Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 02:18 |
|
|
-Tak mówił o tych "złych".- zakreśliłam w powietrzu niewidzialny cudzysłów. -Dharma. Tak nazywa się ta organizacja.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 04-04-2014 02:24 |
|
|
Wyrzuciła puszkę na ziemię i podparła głowę na rękach. Przewróciła oczami.
- Dobra, trzeba ułożyć to w całość. Rozumiem, że lada chwila zjawią się tu źli ludzie, czyli dharma. Dlatego tubylec z dżungli przyszedł, żeby nas ostrzec i zabrać do siebie. A co jeśli ma rację? Może po prostu schowamy się w dżungli i poczekamy? |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 02:26 |
|
|
-Nikt Cię nie zatrzymuje.- wskazałam ręką w kierunku dżungli.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 04-04-2014 02:39 |
|
|
- Co jeśli naprawdę tu przyjdą? Po co ryzykować? Schowajmy się w... ee dobra - przerwała unosząc w górę kąciki ust. Za bardzo się rozgadała jak na siebie. Leila wyglądała na upartą i raczej nie było szans, żeby ją przekonać. Po za tym Isleen jak zwykle nie była niczego pewna. Nie wiedziała co ma robić, więc zabrała ze skrzynki kolejną puszkę i znowu zaczęła jeść. Robiło się ciemno. Wszyscy wokół chyba jeszcze nie podjęli decyzji co zrobią. Niektórzy wciąż byli na plaży, inni najpewniej w dżungli. Przynajmniej ci, których pamiętała, a nie widziała teraz w pobliżu. W tej sytuacji postanowiła zrobić to co zwykle, czyli poczekać aż ktoś inny coś zrobi. Oby tego nie żałowała. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 02:43 |
|
|
Nie byłam zdeterminowana na tyle, żeby faktycznie zostać na noc na plaży, ale potrzebowałam kogoś silniejszego i mocniejszego ode mnie, żeby odwlec mnie od tego pomysłu. Naprawdę uważałam, że dziewczyna bez ręki sama jest sobie winna- i choć zareagowałam może zbyt ostro, gdy emocje opadły, a ściana słońca na niebie zastąpiona została ciemnymi chmurami, zwiastującymi nadejście nocy, ciągle uważałam, że nie padły w tej gorącej dyskusji żadne zbędne słowa. Położyłam się na piasku, wpatrując w pojedyncze gwiazdy, błyszczące nad nami i westchnęłam.
-Jakbym miała się już nie obudzić, to... Pozdrówcie moich fanów.- mruknęłam, nie będąc do końca przekonana, czy ktokolwiek jeszcze mnie słucha. I już moment później, pierwszy raz od katastrofy, pierwszy raz na tej wyspie, zasnęłam.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 10:32 |
|
|
// taką fajną kłótnię przegapiłam!
Tara nie wiedziała, które zdania podzielać. Jako zwyczajna piętnastolatka czuła przerażenie na myśl o osobach, które mogą chcieć zrobić im krzywdę. No bo za co? Byli ofiarami katastrofy i za to mieli jeszcze dodatkowo cierpieć? Dziewczyna chciała wierzyć, że to wszystko kłamstwo, ale ziarenko wątpliwości zostało już w niej zasiane. Obgryzała paznokcie, pewnie zaraz zmuszona będąc do gryzienia opuszki palców, póki w końcu zażarta dyskusja się nie skończyła i wychodziło na to, że zostają.
Tara usiadła na piasku, obejmując kolana ramionami i rzucając spojrzenia w miejsce, gdzie Kane zniknął pośród drzew. W końcu przestała się ruszać. Może zasnęła, może tylko rozmyślała. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
razmuss
Użytkownik
Postać: William Clayton
Postów: 74
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 10:38 |
|
|
Doszedłem do wniosku że trzeba zacząć coś robić bo sterczenie nie ma sensu ... Ci ludzie z karabinami mogą się zjawić lada moment - Nie możemy spać musimy spierdalać - krzyknąłem .. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 11:07 |
|
|
Spencer podszedł do Leili, Isleen i reszty osób, które próbowały się ogarnąć w sytuacji.
