Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 11-04-2014 23:49 |
|
|
Wydawało jej się, że od kilkunastu godzin czeka na przebudzenie Kane'a, lecz cała sprawa była chyba jasna: ktoś zaatakował jego wioskę, ale on nic nie wie. Nie chciała brać pod uwagę tej drugiej możliwości, w której mężczyzna ich oszukuje. Zanim podejmą decyzję co dalej, lepiej żeby byli wszyscy razem.
- Kiedy go ostatnio widziałaś? - zapytała Anastasie. To było dziwne, bo właśnie uświadomiła sobie, że sama od dłuższego czasu nie widziała Spencera. - Ja chyba wtedy gdy tu przyszliśmy... |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-04-2014 23:49 |
|
|
Trzeba było się pomodlić, Dores!
Edytowane przez Amaranta dnia 11-04-2014 23:49 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Kane Wallace
Użytkownik
Postów: 92
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-04-2014 23:53 |
|
|
Kane był zaskoczony pytaniem i zaśmiał się głośno, a potem z uśmiechem udzielił odpowiedzi.
- Nie mam. Skąd takie pytanie? |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-04-2014 23:58 |
|
|
Chwilę musiała się zastanowić nad pytaniem.
-Ja chyba wtedy gdy Kane zemdlał. Potem mi się już nie przewinął - odpowiedziała Isleen. -Ale właściwie to gdzie my go będziemy szukać? Może wrócimy po prostu jakąś bardziej okrężną drogą na plażę? Bo tak na prawdę, to on może być teraz wszędzie - zatoczyła ręką koło i spojrzała niepewnie na las. Że też ten Spencer musiał się zapodziać... |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 11-04-2014 23:59 |
|
|
sorry, ale nawet ja sie nie modle, a co dopiero Dores /
Nie... - zdołała tylko wyszeptać zbielały ustami. Ciebie tu nie ma. - potrząsnęła głową, zamykając oczy. Ariana, opromieniona światłem podeszła do Dores. What comes around goes around. - powiedziała i rozpłynęła się w powietrzu. Dores otworzyła oczy. Dżungla pulsowała życiem, ale Dores nic nie słyszała. Zrobiło jej się słabo. Usiadła więc na kamieniu, by dojść do siebie.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:04 |
|
|
Wzięła swój podstawowy ekwipunek, czyli zeszyt oraz szalik i wrzuciła wszystko do torby Franka. Wolała mieć to przy sobie.
- Wygląda na to, że musimy szukać w dżungli, a skoro tu jest tylko dżungla... - uśmiechnęła się i ponownie podeszła do Any. Nie chodziło o to, czy ma to faktycznie jakiś sens, ale o to, że po prostu chciała się przejść. Siedzenie w miejscu było już uporczywe. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:12 |
|
|
Dores w miarę szybko doszła do siebie. Co to miało być? Dlaczego w ogóle się tym przejmuje? Nigdy dotąd o tym nie myślała. Zrozumiała, że to ta wyspa musi mieć na nią taki wpływ. No i jeszcze Peter. Po raz pierwszy po utracie Ariany potraktowała kogoś, jak własną rodzinę. Peter jest w wieku, w jakim zginęła. To pewnie dlatego. A teraz ten pokurcz ją zdradził, za co musi zapłacić tak samo jak siostra. Tylko dlaczego ona teraz powraca? Dores bardzo chciała poznać odpowiedzi i pozna je albo z ust tubylców albo Dharmy. Była gotowa zaryzykować wyprawę. Byle tylko zrozumieć.
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 12-04-2014 00:13 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:12 |
|
|
- Z ciekawości - odpowiedziała i uśmiechnęła się nieśmiało. A żeby zmienić temat zadała pytanie - I co teraz zrobimy? - A może dalej pytała o to samo? |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:13 |
|
|
Przytaknęła Isleen i ruszyły. Niedługo potem dołączył do nich Peter, tak jak się wcześniej zaoferował.
Dobrze było tak chodzić po dżungli. Zdecydowanie lepiej, niż kisić się w jednym miejscu nie robiąc nic względnie pożytecznego. Miała jednak małą nadzieję, że znajdą Spencera, choć wiedziała, że jest to teorytycznie mało prawdopodobne.
Spacer, bo tak można było nazwać ich wyprawę był całkiem przyjemny. Pomiędzy roślinami powietrze było bardzo rześkie i trochę wilgotne, a ogólnie teren na którym się znajdowali należał do jednych z ładniejszych więc było też co podziwiać. W końcu stwierdziła, że głupio tak iść w kompletnej ciszy gdy ma się towarzyszy więc spytała dziewczyny:
-Masz chyba dobry kontakt z tym głuchoniemym, Frankiem, prawda? Jaki on jest, można mu ufać? Bo mi się wydaje od początku trochę tajemniczy. Właściwie nie wiem nawet czym się zajmuje w normalnym życiu. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Kane Wallace
Użytkownik
Postów: 92
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:18 |
|
|
- Znajdziemy mi żonę?
Kane chciał rozweselić dziewczynkę, która na wyspie przeszła bardzo dużo jak na swój wiek.
- Moja grupa musiała zmienić obóz w wyniku poważnego zagrożenia. Dobrym wyjściem może być odwiedzenie naszych pozostałych miejscówek. Jeśli nam się uda to możemy ich odnaleźć dość szybko. Tylko będziemy musieli być ostrożni ze względu na Dharmę.
