Autor |
RE: Rozbitkowie |
knopers
Użytkownik
Postać: Darja Domracheva
Postów: 620
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 28-04-2014 22:37 |
|
|
Calista umierała.
A więc tak to wygląda -pomyślała staruszka. Plama ciepłej krwi rozlewała się dookoła jej zgrabnego ciała. To moja krew...
Przez lekko jeszcze uchylone powieki babcia zobaczyła swych współtowarzyszy niedoli- Isleen ,której wybaczyła już dawno ale nie zdążyła jej o tym powiedzieć...nigdy nie będzie już miała okazji, Antona,który przez tak krótki czas stał się jej bardzo bliski i resztę kadłubów. Dla babuszki najcięższa w tej chwili była świadomość,że Ci ,których ukochała najbardziej - Taruś i Peter nie mogą być przy niej...szukając szczęścia w "jaskini lwa" odeszli wraz z kontrowersyjną Dores.
Babcia już nie miała siły patrzeć....przymykające się mimowolnie powieki dały jej nowe perspektywy patrzenia na świat. Całe życie przeleciało jej przed oczami. Tylko jedna jedyna chwila jednak pojawiała się raz po raz . To było najsilniejsze wspomnienie. Najgłębsze wspomnienie seksu z Spencerem. To była ich małą tajemnica. W Zwierciadle był taki moment...chwila ,która poniosła tę dwójkę. Namiętność pochłonęła mężczyznę ,który przez przypadek obtarł o Calistę swoją nabrzmiałą męskością. Babcia nie przegapiłaby takiej okazji. To był najlepszy seks w całym jej życiu...nawet w młodości ,kiedy pracowała w łączności nie przeżyła takiego uniesienia. Spens był świetnym kochankiem...czułym i troskliwym. Razem było im świetnie. Szkoda ,że nie mogli tego powtórzyć. Staruszka marzyła o spokojnym życiu po "tym wszystkim" właśnie u boku tego mężczyzny.
Krew lała się już leciutko i spokojnie...kap,kap...kropla za kroplą sączyła się z rany zadanej przez tego ułoma Stycznego... Jeszcze jedna myśl zakołatała w głowie kobiety...ta chyba już ostatnia. DORES! Calista przypomniała sobie teraz wszystkie jej okropieństwa jakie jej zadała...najgorsza jednak była fizyczność kobiety...KAP- odstające uszy...KAP-obwisłe piersi...KAP-przeorana bruzdami zmarszczek i skancerowana pryszczami facjata...KAP -mina ułomnego leniwca...KAP!- otyłość chyba zaliczana już do klinicznej...kap-krzywe kolana...kap-murzyńskie wary obciągary...kap-włochy w każdym możliwym miejscu ciała... Caliście uśmiechnęła się twarz na myśl,że wiedźma już jej obelgą nie dopowie to byłoby nie fair.
k a p....jeszcze na koniec wyciągnęła rysunek,który Taruś namalowała nie tak dawno (a o którym zapomniała) - obraz trzech kobiet ...k a p...jej samej, dziewczyni i Dores....k a p...Calista zastygła z palcem na twarzy Dores i wraz z ostatnią kroplą krwi wypowiedziała - Ty........głupia......suko....
KAP.
//To było świetne doświadczenie. Bardzo spodobało mi się to MP i z wielką chęcią pisałem każdego posta. Czasem przyznam się szczerze,że były one przerysowane ,ale taka już była Calista. Dziękuję wam bardzo za świetną grę. Mam nadzieję,że jeszcze pogracie tu trochę całkowicie fair play . Najbardziej dziękuję kokpitom,którzy według mnie wprowadzili prawdziwą akcję i mnóstwo kolorytu. Umba spisałeś się na złoty medal. Do napisania MPusie
Funkcja: przyrodnik |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 28-04-2014 22:44 |
|
|
knopsik /
Dores zauważyła Tarę. Niech idzie do diabła. - powiedziała zbolałym głosem na wieść o przybyciu Billa. Znów skierowała swoje oczy na Petera.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 28-04-2014 23:15 |
|
|
Otrząsnęła się. W końcu musiała. Wstała i podeszła do martwej staruszki, ale nie potrafiła dłużej na nią patrzeć. Wszędzie było za dużo krwi. Zdecydowanie za dużo. Wyszła z budynku i zaczęła iść w kierunku, w którym udali się Bill i Tara. Wciąż była przerażona i nie od końca zdawała sobie sprawę z tego co się przed chwilą wydarzyło.