- Słuchałem Was trochę i powiem co ja myślę. No też mu nie wierzę, ale zasiał we mnie ziarno niepewności. Ten niedźwiedź, brak ratunku od kilku dni, to nie jest typowe... Nie chcę iść z nim póki co, ale myślę, że moglibyśmy się oddalić od tego żarcia na jakiś czas i zobaczyć czy ktokolwiek z tej jebanej dharmy rzeczywiście przyjedzie. Jeśli nie no to mamy psychola w dupie i czekamy na ratunek, a jeśli tak to zaczniemy się martwić. Zresztą on mówił, że wróci tu niedługo, to możemy go wypytać o coś, ale tym razem skuteczniej...
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 14:08 |
|
|
- Serio wierzycie jakiemuś dzikusowi z dżungli? zapytał tylko. - Gdybym w normalnym świecie podszedł do was i powiedział tak, to wzięlibyście mnie za durnia i pomyleńca.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 04-04-2014 14:55 |
|
|
Isleen przespała ostatnie kilka godzin. Obudziła się dokładnie w tym samym miejscu, czyli na plaży, obok skrzynki z jedzeniem, na przeciwko wciąż śpiącej Leili. To była najlepsza noc od czasu katastrofy. Spędzona na miękkim piasku, przy akompaniamencie szumiącego morza. Była nad wyraz zadowolona. Zadowolona z tego, że udało się odnaleźć resztę. Że nic nie stało się Anastasi. Że nareszcie coś zjadła. I w końcu, że wszyscy żyją, a źli ludzie nie przyszli. Większość jeszcze spała, tylko niektórzy debatowali nad tym co należy zrobić. Isleen nie chciała teraz brać w tym udziału i postanowiła na chwilę się ulotnić. Za każdym razem gdy spoglądała na morze, miała w głowie tylko to aby jak najszybciej się w nim znaleźć. Wyciągnęła z torby wodę, którą przyniósł Frank, a następnie jednym tchem opróżniła połowę małej buteleczki. Wzięła swój zeszyt i wraz z długopisem zakopała go w piasku pod jednym z drzew. Właściwie robiła to trzykrotnie, za każdym razem chcąc aby ziarenka piasku nie przesypały się między kartki, co oczywiście było nierealne. - Kurwa - mruknęła pod nosem, dając za wygrana. I tak niedługo wykopie go z powrotem. Spojrzała jeszcze raz na drzewo, aby zapamiętać to miejsce. Następnie ruszyła wzdłuż plaży, tak aby zniknąć z pola widzenia pozostałych. Kiedy upewniła się, że nikt jej nie widzi, zrzuciła z siebie wszystkie ubrania i wskoczyła do wody. Pływanie było takie kojące. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 14:59 |
|
|
-Ale przecież możemy wrócić na chwilę do lasu i poczekać tam na przykład do dzisiejszego wieczora. Wtedy dowiemy się czy tubylec mówi prawdę czy nie. A jeśli mówi, to tam będziemy znacznie bezpieczniejsi - wyraziła tylko swoje zdanie. Nie miała ochoty się już kłócić. Nie podobała się jej po prostu ta bezczynność, którą tutaj niesamowicie skrzętnie uprawiali. - Chociaż, możemy zostać równie dobrze tutaj i też czekać na rozwój sytuacji. Zastanówcie się, co robimy.
Powiedziawszy to, nie miała ochoty już dłużej stać w miejscu i debatować. Odwróciła się i podeszła do wody. Podwinęła lekko spodnie i zanurzyła bose stopy. Po całym tym zamieszaniu i wydarzeniach, miała wielką ochotę zmyć z siebie bród poprzednich dni, nie chciała jednak tego robić przy tych ludziach. Na razie wystarczyła jej zimna woda wokoło jej stóp.
Edytowane przez Nina dnia 04-04-2014 15:05 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 04-04-2014 15:21 |
|
|
Dostrzegła w oddali, stojącą przy wodzie Anastasię.
- Wskakuj! Jest super! - krzyknęła do niej, machając zachęcającą ręką. Miała nadzieję, że dziewczyna ją usłyszy. Unosiła się teraz na plecach, mrużąc powieki w obronie przed uderzającymi w nią promieniami słońca. Nawet nie była pewna, czy woda zakrywa jej małe, sterczące piersi. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 15:30 |
|
|
Nagle usłyszała jak ktoś do niej krzyczy. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła Isleen kąpiącą się. Nie czekała długo i podbiegła w miejsce gdzie dziewczyna zostawiła ubrania. Zrzuciła więc czym prędzej swoje i dołączyła do koleżanki. Właściwie na kąpiel miała ochotę już długo, chyba potrzebowała ty zachęty. Wbiegła szybko, żeby ukryć swoją nagość pod wodą. Zanurzając się coraz głębiej piszczała strasznie, bo woda była lodowata a ona rozgrzana na słońcu. W końcu dotarła w pobliże Isleen i uśmiechnęła się niej.
