Po kilku chwilach walki Bernard uspokoił smoka, który jednak nie chciał lecieć w stronę zamku. Ruszył więc w kierunku armii. W końcu była z nimi ostatnia z Targaryenów więc raczej nic im nie groziło.
Cersei szarpało na wszystkie strony. Z całej siły trzymała się Petyra. Nie widziała, co się działo ze smokiem Daenerys. Słyszała tylko ten dziwny dźwięk, rozsadzający bębenki w uszach. Ten stary pryk nawet nie potrafi kierować smokiem. - pomyślała. Co robisz?! - krzyknęła na niego, obwiniając go o powodowanie takiego zachowania się zwierzęcia.
Cersei bardzo się zdziwiła, że Petyr zna koreański.
We are all evil in some form or another, are we not?
Nymeros patrzył z trwogą na to co wyprawia smok Daenerys. Mężczyzna miał nadzieję, że dziewczynie nic się nie stanie. Dornijczyk nie rozumiał jednak co robi smok i czemu tak dziwnie się zachowuje.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Eddard zrozumiał. W Winterfell faktycznie byli Inni. Stara Niania opowiadała kiedyś jego dzieciom, że istoty te boją się światła dziennego i "żyją" tylko w nocy. Najwyraźniej Smoki zwietrzyły ich zapach i ruszyły do ucieczki.
- Nie! - krzyknął Eddard do Bernarda. - Nie leć do armii! Nie wiadomo, co zechcą nam zrobić! Przecież Daenerys zbuntowała się przeciw Aerysowi!
Oczywiście dzięki Smokom byliby w stanie ich wszystkich zabić. Lecz co by to im dało? Każdy człowiek jest cenny, gdy przychodzi im bronić Siedem Królestw przed stworzeniami nocy. Poza tym, Smoki lekko zwariowały i nie wiadomo, czy byłyby posłuszne...
Ponadto zauważyliście coś jeszcze. Teren na północ od Winterfell zajaśniał bladoniebieskim światłem. Z północy nacierała kolejna armia... Lecz tym razem nie byli to tylko ludzie. Z oddali mogliście rozpoznać także takie istoty jak olbrzymy. Tym samym opcja przeczekania nocy upadła. Jeżeli armia ta dotrze do Winterfell, nigdy nie zdobędziecie Lodowego Rogu i będziecie mogli jedynie czekać na śmierć.
- Musimy sami zdobyć Lodowy Róg! Wyląduj obok murów Winterfell! - wydawało mu się, że to jedyna opcja.
Edytowane przez Eddard Stark dnia 28-12-2014 19:59
Wyląduj obok murów Winterfell? Przecież to szaleństwo Lordzei Stark, ale jak tam chcesz. - rzekł Bernard słysząc pomysł Starka. Postanowił wysadzić wszystkich i oddalić się z tego miejsca. Nadal uważał, że armia Targaryenów to ich jedyna nadzieja.
Cersei zastanawiała się, co oni tu właściwie robią, zamiast grzać tyłki gdzieś na południu. Dopóki jednak nie ukatrupi pieknej Danny w jej letniej sukience w której paraduje przy jakichś 30 stopniach mrozu, musi się włóczyć po tych zadupiach.
We are all evil in some form or another, are we not?
Bernard widząc, że wszyscy opuścili jego smoka wzbił się w powietrze. Nie zamierzał ginąć za ludzi, którzy w większości byli strasznie zepsuci. Oddalił się więc na północ by zobaczyć z góry armię olbrzymów.
Edytowane przez adi1991 dnia 28-12-2014 20:06
- Na samym szczycie największej Wieży. Podążajcie za mną! - krzyknął, gdy już wylądowali. Powoli przeszliście przed bramę (Bernard może lecieć do armii Targaryenów, jeśli chce), lecz nie widzieliście nic nadzwyczajnego.
Edytowane przez Eddard Stark dnia 28-12-2014 20:07
Cersei zastanawiała się, jaką śmierć wymyślić dla Starka. Chyba najlepsze będzie ścięcie. Mam nadzieję, że mają tu ogrzewanie, którym tyle mówili. - skomentowała malujące się przed nią ponure mury zamku.
We are all evil in some form or another, are we not?
