Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 10-04-2014 22:40 |
|
|
Kiedy Dores powzięła postanowienia, ponowni skupiła się na sprawach bardziej przyziemnych. Nie dało się kryć, że od dłuższego czasu nie miała nic w ustach poza mango i papajami. Ptak Hurleya pozostał już odległym wspomnieniem. Postanowiła zajrzeć do kobiet, jak sobie radzą ze świnią. Pech chciał, że przez przypadek zostawiła swój nóż na materacu...
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 10-04-2014 22:41 |
|
|
Isleen zamurowało. Wzięła do ręki szalik i zaczęła mu się przez chwilę przyglądać. - Ale... - wykrztusiła tylko. Jak to możliwe? Po kilku sekundach, gdy zaskoczenie minęło, poczuła ulgę i radość. Ostatnie kilkanaście godzin spędziła na zadręczaniu się, a teraz Ana po prostu wręczyła jej szalik. To było bardzo pozytywne odczucie. Tym bardziej, że pomogła jej właśnie ona. Odniosła wrażenie, że od pewnego czasu kompletnie stracili ze sobą kontakt. Podeszła do blondynki i mocno ją przytuliła, nawet nie zważając na obecność młodego chłopaka.
- Dziękuję - wyszeptała dziewczynie do ucha.
Edytowane przez Flaku dnia 10-04-2014 22:42 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 22:44 |
|
|
-Ok, ucz się ucz - powiedziała do dziewczyny nie będąc pewna, czy na pewna to wytrzyma. Tara zrobila się bowiem niebezpiecznie zielona, ale widocznie bardzo chciała uczestniczyć w krojeniu świni. Ana wyszła więc a chwilę potem dołączył do niej Peter.
-Jasne, niedaleko znalazłam rano strumień - rzuciła do chłopaka wręczając mu dzbanek, ponieważ był ciężki jak na jedną rękę. Wtedy Isleen ją przytuliła. Troszeczkę się od siebie oddaliły przez ostatnie sytuacje, ale miała nadzieję, że ich dobry kontakt znów powróci. Chciała mieć tu chociaż jedną dobrą koleżanką, a kto wie czy nie przyjaciółkę...
-Proszę - powiedziała równie cicho, uśmiechnęła się ciepło i poprowadziła Petera z dzbankiem do strumyka.
Edytowane przez Nina dnia 10-04-2014 22:45 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 10-04-2014 22:45 |
|
|
Kiedy Dores weszła do chatki, spojrzała na dzika i na warzywa. Coś jej się nie zgadzało. To co leżało na deskach, z pewnością nie było dziką pietruszką. Dores świetnie wiedziała, co to jest. Tak wygląda cykuta. Shelley zastanawiała sie, czy powiedzieć reszcie o tym fakcie...
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 10-04-2014 22:48 |
|
|
- Poczekajcie - odparła i pobiegła za nimi. Nareszcie poczuła się zdecydowanie lepiej i nawet towarzystwo psychicznego chłopca, którego prawdę mówiąc trochę się bała, nie mogło jej w tym przeszkodzić. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 22:49 |
|
|
Peter ruszył za Anastasią, jednak gdy zauważył nóż na materacu Dores szybko go zgarnął i wsunął za pazuchę. Teraz już nie był taki bezradny, gdyby Shelley chciała go zaatakować. Chłopak podążał za Aną w milczeniu, przyglądając się jej seksownemu tyłeczkowi, który jego zdaniem, był o kilka klas lepszy niż tyłek Spencera. Ściskając dzban na wodę zastanawiał się, jak mógłby naprawić swoje relacje z dziewczyną. Mimo wszystko kobieta miała prawo do podejrzeń w stosunku do niego, tak samo jak do Dores...
Fear of a name increases fear of a thing itself.
Edytowane przez Arctic dnia 10-04-2014 22:50 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 10-04-2014 22:57 |
|
|
Dores postanowiła na razie nie mówić nic o cykucie. Ponieważ dzik musi sobie długo poleżeć, postanowiła upolować coś mniejszego. Zabrała łuk i poszła do lasu. Uszła juz kawałek, kiedy usłyszała zbliżający się szelest. Nałożyła strzałę na łuk, gotowa do wystrzału. I wtedy z krzaków wyszła zagubiona Leila. Dores zrobiła:
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 22:59 |
|
|
Zadowolona z towarzystwa Isleen szła uśmiechnięta koło dziewczyny, a Peter ciągle zostawał trochę z tyłu. Czuła się z tym dziwnie, bo nie wiedziała, czy jest mu to na rękę czy nie, ale nie miała dużo czasu na namysły ponieważ dotarli do strumyka.
-Nabierzesz trochę wody? - spytała uprzejmie chłopaka. Nie chciała, aby pomyślał że się nim wysługuje, wiedziała po prostu, że sama nie da rady tego zrobić.
-A my może chodźmy pozbierać trochę kwiatów? Umilą atmosferę - zwróciła się do dziewczyny i zaczęła zbierać kwiatki łudząco podobne do niezapominajek, jej ulubionych. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
knopers
Użytkownik
Postać: Darja Domracheva
Postów: 620
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 22:59 |
|
|
Staruszkę męczyło to co podała do tego dzika,więc postanowiła spróbować pierwszej rośliny z brzegu. Urwała kawałek i wzięła na język.
Oooooh....Jak to piecze!- jej język prawie zdrętwiał- Mmmm...uwielbiam ostre dodatki.
