Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 17:54 |
|
|
- Jasne, nie ma sprawy, przesadziłem i sam czuję się z tym źle, więc Ty na pewno nie masz mnie za co przepraszać. - powiedział odwzajemniając uśmiech. - Pomogę, pewnie, że pomogę. Ciało mi też nie dawało spokoju.
Wstał natychmiast i zaczął szukać czegokolwiek, czym mógłby wykopać chociaż trochę dołu.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Nina
Użytkownik
Postać: Louanne Ambrosio
Postów: 1130
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 18:05 |
|
|
-Wszyscy się dziwnie zachowywali gdy to się stało. Właściwie twoja reakcja nie była wcale dziwna. odpowiedziała mężczyźnie. Nie chciała by on też się o coś obwiniał czy miał wyrzuty sumienia.
- Dzięki - rzuciła do Wasyla i wróciła znów do Franka i Isleen.
-Pomoże, wydaje mi się, że już szuka czegoś na wykopanie dołu. Spytaj Franka czy da radę przenieść z Wasylem ciało Willa. - Zwróciła się do kobiety. Chciała jak najszybciej zapomnieć o całej tej sytuacji...
Edytowane przez Nina dnia 08-04-2014 18:07 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 08-04-2014 18:14 |
|
|
Usiadła na ziemi, rozmyślając nad wszystkim co się wydarzyło. Może i wyglądała na głupią blondynkę, ale nie nie potrafiła uwierzyć w to, że William mógł zaatakować tą dziewczynę. Prędzej gotowa byłaby posądzić czarnowłosą i jej młodszego kolegę o próbę morderstwa. Tylko po co mieliby to robić? Znów miała mętlik w głowie. Z jednej strony nie mogła być tego pewna, prawie nie znała tego faceta. Z drugiej, wspomniana dwójka od samego początku pobytu na wyspie wzbudzała w niej mieszanie uczucia. Wstała i podeszła do Franka.
- Chyba coś tu nie gra. Wierzysz, że to był wypadek? - zapytała, licząc na szczerą odpowiedź. Fenomen języka migowego polegał na tym, że mogli rozmawiać do woli, nawet w obecności innych. Nie musieli szeptać, ukrywać się. I tak nikt nie był w stanie ich zrozumieć.
Frank jednak nie zdążył odpowiedzieć, gdyż obok nich pojawiła się Anastasia. Isleen przekazała słowa blondynki, po czym odsunęła się i znów usiadła na ziemi. Zamyślona spojrzała na czarnowłosą. Przeszedł ją dreszcz. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
knopers
Użytkownik
Postać: Darja Domracheva
Postów: 620
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 18:23 |
|
|
Do staruszki i Petera podeszła dziewczynka. Jej naiwność wzbudziła ogromne wzruszenie w Caliście ,która sama nie wiedząc kiedy zaczęła cichutko łkać. Miała nadzieję,że tym razem to jej ktoś okaże trochę czułości, bo jej bardzo potrzebowała. Babuszka bardzo zbliżyła się do postaci Tary, dziewczynka za każdym razem wzbudzała w niej wielką radość. Była sama w sobie taka dobra i niewinna.
Funkcja: przyrodnik
Edytowane przez knopers dnia 08-04-2014 18:24 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 19:40 |
|
|
Zrobiła wielkie oczy, widząc jak Calista zaczyna szlochać. Popatrzyła pytająco na Petera, licząc na jakieś wyjaśnienie, ale widząc, że ten nie kwapi się do tłumaczenia, Tara podeszła bliżej staruszki.
- Proszę popatrzeć jakie piękno jest niebo o tej porze dnia.
Na szybko odszukała w pamięci słowa swej mamy, którymi chciała odwrócić jej uwagę od okropnej wiadomości o rozwodzie. Tara też wtedy płakała, a uspokajanie i mówienie, by nie płakać wydawało się takie banalne. Nastolatka nie chciała prawić kobiecie banałów.
Usiadła obok i sama popatrzyła w niebo, bo nie wiedziała co więcej rzec. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 08-04-2014 19:49 |
|
|
Dores dotarła na plaże. Zobaczyła tam Petera i... Calistę z Tarą. Nie spodobało jej sie to. Chciała porozmawiać z chłopakiem na osobności odnośnie minionych zdarzeń. Zacisnęła pięści i, udając pogodę ducha, przysiadła się z drugiej strony Scotta. Z plecaka wyjęła jakieś ciastka z wraku i zaczęła je chrupać w ciszy, spoglądając na przeciwległą wyspe.
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 08-04-2014 19:50 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
mrOTHER
Mistrz Gry
Postów: 3424
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 08-04-2014 20:15 |
|
|
Kiwnięciem głowy potwierdziłem tylko Anastasi, że pomimo słabego stanu zdrowia dam radę. Zanim jednak ruszyłem do ciała Williama, musiałem coś odpowiedzieć Isleen.
