Kass skorzystała z okazji i zagadała do Danny'ego. Dziewczyna była bardzo zdenerwowana, ale chciała mieć to za sobą i musiała wiedzieć na czym stoi. - Możemy pogadać? No wiesz, tak w cztery oczy.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Zrobiła minę zdziwionego jastrzębia, kiedy oznajmij, że uczył na uczelni. -No co ty, ja też pracowałam na uczelni.
Wgryzła się w pierniczek i cieszyła się, że już przełknęła, kiedy oznajmij, że dawał Denverowi papier.
-Skręta...-czy ona kiedykolwiek paliła? Dwa razy, na studiach.. kiedy to było...-A daj!-nie ma fajek to tym sie zadowoli, hehe.
On wykładał na uczelni, ona wykładała na uczelni... Tyle ich łączyło!
Gertrud jeszcze raz wspomniał ciężką biegunkę Denvera i dal Amandzie Lolka. Chwile szukał zapalniczki, a kiedy juz ja znalazł, sobie zapalili. A w powietrzu rozszedł się słodko kwaśny zapach.
- Bzdura, nie stanął mi - rzekł tylko.
Oczywiście słodził. Nasypał pięć łyżeczek cukru, pomieszał i wypił połowę kubka. Później poszedł znów przeglądać filmy, bo większość siedziała w pokoju, więc pewnie chcieli coś oglądać. Większość kaset nawet nie była podpisana, więc trzeba było sprawdzać na oślep, tak więc przypadkowo puścił "Świt żywych trupów". Wyłączył po chwili, aby jeszcze bardziej nie zagęszczać atmosfery i postanowił poszukać jakieś komedii. "Powrót do przyszłości" - idealnie. Podczas gdy inni podziwiali Michaela J. Foxa, Danny udał się na stronę z Kass. - O co chodzi? - zapytał gdy byli już na korytarzu.
Patelniarz z sercem na dłoni szukał czegoś po szafkach. Łzy poleciały mu po twarzy. Łzy bólu i rozpaczy spowodowanej zawodem większym niż cokolwiek. Nawet kiedy stracił cały eq w Metinie 2 tak nie płakał. Westchnął, otarł łzy i spojrzał w dół, załamany. Kiedy padł na kolana i zaczął bujać się jak emo, którym był w pierwszej klasie gimnazjum zanim Gert dał mu po pysku, zauważył coś co odrzuciło jego smutki w dal. Paczka czipsów. Mega paka takich jakie Gert lubił. Wziął je do ręki, przytulił do swojej piersi. Chciał chyba nawet pocałować, ale nie. Wstał na równe nogi, podciągnął portki, nie miał koszuli bo ratował Toma, którego nie uratował.
Wtem zaczął coś nucić pod nosem posuwając się do przodu niczym primadonna. Był przy drzwiach. Przyłożył ucho. Słyszał świński szloch Osela. Ach, to tu. Otworzył lekko drzwi, wsadził w szparę swoją włochatą rękę machając czipsami. I zaczął śpiewać:
Dobra. Uznajmy, że już parę minut minęło i przynajmniej Amanda odczuła działanie skręciora. Gdy nagle pojawiły się czipsy, które zaczęły śpiewać popatrzyła się na nie z przejęciem i łzami w oczach.
-Jezu... Wyjdź za mnie....-wymmrotała.
Czując, że została sama na tym świecie i sprzątając krew po jedynej osobie jaką miała, rozkleiła się i zaczęła płakać.
Kto by się tym jednak interesował?
Gertrud tez się trochę zjaral, wiec jak zobaczył tańczącą i śpiewającą paczkę czipsow, to podniósł zadek i sięgnął po nie łapą. Bo lubił czipsy. W dodatku to były jego ulubione, paprykowe kranczipsy, paka imprezowa. Nie mógł się oprzeć.
Ale zaraz przypomniał sobie, ze jest na wszystko obrażony. I ze ma złamane serce. I chyba nawet schudl od tej zgryzoty Nie mógł tez od tak zaraz wybaczyć tej jawnej zdrady, ponieważ musiał przejść metamorfozę by stać się Cichym Mścicielem.
Wyobrazić tez sobie, ze te czipsy są jego nowym przyjacielem. Ze śpiewają do niego, mają male raczki i nóżki i machaja nimi do niego.
- oświadczyny przyjęte. - powiedział.
Wtem do pokoju wszedł Mefju.
- Kocham cię przyjacielu! - powiedział, ale widział co się dzieje. I wiedział co zrobić. - Jestem żydem, udzielę wam ślubu! - powiedziawszy to stanął przed łóżkiem i wziął blanta.
- Chodzi o nas i o to jak Cię pocałowałam...
Kass wzrok i gapiła się w podłogę i na własne stopy. - Ja nie wiem jak to powiedzieć i jak zareagujesz, to pewnie wyda Ci się takie głupie.
Gentry przemogła się i popatrzyła w oczy Danny'ego. - Ja... ja Cię kocham. Od początku mi się podobałeś, a kiedy Cię bliżej poznałam... Jesteś moim ideałem. Chciałam, żebyś wiedział. Jeśli Ty nic takiego nie czujesz to nie ma problemu, miło byłoby po prostu wiedzieć i nie robić sobie nadziei.
Bibliotekarka bała się, że była zbyt otwarta i mogła wystraszyć Whellera.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
- nie jesteś żydem, zdrajco! Ja nim jestem! Ty zbierasz cebule i siatki z biedronki! - krzyknął oburzony i zaraz się zaciągnął. - Kocham Sophie przez te cale piec godzin, odkąd się znamy!
A potem popatrzył na rozłożona na łóżku Amandę.
- MOGĘ być Żydem i cebulakiem! - powiedział pewny siebie i poszedł do stolika, na którym leżała biblia. - Sofa kocha Toma!
Otworzył ją i zaczął czytać ewangelię. Akurat nowy testament, bo nie był Żydem, ale nieważne.
Nie wiedząc nic o wyznaniach w innych pomieszczeniach, Sophie wyżymała szmatę, patrząc na różową wodę w wiadrze i płacząc dalej nad swym losem. Nikt jej nigdy nie kochał jak Tom.
-Gertruuud, Bożeeee.... Nie widzisz jakie on ma piękne oczyyy?-podeszła do Denvera i złapała go za podbródek.-Wybacz muuuu, przynióśł ci czipsyyy!
Popatrzyła się na Denvera.
-No oddaj mu dziewczyneeeee.... Miiiłość rośnie wokół naaaas...