Wallace postanowił jeszcze o coś spytać.
- Mówiłaś, że brakuje Spencera. Nie przyszło nikomu do głowy, że to podejrzane? Przychodzimy od obozu świeżo zaatakowanego przez Dharmę, a on chwilę później znika... |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:24 |
|
|
Parsknęła śmiechem i wzruszyła ramionami. Znajdziemy? Siedziała przed nim! Tara zrobiła szybko jednak poważną minę, wysłuchując słów Kane. Myślała, myślała... zmarszczyła czoło, zastanowiła się nad czymś i w końcu...
- Czy on jest z Dharmy?!
Powiedziała podniesionym głosem i wlepiła zaskoczone spojrzenie w Kane.
Ale jak to? To nie może być prawda! Przecież Spencer był niezwykle miły! |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:28 |
|
|
i miał fajne poślady... ej, was też tak irytuje sasha? /
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:29 |
|
|
Zdała sobie sprawę, że też kompletnie nic o nim nie wie.
- Jest miły... I mało mówi. To znaczy... - zaśmiała się z tego co sama powiedziała i spojrzała na dziewczynę - Jest bardzo konkretny i trochę chłodny, ale ufam mu - powiedziała zupełnie szczerze. To co myślała i czuła w tej chwili.
Po chwili zatrzymali się obok strumienia. Isleen nabrała wody do pustej butelki, którą wzięła z obozu i upiła kilka łyków.
- A czemu pytasz?
____________________________________________________________________________________
Otherwoman napisał/a:
i miał fajne poślady... ej, was też tak irytuje sasha? /
pytanie kogo nie irytuje
Edytowane przez Flaku dnia 12-04-2014 00:32 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:30 |
|
|
/Popieram, poślady fajne... na sb troszeczkę
-Właściwie to z ciekawości. Wygląda mi po prostu na jąkąś ważną osobę, bo on tak w tym garniaku i taki opanowany - wzruszyła ramiona. CHyba nie mieli w planach postoju, ale gdy doszli do strumienia Ana rozsiadła się na ziemi. Poczekała aż Isleen nabierze wody do butelki i obmyła sobie w końcu rękę po jedzeniu. Marzyła o tym odkąd tylko skończyła swój kawałek mięsa.
Edytowane przez Nina dnia 12-04-2014 00:33 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Kane Wallace
Użytkownik
Postów: 92
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:32 |
|
|
- Wątpię, żeby był. Znaczy się, znam wygląd wszystkich Dharmowiczów z wyspy i on nie jest jednym z nich. Po prostu to dziwne, że zniknął... Może postanowił zrobić coś głupiego, na własną rękę.
Kane był trochę zły na siebie, że przestraszył Tarę. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:34 |
|
|
Odetchnęła z ulgą, bo znowu panikowała. Pokręciła głową sama nad sobą i uśmiechnęła się nieco sztucznie.
- Chyba mam zbyt wybujałą wyobraźnię.
Wytłumaczyła się i popatrzyła na swą teczkę, która leżała pod jedną z chat. Tak, rysunki w niej potwierdzały te słowa. Tara westchnęła i zerknęła na Kane. Oh czemu nie jest starsza? Pewnie traktuje ją jak dziecko!
- Byłeś kiedyś w Ameryce?
Ma czas, to popyta troszkę. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Kane Wallace
Użytkownik
Postów: 92
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:37 |
|
|
- Nie, nigdy nie opuściłem wysp.
Wallace postanowił jednak sobie pożartować z dziewczyny.
- Słyszałem jednak, że to okropne miejsce. Ludzie jedzą jakieś tłuste rzeczy i są grubi. I się prześladują, bo mają różne kolory skóry. I robią sobie jakieś zamachy terrorystyczne, żeby zabić jak najwięcej ludzi dla zabawy. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:40 |
|
|
Tara zrobiła minę żółwia, przez chwilę nie wiedząc co odpowiedzieć. Zaczęła kręcić kolorowy kosmyk na palcu i szukała dobrej odpowiedzi, zastanawiając się też skąd Kane o tym słyszał.
- Niiiieee... nie wszyscy, no bo... no różnie bywa.
Posępniała i znowu naszła ją ochota na wino. Ups.
- Nie wszyscy są źli. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Kane Wallace
Użytkownik
Postów: 92
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:46 |
|
|
- Też jesteś Amerykanką? Wszyscy jesteście?
Wallace w sumie do tej pory nie zadawał pytań rozbitkom. Wiedział tylko, że lecieli samolotem...
- Skąd lecieliście i dokąd? Samoloty często spadają? Fajnie się nimi lata? |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 12-04-2014 00:47 |
|
|
- Tak naprawdę nic o nim nie wiem - odparła.
Myślała jednak podobnie. Prawdziwa ostoja spokoju. Zawsze wiedział co robić, o co zapytać i co powiedzieć. Musiał być kimś ważnym. Nie tylko mu ufała, ale w pewien sposób czuła się przy nim bezpiecznie. Widząc co robi Anastasia, sama usiadła obok strumyka i umyła ręce. Po chwili wyciągnęła z kieszeni prowizoryczny sztylet.
- Dał mi to. Chyba sam go zrobił - podała narzędzie blondynce. |
|