Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:30 |
|
|
Po drodze Isleen wzięła ze sobą swój zeszyt i długopis, aby już po to nie wracać.
- Świetnie, moje imię już znasz - odwzajemniła uśmiech.
- Jestem głodna. Masz coś do jedze... - nie dokończyła, kiedy przerwał jej niespodziewana sytuacja. Spojrzała na martwego królika, a następnie odwróciła się w stronę kobiety.
- Mamy jedzenie! - oznajmiła niemal z radością. Nie pamiętała już kiedy ostatnio jadła i nawet obecność czarnowłosej aż tak bardzo jej nie krępowała. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:34 |
|
|
-No proszę Was!- prychnęłam i kiwnęłam głową z niedowierzeniem. -Serio mu wierzycie? Bo wyszedł z dżungli w potarganych ciuchach i powiedział parę słów? No ej.- spojrzałam na każdego z nich. -No ej!- powtórzyłam głośniej. -Przecież to się kupy nie trzyma! Jeśli faktycznie tu mieszkacie, to musicie mieć kontakt z lądem. No i kurde, ktoś musi o Was wiedzieć!
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Kane Wallace
Użytkownik
Postów: 92
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:34 |
|
|
- Spokojnie. Możemy tu jeszcze poczekać przez jakiś czas na resztę. DHARMA zazwyczaj nie spieszy się po swoje zrzuty, dlatego czas uda się coś niepostrzeżenie zwędzić. Teraz się już domyślą, że coś jest nie tak, bo skrzynia jest całkiem rozwalona, ale no cóż. Za późno tu dotarłem.
Wallace nie wiedział ilu rozbitków brakuje i gdzie mogą się znajdować.
- Mam pewien pomysł, żebyście mi zaufali. Jeśli schowamy się w dżungli i poczekamy, to pewnie jutro zjawią się pracownicy DHARMY, będą uzbrojeni i zgarną skrzynię. Może wtedy uwierzycie w moje słowa... |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
mrOTHER
Mistrz Gry
Postów: 3424
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:37 |
|
|
Frank ponownie został zaskoczony, tym razem obecnością czarownicy. Miał wrażenie, że na tej Wyspie za każdym drzewem i krzakiem ktoś się czai. Tymczasem blondyna wymachiwała martwym królikiem. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaki to zabawny widok, kiedy jest się głuchym
Wtedy jednak spostrzegł, że w obozie, który był już w zasięgu wzroku, ma miejsce jakieś zbiorowisko. Stuknął czarownicę w ramię i pokazał palcem w tamtym kierunku.
The maze isn't meant for you...
Edytowane przez mrOTHER dnia 03-04-2014 23:38 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:41 |
|
|
Ej! - Dores już chciała wyzwać jakoś Franka bez względu na to, że jest całkiem głuchy, gdy zobaczyła jakieś dziwne poruszenie. Nie zapomniała jednak o swojej zdobyczy. Podeszła do Isleen i wyrwała jej królika z ręki, mówiąc: JA mam jedzenie.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:46 |
|
|
-Ale jeszcze dziś możemy tu zostać, prawda? - spytała z nadzieją. Mimo, że nie robiła tego dnia nic szczególnie wyczynowego to czuła się słabo. Ręka ją bolała mocniej niż wcześniejszego wieczoru i nie miała ochoty się stąd ruszać, bo po prostu było jej tu dobrze. Poza tym wszyscy chyba jakoś intuicyjnie zaczynali się tu gromadzić. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:49 |
|
|
-Dupa!- krzyknęłam. -Nigdzie nie idziemy! Przecież on kłamie!- sprzeciwiałam się. -Nie bądź taką tępą idiotką, na jaką wyglądasz! Rękę już straciłaś, chcesz stracić życie?!- krzyknęłam, patrząc na blondynkę. -Jeśli wierzycie naprawdę każdej osobie, która coś do Was mówi, to życzę Wam powodzenia! Idźcie sobie z nim, no, idźcie! Ale ja tu zostaję!
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Kane Wallace
Użytkownik
Postów: 92
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:49 |
|
|
- Jasne. Wydaje mi się, że za dużo informacji i tak mieliście jak na jeden dzień. Pewnie chcecie też przedyskutować co i jak, podzielić się obawami. Dam Wam trochę spokoju, żebyście mieli okazję pogadać beze mnie, żeby nie było niezręcznie. Ja będę czatował na trasie Dharmy, żeby mieć pewność, że się tu nie zjawią zanim się schowamy. Wrócę niedługo.
