Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:50 |
|
|
Dores zobaczyła, że Peter znalazł sobie dogodne drzewo. Teraz one były najbliżej niedźwiedzia... Patrzyła po konarach w górę. Musi się tam wdrapać czym prędzej. Z pnia obok zwieszała się gruba lina. Shelley nie zważając na młoda malarkę zaczęła wspinać się przy pomocy liany na drzewo.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:53 |
|
|
Peter zauważył, że Dores wdrapuje się po lianie na JEGO drzewo. Wyciągnął zapalniczkę i spróbował podpalić lianę, jednak była ona zbyt zielona by się zapalić. Chwycił więc lianę i zaczął nią poruszać, by zrzucić Shelley.
Fear of a name increases fear of a thing itself. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:56 |
|
|
Ku rozpaczy Petera, niedźwiedź nie zainteresował się ludźmi pochowanymi na drzewie. Zaryczał mocniej i głośniej, po czym żwawym krokiem ruszył w stronę Isleen, Leili i pozostałych.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:57 |
|
|
Ej! - wrzasnęła Dores. Zostaw to, psycholu! Niestety ten właśnie okrzyk zwrócił uwagę niedźwiedzia. Teraz zaczął on podążać w stronę drzewa z Dores i Tarą stojącą w bananowcu...
Jednak w połowie drogi zrezygnował. Piski dziewczyn opodal zbyt mocno go wabiły. Tuż przed Tarą skręcił ku wymienionym przez Umbę paniom. Dores odetchnęła z ulgą.
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 01-04-2014 21:59 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:23 |
|
|
No dzięki! Tara była tak zdegustowana zachowaniem starszej malarki, że nawet nie zwracała uwagi na miśka. Stała z rozdziawioną gębą, nie mogąc uwierzyć w to, że została porzucona.
Całe szczęście, że to nie ona stanie się posiłkiem Cocolina. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:24 |
|
|
Anastasia słyszała dziwne odgłosy, dobiegające od strony kokpitu, ale wcale się nimi nie przejmowała. Niech się tam pozjadają nawzajem, to wiadome, że przecież i tak nie wrócą... |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:32 |
|
|
Tymczasem Does udało się wejść wreszcie na gałąź, pomimo wszelkich prób Petera, by jej to uniemożliwić. Hej, Tara. Jest jeszcze trochę miejsca tutaj. - krzyknęła do dziewczyny na dole. Szybko jednak przestała się nią interesować, gdyż była niezmiernie ciekawa, kogo zje niedźwiedź. Z wysokości drzewa świetnie widziała całą scenę koło kokpitu.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:42 |
|
|
Isleen zamurowało. Cała blada wpatrywała się na zbliżającego w ich kierunku niedźwiedzia. Zróbcie coś? Czemu nikt nic nie robi? - pomyślała, jakby zarzucając innym obojętność. Nie mówiła nic. Stała cicho i w kompletnym bezruchu. Nie miała pojęcia co robić, więc zaczęła myśleć o swoim szaliku. Jej chaotyczny umysł właśnie tak się zachowywał.
Edytowane przez Flaku dnia 01-04-2014 22:42 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:42 |
|
|
-To NA PEWNO jest niedźwiedź polarny.- jęknęłam i chwyciłam kobietę za ramię, mocno szarpiąc nią do tyłu i pociągając za sobą. Zwierzę zbliżało się w naszym kierunku niebezpiecznie szybko, a my- dwie nieporadne, małe kobiety- nie miałyśmy praktycznie żadnych szans ucieczki.
-Biegnij, no, dalej!- krzyknełam, wyrywając się do przodu.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:44 |
|
|
Spencer zauważył, że Isleen jest nieogarnięta i czeka aż niedźwiedź ją pożre, więc podbiegł do niej i Leili, złapał za rękę i zaczął ciągnąć w stronę drzew. Miał zamiar wejść na nie i pomóc dziewczynom to zrobić.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:47 |
|
|
Tara zacisnęła zęby na rączce teczki i z trudem wgramoliła się na drzewo. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:48 |
|
|
Po długim czasie jaki Ana spędziła samotnie, na płaczu i użalaniu się nad sobą w końcu wstała, otrzepała spodnie z piachu i ruszyła w kierunku zamieszania. Z podniesioną głową, miała siłę na dalsze wydarzenia. Obiecała sobie, że gdyby nie wiem co, ona przeżyje. Przyśpieszyła.
