- Disneyland - rozmarzyła się. Policjant, który ją przewoził prawdopodobnie padł... nie było źle - tak, tak. Pewnie, było by super. - pokiwała głową. - podniosła się z miejsca koło Jas'a i rozglądnęła się po obozie. Nie lubiła opowiadać o sobie a właśnie na to się zbierało. Udała, ze zainteresowały ją butelki z wodą.
-Czekaj czekaj... To był marzec? Wiesz, że to całkiem możliwe?- uśmiechnęła się szeroko.-Macie takiego super przystojnego perkusistę, bruneta?- chciała się upewnić
/oj, to akcja dzieje się w 2010, a nie w 2004, jak Lości? No to chyba nieźle postarzałam moją Su
Uśmiechnęła się do niego promiennie
-Wspaniale wiedzieć, że bliżej znam tu kogoś. No nic, wybaczcie, ale ostatni raz kapałam się przed katastrofą... Idę popływać w jeziorku, macie może mydło?- uśmiechnęła się i pomachała im.
Doszedłszy do wodospadu Su rozebrała się do naga i skoczyła na główkę do wody.
/wybaczcie, muszę wstać o 6, bo jadę na badania rano Do jutra, skarby
//szczerze to ja nie wiem kiedy się akcja dzieje pa //
Jason po kryjomu odprowadził wzrokiem nagą Su, ale napotkał wzrok Kate, więc odwrócił się, udając, że patrzył na drzewo.
- Kate, a ty masz męża czy tam chłopaka?
//Ja też, ale obojętne, nikt nie patrzy na daty hah xD//
- Nie, w tej chwili już nie - wzruszyła ramionami, nie miała ochoty się tłumaczyć - widzę, że ci się Su widzi... może skoczysz za nią do tego wodospadu? - mrugnęła do niego - spoko laska, trzeba przyznać. Tak w ogóle to za mało chłopaków spotkaliśmy - dodała przerzucając butelkę z ręki do ręki. Oblizała usta - jakoś w moim życiu nie mogłam skupić się na życiu prywatnym... żyłam w takiej pogoni - i tak nie wiedział o co chodzi - ale nieważne...
- Średnio mi to idzie, ale ty jak wynika z tych wszystkich opowieści ludzi, jesteś jakimś niezłym piosenkarzem. Zagraj i zaśpiewaj coś... z dedykacją dla mnie, co ? - uśmiechnęła się.
Panna Austen przez chwilę nie odzywała się, gość poważnie był niezły.
- E dno... - zobaczyła jego wzrok - przecież żartuję i tak wiesz, że jesteś dobry. Fajny masz głos, i te brzmienie. Wow! Aż żałuję, że sama nie gram na gitarze... - to był pomysł - pokażesz mi jak się ją trzyma?
Jason przysiadł za plecami Kate i dał jej gitarę do ręki.
- Lewa dłoń tu, na gryfie, kciuk od spodu... dobrze. A prawą machasz i uderzasz w struny, proste co nie? - powiedział, uśmiechając się.
- Powiedzmy, że nie takie ciężkie, ale jakieś rewelacyjnie łatwe też nie, heh - spróbowała, gitara wydała jakiś dźwięk, to było coś, fajne uczucie. Popatrzyła w górę na chłopaka i z powrotem na gitarę. - Jak tak dalej pójdzie, i długo tu będziemy, to potem trafię do twojego zespołu - zażartowała
- Tak, ktoś do noszenia kabli nam się przyda...- również zażartował. To było dziwne ale pierwszy raz od momentu katastrofy poczuł sympatię do drugiej osoby, a jeszcze niedawno sobie wmawiał, że to tylko inni pasażerowie, obcy ludzie. - Teraz spróbuj wskazującym palcem przycisnąć strunę tam z lewej strony między początkiem gryfu a tym takim metalowym progiem... Dobrze. Teraz pociągnij strunę... Widzisz? Możesz przesuwać palcem po całym gryfie, dźwięk się zmienia... - tłumaczył zupełnie banalne rzeczy nie dla samego tłumaczenia, ale dla spędzenia razem czasu. Kate bawiła się gitarą, a Jason w tym czasie usiadł i popatrzył w niebo...
Kate bawiła się przy poznawaniu kolejnych dźwięków, fajnie było uczyć się czegoś nowego, szczególnie przy kimś kto umiał uczyć. Uderzyła w strunę wywołując dźwięk podobny do tego z piosenki Jas'a.
- Rape me... - zanuciła - właściwie czemu gwałć? Chyba nie mieliście humoru przy wymyślaniu tej piosenki.
