Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 20:21 |
|
|
Nie mogła nie uśmiechnął się po słowach mężczyzny. Po chwili jednak przemyślała je i stwierdziła:
-No właśnie z tą moją inteligencją to chyba czasami coś jest nie tak, bo jak widać tylko ja ucierpiałam. A co do powieszenia, po pierwsze nie mam na czym po drugie wcale nie jest powiedziane, że będę żyła jeszcze długo - wiedziała, że próbuje ją jakoś pocieszyć, jednak nadal we wszystkim widziała tylko złe strony. Poza tym i tak słabe środki przeciwbólowe przestawały działać i zaczynała coraz bardziej odczuwać swoją ranę. Mimo, że krew się już nie lała, nad czuła się słabo i nie pewnie na nogach i modliła się, by plaża była już na prawdę blisko. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 20:42 |
|
|
Spencer zauważył, że Isleen biegnie sama w jakimś tylko sobie znanym kierunku. Trochę go to zaniepokoiło. Dodatkowo nie zdążył podziękować kobiecie, bo jako jedyna wydawała się opanowana i chętna do pomocy przy akcji z niedźwiedziem. Pobiegł więc za nią.
Wszyscy mogliście usłyszeć huk dobiegający z nieba. Nie widzieliście jednak co go wywołało, ale po chwili coś spadało na ląd. Była to ogromna paczka uczepiona do spadochronu. Po krótkim locie wylądowało miękko tuż obok Willa (tym razem jednak nic go nie przygniotło). Na wyspie w zasadzie znikąd (no bo manna z nieba?) pojawiła się wielka drewniana skrzynia z logiem jakieś firmy o nazwie DHARMA oraz napisami "FOOD SUPPLY".
O TAKA
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Edytowane przez Umbastyczny dnia 02-04-2014 20:44 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
razmuss
Użytkownik
Postać: William Clayton
Postów: 74
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 21:11 |
|
|
O Boże co jeszcze nas tu spotka?- powiedziałem widząc skrzynie tuż obok mnie, ucieszyłem się że nareszcie coś co spada nie spada prosto na mnie- Ciekawe co jest w środku -zagadnąłem do Anastasi |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 21:17 |
|
|
Stanęła jak wryta gdy obok Williama spadła drewniana skrzynia. Boże, czy ja mam za mało atrakcji jak na dziś? spytała się w duchu i podeszła powoli do pakunku.
- W takim razie otwórzmy ją. Masz jakiś pomysł jak to zrobić? - spytała, rozglądając się za czymś, czym można by podważyć wieko lub usunąć parę desek. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
razmuss
Użytkownik
Postać: William Clayton
Postów: 74
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 21:27 |
|
|
Nie wiele zastanawiając się wyciągnąłem nóż myśliwski i podważyłem wieko skrzyni i ciach udało się drewno zaskrzypiało i kolejne deski zaczęły odskakiwać.W środku było pełno jedzenia czekolady, wódka , piwo, chleb i różne konserwy. - I co teraz? -zapytałem Anastasi
Edytowane przez razmuss dnia 02-04-2014 21:47 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 21:46 |
|
|
// nie no, doceniam wyobraźnię, ale to jednak zrzut żywności! : D
Po otworzeniu skrzyni mogliście ujrzeć zapasy żywnościowe, w charakterystycznych opakowaniach z logiem niejakiej DHARMY.
KLIK
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Edytowane przez Umbastyczny dnia 02-04-2014 21:46 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 21:52 |
|
|
-Wypadałoby znaleźć jakieś bezpieczne miejsce na te rzeczy lub je jak najszybciej skonsumować bo się zepsują - odpowiedziała przeglądając pobieżnie zawartość skrzyni.
