Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
chlaaron
Użytkownik
Postów: 2567
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:12 |
|
|
- Ah tak, nie rzuciła mi się wcześniej w oczy. - usprawiedliwiła się, gdy zobaczyła siwowłosą. Uraziło ją to, że Peter myśli o niej jak o blondynce, bo wcale nią nie była. Tylko jemu się tak wydawało...
- W ogóle, wiesz gdzie idziemy? I co to za gościu? - zapytała, gdyż wtedy gdy przyszedł, ona się kąpała w jeziorze.
If you don't take drugs probably you have other addictions. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:25 |
|
|
Zjadłam banana i szłam przed siebie dalej.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:26 |
|
|
//
- Daleko jeszcze? Idziemy i idziemy... - mruknął, ciągle poruszali się do przodu, a mieli niby opuścić tą część wyspy.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:28 |
|
|
-Byłoby bliżej, jakbyśmy zostali na plaży...- burknęłam pod nosem, nie do końca wiedząc, czy mężczyzna w ogóle mnie usłyszy.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:29 |
|
|
- Pewnie i poczekać jak ta cała Dharma nas wybije. Nie wyglądali zbytnio pokojowo. - odpowiedział dziewczynie. - W zasadzie ciekawi mnie, gdzie nas prowadzi. Zresztą gada stosunkowo sensownie, zobaczymy.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Kane Wallace
Użytkownik
Postów: 92
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:30 |
|
|
Kane wyprowadził Was z dżungli ponownie na plażę. Mogliście ujrzeć na niej niewielką tratwę, która była przywiązana do jakiejś kłody. A parę kilometrów dalej znajdowała się druga wyspa, całkiem spora, może nawet większa niż ta, na której się znajdowaliście.
- Jest na zbyt wielu do tratwy. Musimy poczekać na odpływ, żeby przejść dalej.
Cel:
- zadbajcie o żywność i wodę pitną |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:32 |
|
|
-W zasadzie średnio dalej rozumiem, dlaczego w ogóle mu wierzymy i idziemy w otwartą paszczę kieszka lwa. Dlaczego ktoś z góry założył, że to nie jedni i ci sami ludzie. Dlaczego nie próbujemy o własnych siłach znaleźć jakiegoś powrotu, połą czyć się z lądem, ale...- wzruszyłam ramionami. -Dobra, co ja tam wiem, jestem tylko głupią dziewczyną bez wykształcenia prawniczego.- zacisnęłam wargi.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:35 |
|
|
- No cóż piękna, tak wyszło. Też nie jestem prawnikiem, a pracuje w zwykłym sklepie, ale jakoś mu wierzę. Przynajmniej na razie. - dodał, bo po chwili znaleźli się na plaży. - Idziesz poszukać ze mną jakiś owoców? Widziałem po drodze parę drzew.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:35 |
|
|
Dores o żywność już zadbała toteż zabrała się za zbieranie drewna na ognisko, na którym upiecze ptaka hurleya.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:39 |
|
|
Słysząc komunikat tubylca, przytaknęłam mężczyźnię.
-Idę. Mam dość bezsensownego chodzenia za grupą, bezcelowego wpatrywania się w czubek butów podczas wędrówki i bezsłownych komentarzy.- po chwili wahania zostawiłam na plaży swoją torbę i ruszyłam za mężczyzną. Przez chwilę przyglądałam mu się bez słowa. Analizowałam jego ruchy, by po chwili skarcić się za to w myślach: był przecież tak samo normalny, jak ja. Westchnęłam i nie powiedziałam już nic.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:44 |
|
|
Wgłębili się kawałek w dżunglę, gdy znaleźli pierwsze drzewo z owocami. Mężczyzna bez zastanowienia zaczął oplatać wokół siebie prowizoryczną uprząż i kawałki liny, aby wejść jak najwyżej.
- Co robiłeś w poprzednim życiu? - spytał wspinając się, dookoła siebie oplątał jakąś szmatę, zrobił to po to, aby włożyć do niej jak najwięcej owoców.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:45 |
|
|
Tara zatrzymała się na brzegu morza i chwilę obserwowała wyspę w oddali, przysłaniając sobie oczy przed promieniami słońca. Nie czuła się zbyt pewnie, ale myśląc o ludziach z bronią, wolała już udać się na drugą stronę. Gdy ludzie zaczęli się rozchodzić, rozglądnęła wokoło i podeszła do Dores, wyciągając kartkę papieru i podając ją kobiecie.
- Może się przydać jako rozpałka. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:47 |
|
|
Dores nazbierała już sporo drewna, można było rozpalać ogień. Tara podała jej JEDNĄ kartkę papieru. Dores użyła jej do podłożenia ognia. Tym razem poszło jej o wiele lepiej, niż za poprzednim razem. Teraz trzeba było tylko obrać ptaka. Nie udało jej się niestety zagonić Petera do tej roboty, musiała więc sama się pomęczyć. Trzymając ptaka między nogami, wyrywała mu pióra.
