Lacey tymczasem przeszukiwała w skupieniu autobus. Ku jej wielkiemu niezadowoleniu w pojeździe nie było ani kropli alkoholu. Znalazła jedynie jakąś torebkę, w której znajdował się plik banknotów. Ford wepchała je sobie do kieszeni, nie zastanawiając się, że w obecnym świcie do niczego one się nie przydadzą.
Kobieta podeszła od tyłu do Danny'ego, oparła się o jego ramiona i tuż nad uchem powiedziała: Włącz Vana Halena!
We are all evil in some form or another, are we not?
- To dobrze - pokiwała głową z lekkim uśmiechem i zacisnęła usta, pochylajac się aby podrapać miejsce owinięte prowizorycznym opatrunkiem. - To.. Tata - Czy ona szybko się poprawiła w wypowiedzi? - jest pewny, że w Jackson będzie lepiej niż do tej pory.
- Poszukam - odparł i przeglądał dalej. Nawet Nirvana była z tym siusiakiem na okładce, ale źle się Danny'emu kojarzyła, więc porzucił ją na wstępie. Po za tym dużo klasyki, no i debiutancki album Van Halena z trzema pedałami na okładce. Włożył więc płytkę do odtwarzacza, a z głośników rozbrzmiał pierwszy utwór na trackliście:
- I live my life like there's no tomorrow - zanuciła razem z wokalistą i w rytm muzyki poruszyła dłonią na kolanie. - Pewnie tam w Jackson będą mieć wszystkie niezbędne... no wiesz, środki - Uśmiechnęła się do Denvera - Runnin' with the devil..
Lacey zaczęła robić jakieś wygibasy w rytm muzyki. Nagle autobus dość mocno zahamował, unikając czołowego zderzenia z zombie i Ford poleciała prosto na Danny'ego ku zmartwieniu Kass...
We are all evil in some form or another, are we not?
Dalej jechałam autobusem, co jakiś czas miażdżąc kołami kolejne zombie. Muzyka dała nam wrażenie, że jest normalnie, że to się nie dzieje. - Ja im nie wierzę i będę ich miała na oku. Kiedyś mi za to podziękujesz. Ty i Kass. - powiedziałam do Danny'ego, patrząc cały czas na drogę. EDIT Zahamowałam, bo miałam przed sobą jakieś dwa świeżo zostawione samochody. - EJ, trzeba to sprawdzić! Może coś tam jest w środku.
Ja i Kass? Co to kurwa ma znaczyć? - pomyślał, gdy po chwili pojazd gwałtownie zahamował, a Lacey na niego wpadła. Danny trochę się rozluźnił przy tej muzyce, więc też o mało nie poleciał na ziemię rozsypując przy tym wszystkie płyty, które wciąż trzymał na kolanach. - Co to kurwa? - skomentował gapiąc się przez szybę. Auta wyglądały na puste.
Lacey zaśmiała się, leżąc na Dannym. Och przepraszam! - powiedziała chichocząc i poprawiając ubranie na hydrauliku. Uff... ale gorąco się zrobiło! - dodała i rozpięła u góry koszulę, ukazując tym samym dość pokaźną część dość pokaźnych piersi.
We are all evil in some form or another, are we not?
- No tak, bandaże na twoją nogę, pewnie będę musiał ją zszyć... - odparł zupełnie nieświadomy. Samochodem zatrzęsło i zatrzymali się. Nagle miał na sobie Sophie i znowu większy ciężar.
- Co jest znowu? - Gert. Jakoś się wydostał, podtrzymał Sofę i przeprosił. Wstał i poszedł za Tomem sprawdzić co się dzieje.
Usiadła normalnie, odetchnąwszy i poprawiając włosy. Popatrzyła na Osela z czerwonymi policzkami, po czym wstała aby ruszyć za resztą i zerknąć na Lacey. A to tak się robi?
Wheller skupił wzrok na biuście Lacey, ale po chwili coś go wyrwało z zamysłu. Poczuł bowiem odurzający smród pierdnięcia. - Chryste - rzekł i mimowolnie opuścił autobus.
Osel podniósł swój uroczy tyleczek i tez poszedł za resztą. Wiedział, ze Sophie na niego leci. W końcu był taki przystojny. Nic dziwnego, ze się tak rumienila. Tez by się rumienil, jakby pod rywal go ktoś taki jak on.