Edytowane przez Nina dnia 02-04-2014 21:57 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
razmuss
Użytkownik
Postać: William Clayton
Postów: 74
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 21:56 |
|
|
Dobrze więc ją gdzieś ukryje , tylko gdzie masz jakąś propozycje? - zapytałem |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:01 |
|
|
-Właściwie to zastanawiałam się nad sprowadzeniem jakiejś poręcznej torby typu... - wciągnęła powietrze głośno nosem na wspomnienie bardzo bolesnej w każdym tego słowa znaczeniu sytuacji, jaka niedawno miała miejsce - typu tej w której miałam poprzednie jedzenie. Jest sens wracać się do wraku samolotu, czy za daleko odeszliśmy? Bo jeśli jest, to mogę tu poczekać, a ty byś coś przyniósł - zaproponowała. Nie bardzo się jej podobał ten pomysł, po pierwsze dlatego, że musieliby się pewnie sporo cofnąć a po drugie, że zostałaby wtedy sama z własnymi myślami a to mogłoby być ciężkim doświadczeniem. Pozostawiła więc decyzję Williamowi. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
razmuss
Użytkownik
Postać: William Clayton
Postów: 74
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:02 |
|
|
Przecież możemy tą torbę zrobić ze spadochronu na którym spadła skrzynia -powiedziałem to z uśmiechem |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:06 |
|
|
Anastasia uniosła wysoko brwi gdy usłyszała ten pomysł. Wcale nie był taki zły. Przebywanie z tym mężczyzną miało jakiś sens, bo przynajmniej umiał sobie radzić w wielu sytuacjach, więc cieszyła się, że trafiła akurat na tak zaradnego człowieka.
- Masz jakiś nóż? - zwóciła się do Williama mając w zamiarze przeciąć liny. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
razmuss
Użytkownik
Postać: William Clayton
Postów: 74
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:14 |
|
|
no mam ten którym odginałem deski - odparłem i zaczęła się praca porozcinałem liny, pozwiązywałem jak trzeba i zaczęliśmy pakować do niego żywność, jedną butelkę wódki postanowiłem odstawić na bok gdyż wiedziałem że środki przeciwbólowe Anastasi przestają działać a nie chciałem by źle się czuła, po skończonej pracy, troszke nam to zajęło zapytałem- może rozpalimy jakieś ognisko ? zbliża się wieczór |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:22 |
|
|
Ana pomogła opróżnić skrzynię i przepakować rzeczy do prowizorycznej torby. Brak ręki nie pomagał jej w tym, jednak starała się radzić sobie jakoś w tej sytuacji, ponieważ powoli musiała się już do niej przyzwyczajać. Pomogło to jej też częściowo zapomnieć o nawracającym bólu w ręce. Miała wrażenie, że to dziwne uczucie pieczenia i swędzenia zarazem będzie czuła już do końca życia.
- Widzisz, kolejny świetny pomysł - uśmiechnęła się lekko i przysiadła na ziemi by wyciagnąć zapałki.
/Przepraszam za to pytanie, zagapiłam się
Btw my już jesteśmy na tej plaży czy w końcu nie doszliśmy do niej?
I strasznie spamujemy, więc przepraszam ale nikogo więcej nie ma
Edytowane przez Nina dnia 02-04-2014 22:23 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:25 |
|
|
Kiedy Dores miotała się koło resztek swoje ubrania, z daleka dał się słyszeć jakiś podejrzany huk. Na moment zastygła, nasłuchując, lecz odgłos już się nie powtórzył. Była bardzo ciekawa, co właśnie się stało. Żeby to sprawdzić, musiała się najpierw jednak ubrać, aby nie biegać po dżungli jak Desmond po implozji bunkra...
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
razmuss
Użytkownik
Postać: William Clayton
Postów: 74
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:28 |
|
|
/jesteśmy na plaży , no nikt się nie odzywa jakoś cicho jest..