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 06-04-2014 20:48 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:48 |
|
|
-Naprawdę Cię to interesuje, czy pytasz z kurtuazji?- odpowiedziałam mu. -Wiesz, wybacz, nie odbieraj tego personalnie, ale chyba zmęczyło mnie już bycie miłą na siłę. Wszyscy się przecież mamy w dupie. Nie myślimy o dobrze grupowym, a o dobrze jednostki. Co za różnica, kim byliśmy w poprzednim życiu, skoro nikt z nas nie potrafi odnaleźć się w bieżącym?- westchnęłam. W międzyczasie zgrabnie wdrapałam się na drzewo i zaczęłam zrzucać z niego owoce.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:51 |
|
|
- Nie jestem kulturalny, ani trochę, wręcz chamski, pytam po prostu z ludzkiej ciekawości. - odpowiedział zbierając owoce. - Nie jestem miłosiernym samarytaninem, nie jestem nawet wierzący, ale jakoś nie lubię patrzeć na umierające osoby, więc jednak grupa trochę mnie obchodzi.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 20:58 |
|
|
-Tu nie ma żadnej grupy...- westchnęłam, po czym zamarłam na drzewie, próbując poukładać w głowie to, co chcę powiedzieć. -Boże! Jezu! Kurde! Wystarczyło parenaście dni tutaj, żeby wyleciała ze mnie cała energia życiowa. Optymizm. Wszystko, co pozytywne, jest we mnie teraz niedostrzegalne. Jak to możliwe, że tak zmieniło się nastawienie człowieka po dosłownie paru dniach, kilku momentach?- zupełnie nie dbałam o to, że prowadzę wywód przed obcym mężczyzną. Po prostu był teraz obok mnie, co odgórnie skazywało go na moje lamenty. -I, ach! Kiedy to wszystko się skończy, myślisz, że jeszcze kiedykolwiek popatrzymy na siebie jak na grupę? W żadnym wypadku. Bo nią nie jesteśmy. Nikt nie chce się utożsamiać z innymi, bo to by oznaczało, że jesteśmy jednością. A jeśli bylibyśmy jednością, to z kolei prowadziłoby do oswojenia się z myślą, że żyjemy tu, na wyspie. A tego chyba nie chce nikt. Pogodzenia się z sytuacją, czaisz?- znów westchnęłam. -Rapowałam. W poprzednim życiu. Byłam raperką.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 21:00 |
|
|
Tara zaszurała butem w piasku, stojąc obok Dores i zastanawiając się czy może zostać. Nie chciała się narzucać, czy wyglądać jakby żebrała o ptaka, ale też nie miała gdzie iść, gdy obok było tak przyjemne ognisko.
- Hmm nie będzie pani przeszkadzało jak sobie tu porysuje?
Zapytała, patrząc nieśmiało. Boże co z nią? |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-04-2014 21:00 |
|
|
Frank znów był jakby nieobecny, więc Isleen szła przed siebie. Jak będzie chciał to odpowie. Tymczasem dotarli do tratwy. Dziewczyna zatrzymała się na chwilę i spojrzała na znajdującą się po drugiej stronie wyspę. Naprawdę istniała. Nie wyszli na plażę i nie zaatakowała ich ponownie dharma. Nie było żadnej pułapki, a to co do tej pory mówił im mężczyzna wciąż znajdowało potwierdzenie w rzeczywistości. Nie mogli teraz płynąć, więc usiadła pod drzewem i wyciągnęła wodę z torby. Upiła kilka łyków, po czym wyciągnęła zeszyt. Postanowiła wykorzystać chwilę, aby cokolwiek napisać. W międzyczasie obserwowała czarnowłosą, która przygotowywała ognisko. Nawet nie zamierzała ją pytać czy podzieli się jedzeniem, z góry zakładając jaka będzie jej odpowiedź. Po chwili wstała i ruszyła w kierunku dżungli, napotykając po drodze na drzewie Leilę i tego faceta, który dużo krzyczy. Włożyła ręce do kieszeni i podeszła bliżej.
- Zbieracie owoce? Ja mam wodę jakby co - zwróciła do się do nich. Coś musiała jeść.
Edytowane przez Flaku dnia 06-04-2014 21:08 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 06-04-2014 21:06 |
|
|
Siadaj. - powiedziała Dores, nie odrywając oczu od ptaka. Była ciekawa, co tara narysuje. Tamten rysunek z trupami na palach był bardzo dobry. Kiedy ptak był obrany z piór, trzeba było go jeszcze wypatroszyć. Dores wyciągnęła swój nieodłączny nóż i zaczęła rozcinać brzuch zwierzęcia.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-04-2014 21:08 |
|
|
- Hej, hej, spokojnie. Nie chcę być pesymistą, bo też chcę się stąd wydostać, ale zaczynam godzić się z tym, że nikt nas nie odnajdzie. Powinni dawno już to zrobić, dawno, to jest dosłownie parę godzin na lokalizację czarnej skrzynki i najwięcej czasu na pomoc, a co? do tej pory jej nie otrzymaliśmy. Chcę się stąd wydostać na własną rękę, chcę wszystkich, którzy będą chętni to zrobić, dlatego idę z tym kolesiem. To jedyna opcja na zrobienie czegokolwiek, potem będę próbować z tą całą Dharmą. W końcu mają statek. Zobaczymy jak to się rozwinie. - powiedział, po czym powoli zaczął spuszczać się z drzewa, na które dzięki linie i uprzęży wszedł naprawdę wysoko. W pseudo koszu miał parę bananów i kokosów. - Serio? Rapowałaś? Byłaś sławna?
Nagle obok nich pojawiła się blondynka, która rozmawiała z głuchoniemym.
- Świetnie, kolację już mamy, dobrze, że jest osoba, która ogarnia język migowy, bo koleś czułby się totalnie sam. - mruknął nawet nie wymuszając w sobie cień uśmiechu.
|
|