Po tych słowach spokojnym krokiem ruszył do dżungli, jak gdyby nigdy nic. A odchodząc słyszał, że Leili wcale nie jest niezręcznie gadać o nim przy nim.
//DOBRANOC MISZCZE
Edytowane przez Kane Wallace dnia 03-04-2014 23:50 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:49 |
|
|
Isleen oczywiście nie machała martwym królikiem. Tylko przyglądała mu się z oddali. Wyglądał jak typowy martwy królik, czyli dla niej nieprzyjemnie. Jeśli ktoś to jakoś przyrządzi i upiecze to pewnie go zje.
- Nie podzielisz się? I dlaczego nas śledziłaś? - rzuciła w jej stronę. Wtedy przypomniała sobie kobietę stojącą z kiełbaską na patyku, w chwili gdy reszta opatrywała ranną Anastasie. Czy ona w ogóle ma jakieś skrupuły? Trochę bała się czarnowłosej, ale kiedy w pobliżu stał Frank, czuła, że nic jej nie zrobi. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
chlaaron
Użytkownik
Postów: 2567
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:53 |
|
|
Phoebe wreszcie dotarła z Dores do reszty ocalałych, gdzie robiło się zamieszanie. Stanęła w grupce ludzi zgromadzonych wokół mężczyzny i skrzyżowała ręce na piersi.
...W tym momencie nieznany jej mężczyzna odszedł do dżungli. Dziewczyna chciała zapytać kogoś, o co chodziło jemu, i tak też postanowiła zrobić. Podeszła do Leili i zapytała ją: - Hej, jestem Phoebe. Możesz mi powiedzieć co tu się właśnie stało?
If you don't take drugs probably you have other addictions.
Edytowane przez chlaaron dnia 03-04-2014 23:59 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:55 |
|
|
To mały królik. - mówiła Dores, chowając zwierzątko do plecaka. Nie śledziłam was. - skłamała. On naprawdę jest głuchy, czy tylko tak udaje? - wskazała spojrzeniem w stronę Franka, wyrażając swe niedowierzanie.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-04-2014 23:57 |
|
|
-Przecież na razie nigdzie nie poszłam, a nad propozycją można się zastanowić - odpowiedziała spokojnie. To prawda, wcześniej nie zachowywała się najmądrzej ale dotknęło ją za kogo uważa ją Leila. Jak rozmawiały rano, wydawała się sympatyczna, a teraz nie wiedziała co o niej myśleć skoro tak na prawdę ukrywała swoje zdanie o Anastasii. To prawda, uwierzyła mężczyźnie może zbyt szybko, ale chyba lepsze zrobienie czegokolwiek od siedzenia na tyłku i zajadania się jakimiś rzeczami z drewnianej skrzyni na plaży.
-Masz rację, możemy tu równie dobrze siedzieć i czekać aż nam się jedzenie w końcu skończy, albo jakieś z tutejszych zwierząt odgryzie nam po kolei kończyny - uniosła kikuta lekko w górę. - Ja już dawno przestałam wierzyć w jakikolwiek ratunek.. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
mrOTHER
Mistrz Gry
Postów: 3424
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 04-04-2014 00:00 |
|
|
Frank usłyszał z oddali krzyk jednej z dziewczyn.
Frank dostrzegł z oddali nieznanego, dziko wyglądającego mężczyznę, który szedł w kierunku dżungli. Obok zaś dziewczyna, która dała mu markery, strasznie mocno gestykulowała. Uznał więc, że jest to sprawa o wiele bardziej istotna niż mały królik, którego pewnie czarownica sama zje lub spali w ramach jakiegoś rytuału, toteż uprzejmie pokazał Isleen, żeby poszła z nim w kierunku zgromadzenia.
Ktoś mógłby pomyśleć, że Frankowi zaczęło zależeć na pięknej dziewczynie, lecz byłby w błędzie. Traktował ją trochę jak koalicjantkę w kongresie. Może być pożyteczna, więc lepiej traktować ją uprzejmie.
The maze isn't meant for you...
Edytowane przez mrOTHER dnia 04-04-2014 00:02 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 00:03 |
|
|
-DAWNO przestałaś wierzyć?!- krzyknęłam. Normalnie nie byłam osobą niemiłą, ale strach przed nieznanym i poczucie beznadziejności, w jakiej się znajdowaliśmy, pobudziło we mnie w tym momencie najgorsze instynkty. -DAWNO?! No kurde! Kurde blade!- krzyczałam, dając upust swoim emocjom. -Czwarty dzień tu jesteśmy! Jak mogłaś DAWNO przestać w to wierzyć!!- to już nie były nawet pytania, a stwierdzenia. -Co jest z Tobą nie tak, babo!
