Retrospekcje: Kate Austen (#1), Charlie Pace (#1)
Premiera: 29 września 2004 (ABC)
Premiera w Polsce: 22 stycznia 2005 (AXN), 3 listopada 2005 (TVP)
Oglądalność: 17 mln (ABC)
Reżyseria: J.J. Abrams
Scenariusz: J. J. Abrams, Damon Lindelof, Jeffrey Lieber
Telewizyjny zwiastun 1x02:
Fanowskie streszczenie 1x02:
Making of "Pilot":
Ciekawostki:
- We Francji serial wyemitowano z wiadomością Rousseau w wersji niemieckiej (zdubbingowanej).
- J.J. Abrams, Damon Lindelof i Jeffrey Lieber zostali nominowani do nagrody Emmy za scenariusz do tego epizodu (razem z 1x01).
- J.J. Abrams zdobył nagrodę Emmy za reżyserię tego odcinka (razem z 1x01).
- Jeśli obliczenia Sayida są poprawne, Danielle nagrała wiadomość 16 lat i 5 miesięcy przed odebraniem jej przez rozbitków, w kwietniu 1988.
- Podczas walki Sayida i Sawyera Irakijczyk wyzywa tego drugiego krzycząc "Ibn Al-Kalb". Przetłumaczyć to można na nic innego jak słynne "Son of a bitch".
- Podczas retrospekcji każdego z bohaterów mamy inną wersję słów wypowiedzianych przez stewardessę, to błąd w scenariuszu. W retrospekcji Jacka (1x01) mówi "Ladies and gentlemen, the Pilot has switched on the fasten seatbelt signs.", u Charliego "Ladies and gentlemen, the Captain has turned on the fasten seatbelt signs.", a u Kate "Ladies and gentlemen, the Captain has switched on the fasten seatbelt signs."
- Walt czyta hiszpańską wersję komiksu "Green Lantern and Flash: Faster Friends Part One"
- Kręcenie drugiej części pilotażowego epizodu rozpoczęto 24 kwietnia 2004 r. Jest to także dzień urodzin Damona Lidelofa. Sześć lat później, 24 kwietnia 2010 r., zakończono zdjęcia do finałowego odcinka Zagubionych.
- Pięć utworów z 1x01-02 pojawiło się na płycie z soundtrackiem z pierwszego sezonu serialu, są to "The Eyeland", "World's Worst Beach Party", "Credit Where Credit is Due", "Run Like, Um... Hell?" oraz "Hollywood and Vines". Autorem wszystkich utworów jest Michael Giacchino.
- Wiadomość Danielle ma kilka wersji. Podczas każdego powtórzenia mamy inną:
Francuska wiadomość: Iteration 17294530 : "... Si qui que ce soit puisse entendre ceci, ils sont morts. Veuillez nous aider ! Je vais essayer d'aller jusqu'au Rocher Noir. Il les a tués. Il les a tués tous."
Iteration 17294531 : "Il est dehors. il est dehors et Brennan a pris les clés. Veuillez nous aider. Ils sont morts. Ils sont tous morts. Aidez-nous. Ils sont morts."
Iteration 17294532 : "Il est dehors. Il est dehors et Brennan a pris les clés. Veuillez nous aider. Ils sont morts. Ils sont tous morts. Aidez-nous. Ils sont morts."
Iteration 17294533 : "Ils sont tous morts ! Aidez-nous. Ils sont morts. Si qui que ce soit puisse entendre ceci"
Iteration 17294534 : "Il est dehors. Veuillez nous aider. Veuillez nous aider !"
Iteration 17294535 : "Si qui que ce soit puisse entendre ceci, je vais essayer d'aller jusqu'au Rocher Noir. Veuillez nous aider ! Ils sont tous morts ! Ils sont morts. Il les a tués. Ils les a tués tous. Je vais essayer d'aller jusqu'au Rocher Noir."
Tłumaczenie na język polski: Iteration 17294530 : "... Jeśli ktokolwiek słyszy to, oni są martwi. Proszę, pomóżcie nam! Próbowałam dojść do Czarnej Skały. To(lub on) zabiło ich. Zabiło ich wszystkich."
Iteration 17294531 : "To (lub on)jest na zewnątrz. To(lub On)jest na zewnątrz i Brennan wziął klucze. Proszę pomóż nam. Oni są martwi. Oni wszyscy są martwi. Pomóż nam. Oni są martwi."