Ok , no to palmy ognicho ja się napije wódki napijesz się ze mną? bo samemu głupio mi pić, tyle się działo szok normalnie -zagadnąłem z uśmiechem na twarzy |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:34 |
|
|
-Co prawda wódka to nie jest mój ulubiony trunek, ale chętnie - odpowiedziała, marząc w tej chwili o Martini z zieloną oliwką. Ile by dała, by wrócić do swojego dawnego życia... Will natomiast w ogóle nie rozpatrywać zlych aspektów tej "wycieczki" i żył po prostu chwilą. Była bardzo ciekawa jak mu się udaje być tak pogodnym w takiej sytuacji. Co prawda może tylko ona postrzegała ten wypadek jako tak wielką katastofę, inni pewnie mieli jeszcze nadzieję na ratunek i powrót do swojego dawnego życia. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
razmuss
Użytkownik
Postać: William Clayton
Postów: 74
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:44 |
|
|
No i piliśmy tą wódkę , ciągle w głowie miałem swoich braci , co u nich czy się martwią , jakie działania już podjęli , czy coś jeszcze się wydarzy , jak długo tu będziemy. - Anastasio co robisz oprócz pracy masz jakieś hobby? w sumie w ogóle się nie znamy a spędzimy tu jeszcze troszkę - zacząłem rozmowę aby rozluźnić atmosferę która i tak była już dość napięta po tylu wydarzeniach naprawdę wszyscy potrzebowali rozluźnienia .. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:52 |
|
|
Zazwyczaj nie upijała się szybko i tak też było tym razem. Poza tym jak dotąd nie wypili dużo, może tylko tyle, że ból w ręcę zszedł na trochę dalsze plan. Gdy Will spytał o jej hobby, musiała się chwilę zastanowić po czym odpowiedziała :
-Sporo czytam, czasami podróżuję i nie ukrywam lubię wpadać do barów na małe drinki a tak poza tym... moim hobby jest właśnie praca. Dużo poświęciłam by być teraz tym, kim zawsze chciałam. Chociaż, jak tak teraz myślę to chyba zbyt dużo. - Zaczęła nerwowo rysować jakieś bliżej nieokreślone wzory na piasku. - Może ty masz coś więcej do opowiedzenia? Chętnie posłucham. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:55 |
|
|
Biegła z całych sił, mijając kolejne drzewa w głębi dżungli. To co się z nią działo ciężko jednoznacznie określić. Skrzyżowanie wielu różnych emocji, które zapętlały się chaotycznie wewnątrz jej umysłu. Smutek, żal, rozgoryczenie, strach, niemoc. Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka innych rzeczowników próbujących zobrazować zwichrowany stan jej emocji. Poczucie winy narastało z każdą chwilą, wraz z kolejnymi natrętnymi myślami jakie wpadały do głowy Isleen. Co jeśli wtedy, w dżungli, zamiast uciekać na drzewo, od razu pomogłaby Anastasi? Być może do niczego by nie doszło. Co jeśli wcześniej nie krzyknęłaby "niedźwiedź"? Być może to nie wywołałoby kolejnych zdarzeń, a zwierzę nigdy by ich nie zaatakowało. Irracjonalne pytania wciąż się mnożyły. Paranoiczny balon powiększał się z każdą sekundą, by wkrótce pęknąć, co ostatecznie miało przekazać jedyny sensowny i logiczny wniosek: "Tak Isleen, to Ty ponosisz winę za wypadek Any". Nie mogła tego znieść. To nie było dla niej nic nowego, ale nie była w stanie tego przezwyciężyć. Jakby uderzała głową w mur. Po chwili zatrzymała się. Oparła ręce na kolanach, by chwilę odpocząć. Zeszklone oczy. Na twarzy malował się wyraz bezradności. Czuła, że jej mózg zaraz eksploduje. Spojrzała przed siebie. Znowu te drzewa. Miała wrażenie, że przebiegała tą ścieżką czwarty, może piąty raz. Wystartowała ponownie. Po kilku minutach kolejnego szaleńczego sprintu, potknęła się o kamień i upadła wprost na... swój wężowy szalik. Leżał dokładnie w tym samym miejscu, w którym go zostawiła. Ładnie poskładany, nienaruszony. Niewiarygodne. Podniosła głowę i ujrzała strumień wody. Znalazła się dokładnie w punkcie wyjścia, w miejscu gdzie wszystko się zaczęło. Jakby ktoś nad nią czuwał i tutaj doprowadził. Ogarnął ją dziwny spokój, ale tylko przez krótką chwilę. Wstała, a następnie usiadła po turecku i rozłożyła szalik. Wciąż był mokry, zapewne za sprawą padającego deszczu. Był też brudny i podarty. Zdenerwowana zaczęła go od nowa składać. Stroną wewnętrzną do środka, idealnie przy rogach, w małą kwadratową kostkę. Położyła materiał obok siebie, po czym podsunęła nogi pod szyję i objęła je rękami. Opuściła głowę i zaczęła płakać. Mogła robić to bez żadnego skrępowania. Nareszcie sama. Znowu sama.
Edytowane przez Flaku dnia 02-04-2014 23:19 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
razmuss
Użytkownik
Postać: William Clayton
Postów: 74
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-04-2014 22:59 |
|
|
Wiesz ja jestem człowiekiem który nie lubi stać w miejscu mam wiele zainteresowań poczynając od mechaniki nie tylko samochodowej, również myślistwo, uczestniczę tez w wyścigach samochodowych ogólnie lubię adrenalinę , uprawiałem wspinaczkę a w młodych latach trenowałem szermierkę , ogólnie mówiąc dużo tego jest- odpowiedziałem- co rysujesz na piasku? - spytałem |
|