- Co teraz? Gdzie oni są? Gdzie nasz ratunek? - zwróciła się do mężczyzny, niemal desperackim tonem. Jedyne o czym myślała, było opuszczenie wyspy. Ucieczka i zapomnienie. Ale nie zanosiło się na to, że którakolwiek z tych rzeczy mogła ją szybko spotkać.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 28-04-2014 23:24 |
|
|
- Nie... trzeba cię opatrzyć - Powiedziała cicho i popatrzyła na Petera, wspominając sobie jego słowa A co jeśli Kane to zobaczy i nas pozabija z zazdrości? a potem uśmiech Kane i jego wypowiedź Masz moje słowo, będziesz na zawsze bezpieczna. Nastolatka zadrżała i poczuła jak żołądek wywraca się jej do góry nogami. Czy przez swe zadurzenie, obudziła potwora? Dlatego została wybrana?
- To moja wina...
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 28-04-2014 23:30 |
|
|
Wszyscy idźcie do diabła. - wyszeptała Dores.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
mrOTHER
Mistrz Gry
Postów: 3424
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 28-04-2014 23:39 |
|
|
A Coco siedziała i zawijała w sreberka.
Pomimo jej nietypowego podejścia do świata, ciężko się jej oglądało tych wszystkich ludzi oskalpowanych z resztek godności. Tak, była tego świadoma, choć jednocześnie wierzyła, że działania Kane'a miały jakiś cel. Trudno jednak było uniknąć myślenia o wątpliwościach, szczególnie, że jego najnowszą ofiarą stał się Peter, którego sam wcześniej uratował. Czy aby na pewno amnezja była powodem, dla którego musiał zostać stracony?
Krew Calisty i Stycznego zasyfiła cały pokój. Brzydziła się jednak ponętnej babki, którą nie tak dawno temu oglądała topless, toteż chwyciła Umbę za ręce i wyciągnęła jego ciało z Płomienia. Kojarzyła go z widzenia. Był dla niej typowym, nieogarniętym, ukaranym-przez-Boga-brzydkim-wyrobem-twarzopodobnym, nie-umiejącym-ogarnąć-gry-i-burzliwych-kłótni-na-shoucie frajerem z Dharmy. Początkowo imponowała jej jego biegłość w całkowaniu, gdy jednak przez pomyłkę zaczął różniczkować, straciła do niego wszelki szacunek. Dlatego też nie pochowała go tak jak Enza, lecz ułożyła jego ciało obok świeżo zakopanej mogiły.
Westchnęła głęboko i ruszyła w kierunku dżungli w poszukiwaniu dalszych wskazówek, przechodząc obok zapłakanych rozbitków.
The maze isn't meant for you... |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
panda
Użytkownik
Postać: Cherrrie Swanson
Postów: 7730
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 08:13 |
|
|
Bez słowa wziąłem Dores na ręce. Nie miała jak się uwolnić, straciła zbyt wiele krwi. - Niosę ją do Antona. Za chwilę wrócimy i pochowamy Petera i Calistę, dobrze? - powiedziałem zgaszonym głosem do Tary, nawet na nią nie patrząc; było mi zbyt głupio.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 08:20 |
|
|
- Dobrze - Odpowiedziała jedynie, podnosząc spojrzenie na mężczyznę i przez chwilę patrząc na niego oraz Dores. Zaraz jednak spojrzała na Petera, czując okropny żal z powodu jego śmierci. Nie wierzyła teraz w nic, ani w ratunek, ani w prawdomówność Kane, który już nie był bohaterem ratującym życie. Przerażona nastolatka sądziła, że czeka ją to samo.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
panda
Użytkownik
Postać: Cherrrie Swanson
Postów: 7730
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 09:37 |
|
|