Iteration 17294532 :"To (lub on)jest na zewnątrz. To(lub On)jest na zewnątrz i Brennan wziął klucze. Proszę pomóż nam. Oni są martwi. Oni wszyscy są martwi. Pomóż nam. Oni są martwi."
Iteration 17294533:" Oni wszyscy są martwi! Pomoż nam. Oni są martwi. Jeśli ktokolwiek to słyszy"
Iteration 17294534 : "To (lub On)jest na zewnątrz. Proszę pomóż nam. Proszę pomóż nam!"
Iteration 17294535 : "Jeśli ktokolwiek to słyszy, staram się dość do Czarnej Skały. Proszę pomóż nam! Oni wszyscy są martwi! Oni są martwi. To (lub On)zabiło ich. To (lub On) zabiło ich wszystkich. Staram się dojść do Czarnej Skały"
Cóż, moje pierwsze wrażenie tuż po obejrzeniu? Jeszcze lepszy od pierwszej połówki Pilota i jestem ciekaw ile osób podzieli to zdanie (widzę,że Sasha tak) Chociaż przez pierwsze pół odcinka bym się raczej wahał tak jednoznacznie stwierdzić, ale im bliżej jego zakończenia, tym podobał mi się coraz bardziej. Oceniam go ostatecznie również na 9/10, jednak to już było blisko 9.5. Ale po kolei.
Najważniejszą przewagą względem 1x02 są postacie. Chodzi mi o wprowadzenie i rozwinięcie wielu charakterków, bez obniżenia mocy Lostowego klimatu, co daje logicznie lepsze wrażenie Jednak niektóre z nich lubię bardziej, a inne mniej:
- John Locke w końcu dostaje kwestię. Jest to ciągle tylko jedna scena, ale jaka! No po prostu strasznie przyciąga jego postać. Wiemy już, że jest on inny, jest poza pewnym układem. W pierwszym odcinku gdy leje deszcz, dla wszystkich oprócz niego jest to doświadczenie przykre/zwiastun czegoś złego/analogia do katastrofy i znalezienia się na wyspie, które jednoznacznie jest czymś negatywnym. A on jako jedyny te ręce rozkłada podczas ulewy i aż z niego krzyczy "Kocham ten deszcz/Kocham tę wyspę/Cieszę się, że się rozbiłem". Nie miesza się do pierwszych wyspiarskich konfliktów/wycieczek/decyzji, coś widocznie bardzo zajmuje jego myśli. Bawi się sam ze sobą w tryktraka, wydaje się wiedzieć więcej niż inni. Two players. Two sides. One is light... one is dark. Walt, do you want to know a secret? Nic, tylko czekać na jego odcinek!
- Sawyer - muszę o nim wspomnieć jako o postaci, co do której byłem przyzwyczajony z myśleniem, że jest moją ulubioną i już po 1x02 łatwo mi zrozumieć dlaczego. Jest on również w opozycji- jego pierwsza kwestia pada w momencie bójki z Sayidem (nie licząc krótkiej wtrącenia o "Monkey Island" z 1x01, ale tam nawet w kadrze go nie było) i praktycznie jeśli ma coś do powiedzenia, to jest to jakaś kąśliwa uwaga, sarkazm lub cynizm. Sawyera niewątpliwie prześladują pewne myśli- gdy odczytuje tajemniczy papierek możemy już się domyślić jak psychologicznie skonstruowany jest Sawyer- na zewnątrz twarda skorupa, a tak naprawdę w środku mogą siedzieć w nim różne zmory i wrażliwości. I'm a complex guy, sweetheart.
- Kate - być może to tylko już moje uporczywe szukanie symboliki, ale też gdy akurat Kate wchodzi do tej wody i się tak obmywa, kojarzy mi się to ze zmyciem win, przejście na czystą stronę, nowy etap, czyli po prostu tytułowa Tabula Rasa z 1x03. Tym bardziej, że mamy też tego Marsa, i wiemy, że Kate ma coś nie teges z prawem. W przeciwieństwie do Johna Kate jednak nie wie, czy wyspa oznacza dla niej coś lepszego, czy też pozostanie osobą wykluczoną ze społeczności (dlatego nie rozkłada radośnie rąk na deszczu, a widzimy ją zazwyczaj rozedrganą, nerwową, niespokojną, jakby się jej gdzieś spieszyło, ale sama nie wiedziała gdzie). No i Mars ciągle może przeżyć, to nie ma co się dziwić.
