Autor |
Beach Party! |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 22-02-2010 21:45 |
|
|
Tu będą zamieszczane przez mnie opowiadania o PLAŻOWICZACH.
Hotel - MaDiFaCa
Suzanne rozsunęła zasłony pokoju w, którym przebywała już od kilku dni. Ogarnęła wzrokiem bałagan szukając swoich rzeczy. Zaspała, bała się, że spóźni się na samolot. Przez następne dziesięć minut zdążyła się spakować, umyć i jako tako doprowadzić do porządku.
Wybiegła z walizką z pokoju i żwawym krokiem udała się do windy.
LOTNISKO - Bar u Diega
Peter Petrelli siedział wygodnie na jednym z krzeseł czekając na odprawę. Czytał gazetkę i popijał kawę z mlekiem. Co chwilę zerkał na zegarek. Nagle usłyszał nad sobą piękny melodyjny kobiecy głos.
- Mogę wziąć jedno krzesło? r11; Zapytała Scarlett uśmiechając się zniewalająco do Petera.
- Oczywiście r11; Uśmiechnął się do niej. Rain wzięła co chciała i przystawiła do stolika obok. Wyciągnęła książkę i zaczęła czytać.
Podjazd Hotelu MaDiFaCa
Meredith Stevens stoi w kolejce do taksówki. Kiedy nadchodzi już jej kolej i otwiera drzwi auta, ktoś odpycha ją. Dziewczyna rzuca tylko do niej.
- Śpieszę się na samolot. - I odjeżdża.
- Ja też! - Krzyczy za samochodem Meredith.
LOTNISKO r11; PUNKT INFORMACJI/ BAR/ PODJAZD
-Dobra robota Boone, nie umiesz nawet kupić biletu. - Nagliła Shannon brata gdy odchodzili od kas. - Nie mam zamiaru siedzieć koło obleśnego starucha tylko dlatego, że nie umiesz załatwić miejsc w pierwszej klasie.
- Nie musisz ze mną lecieć Shannon.
- Ależ teraz... - Kłócili się dalej. Przyglądała się temu wszystkiemu Kate. Obok siedział Mars dłubiąc w nosie.
Jej ręce były skute kajdankami.
- Idziemy. - Mruknął Mars i razem z nim i dwoma policjantami ruszyli w kierunku biura zarządcy lotów Oceanic. Bernard siedział sobie tymczasem wygodnie podziwiając piękne widoki. Obiektem jego wzdychań była Ana-Lucia Cortez, która przy barze wesoło gawędziła z Jackiem. Piękne widoki zasłonił mu zdyszany otyły mężczyzna. Był nim Hurley. Który ciągnąc taboły kierował się do okienka informacyjnego, od którego oddaliła się właśnie ciężarna Claire.
- Pomóc pani? - Spytał się Sayid dziewczyny.
- Dziękuje, poradzę sobie. - Uśmiechnęła się panna Littleton. Sayid ukłonił się lekko i odszedł. W innym miejscu lotniska na swoim wózku popylał John Locke ciężko sapiąc. James Ford wszedł właśnie na teren budynku a Suzanne wysiadała z taksówki. Biegnąc do drzwi potrąciła nie chcąco Hori .
Niech pan wybaczy. -Wydyszała krótko i zlana potem dalej biegła. Japończyk powiedział tylko coś po koreańsku, poprawił garnitur i miał już ruszyć w stronę wejścia, kiedy podjechała kolejna taksówka z której tym razem wybiegła Meredith. Mężczyzna zrobił unik w ostatniej chwili i i tym samym uniknął czołowego zderzenia.
SAMOLOT
Frank Lapidus czyści okulary kiedy do kabiny wchodzi Cindy.
- Wybacz Frank, ale na pokład właśnie jest wprowadzana ta przestępczyni. Jej ropiekunr1; chcę z tobą mówić.
- Już idę. - I kiedy wychodził za Cindy widząc jej słodką pupcię pomyślał rA myślałem, że przyszła po coś innegor1;. I zawiedziony uścisnął rękę Marsowi.