Gdy już była blisko skraju lasu zobaczyła mężczyznę ciągnącego Isleen i Leilę.
- Co się stało? - spytała zdezoientowana widząc i przrażone miny? - Goni was coś? Wyglądacie jakbyście ducha zobaczyli.. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:51 |
|
|
Najpierw Leila. Potem ten dziwny facet. Isleen szybko wyrwała się z dziwnego stanu, w jakim jeszcze kilka sekund temu się znajdowała. Pojawiła się jeszcze Anastasia. Wszystko działo się tak szybko.
- Niedźwiedź kurwa - odpowiedziała, po czym zaczęła nieudolnie wychodzić na drzewo. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:54 |
|
|
Dores nawet nie spojrzała na Tarę. Patrz, patrz! - mówiła pełnym emocji szeptem, trącając ją w rękę. Zaraz zje tę głupią blondynkę. - ucieszyła się.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:56 |
|
|
- Co? Głupoty gadasz... - nie mogła uwierzyć Isleen i postanowiła przekonać się na własne oczy. Wyminęła ich i stanęła na skraju lasu, na otwartej przestrzeni. Faktycznie był tam. Ręcę jej opadły, wiedziała, że nie ucieknie. Była sama, twarzą w twarz i niedźwiadkiem, do tego calutkim białym. Musiałby się stać jakiś cud... |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 22:56 |
|
|
Niedźwiedź zauważył, że kolejne osoby gromadzą się razem. Chyba dziś będzie zestaw powiększony. Miś polarny przyspieszył, widząc jaka uczta go czeka.
Jedyne co przyszło Spencerowi do głowy na temat Anastasi, to ze była wyjątkowo głupia i pusta.
- Uciekaj!
Matematyk nie pomógł jej biec tak jak Isleen. Wolał ratować jednostki, które wykazują choć krztynę woli przeżycia... Mężczyzna dobiegł do wysokiego drzewa i zaczął podsadzać Isleen.
- Właź tam.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Edytowane przez Umbastyczny dnia 01-04-2014 22:58 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 23:00 |
|
|
- Nie, on mnie teraz nie zje, nie może - mamotała pod nosem. Nagle przypomniało się jej, że ma pełną torbę jedzenia, przy okazji także mięsa. Rozejrzała się po innych, ale widocznie nie miała tu zbyt wielu sojuszników, bo nikt nawet ni kiwnął palcem. Ciągle obswrwując zwierzę, wyrzuciła całą zawartość swojej torby daleko przed siebie, pod sam jego nos. Nie wiedziała czy to cokolwiek da, ale musiała zrobić cokolwiek. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 23:00 |
|
|
Normalnie opadłyby mi ręce, widząc zachowanie blondynki, ale za mocno skupiłam się na tym, żeby wgramolić się na jedno z drzew. Nie było to dla mnie jakimś olbrzymim problemem: często wspinałam się po drzewach i nabijałam sobie siniaki. Gdy byłam już wystarczająco wysoko i mogłam złapać oddech, krzyknęłam:
-Czy ktoś ma pistolet?!- dopiero po wypowiedzeniu tych słów uzmysłowiłam sobie, jak okrutnie zabrzmiało to z mojej strony. Chciałam dopowiedzieć coś, by nie wyjść na mordercę zwierząt, ale nie do końca wiedziałam, co, więc zamknęłam buzię.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 01-04-2014 23:03 |
|
|
- Włażę przecież! - odparła poddenerwowana, siląc się jakkolwiek tylko mogła, żeby wyjść na cholerne drzewo. Co chwilę stopy jej zjeżdżały i nie mogła się niczego złapać. Gdy mężczyzna ją podsadził, było już zdecydowanie łatwiej. Złapała się w końcu jakiejś gałęzi i z trudem wyszła na górę.
- Wychodź teraz ty!
/Nina, rozwalasz mnie
Edytowane przez Flaku dnia 01-04-2014 23:04 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 23:03 |
|
|
Niewyobrażalne! - powiedziała Dores i zaśmiała się głośno. Blondynka musiała być jeszcze głupsza niż się wydawała na początku. Jak to dobrze, że mamy miejsca w pierwszym rzędzie.
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 01-04-2014 23:04 |
|