- Jin/Sun - scena z Jinem wędrującym ze swoimi dziwnymi wymysłami kulinarnymi, które nawet Hurleya nie przekonują to chyba najzabawniejszy moment Pilota No i jeszcze jak Jin dociera do Claire i "ożywia" Aarona to jest fajne Oczywiście sami Jin oraz Sun nie uśmiechają się nawet na sekundę- sztywni, z około-feudalnym systemem wartości. Zagubieni więc z kolei przez bariery komunikacyjne i kulturowe. Scena z guziczkiem Sun trochę dziwna. Jako ktoś kto pół roku uczy się języka japońskiego i ma styczność z tymi ludźmi co tydzień (także na kendo pojawiają się często senseie japońscy) uważam akurat to za mocno przerysowane, no ale a podobnej zasadzie istnieją w ogóle główne postacie typu Irakijczyk Sayid, Anglik Charlie, murzyn Majkel itp., bardziej jako reprezentanci wielu stereotypów aniżeli ludzie z krwi i kości. W końcu jest to serial telewizyjny, który miał trafić do jak największej grupy odbiorców i takie zabiegi można na luzie wybaczyć tak jak melodramatyczną przypowieść doktorka o nerwach jak spaghetti.
- Sayid - no i pojawia się również nasz szuszwol co to służył w Gwardii republikańskiej. Trochę podobnie więc do Jin/Sun (odmieniec), jednak on dość szybko wpasowuje się w społeczność (zna akurat język i sztuczki z nadajnikami/odbiornikami). Wydaje się, że można na niego liczyć i że przyda się w wielu sprawach.
- Hurley - o jego zewnętrzności wiemy już chyba wszystko. Jest najmniej szkodliwym, najbardziej uroczym i zabawnym, pomocnym bohaterem. Można go nazwać golonką, a on co najwyżej zrobi smutną minę. Na zewnątrz miękki tak bardzo jak w środku (inaczej więc niż Sawyer). Mdleje na widok krwi, wiemy, że najlepszym "mistrzem przetrwania" to on nie jest, więc naturalnie go lubimy i jednak nie chcemy by skończył jako obiad czegoś w dżungli. Nie mamy na razie pojęcia czy również odstaje od społeczeństwa i na takie odpowiedzi trochę będziemy musieli poczekać. Ile to scen jeszcze z nim będzie świetnych przez wszystkie sezony
- Shannon/Boone - trochę wypełniacze. Boone'a chyba polubiłem bez powodu, fajny chłopak. Shannon jest podręcznikową blondynką, jednak bez niej gówno by zrobili słuchając francuskich szeptów sprzed 16 lat, toteż okazuje się bardziej przydatna niż jej brat (jedyny powód dla którego w scenariuszu dopuszczono ich do wyprawy w góry, w ogóle aż 6 osób szło, co jest dużym wynikiem jak na lostowe wyprawy do dżungli).
Inne takie jak Jack, Claire, Michael, czy Charlie pokazali się dla mnie blado lub neutralnie, że nie ma o czym pisać. W sumie Charlie miał ze 2 fajne teksty, no i legendarne Guys, where are we?. Przekonujemy się też, że jest ćpunem, ale jeszcze te parę odcinków na rozwinięcie wątku poczekamy (w końcu on i Claire w tym sezonie będą mieli swoje momenty, oj będą).
To chyba tyle o postaciach. Drugie co mi przychodzi na myśl to zakończenie, które jest jeszcze lepsze. Dużo lepsze. Mnożą się te pytania i mnożą. Kto wysłał sygnał? Skąd? Kiedy? Czy żyje? Czy im zagraża, czy może pomóc? Co wie o potworze? W tym momencie chyba się upewniamy, że nasze postacie na tej wyspie spędzą jeszcze trochę czasu... Scena końcowa jako sama pod względem Losta w Loście, jest na 10/10.
Niedźwiedź polarny, świetny pomysł, kolejna wielka tajemnica Sawyer jest w tej scenie świetny, jak zwykle na zewnątrz nie do złamania, bo biorąc pod uwagę realizm to mógł spokojnie zginąć. Co do tego realizmu w sumie to dla mnie przeżycie tyle osób po rozpierdzieleniu się samolotu nie jest w żaden sposób możliwe, nawet zakładałem o tym temat na z24 parę lat temu Ale tego nie ma w ogóle co drążyć, bo wniosek, że jest to serial stereotypujący/symboliczny/bajkowy jak na thriller, już z mojej strony padł (dla mnie akurat nie jest to wada, bo nie jestem jakimś poplecznikiem realizmu w każdym sensie tego słowa).