- To jest Kate Austen. Weszliśmy na pokład wcześnie bo nie chcę by zwracała na siebie uwagę.
- Rozumiem proszę pana r11; Rzucił Lapidus i po zamienieniu jeszcze kilku słów wrócił do kabiny po drodze wstępując do toalety. Cindy rozmawiała z młodym stewardem, który miał odbyć swój dziewiczy lot. Nazywał się Casines.
LOTNISKO r11; UBIKACJA
Miles zbliżył się do pisuaru i zaczął robić (każdy chyba wie co) Nagle z kabiny sąsiadującej z z pisuarem usłyszał dźwięki najpierw jak ktoś coś wysypywał z woreczka a później mocne pociągnięcie nosem. Wzruszył ramionami strzepał ostatnie kropelki, spuścił wodę, umył rączki i wyszedł z toalety.
Osobą w kabinie był Charlie który teraz siedział na sedesie w lekkim transie.
LOTNISKO r11; POCZEKALNIA
Na jednym z siedzeń usadowił się Daniel Faraday miał on rozłożonego laptopa i spamował na z24.pl. Na miejscu obok siedziała stara pomarszczona babcia, która trzymając na kolanach kota Felixa próbowała wepchać mu na siłę kocie chrupki.
No jedz. - Mówiła, kiedy kot kręcił się na wszystkie strony. - przecież osobiście przemieliłam. Czemu nie chcesz?
Faraday przyglądał się temu wszystkiemu z obrzydzeniem.
Na jeszcze innym miejscu usadowił się Mr.Eko. I z wielkim podziwem oglądał właśnie wyłaniającą się zza rogu Meredith.
- Niezła laska. - Mruknął Eko do siedzącego obok Sawyera.
- W sumie nawet niezła. - Rzucił od niechcenia Ford. Bo był zajęty obserwowaniem innej pary. Zazdrościł mężczyźnie, ze to nie ona ściska jego piękną damę.
LOTNISKO r11; POMIESZCZENIE ODPRAWY
Pasażerowie lotu nr.815 zbierają się w pomieszczenie z, którego dostaną się do samolotu. Pierwsza w kolejce stała Ana-Lucia, która sprawdzała po kieszeniach czy ma wszystko. James przeglądał list do Sawyera. Na końcu kolejki stanęła Eva za którą ustawiła się Merideth. Starsza pani cały czas chciała wepchać Felixowi małe co nieco do pyszczka. Po chwili personel podszedł do niej oznajmując, że musi dać kota do ładowni. Odprawa zaczęła się, pasażerowie zaczęli wchodzić na samolot, który już niedługo miał odmienić ich los na zawsze.
Ciekawostki :
- Osoby, które były w wersji Beta, ale z powodu bycia u othersów musiały zostać usunięte: April, Leo, Neal.
- Dziewczyna, która podnieca Jamesa to Nikki Fernandez,
- Hotel MaDiFaCa został tak nazwany an cześć adminów 10 edycji Mistrza Przetrwania.
Pytanie do mojej grupy zgadzacie się na to bym pisała o nas opowiadania?
Edytowane przez shan dnia 23-02-2010 18:40 |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 15:37 |
|
|
Nie no jestem pod wrażeniem....szkoda, że nie jesteś "Inną" to byś pisała o nas |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 15:45 |
|
|
arctic44 napisał/a:
Nie no jestem pod wrażeniem....szkoda, że nie jesteś "Inną" to byś pisała o nas
Dzięki Leo.
|
|
Autor |
RE: Beach Party! |
Nate
Użytkownik
Postać: Severus Snape
Postów: 472
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 15:53 |
|
|
Nie no naprawdę dobra robota Widać że lubisz takie rzeczy |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 16:30 |
|
|
mhm.. Shann to było świetne. XD najlepsze o popylającym Locku. XDD |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 17:59 |
|
|
Odcinek 1 : Śmierć i Rozpacz.