Zaniosłem więc półprzytomną Dores do Płomienia. Wszedłem do domku i uderzył mnie zapach krwi, zalewającej większość miejsca na podłodze. Co prawda ciała Stycznego nie było już w korytarzu, ale zostało po nim sporo czerwonego płynu, wypływającego dodatkowo z ciała Calisty. Przeszedłem jednak suchą nogą i położyłem Dores na kanapie. - Trzeba ją opatrzyć, ona żyje... - powiedziałem głośno do reszty grupy.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 10:03 |
|
|
Podszedłem do Dores mimo, że jej najbardziej nie lubiłem spośród rozbitków i jeśli trzeba by było zostawiłbym ją na pastwę losu choć nie bez wyrzutów sumienia. Teraz jednak postanowiłem pomóc i wykorzystać swoje zdolności medyczne by uratować Dores jej bark.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 29-04-2014 12:08 |
|
|
Nie... - mówiła Dores słabym głosem, gdy wspomnieli o pochowaniu Petera. Nie zdążyła się jeszcze z nim pożegnać. Nie chciała, by jego ciało zasypali ziemią. Trzeba nazbierać kwiatów. - mówiła półprzytomna. Jedyne jej wspomnienie dotyczyło teraz Petera przybranego kwiatami, zanim Kane zaniósł go do źródła. Te dwa fakty jakoś jej się łączyły i sądziła, że dzięki temu znów go odzyska.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 13:56 |
|
|
Tymczasem ja znalazłam w stacji łopatę. Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam kopać, podczas gdy Anton starał się pomóc Dores ja wykopywałam ziemię. Po moich policzkach spadały krople łez, byłam zdenerwowana toteż jeszcze szybciej machałam narzędziem. Jak mogłam zabić człowieka? Stałam się nieludzka, byłam maszyną u której zniknęły uczucia, byłam potworem. Kilka godzin wcześniej rzuciłam pistolet na podłogę, nie podniosłam go do tej pory. Możliwe, że gdzieś tam leżał lub ktoś go zabrał.. Nie miałam zamiaru już trzymać go w dłoniach.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 14:16 |
|
|
Opatrzyłem Dores po czym podałem jej jeszcze po chwili wodę. Słuchałem co mamrotała lecz nie potrafiłem jej pomóc. Musiała sama pozbierać się po stracie Petera gdyż ja go nawet nie znałem zbyt dobrze i nie umiałem wymyślić czegoś miłego. Po kilku minutach gdy odszedłem od Dores podniosłem pistolet Tashy i swój, który rzuciłem Isleen by jeszcze ktoś niepożądany go nie złapał i nie zaczął zabijać jak Styczny. Po chwili zastanowienie ujrzałem Tashę i to jak teraz wygląda. Podszedłem do niej i przytuliłem ją mówiąc jej tylko powtarzając: To nie twoja wina. To był wypadek.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 14:22 |
|
|
Odłożyłam łopatę i przytuliłam się do Rosjanina chowając twarz w jego klatce piersiowej. Było mi tak głupio, ociekałam wstydem czułam na sobie wzrok innych i widziałam słowa takie jak zażenowanie, upokorzenie czy hańba.
-Jaki wypadek Anton? Jaki wypadek? -jęknęłam próbując doprowadzić się do ładu -jestem dobrym strzelcem. Mogłam go unieruchomić strzelając w kolano, ale wycelowałam w głowę.-ostatnie słowa wypowiedziałam ledwie słyszalnie.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 14:37 |
|
|
To był impuls. Musiałaś - odrzekłem po czym pozwoliłem kobiecie wypłakać się. Mimo, że uważałem podobnie jak Tasha, że tej śmierci można było uniknąć nie dałem po sobie tego poznać by kobieta nie czuła się winna i by po jakimś czasie mogła sobie wybaczyć.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 14:59 |
|
|
Zmarszczyłam brwi chcąc uwierzyć w to, że nie miałam innego wyjścia. Nie mogłam jednak wbić sobie tego do głowy, otarłam dłonią mokry policzek i przełknęłam ślinę. Nadal byłam w ramionach Antona, czułam się w takiej pozycji bezpiecznie. Byłam bez skazy, bezgrzeszna i nieszkodliwa.