Mamy też ogólnie więcej perspektyw, więcej humoru, więcej takiego luzu, fajne teksty Sawyera czy Charliego, ja po prostu odnoszę wrażenie, że 1x01 jest jakiś taki sztywniacki w porównaniu do tego odcinka I 1x02 jawi się jako dużo pogodniejszy, to na pewno, po deszczowym, mrocznym pierwszym odcinku, gdy wydawało się, że lada moment jakaś Godzilla może zrobić niezłą masakrę. Nawet przesztywniactwo rodem z Korei, czy nic nie wnoszący Jack, nie wpływają na to jak przyjemnie się 1x02 ogląda i tak jak pisałem na początku, oceniam go troszeczkę lepiej (a jak oceniać całość to i tak wyjdzie 9/10).
Pewnie jeszcze coś przyjdzie mi później do głowy, widząc wasze odpowiedzi
Edytowane przez Lion dnia 20-01-2015 09:51
Odcinek inny niż pierwszy, ale lepszy. Zaczął się może słabiej niż pierwszy, jednak przez lepsze poznanie większej ilości postaci oraz świetną końcówkę wyszedł mega epizod.
Co do ilości osób, które przeżyły to też mi tez zawsze wydawało się to mocno naciągane. Patrząc na to jak wyglądała katastrofa jeszcze w powietrzu (rozerwany samolot) i potem jubudup z wysokości, to obstawiałbym 100% trupowatość.
W ogóle założyłem sobie taki notesik do rewatcha i w trakcie epa wpisuję w nim skrótowo o czym warto napisać w temacie .
To moje zapiski z 1x02 (z wyjaśnieniami od razu).
"Jin łowi, przemiana" - to, że łowi to akurat nic szczególnego, ale gdzieś później w retrospekcjach było wyjawione, że jest synem rybaka i teraz przy rewatchu mi się skojarzyło od razu. A przemiana? Oglądając LOST na bieżąco, odcinek po odcinku może tego nie widać, ale teraz muszę stwierdzić, że Jin i Sun (a zwłaszcza Jin) przeszli największe przemiany w trakcie serialu. I nie chodzi mi o to, że Jin zaczął mówić po angielsku . Można powiedzieć, że Jin z początku serialu to kompletnie inny koleś niż Jin z końcówki serialu.
"Sawyer czyta list" - nie pamiętam czy za pierwszym razem ta scena przykuła moją uwagę. Teraz tak, jak Lion napisał, widać, że Sawyer ma twardą skorupę, ale w środku jest miękkie nadzienie
"Backgammon <3" - świetna scena z Lockiem, bardzo mocna i klimatyczna, no i w sumie ma symbolikę, która potem nabierze większego znaczenia.
"niedźwiedź polarny" - czyli kolejny element, który sprawiał, że wyspa robiła niesamowite wrażenie: dżungla, dziwne dźwięki, coś zabija pilota, a teraz jeszcze niedźwiedź polarny. Dzięki takim smaczkom naprawdę chciało się dalej oglądać i odkrywać tajemnice.
"Hurley mdleje" - ogólnie chodzi mi o to, że już na tym etapie został on moją ulubioną postacią. Wydaje się taki oderwany od całości, zabawny, śmieszny, scena z Jinem dobra, dodatkowo jest taki milusi i dobry dla wszystkich.
"transmisja" - jakby mało było katastrofy czy niedźwiedzia, nagle się okazuje, że ktoś rozbił się na wyspie 16 lat temu omg! milion pytań xD
"Guys, where are we?"- po prostu świetny cytat i dobrze podsumowuje to jak wyspa jest pokręcona.
Odcinek oceniam ponownie 10/10 .