Walder Frey nie rozumiał, dlaczego jego królowa go opuściła i poszybowała na smoku w kierunku południa, zostawiając go tutaj z tymi kretynami pokroju Renly'ego. Bądź co badź nie chciał zostać sam na zewnątrz, poczłapał więc za wszystkimi na wieżę. Niestety liczne schody, jakie mieli do pokonania stanowiły nie lada problem dla starego człowieka. Frey co chwilę zatrzymywał się, posapując i podtrzymując reką ścian.
Nagle z ciemnego kąta stajni, którą mijaliście, usłyszeliście brzęk żelaza. Coś ruszyło w Waszym kierunku, lecz nie widzieliście dokładnie co. Szło powoli, choć całkiem naturalnie, a w ręku trzymało olbrzymi, bastardowy miecz. - Zdrajcy! Zabić zdrajców! - gdy usłyszeliście te słowa, nie mogliście mieć już żadnych wątpliwości co do tego, kto ku Wam zmierza. Obalony Król, Aerys II Targaryen we własnej osobie.
No, może nie do końca własnej. Gdy w lekkim blasku księżyca ujrzeliście jego ciało, zobaczyliście, że nie jest naturalne. Niektóre jego części były lekko podgnite, w którymś miejscu widać było nawet kość. W brzuchu miał olbrzymią dziurę wyżłobioną przez sztylety i miecze Astrid, Renly'ego oraz Cersei, lecz była ona zasklepiona lodem. Ponadto jego oczy świeciły się na niebiesko i niektóre części ciała połyskiwały lodowym blaskiem.
Zaatakował tego, do którego miał najbliżej - Krittaga. Na szczęście przed wejściem przez bramę Winterfell, Eddard podarował każdemu valyriański miecz.
Bernard tymczasem leciał na armią jakiś dzikusów. Było ich z kilkadziesiąt tysięcy, ale szli bez szyku, rozproszeni jakby mieli zaraz zginąć. Inaczej sprawa wyglądała z armią Targaryenów gdyż szli oni w porządku bojowym ale byli chyba mniej liczni nic armia z olbrzymami. Bernard zastanawiał się kto może nimi dowodzić skoro większość lordów wygnano. Przez chwilę pomyślał o Lordzie Randyll'u Tarly'm, który był doskonałym dowódcą i o którym Bernard nie słyszał będąc w Essos.
Edytowane przez adi1991 dnia 28-12-2014 20:20
Renly był zaskoczony widokiem Aerysa. - Jak śmiesz żyć?! Przecież zabiłem Cię i przejąłem królestwo!!! Giń potworze!
Baratheon rzucił się na umarłego ze swym mieczem z valyriańskiej stali i obronił Krittaga.
Krittag był ekstremalnie podniecony wszystkim co tu sie działo, bo działo się więcej, niż przez kilka ostatnich miesięcy razem wzietych. W pewnym momencie zaatakował go jakiś dziad świecący na bladoniebiesko, a dzikus w sumie nie wiedział, że to Aerys.
- O ty skurwysynie jeden!!! - krzyknął i przy użyciu niecodziennego jak na siebie oręża czyli miecz z valyriańskiej stali zaczął walkę jeden na jeden, a przynajmniej tak mu się zdawało, bo obok niego pojawił się nagle Renli. Byle tylko mu nie przeszkodził bardziej niż pomógł...
Edytowane przez Lion dnia 28-12-2014 20:18
Cersei wrzasnęła na widok atakującego lodowego potwora. Po raz pierwszy w swoim życiu była naprawdę przerażona. Czegoś takiego jeszcze nie widziała. Zaczęła szarpać swój miecz, żeby wyciągnąć go z pochwy, ale w panice jej się to nie udawało. Wreszcie dobyła broń i uchwyciła ją sztywno przed sobą. Nie zbliżaj się, maszkaro! - krzyknęła, gdy Aerys zaczął nacierać na ich grupę, a konkretniej na Krittaga.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Do mieczy! - krzyknął Eddard. Nagle zorientował się, że Aerys nie był jedynym umarlakiem, którego tam zastali.
-------------
Na czele głównego szyku armii Targaryenów, tuż za największym ze sztandarów, na koniu maszerował spokojnie jakiś lord. Ubrany był w ogromny płaszcz w czarno-czerwonych barwach, choć w mroku i świetle pochodni każdy kolor mógł tak wyglądać. Gdy Bernard przeleciał nad nimi, spojrzał w kierunku smoka i wskazał na niego. Niestety było ciemno, miał hełm i Bernard nie mógł go rozpoznać.
Edytowane przez Eddard Stark dnia 28-12-2014 20:19
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.