Krzyki, ryk silnika i płacz. Tylko to było słyszane na plaży, którą jeszcze przed chwilą nie kalał najmniejszy brud czy rysa. Teraz poczerniały piach przygnieciony był pod ciężkim wrakiem samolotu.
Pasażerowie porozrzucani przez siłę uderzenia byli wszędzie. Taflę wody pokrywały trupy. Tylko niektórzy machali rozpaczliwie rękami. Inni zaś walczyli z bezwzględnym morzem. Szczęściarze, których wyrzuciło na plażę i przeżyli płakali bądź otrząsali się z szoku. Scarlett otworzyła oczy po chwili zdała sobie sprawę, że sen, który przed chwilą przeżyła ziścił się. Nie zastanawiając się długo, ile sił w nogach popędziła do wody by pomagać ludziom, którzy przeżyli. W innym miejscu plaży inna ocalała : Shannon krzyczała i nawoływała swego brata Boone'a. Eko Tunde był jednym z nielicznych którego siła odrzuciła w dżunglę. Budząc się i widząc złamaną pałę (drewnianą) zaczął skrobać sobie nową. Scarlett zaczęła robić masaż serca jednemu z wyłowionych. Shannon i Meredith dołączyły do pomocy innym. Rutherford i Stevens odratowały jednego z niedoszłych topielców. James Ford również rzucił się do pomocy. Nagle Shannon ujrzała swego brata na skraju dżungli. Biegła za nim nawołując go.
- Czy jest tu jakiś lekarz!? - Krzyczała Scarlett na plaży próbując zatamować krew z brzucha mężczyzny, któremu wbił się kawał metalu. Meredith zgłosiła się do pomocy, a Rain zostawiła ją z nim samą. W tym czasie Rutherford znalazła w lesie metalową walizkę, która spadła z drzewa, lecz Boone'a nie było. Sytuacja na plaży zaczęła się uspokajać. Scarlett rozpaliła ognisko a Stevens znajdując papierosy od, których była uzależniona opłakiwała zmarłego mężczyznę. Miała do siebie żal o to, że mu nie mogła pomóc. Shannon wróciła z dżungli. Zaczęło się ściemniać. Meredith usiadłszy przy ognisku została zaczepiona przez mężczyznę o pięknych niebieskich oczach.
- Daj to mojej siostrze. - Wydukał wyciągając do niej dłoń ze srebrnym kluczem. - Jestem Boone, brat Shannon. - Wskazał na śpiącą już dziewczynę.
- Więc ta śpiąca królewna to TWOJA siostra? - Spytała. - Nie możesz dać jej tego sam?
- Proszę daj jej to. Tam jest coś co musi dostać jak najszybciej. - I nie czekając na odpowiedź wcisnął jej kluczyk. - Dobranoc rzucił na pożegnanie i zniknął w mroku drzew. Stevens schowała kluczyk do kieszeni i odpaliła papierosa od ogniska przy którym siedziała.
Edytowane przez shan dnia 23-02-2010 19:34 |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
Muminka
Użytkownik
Postać: Unnur Þorbjörg Gunnarsdóttir
Postów: 2001
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:01 |
|
|
Yeeeaaah! Rock'n'roll baby!
' target='_blank'> |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
mrOTHER
Mistrz Gry
Postów: 3424
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:05 |
|
|
Dwa pytania - czemu ja widzę (ale nie czytam) całą historię Waszej grupy, mimo że jestem jakieś kilka dni drogi od Was?
No i czemu piszesz za mnie o Franku, za Mumina o Meredith (retrosy) i tak dalej?
The maze isn't meant for you... |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:07 |
|
|
mrOTHER napisał/a:
Dwa pytania - czemu ja widzę (ale nie czytam) całą historię Waszej grupy, mimo że jestem jakieś kilka dni drogi od Was?
No i czemu piszesz za mnie o Franku, za Mumina o Meredith (retrosy) i tak dalej?
Bo jestem kronikarzem.
A Muminowi dałam jego Retros do obejrzenia... czy zatwierdza...