CHLAARON EDIT*: Niestety nie mogłam odpowiedzieć Pheobe, bo właśnie się kłóciłam .
*Sorka Justyś, nie zauważyłam
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem.
Edytowane przez agusia dnia 04-04-2014 00:04 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 04-04-2014 00:04 |
|
|
- Tak - odparła, choć ogarnęła ją chwila zastanowienia. A jeśli udaje? Nie, to byłoby niedorzeczne. Wyperswadowała sobie tą tezę równie szybko co postawiła. Nie chciał wchodzić z kobietą w dalszą dyskusję o królika.
- Po co miałby udawać? - zapytała, kątem oka spoglądając na Franka. Na jego zachowanie. Może ją słyszy?
Nie czekając na odpowiedź, ruszyła za mężczyzną, który właśnie dał jej znak. Po chwili wyszli z dżungli i byli już na polu widzenia pozostałych. Sam widok plaży jawił się dla Isleen jako coś nowego i przyjemnego.
Edytowane przez Flaku dnia 04-04-2014 00:05 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 00:05 |
|
|
Peter siedział w ukryciu podczas gdy odwiedził ich tubylec Wyspy. Wsłuchując się w jego słowa próbował wykryć jakiś choćby promyk nadziei na prawdziwość słów bądź ich fałszywość. Mimo iż sądził, że zna się na ludziach to tego typa nie potrafił rozszyfrować, a to mu się bardzo nie podobało. Nie ufał ludziom, których po których nie wiedział czego się spodziewać. Gdy tubylec odszedł, Scott chwilkę się zastanowił nad obecną sytuacją. Z obojętną miną ruszył w poszukiwaniu pewnej osoby.
Po kilku minutach znalazł tego, kogo szukał. Stanął przed Dores chowającą królika do plecaka. Z lekkim uśmiechem na twarzy podszedł bliżej przyglądając się nowej broni kobiety. - Ładny łuk jak na robotę własną. - rzucił pochlebstwo zastanawiając się jak to rozegrać. Postawił wszystko na jedną kartę. - Musimy porozmawiać Dores. Na osobności.
Fear of a name increases fear of a thing itself. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 04-04-2014 00:07 |
|
|
Chcąc nie chcąc Dores także ruszyła w kierunku zbiorowiska, zwłaszcza, że dochodzące stamtąd krzyki musiały świadczyć o jakichś ciekawych zdarzeniach.. Wtedy nagle całkiem z dupy, jak pewien kij, pojawił się przed nią Peter. Jeśli chodzi o mojego królika to nie masz co na niego liczyć. - powiedziała, ale ponieważ zżerała ją ciekawośc, zgodziła się porozmawiać.
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 04-04-2014 00:10 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
mrOTHER
Mistrz Gry
Postów: 3424
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 04-04-2014 00:08 |
|
|
Frank (i Isleen zapewne też, o ile czarownica nie zastrzeliła ją z łuku) doszli do kłócących się ludzi. Kongresmen spojrzał się wymownym, pytającym wzrokiem na kobietę, która dała mu mazaki oraz skierował palec w kierunku dżungli, tam gdzie udał się dzikus.
The maze isn't meant for you... |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 00:09 |
|
|
-Pierwsze przeczucie, gdy tylko się tu znalazłam - puściła oczko do Leili wyjaśniając jej DAWNO. - Uspokój się, jak nie chcesz, to nigdzie pójdziesz i będziesz czekać na pomoc. Zresztą pewnie wszyscy tak zrobimy. A jak zaczniemy się teraz kłócić to wszystko weźmie w łeb i możemy zaprzepaścić nasze szanse na przeżycie. - zaczynała się już powoli denerwować, bo nie wiedzieć czemu atak był skierowany bezpośrednio na nią.
- A odpowiadając na twoje pytanie: chyba po prostu racjonalizuję sytuację. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-04-2014 00:13 |
|
|
-Racjonalizujesz sytuację?- powtórzyłam. -Albo niepoprawnie użyłaś tego zwrotu, albo naprawdę nie wiem, co z racjonalizowania sytuacji jest w tym, że podążasz ślepo za obcymi ludźmi. I dajesz sobie odgryzać ręce.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|