Piloty jako całość wyszły przewspaniale, długi początek, który nawet przez sekundę nie nudzi i wciąga bardzo mocno.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Aa, jednak sobie przypomniałem uśmiech Sun. Tylko że to był chyba najbardziej smutny i awkwardowy uśmiech jaki widziałem (podczas tego pitu pitu po koreańśku do Kejti)
Ale Jin to tak jak wspomniał kolega Umba- tutaj sztywność 300% normy, a w kolejnych sezonach nawet luźny gościu
Tak w ogóle, to Pilota nr 1 obejrzałem 2 razy i chyba tego też jeszcze raz pyknę, bo jakoś jestem nienażarty Lostem
Teraz dopiero tak szerzej się nad tym zastanawiam i faktycznie mogliby pomyśleć nad większą liczbą obrażeń chociaż wśród ocalałych. Plecy Jacka, kilka małych siniaków i zadrapań no i odłamek w brzuchu Edwarda Marsa. No ale ok oceniam:
Tylko mnie zdziwiło, że Cindy od razu zainteresowała się Pace'm? Przecież siedział stukał tylko o poręcz i się trochę wiercił lustrując towarzystwo. No ale w końcu się dowiadujemy o heroinie.
Opalająca się Shannon, jaki kontrast między ludźmi szukającymi swoich walizek/bliskich. To mi uświadomiło, że są różni ludzie na ziemi. Nie zawsze tacy jakbyśmy chcieli aby byli i zaraz obok kochana, słodka Claire.
Wtenczas strasznie nie cierpiałam Kwonów. Tych z 1 sezonu bardzo. Jina dopiero troszkę polubiłam w 2, dlatego nie rozumiem jak Otherw mogła wyróżnić w swoich Top Sun z pierwszych sezonów. Wkurzały mnie sceny z tymi bohaterami, wydawały się nużące i mało ciekawe. Potem jakoś zaczęłam rozumieć guziczki.
Bójka na plaży- dobra akcja wśród rozbitków. Nikt nie jest szczęśliwy, że jest na wyspie, zaczyna się szukanie winnych, emocje wybuchają i dochodzi do szarpaniny. Z jednej strony uważałam, że Sawyer jest okropnie chamski i nieprzyzwoity aczkolwiek.. fajne to jest
Dzidziuś się poruszył, hurrrra!
Scena z Johnem bardzo tajemnicza i niezrozumiała, taka jaka miała być.
Miło wspominam ratowanie Marsa i mdlejącego Huga, jedna z najzabawniejszych scen.
Nadanie sygnału, pierwsza wyprawa, świetna muzyka, piękne tereny, dziwne sytuacje jak niedźwiadek.
W sumie zastanawia mnie czemu Kate postanowiła pójść, od razu w głowie mam jej przeraźliwy wyk wśród bambusów gdy gdzieś tam czyhał dymek. Dlaczego? Czemu? ..i dowiadujemy się, że miała na sobie kajdanki- co zrobiła?
No i na sam koniec przeraźliwy francuski głos.
Kto wysłał sygnał? Skąd? Kiedy? Czy żyje? Czy im zagraża, czy może pomóc? Co wie o potworze?
Milion pytań! 10/10 bezapelacyjnie!
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
Ok, teraz rozumiem, dlaczego oglądanie Pilota z podziałem na dwie części jest bez sensu.
Gdy obejrzałem parę dni temu pierwszą część, to miałem wrażenie, że była mało "lostowa". Dawka akcji itd. była ogromna, ale zabrakło mi cech charakterystycznych dla tego serialu, czyli mnóstwa świetnych postaci i tajemnic. Mieliśmy oczywiście Dymek, ale w Pilocie nie był on tajemniczy (patrz "Exodus część 3", gdzie widzieliśmy tylko jego urywek, albo "Psalm 23" i słynne przebłyski z przeszłości), lecz przerażający (dość powiedzieć, że chyba większości z nas skojarzył nam się z dinozaurem). Z kolei z postaci poznaliśmy tak naprawdę tylko Jacka i Kate.
Druga część bardziej kojarzy mi się z klimatem Zagubionych, nie jest takim thrillerem jak pierwsze 45 minut, aczkolwiek obfituje w znacznie mniej akcji. Mimo wszystko bez wahania daję 10/10, ponieważ fabuła toczy się w swoim własnym, naturalnym tempie, wraz z retrospekcjami i w ogóle nie czuć, żeby coś było przeciągane lub skracane.