Edytowane przez shan dnia 23-02-2010 19:08 |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
Kepler
Użytkownik
Postać: Hugo Reyes
Postów: 141
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:12 |
|
|
Ja też w ogóle nie ogarniam po co to pisanie. W dodatku to są jakieś wymyślone rzeczy, nie z MP :|
Edytowane przez Kepler dnia 23-02-2010 19:13 |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:20 |
|
|
No dokładnie... Według mnie jeśli ktoś chce, to niech pisze swoje retro, ale po co ma to robić jedna osoba, która w dodatku w ogóle nie łączy faktów z naszymi kartami postaci?
|
|
Autor |
RE: Beach Party! |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:33 |
|
|
Dobra będzie bez retro.
|
|
Autor |
RE: Beach Party! |
mrOTHER
Mistrz Gry
Postów: 3424
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:34 |
|
|
No o to chodzi. I czemu kronika jest na ogólnym, a nie u Was w dziale, hę?
The maze isn't meant for you... |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:37 |
|
|
A to pytanie do adminów
|
|
Autor |
RE: Beach Party! |
mrOTHER
Mistrz Gry
Postów: 3424
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:42 |
|
|
Nie chcę nic mówić, ale to ty założyłaś temat w ogólnodostępnym HydeParku.
@MaDiFaCa: prośba, przenieście.
The maze isn't meant for you... |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:43 |
|
|
właśnie? nie obczajam, my swoich wam nie pokazujemy, przecież podobno o to chodzi że grupy nie powinny wiedzieć co się dzieje w danych chwilach w innych obozach.... [?] |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 23-02-2010 19:59 |
|
|
No jak przyjdzie Faraday to wam to uniedostępni chyba...
W każdym mówił żebym tu dawała opowiadania
Edytowane przez shan dnia 23-02-2010 20:02 |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 27-02-2010 00:00 |
|
|
Odcinek 2 : Fauna i Flora.
Na drugi dzień pechowcy z lotu 815 uświadomili sobie w jakim są położeniu. Głodni i spragnieni zdecydowali się do zapuszczenia się w dżunglę.
James Ford, Scarlett Rain, Meredith Stevens i Shannon Rutherford weszli w ten nieznajomy świat mając nadzieje, że odnajdą coś do jedzenia i picia.
Powinniśmy się rozdzielić! - Zaproponowała Scarlett. - W takim tempie nic nie znajdziemy! Ja i James pójdziemy tam. - Wskazała kierunek przed siebie. - A wy, tam r11; Pokazała gęstwinę za blondynką i rudowłosą.
- Jak dla mnie to dobry plan. - odparł Sawyer na propozycję Scarlett.
-Chodźmy. - Tak się i stało rozdzielili się szukając rzeczy niezbędnych do przeżycia. W tym czasie na plaży Hugo Reyes zaczął uprawiać sport zmotywowany tym by ujrzeć swego małego. Faraday robił obliczenia w swym małym notesie. Chciał ustalić gdzie spadła reszta samolotu i znaleźć coś co pomoże im się skontaktować ze światem zewnętrznym. W tym czasie przez dżunglę przedzierały się Shannon i Mer.
- Heej...nie wiem czy się już przedstawiałam czy nie...- zaczęła nieco się jąkając - w każdym razie jestem Meredith...znaczy...wystarczy Mer.
- Po co leciałaś do LA?- spytała znienacka, nie zważając na to czy nie było to zbyt osobiste pytanie.
- Jestem Shannon. - uśmiechnęła się do dziewczyny. - Ja no cóż... Mój brat mnie eskortował... hmmmm można to tak nazwać. - Znowu się uśmiechnęła. - Umiesz wchodzić na drzewa?
- Tak jestem urodzonym tarzanem! - Rzuciła ironicznie Stevens. Shannon próbowała się wdrapać, ale spadła. Rudowłosa podeszła do tego mądrzej niż jej poprzedniczka, która teraz rozmasowywała sobie skutki nie myślenia.
