Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 19:40 |
|
|
Dores popatrzyła na rysunek Tary. Wydawała się być nim zainteresowana. Kiedy dziewczynka podeszła, Shelley podniosła głowę i z uniesionymi brwiami zapytała: To twoje dzieło? Dobre, naprawdę dobre. - przyglądała się trupom na palach. Znam się na tym, jestem... byłam malarką. Dores wyraźnie zmiękła widząc zdolności i zainteresowania nastolatki. Z niej może jeszcze coś będzie. Jak się nazywasz, drogie dziecko?
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 01-04-2014 19:41 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 20:14 |
|
|
Słowa z ust Dores podziałały niczym miód na duszę nastolatki, ktra oderwała ołówek od ust i uśmiechnęła się z zadowoleniem. Zaraz też spojrzała na kobietę z zainteresowaniem, słysząc o jej dawnym zajęciu. Nie mieściło się w głowie Tary jak mogła je porzucić!
- Jestem Tara i nie jestem dzieckiem.
Odpowiedziała z pewnością siebie, przysiadając obok kobiety i kładąc sobie na kolanach teczkę.
- Czemu pani już nie jest malarką? Tu smutne.
Chyba bardziej niż ta cała katastrofa.
Czy nastolatka zapomniała podziękować za słowa podziwu? No cóż. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 20:19 |
|
|
Swąd płonącego ludzkiego ciała przywabił do Waszego obozu nieproszonego gościa. Początkowo nie mogliście dostrzec co to za stwór, gdyż znajdował się za zaroślami, które się delikatnie ruszały, pod wpływem jego ruchów. Nagle krzaki zaczęły trzaskać i wyszedł zza nich NIEDŹWIEDŹ POLARNY. Póki co nie zauważył Was i nie zwracał na Was uwagi. Miał już dość ludzkiego suszi. Teraz chciał poznać smak pieczeni z człowieka.
Cel:
- zastanówcie się co zrobić (możecie uciekać, walczyć z niedźwiedziem , polować na niego, spróbować spłoszyć itd)
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Edytowane przez Umbastyczny dnia 01-04-2014 20:25 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 20:20 |
|
|
Ach, tak, zatem - młoda damo. - uśmiechneła się lekko ironicznie. No powiedzmy, że nadal jestem. Wyszłam z założenia, że skoro nikt nas nie uratuje i tutaj umrzemy, to i tak już niczego nie namaluję. - odpowiedziała.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 20:22 |
|
|
pytanie: skąd płonące ciała? Peter spalił na razie tylko jedno o.O Ale dobra, zakładam, że to jedno też nieźle dawało.../
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 20:25 |
|
|
W tej rozmowie raczej nie mogłam się już przydać na cokolwiek.
-Niewątpliwie, dasz.- odparłam z lekkim uśmiechem i oddaliłam się od "rozmawiającej" pary. Byłam zmęczona, brudna i głodna, a pomoc nadal nie nadchodziła. Szłam przed siebie, mijając zapłakanych ludzi, przedzierałam się przez rozkrzyczany tłum zagubionych duszyczek. Usiadłam wreszcie w oddali na jakiejś przewróconej do góry dnem walizce, z której ktoś już zdążył powyciągać najważniejsze rzeczy, i zaczęłam sobie rapować:
-Zagadkowa wyspa, pełna tajemnic, nielicznym będzie dane tajemnice te zgłębić...
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 20:26 |
|
|
/ no jedno ciało, a napisałem w liczbie mnogiej, bo jestem nieogarnięty
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 01-04-2014 20:42 |
|
|
Isleen nie zamierzała spławić brunetki. Chciała tylko "pogadać" z Kevinem Spacey. W oczekiwaniu na jego kolejne pytanie, ujrzała na przeciwko, dokładnie za plecami mężczyzny, oddalone o kilkanaście metrów duże zwierze.
- Niedźwiedź! - zakrzyknęła nieznacznie, odruchowo zakrywając twarz, jakby jej nieprzemyślane zachowanie miało w jakiś sposób zwabić niebezpiecznego misia. Zapomniała też o tym, że jej towarzysz najpewniej nie wiedział o co jej chodzi.
/ gdzie jest ten kundel? koło kokpitu, na wzgórzu? bo już się pogubiłem
Edytowane przez Flaku dnia 01-04-2014 20:43 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 20:44 |
|
|
Pogawędkę Dores i Tary przerwał okrzyk "Niedźwiedź!". Shelley spojrzała w stronę autora tejże wypowiedzi. To ta pomylona dziewczyna od szalika. Znowu coś jej się przywidziało.
/my chyba jestesmy w większości koło kokpitu i tu są apetyczne zwłoki, wiec pewnie tu
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 01-04-2014 20:45 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 20:59 |
|
|
/ no tak, bo ciało podpalał Arctic, który znajdował się akurat przy kokpicie, ale jedno i drugie miejsce jest dość blisko, więc bez różnicy w sumie
Spencer usłyszał krzyk Isleen i nakazał jej gestem, żeby się uciszyła. Nie miał jednak za bardzo pomysłu, co mogą zrobić oprócz tego.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:01 |
|
|
Tara chciała rozmówczyni podsunąć czysty arkusz papieru do wyżycia się artystycznego, ale zanim to zrobiła rozległ się krzyk. Nastolatka odebrała swój rysunek i szybko schowała go do teczki, jak cenny skarb.
