jest na papierze?
mógłby poczuć coś głębszego przy jej śmierci.
No pewnie poczuł znacznie więcej, ale to jedno uczucie zaskoczyło go na tyle, że o nim powiedział. Widać, że sam był zaskoczony tym odkryciem...
Biedaczek jeszcze długo nikogo nie przeleci :C
I dlatego uważam, że Faraday grajac Jackiem ma małe szanse przestać omijać kolejki na zlotach
We are all evil in some form or another, are we not?
ogólnie dziwne, że Sun nie chce się przyznać jakoś. To znaczy jeśli mieliby się wydostać zaraz z wyspy to może korzystniej nie mówić, ale jeśli nikt ich nie uratuje to jednak lepiej się przyznać co do znajomości angielskiego, a skoro założyła ogródek to nie spodziewa się chyba szybkiej pomocy.
Ja myślę, że na tym etapie jeszcze wszyscy rozbitkowie mieli w głowie myśl na zasadzie: trzeba się jakoś ulokować na Wyspie, bo RACZEJ pomoc nie przyjdzie w najbliższym czasie, ale jednocześnie w każdej chwili jest na to mała szansa. Więc Sun nie chce się zdradzać z angielskim bez konkretnego powodu. Póki co jakoś sobie radzi, w końcu wszystko rozumie i tak dalej.
Skocz do Forum:
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.