Stanęła przy jednym z bananowców. Ściągnęła bluzę i owinęła ją wokół drzewa. To samo zrobiła ze sznurówkami od trampek, obwijając je wokół i związując razem. Meredith wdrapała się na szczyt drzewa i zrywając banany podawała Shannon. W tym czasie Sawyer i Scarlett szli razem przez las.
James z oddali słyszał dziwne dźwięki. Nigdy takich nie słyszał. Rozejrzał się, a w oddali zauważył przewracające się drzewo.
- WTF ?! - pomyślał. Tajemnicze "coś" zbliżało się do nich stosunkowo szybko. James w mgnieniu oka złapał Scarlett za rękę i krzyknął:
- W nogi !! - I razem z przerażoną Scarlett zaczęli uciekać. Sawyer zauważył wielki bananowiec z dziurą w środku w której razem z dziewczyną ukryli się.
Dzik przebiegł za Shannon. Dziewczyna pisnęła.
Nagle z oddali doszedł ich przeraźliwy dźwięk. Meredith usłyszała piski blondynki na dole sama również się przeraziła. Zeszła z bananowca tak szybko, że można to porównać było do skoku.
- W NOGI! - Krzyknęła do przerażonej dziewczyny i pociągnęła ją za rękaw. Uciekały, Shannon cały czas piszczał i krzyczała, nagle potknęła się. Meredith pomogła wstać towarzyszce i dalej kontynuowały bieg. Odgłosy były przerażające.
Na plaży Hurley skończył swe ćwiczenia a Danielowi wydawało się, że odkrył już położenie innych części samolotu. Dziewczyny uciekały cały czas. Shannon dostała ataku astmy i mimo jej protestów by Stevens biegła dalej ta pomogła jej i razem uciekły przed monstrum, które zaczęło się już wycofywać. Stanęły zdyszane gdy nagle dosłyszały damski głos z dżungli:
- Qui est là? - Dziewczyny wpatrywały się chwile w miejsce gdzie skąd jeszcze przed chwilą dobiegał głos. Jednak nic nowego się nie stało, więc ruszyły ku plaży. Gdy dotarły na miejsce Shannon natychmiast pobiegła inhalować się. Zaś Meredith w stroju Ewy wskoczyła do chłodnej wody.
(Zmieniłam niektóre dialogi i lekko skróciłam jak chcecie coś zmienic piszcie jestem otwarta na wasze sugestie).
KOMENTUJCIE.
Nast. Odc.
3. OBCE
Edytowane przez shan dnia 27-02-2010 00:04 |
|
Autor |
RE: Beach Party! |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-03-2010 15:47 |
|
|
Scarlett i James siedzieli cicho w konarze drzewa. Tajemnicze głosy ucichły. Oboje od razu ruszyli w kierunku na plaże. Oznaczyli po drodze jedno z drzew by wiedzieć jak wrócić do nowo odkrytego wodopoju. W połowie drogi usłyszeli głos. Był to kobiecy głos. Mówiła ona w języku francuskim. Gdy wyszli zza zarośli ich oczom ukazała się starsza kobieta w podartych ubraniach. Celowała ona ze strzelby raz do Eko, raz do Daniela. Z boku stała Shannon i z przerażeniem słuchała opowieści, którą snuła kobieta.
Daniel obudził się. Był głodny. Poszedł do dżungli w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Widział z daleka kilku rozbitków i kobietę która celowała do nich. Zaczął zakradać się do nich. Shannon z natury jest bardzo ciekawską osobą więc gdy ujrzała pociągającego ją mężczyznę skradającego się do dżungli, ruszyła za nim. Po jakimś czasie zgubiła się w gąszczu drzew.
W tym czasie Daniel podszedł do miejsca gdzie stali rozbitkowie chwile później zjawiła się Shannon.