Oczywiście było kilka drętwych momentów w scenariuszu, jak np. decyzja Shannon o udziale w wyprawie w góry (normalnie raczej Sayid i Kate nie wzięliby jej ze sobą, - podobnie jak Charliego, który zabrał się tam totalnie od czapy - żeby ich nie opóźniali). Podobnie nagle okazuje się, że Boone wie o tym, jak zginął Pilot, co może być dla widza trochę dziwne, bo wcześniej Jack ukrywał ten fakt i mówił, że w kokpicie zastali same trupy. I dopiero z lostpedii dowiedziałem się, że została wycięta scena, w której Sayid mówi Kate, że Charlie wszystkim wokół chwali się, co widzieli w dżungli i ukrywanie tego nie ma sensu.
Ale to akurat są naprawdę małe wady. Bardziej boli mnie gra aktorska, bo powiedzmy sobie szczerze, że w 2004 roku "złota era seriali" była dopiero w rozkwicie i nadal serialowy styl momentami zalatywał naleciałościami z oper mydlanych. Z kolei w serialach głównie zatrudniano nie znanych i sprawdzonych aktorów, lecz nowe twarze. I to od razu widać, że taki Monaghan miał filmowe doświadczenie, bo odgrywa rolę Charliego perfekcyjnie. Również bardzo pozytywnie wypadają Sun, Jin, Claire, Hugo, Sawyer... ale Kate, Sayid (chyba że muszę się na nowo przyzwyczaić do jego akcentu) i Boone według mnie mocno ciągną tyły.
Oczywiście tu mówiłem o grze aktorskiej, bo jest jeszcze kwestia samych postaci. Od tego odcinka Locke staje się moim numerem 1 i oddaje to miejsce dopiero w finale III sezonu na rzecz Bena, z kolei bardzo pozytywnie jestem zaskoczony Sawyerem Zawsze kojarzył mi się z obiektem uwielbienia głupich nastolatek, tymczasem już w scenie, w której dołączył do wyprawy, naprawdę pokazał poziom (że już nie wspomnę o zabiciu miśka). Jednocześnie, tak jak wspominaliście, postacie są trochę szablonowe i stereotypowe. Ale przecież to jest jedna z głównych cech (zalet!!) Lost: ukazanie jak najszerszego przekroju społeczeństwa odizolowanego od świata zewnętrznego na Wyspie.
Specjalnie marudzę, ponieważ ile można rozpisywać się o genialności Pilota i scenach typu "guys, where are we?" albo (mojej osobiście ulubionej, genialne odzwierciedlenie sytuacji na Wyspie) rozmowie Hugo-Sayid o wojnie w Zatoce? Tak czy inaczej, osobiście uważam, że widz bardziej dojrzały ode mnie, który oglądał Pilota po raz pierwszy w dawce uderzeniowej (czyli dwóch częściach emitowanych jednego dnia) prawdopodobnie skończył z głową w suficie Najpierw: hardkorowe wrzucenie nas w wir akcji i podniesienie tętna, potem: wyciszenie, wprowadzenie w klimat, postacie, kilka kapitalnych motywów muzycznych (Hollywood and Vines <3 ), aż w końcu wręcz "mistyczna" scena na koniec, która wywołuje ciarki na plecach nawet jeśli zna się ją na pamięć Idealne połączenie i konstrukcja, dzięki czemu rewatch utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że (jako dwie nierozłączne części) był to najlepszy Pilot w historii telewizji.
O kolejnych odcinkach już tak rozpisywać się nie będę ;p
Zaledwie drugi odcinek,a Kate już zaczyna irytować. Panna gdzie się wszędzie pcha i wszystko wie, a jest tylko więźniem. Już po scenie z bronią można było wywnioskować, że to dla niej nie pierwszyzna.
Co do pozytywów to na plus Hurley, który myśli trzeźwo jako jeden z niewielu oraz Boone, który jest jedną z moich ulubionych postaci 1. sezonu. Innym plusem jest oczywiście John, który gra w tryktraka(szkoda, że nie wytłumaczył na czym ta gra polega to bym się nie musiał kompromitować na kurniku), a do tego Jin, który rozdaje ludziom owoce morza niczym kelner w koreańskiej restauracji. Poza tym na plus kreacja Michela, który jest dla mnie chyba najbardziej wiarygodną postacią oraz miś polarny w dżungli(jakie to były domysły jak on się tam znalazł).
Podsumowując 8/10 bo troszkę lepszy niż Pilot cz. 1 ale brakowało sceny, która sprawiała, że było coś specjalnego w odcinku jak Locke podczas deszczu w pierwszym odcinku.
Skocz do Forum:
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.