Chłopak patrzył w niebo, był przy tym na maxa skupiony. Czy on we wszystkim był taki... mhm... dosadny? Gdy się na niego patrzyło, aż czuło się tą pewność tego, co robi. Ale w sumie to było... Fajne.
//Ja idę, do jutra ;*//
Edytowane przez Angie dnia 25-02-2010 10:49
Kate obudziła się z gitarą w ręku. Jason jeszcze spał, a nie chciała go budzić, więc położyła gitarę obok drzewa, tak by mógł ją zauważyć. Udałą się nad pobliski wodospad, tak by skończyć poranne czynności i umyć. Woda nawet nie byłą aż taka zimna. Zanurzyła ręce w wodzie i obmyła wodą twarz. Jak orzeźwiająco, powiedziała sobie w myślach, i po chwili już cała była w wodzie. Było tak wcześnie, że wątpiła by ktoś ją zobaczył. Wyszła i wróciła do obozu, gdzie z jakiegoś plecaka wyciągnęła kanapki.
- Powinno się je szybko zjeść - stwierdziła, i rozłożyła je na dosyć wysokiej i płaskiej skale. Następnie położyła tam również butelkę z wodą - załóżmy, że to będzie nasze śniadanie - uśmiechnęła się i zjadła jedną z kanapek. Reszcie zamierzała powiedzieć o kanapkach później, gdy już się obudzą, ale prawdopodobnie sami je zauważą.
Sama wyciągnęła ze swojej walizki zeszyt i zaczęła w nim coś rysować ołówkiem. Miała straszną ochotę znów udać się do jaskini, może tym razem uda się im wejść do tego dziwnego pomieszczenia? Może Sayid coś wymyślił? Te pytania kłębiły się w jej głowie, więc nie dziwne, że na kartce pojawił się smoczek otoczony wielokątem.
- Wiem. - mruknęła pod nosem. Inni po prostu musieli się jeszcze podnieść.
Pogodzony ze śmiercią swojej siostry. Boone się strasznie nudził więc na zbierał owoców do dużej torby i zaniósł do jaskini. Na zbierał drewna na opał, poszedł do wraku samolotu i wyrwał kilka siedzeń i przyniósł do jaskini. Tak się nudził że usnął na siedzeniu
/Nie róbcie z mojej postaci jakiejś ekshibicjonistki! Wystarczy, że lata w samym staniku
Więc, Su kapała się w dole wodospadu.. Oczywiście rozebrała się jak nikt nie widział Po kilkunastu minutach przyjemnej błogości wyszła z wody, naciągnęła na mokre ciało ubranie i usiadła pod drzewem, gdzie ze zmęczenia zasnęła.
Obudziła się o świcie. Była już niesamowicie głodna, postanowiła znaleźć coś do jedzenia. Przeszła obok śpiących towarzyszy i poszła kawałek w dżunglę. Ku swojemu zadowoleniu już po chwili zauważyła drzewko, z którego zaczęła rwać owoce. Gdy najadła się, wróciła do jaskiń. Z ziemi podniosła czarną z brudu bluzę Sayida, którą poszła dokładnie umyć. Powiesiła ją na drzewie do wyschnięcia, znalazła w jednej z rozrzuconych obok toreb i plecaków jakiś kawałek papieru, ołówek i zaczęła pisać artykuł, który zamierzała wydrukować zaraz po powrocie do domu.
Sayid obudzil sie dosyć szybko..Czuł jak burczało mu w brzuchu...
-Czas znaleźć coś do jedzenia! Idzie ktoś ze mną na polowanie..razem z Kate widzieliśmy wiewiórkę, więc napewno są i inne zwierzęta...Znalazłęm dwa noże w kabinie pilota, więc napewno się przydadzą..
Mari zasnęła przy piosenkach Jasona. Przez cały wieczór ta dziewczyna - Kate - dziwnie się na nią spoglądała, co tylko zwiększało jej wrażenie wyobcowania wśród tych nieznajomych ludzi. Co ona im zawiniła? To nie jej wina, że straciła pamięć...
Widząc, że Jason otworzył już oczy, powiedziała do niego półgłosem, niemal mrucząc:
- Pięknie wczoraj grałeś, Jason. Poruszyłeś we mnie jakąś nutę w głębi duszy. Mam nadzieję, że częściej będziesz grał - uśmiechnęła się do niego. - Idę się wykąpać - powiedziała wstając.
Po czym ruszyła w stronę wodospadu.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.