- Gdzie jest Alex? Moja córka. Porwaliście ją 16 lat temu! - Danielle celowała do Daniela
Jesteśmy rozbitkami lotu Oceanic 815. Rozbiliśmy się 3 dni temu. Ja nazywam się Daniel Faraday. A ty? Shannon usłyszała francuzki jakim mówiła babeczka.
-"My nie znać Alex, my BUM - Klasnęła w ręce - [i]Na tej wyspie. i my[/i] - Udawała, ze płacze. - Za rodziną. - Wydukała po Francusku.
Nie jesteście z Tamtych? - spytała z zaciekawieniem tym razem już po angielsku.
-Jakich tamtych? - Shannon otworzyła szeroko oczy z dwóch powodów, znała ona angielski a po drugie: JACY TAMCI? - O kim mówisz?
-Jakich tamtych? Kim jesteś? Może odłożysz broń i porozmawiamy jak cywilizowani ludzie. - Rzucił Daniel, którego wycelowana w jego stronę lufa zaczęła powoli irytować.
- No oni. Próbuję wydostać się z tej Wyspy od 16 LAT. A właściwie to nie wydostać a przeżyć. Oni są wszędzie. Zabiją nas.
- Kto? To co zaatakowało nas dziś w dżungli? Ten POTWÓR?! - Shannon zaczęła gorączkowo rozglądać się dookoła.
- Chcesz powiedzieć że na tej wyspie ludzie mieszkają? Zabrali Tobie córkę? Chodź z nami do naszego obozu, tam spokojnie porozmawiamy. - Zaproponował Daniel. W tej chwili zza drzew wyszła Meredith. Pierwsze co ujrzała to panikującą Shannon i dwóch stojących mężczyzn naprzeciwko starszej poszarpanej kobiety. Z naprzeciwka wyszli Scarlett i Sawyer wracający z wodopoju.
- Co jest do jasnej cholery ?! - James spytał całą grupę donośnym głosem.
- Kim ty jesteś? - spytał nieznajomej.
- To ich zabiło... A potem zabrali mi córkę. Moją Alexandrę! - kontynuowała Danielle nie zważając na pytania Sawyera.
- Ej, TY! - krzyknęła Scarlett w twarz do kobiety z buszu - On cię o coś zapytał!
Jestem Danielle. Danielle Rousseau. - powiedziała jakby w ogóle nie zwracając uwagi na Scarlett. - Widzieliście może Alex? Moją córkę oni porwali mieszkańcy tego miejsca.
- Kogo? - zapytała z kpiną w głosie Scarlett - Czy ty kobieto się słyszysz? Wczoraj rozbiliśmy się na tej cholernej wyspie i mamy znać jakąś Alex? Jakby mnie to za przeproszeniem obchodziło co się z nią stało.
Podniosła wysoko brwi i rozglądnęła się po twarzach rozbitków.
- Lepiej chodźmy z powrotem do obozu, bo się ściemnia. W dodatku znaleźliśmy z Sawyerem, tzn. Jamesem strumień, z którego można czerpać wodę.
- Potwór on ich zabił. Muszę wracać do swojej kryjówki. Oni nie mogą jej odkryć. - bez słowa pożegnania ruszyła w nieznanym kierunku... - Nie mogę stracić kryjówki po tym jak 16 lat ją broniłam... - I odeszła. Po dotarciu na plaże Sawyer wchodząc na kawał blachy ogłosił znalezienie wodopoju. Wszyscy powitali tę wiadomość z wielkim entuzjazmem.
Tego wieczoru wszyscy z nieco lepszymi humorami siedzieli przy ognisku. Każdy dostał swój przydział pracy jaką będzie wykonywał.
Rano gdy słońce pojawiło się na nieboskłonie brzegiem morza do obozu dotarła Makayla Rhys.
- POMOCY! - Krzyczała. Zanim ktokolwiek zauważył kobietę ta osunęła się na ziemie wycięczona. Wszyscy zbiegli się.
- Kim ona jest? - Spytał jeden z rozbitków.
NIEDŁUGO
odc. 4 - "Tajemniczy Mężczyzna."
I nowa postac SUN KWON!
|
|