-Nie podoba mi się takie życie.. Tak nie powinno być. Musimy wszyscy zrobić coś na przekór Anton. My tacy nie będziemy.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
panda
Użytkownik
Postać: Cherrrie Swanson
Postów: 7730
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 15:01 |
|
|
Nie mogąc pomóc w opatrywaniu Dores, ani kopaniu kolejnej mogiły, bo robiła to Tasha, postanowiłem przenieść ciała Petera i Calisty do dołu, bo ciało Stycznego było już na zewnątrz. Zacząłem od ciała Petera, przy którym stała Tara. Położyłem rękę na jej ramieniu, pochyliłem się i powiedziałem cicho: - Wezmę go tam, okej? Za chwilę się pożegnasz. - powiedziałem smutno, wskazując jej mogiłę. Zamknąłem mu oczy, po czym przemieściłem zwłoki do miejsca spoczynku Enzo. Spojrzałem na roztrzęsioną Tashę - radziła sobie chyba jeszcze gorzej niż ja; dobrze, że był przy niej Anton, bo ja nie potrafiłbym jej pomóc. Zastanawiałem się gdzie jest Mia, brakowało mi jej ze starej ekipy kadłuba, a na pewno porozmawiałaby z Tashą i pocieszyła ją.
Ułożyłem ciało w pozycji leżącej, ręce przesunąłem tak, żeby leżały wzdłuż tułowia, a nogi nie wywijały się w różne strony. Wstałem i poszedłem do Płomienia.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 29-04-2014 15:56 |
|
|
Poczuła się zignorowana przez Billa i przez wszystkich wokół. Wróciła wolnym krokiem w kierunku Płomienia, ale nie chciała już do niego wchodzić. Za dużo było tam krwi i za dużo złych wspomnień. Krew, ciała - to wszystko można usunąć, zakopać, ale wspomnienia zawsze będą z tobą gdziekolwiek się nie schowasz. Isleen czuła, że te będą ciągnąć się za nią w nieskończoność i tego bała się najbardziej. Twarzy Calisty gdy spojrzała na staruszkę po raz ostatni. Dores wbijającej nóż w pierś Enzo. Tashy strzelającej w głowę Stycznego... Teraz spojrzała na kobietę zatrzymując się kilka metrów dalej, obok "grobu" Petera i Enzo. Prawie jej nie znała, ale współczuła widząc jak wygląda. Usiadła na ziemi i zaczęła wrzucać drobne kawałki gruzu do dołu z ciałami.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 16:27 |
|
|
Tara siedziała przy Peterze, nie potrafiąc poradzić sobie z bólem jaki odczuwała. Pewnie nie ruszyłaby się stąd jeszcze długi czas, gdyby nie nadszedł Bill. Wytarła oczy i nos, wierzchem dłoni i kiwnęła głową, powstając powoli. Gdy mężczyzna odchodził do wykopanych dołów, nastolatka ruszyła w przeciwną stronę. Niedaleko zagród rosły żółte kwiaty, których nazwy nie znała i postanowiła pozbierać je dla przyjaciół, którzy nie powinni ginąć w taki sposób. Płacząc, zerwała całe naręcze roślin i ze strachem krok ku grobom postawiła. Najpierw jeden, potem kolejny. Nie chcąc ale musząc. Stanęła w oddaleniu kilku kroków i zadrżała, nie potrafiąc powstrzymać się od łez.
Tak bardzo chciałaby teraz, żeby pojawił się tatuś i w swych ramionach schował ją przed złem całego świata. Tak bardzo pragnęła pocałunku mamusi i stwierdzenia, że wszystko będzie dobrze. Chociaż ten jeden, ostatni raz.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
panda
Użytkownik
Postać: Cherrrie Swanson
Postów: 7730
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-04-2014 18:34 |
|
|
/flaczer sry, nei widziałam posta od Ciebie
Przeniosłem również Calistę na miejsce przyszłego spoczynku jej i Petera. Ułożyłem ją obok chłopaka i westchnąłem cicho. Odwróciłem się i zobaczyłem Tarę z kwiatami w rękach. To był jednocześnie tak rozczulający i smutny obrazek, że łzy stanęły mi w oczach. Wyobraziłem sobie własne dzieci, idące z kwiatami na mój grób. - O, dobrze że o tym pomyślałaś, Dores w Płomieniu mamrotała coś o kwiatach... - powiedziałem łamiącym się głosem.
|
|