-Masz rację, jest super, tylko strasznie zimno - powiedziała wesoło i jak na potwierdzenie jej słów wstrząsnęło nią.
Edytowane przez Nina dnia 04-04-2014 15:31 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 15:41 |
|
|
Gdy obudziłam się rano, debata o nieznajomym dalej trwała w najlepsze. Przeciągnęłam się i ziewnęłam szeroko, nie dbając w ogóle o to, by zatkać ręką usta.
-Zgadzam się z Tobą.- przytaknęłam mężczyźnie z dziwnym akcentem. -Rozbiliśmy się na wyspie, a Wy ufacie ludziom, którzy wyskakują z dżungli. To nie jest normalne.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 04-04-2014 15:43 |
|
|
Zaczęła się śmiać widząc rozdygotaną blondynkę.
- Nie jest tak źle. Trzeba się tylko... przyzwyczaić! - odparła i jak na złość zagarnęła trochę wody, ochlapując dziewczynę. Uśmiech nie znikał z jej twarzy. Teraz czuła się tak błogo i przyjemnie, co ostatnio w jej życiu było raczej rzadkością. Rozłożyła się na wodzie i zamknęła oczy. Fale były takie spokojne, idealne do odpoczynku.
- Wierzysz, że źli ludzie przyjdą? - zapytała. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 15:55 |
|
|
-Jak przyjdą to przyjdą, już mam dość tego całego gdybania. Musimy tylko zdecydować czy zostajemy tu na plaży czy wracamy do lasu. - Odpowiedziała. Miała taki mętlik w głowie, że już nie wiedziała czy tak na prawdę chce wracać do puszczy. W tej chwili bylo jej niesamowicie dobrze tu gdzie była i mogłaby tu zostać jeszcze długo. Isleen miała rację, po chwili nie czuła już zimna i unosiła się leciutko, przesuwana co chwilę silniejszymi falami.
-Mam nadzieję, że nasza "grupa" się tu nie napatoczy, bo nie mam ochoty pokazywać się im nago. - dodała ze śmiechem. - Gdzie się podziewałaś gdy od nas odeszłaś? |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 15:59 |
|
|
Spencer rozumiał obawy Leili.
- Zasadniczo się zgadzam, ale jednak daje jakiś mały procent szansy, że może mówić prawdę. I skoro i tak czekamy na ratunek tutaj, to możemy sprawdzić czy mówi prawdę, chyba nam nie zaszkodzi to w niczym. Bo takie pójście za nim w ciemno, byłoby wyjątkowo durne...
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 16:03 |
|
|
-Jak już powiedziałam, nikomu przecież nie bronię iść z nim, albo przejść gdzie indziej. Ja zostaję. Nawet, jeśli miałabym zostać sama.- powiedziałam. Trzymałam się mocno tego, co ustaliłam sobie wcześniej: nawet, jeśli nie do końca miało to sens.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 16:07 |
|
|
Spencer zaśmiał się głośno i rozejrzał się, by mieć pewność, że nie ma w pobliżu Anastasi.
- Zachowujesz się trochę teraz jak nasza jednoręka koleżanka. Sam fakt nie pójścia z nim popieram i dobrze, że tak myślisz. Ale przejście powiedzmy 300 metrów i ukrycie się za drzewami jest takie ciężkie? Tamtej też się nie chciało uciekać i ma ładnego kikutka...
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 16:09 |
|
|
-Nie.- zaprzeczyłam i zaśmiałam się. -Ona nam po prostu nie uwierzyła w to, że niedźwiedź stoi na polanie i na własne oczy musiała to zobaczyć.- przetarłam zaciśniętymi w pięści dłońmi zaspane ciągle oczy. -Zjedzmy jakieś śniadanie, co? Pomyślimy nad tym, jak będziemy tu wszyscy...- istotnie, przy skrzyni pozostaliśmy we dwójkę.
-Jestem Leila. Chyba jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać. A jeśli mieliśmy, to i tak jestem Leila. Faceci chyba nie zapamiętują imion zbyt szybko, co nie?
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|