Funkcja: przyrodnik |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:02 |
|
|
Peter posłał dziewczynie szczery uśmiech, a potem zaczął napełniać dzbanki wodą. Czuł się dziwnie w tym towarzystwie. Doskonale widział, że dziewczyny są onieśmielone jego obecnością, a zarazem bardzo ostrożne. Nie ufały mu, zresztą... jakie miały powody by mu ufać? Zaufanie jest czynnikiem złożonym, który zdobywa się czynami. Peter postanowił się zrehabilitować i choć troszkę zyskać sympatii ze strony współrozbitków. - Gotowe! - rzucił z uśmiechem w stronę dziewczyn zrywających kwiatki.
Fear of a name increases fear of a thing itself. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:04 |
|
|
Szłam przed siebie dalej, czując się coraz bardziej niepewnie. Rozglądałam się dokoła uważnie: i bardzo dobrze, że tak czyniłam, ponieważ znienacka przed mój nos wyskoczyła strzała łuku. Złapałam się za serce, głośno wciągając powietrze.
-O Mojżeszu! Dores! Co Ty robisz w środku dżungli!- zaczęłam oddychać równomiernie, by wyrównać tętno. -Chyba nie chcesz mnie zabić?- spojrzałam na nią kątem oka i żeby się upewnić, spytałam znów:
-...Nie chcesz?!
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:07 |
|
|
A co TY tutaj robisz? - Dores otaksowała wzrokiem towarzyszkę. Bez łuku,, bez broni? Chyba nie polujesz? - uśmiechnęła się kwaśno. "Zapomniała" odpowiedzieć na pytanie o chęć zabójstwa. Bo chcieć zabić, a zrobić to, to dwie różne rzeczy.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:07 |
|
|
-Ok, to wracamy - rzuciła do Petera i Isleen. Wszyscy mieli z czym wrócić, więc wyprawę można było uznac za udaną. One zebrałe pokaźne bukieciki kolorowych roślin, a chłopak napełnił cały dzbanek wodą. Kiedy wyruszyli w drogę powrotną zwróciła się do nich:
- Sądzicie, że to dobry pomysł, żeby się tak rozgaszczać u tubylców? Bo ja mam coraz to większe wątpliowości... - westchnęła. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:12 |
|
|
-Kąpałam się.- wskazałam ręką na mokry ręcznik,przewieszony przez ramię. Źle się czułam w jej obecności: przez całe ciało przechodziły mimowolne drgawki, gdy tylko spojrzałam na jej twarz. -Eee... No... Yyy...- mamrotałam pod nosem, próbując coś powiedzieć. Wreszcie odchrząknęłam, podrapałam się po nosie i spytałam:
-Idziemy już do obozowiska?
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:15 |
|
|
Zgubiła się? - domyśliła się Dores. Zaśmiała się z dziewczyny, ale zgodziła się jej pomóc znaleźć właściwą drogę. Okazało się, że byli jakieś pięć minut drogi od obozowiska, a Leila pewnie chodziła cały czas wokół niego. Proszę bardzo. Jesteśmy na miejscu. - wskazała ręką na krzątające się przy obiedzie osoby.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:16 |
|
|
- Nie mam pojęcia. Czekam aż Kane się obudzi i powie nam o co tutaj chodzi - odpowiedziała zupełnie szczerze. Nie chciała już dywagować na temat tego co się wydarzyło w wiosce. Po prostu musieli poczekać. Odwróciła wzrok w kierunku chłopaka, który szedł tuż obok niej. Wyglądał bardzo młodo, miał 16, może 17 lat. Dziwnie się czuła w jego obecności, w głowie mając wciąż incydent z dżungli, w którym był jedną z głównych postaci.
- Nazywasz się jakoś? - zapytała znienacka.
Edytowane przez Flaku dnia 10-04-2014 23:19 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
knopers
Użytkownik
Postać: Darja Domracheva
Postów: 620
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:17 |
|
|
Calista widząc Dores przybywającą do obozu krzyknęła do niej:
E! TY! CHO NO TU NA MOMENT
Funkcja: przyrodnik |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:20 |
|
|
Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam wyłaniający się zza drzew obóz. Powitał nas krzyk staruszki. Z uśmiechem usiadłam obok paleniska, na którym właśnie robił się dzik.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:21 |
|
|
- Jestem Peter. A Ty jesteś Islen, racja? - odpowiedział nieśmiało niosąc ze sobą jeden z dzbanów napełnionych wodą. - Moim zdaniem, gdy tylko Kane się obudzi powinniśmy opuścić to miejsce. Jednak mimo wszystko na tej wyspie wydaje się być bezpieczniej. Przynajmniej jesteśmy daleko od tej całej DHARMY. - Peter miał krztę nadziei, że choć trochę uda mu się nawiązać nić znajomości z dziewczętami.
Fear of a name increases fear of a thing itself.
Edytowane przez Arctic dnia 10-04-2014 23:23 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 10-04-2014 23:22 |
|
|
Dores patrzyła za odchodząca Leilą. Tak, zdecydowanie ci rozbitkowie to ostatnie ofiary losu. Znowu pożałowała Petera, ale słowo się rzekło. Z odrętwienia wyrwał ją okrzyk Calisty. Popatrzyła w jej stronę, mrużąc oczy. Do mnie mówisz w ten sposób? - zapytała całkiem spokojnie. Mam nadzieję, że jednak nie. Nie podobało jej sie, by jakaś stara wiedźma mówiła do niej, jak do chłopa na roli.
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 10-04-2014 23:23 |
|