By nie stać się obiadem miśka, schowała się za Dores. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:09 |
|
|
Nuciłam sobie pod nosem, kiedy nagle usłyszałam krzyk. Odwróciłam się szybko i z przerażeniem poderwałam z miejsca. W połączeniu obie czynności sprawiły, że coś boleśnie zastrzykało w kręgach szyjnych, ale nie dbałam o to, przerażona faktem, który wywołał ten krzyk. Przede mną wyrósł bowiem, nierealnie olbrzymich rozmiarów, żywy okaz niedźwiedzia polarnego. Zdusiłam krzyk i cofnęłam się kilka kroków w tył, nie wiedząc, co zrobić: strach paralizował wszystkie nerwy.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:16 |
|
|
Dores odwróciła się i dopiero teraz zauważyła, że nadwęglone ciało jest pałaszowane przez niedźwiedzia... polarnego! Jasna cholera! - pomyślała. Dlaczego nie pomyślała wcześniej o tym, żeby zrobić łuk? Nawet kij Umby zostawiła w kokpicie. Mając nadzieję, że zwierzę jest bardzo pochłonięte obiadem, zaczęła po cichu wycofywać się w stronę dorodnego bananowca. Peter nadal spał nieświadomy niebezpieczeństwa.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:24 |
|
|
Jedną ręką przytulając do siebie teczkę, drugą uczepiła się mocno ramienia Dores, krok w krok za nią się wycofując. Niemal oddychać przestała, bojąc się, że nawet to zwróci uwagę dzikiego zwierza.
- Trzeba wejść na drzewo.
Szepnęła do Dores, mając nadzieję, że ta jej nie zostawi.
Tak, teraz była w stu procentach dzieckiem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:31 |
|
|
Tak, tak. - wyszeptała Dores i weszła między pędy bananowca. Wszystkie drzewa w pobliżu nie miały akurat nisko żadnych gałęzi. Miała nadzieję, że ta kryjówka wystarczy. Z pomiędzy gałęzi patrzyła na niedźwiedzia i Petera, czekając na rozwój wypadków.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:38 |
|
|
Niedźwiedź zjadł trochę zwęglonego ciała, ale nie było ono w jego guście. Wolał zjeść tradycyjnego człowieka na zimno. Rozejrzał się powoli i donoście zaryczał, by dać innym sygnał, że polowanie się zaczyna. Niech los zawsze Wam sprzyja.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:40 |
|
|
Anastasia była daleko od całego zamieszania koło kokpitu. Siedziała załamana w lesie i nie zanosiło się, by szybko się otrząsnęła z tej depresji, jaka na nią nagle spadła. Nie widziała sensu swojego życia, więc mogła tu zostać po prostu do końca... |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:40 |
|
|
/ nie chcę nic mówić, ale to ciało Peter znalazł gdzieś w dżungli a nie przy kokpicie ale spoko
Peter od rana nie miał co ze sobą zrobić. Siedział oparty o pień drzewa i zaczął bawić się swoją zapalniczką. Pstrykał i pojawiał się niewielki płomień, potem znowu gasł i tak w kółko. Chłopakowi po prostu zrobiło się nudno. Znudziło mu się przedrzeźnianie Dores, tak samo jak przeszukiwanie kokpitu i dżungli. Nie widział nawet nic zabawnego w podpalaniu ludzi. Odetchnął głęboko i wyjął z kieszeni swój paszport. - Peter Scott - szepnął leniwie i przeszedł do czytania dalszej części dokumentu. Nudziło mu się tak strasznie, że nawet taka lektura wydawała mu się czymś niezwykłym.
Wtem usłyszał jakąś panikę, więc skierował się w stronę dobiegającego głosu. Słowo "niedźwiedź" wydało się czymś innym w otaczającej monotonii, tym bardziej, że był to niedźwiedź polarny. Ba! Co robi niedźwiedź polarny w środku tropikalnej dżungli?! To miejsce skrywało niejedną tajemnicę. Scott próbował odnaleźć pośród ludzi Dores, jednak nigdzie nie mógł jej dojrzeć. Zamiast Shelley pod ręką znalazła się jakaś dziewczyna mniej więcej w jego wieku. Gdyby był sam, zapewne rzuciłby ją jako przynętę dla niedźwiedzia. Jednak nie był, więc czmychnął na najbliższe drzewo.
Fear of a name increases fear of a thing itself. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:42 |
|
|
Isleen była najbliżej niedźwiedzia i z racji tego, że głuchoniemy mężczyzna najprawdopodobniej nie wiedział co się dzieję, powoli złapała go za rękę i zaczęła prowadzić w przeciwnym kierunku.
- Niebezpieczeństwo - rzekła po migowemu. W napływie emocji nie była w stanie "powiedzieć" mu nic więcej, ale to chyba wystarczyło. Cofnęli się bliżej pozostałych, ale zwierzę na szczęście chyba ich nie zauważyło, będąc zajętym zjadaniem martwych zwłok.
- To jest niedźwiedź polarny - powiedziała, tym razem cicho do Leili, na którą właśnie się natknęła. Nie wiedziała też, czy jest bardziej przerażona tym, że grozi im niebezpieczeństwo, czy zdziwiona faktem, iż owy niedźwiedź jest biały.
Wtedy niedźwiedź zaryczał.
Edytowane przez Flaku dnia 01-04-2014 21:42 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 01-04-2014 21:42 |
|
|
Ciągle trzymała się swej towarzyszki, wielkimi ze strachu oczami wpatrując się w sylwetkę niedźwiedzia w dali. Była pewna, że ten usłyszał jak jej serducho straszliwie wali, dlatego zaryczał zdenerwowany.
Nastolatka przełknęła ślinę z trudem i wycofała się jeszcze bardziej niż Dores, na moment odrywając spojrzenie od zwierzaka a rozglądając się za ewentualną nową kryjówką. |
|