Wiedziałem doskonale, że cała sytuacja nie mogła być wypadkiem, ponieważ miałem w pamięci postępowanie pracowników Dharmy z nieznanym mężczyzną na plaży. Gdyby William faktycznie był jednym ze "złych", to jedna broń i jeden łuk nie powstrzymałyby go przed zamordowaniem zwariowanej parki. Poza tym, na pewno nie wałęsałby się w ich otoczeniu nieuzbrojony. I tu pojawia się problem. Czarownica mogła wkręcić wszystkim, że broń, która posłużyła do morderstwa, była własnością Williama. Ja doskonale wiedziałem, że tak nie jest. Niestety, nie mogłem wyjawić jej pochodzenia, dlatego też nie mogłem udowodnić Czarownicy jej kłamstwa (choć nie wiedziałem nawet, czy użyła takiej wymówki - rozbitków chyba nie zastanowiło, skąd ów pistolet wziął się w rękach Petera).
Jeszcze wczoraj nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia. Wszak czym jest życie jednego bezimiennego mężczyzny w kontekście całej mojej kariery, którą mógłbym w ten sposób zaryzykować. Odkąd jednak stałem się ofiarą jej agresji, mój pragmatyzm zaczęła przesłaniać żądza zemsty. Dlatego też, niewiele myśląc, wypaliłem do Isleen:
- To na pewno jest jej sprawka - i bez słowa odszedłem.
Następnie dałem znać Fiodorowi i chwyciłem Williama za nogi.
The maze isn't meant for you...
Edytowane przez mrOTHER dnia 08-04-2014 20:24 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 20:29 |
|
|
Udało wykopać mu się dół, jakimiś resztkami, które wzięli z samolotu, nie był zbyt głęboki, ale do włożenia ciała nadawał się. Milczał, spojrzał tylko na Franka i razem włożyli mężczyznę do dołu, który zakopał. Jak na Ukraińca przystało był wierzący, więc zrobił prowizoryczny krzyżyk i pomodlił się szeptem w swoim ojczystym języku.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 08-04-2014 20:38 |
|
|
Potrzebowała tej odpowiedzi. Tego krótkiego zdania, które w ułamku sekundy rozwiało wszelkie wątpliwości Isleen. Teraz była już pewna, że to ta kobieta jest wszystkiemu winna. Skoro tak powiedział Frank, to musiała być to prawda. Zagadką pozostał jedynie motyw działania czarnowłosej, którego nie potrafiła zrozumieć. Może jest aż tak szalona, że nie musiała go mieć? - pomyślała, rozrywając palcami liść na kawałki. Po chwili otworzyła dłonie i spojrzała jak drobne fragmenty spadały na ziemię. Wstała i poszła za Frankiem i Fiodorem. Pierwszy raz spotkała Williama koło wraku, kiedy opiekowała się ranną Anastasią. Teraz stała nad jego grobem. Miała wrażenie jakby od tego czasu minęła tylko krótka chwila.
Edytowane przez Flaku dnia 08-04-2014 20:40 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 20:44 |
|
|
Peter cały czas milczał wpatrując się w odległą wyspę. Nawet gdy do niego przysiadła się staruszka wraz z Tarą, nie odezwał się ani słowem. Nie miał ochoty na rozmowy o tym co się stało. Jednak gdy Dores usiadła obok i zaczęła chrupać ciasteczka, poczuł jak bardzo ściska mu się w brzuchu. Miał ochotę roześmiać się na wspomnienie Williama, jednak tego nie zrobił. Bez słowa podniósł się z piasku i ruszył w stronę, w której stali zgromadzeni ludzie. Peter chciał ostatni raz pożegnać się ze swoją ofiarą.
Fear of a name increases fear of a thing itself. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 08-04-2014 20:48 |
|
|
Dores zobaczyła, że Peter wstał z miejsca. Po cichu zrobiła to samo i podążała za nim w pewnej odległości tak, by jej nie zauważył. Była ciekawa, co takiego przyszło mu teraz do głowy.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 20:52 |
|
|
Peter zaczął biec, by zdążyć na pogrzeb Williama.
/
Fear of a name increases fear of a thing itself.
Edytowane przez Arctic dnia 08-04-2014 20:54 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
knopers
Użytkownik
Postać: Darja Domracheva
Postów: 620
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 20:53 |
|
|
Jedno krótkie zdanie, jedna myśl a Calista uśmiechnęła się przez łzy...to nie był szloch, po prostu jej kanaliki łzowe dawały upust emocjom ,które staruszka tak bardzo schowała w zakamarkach swej duszy. To prawda, ta katastrofa to była swoistego rodzaju ucieczka ,która sprawiła,że jej życie nabrało kolorów i tempa ,ale przysporzyła również mnóstwa strachu ,śmierci . Babcia była tylko człowiekiem i przeżywała trudniejsze chwile. Osoba Tary w tym trudnym momencie stała się dla niej swoistego rodzaju przyjacielem, kogoś kogo dzierżyła najbliżej swego serca, w tej całej popapranej dżungli.
Calista popatrzyła na niebo ,które rzeczywiście wydawało się piękniejsze niż zwykle,zerknęła również na dziewczynkę ,która teraz zdawała się pokazywać ,że jest silniejsza niż było w rzeczywistości. Jakież więc samolubne i niegrzeczne było zachowanie starej baby. To ona powinna być wsparciem dla "młodszej siostry" a nie uciążliwym balastem...
Podeszła więc do piasku i wiedząc o zamiłowaniu Tary do rysowania zaczęła bazgrolić coś w piasku -bo w przeciwieństwie do talentu wokalnego, rysować nie potrafiła w ogóle. Narysowała dwa koła i uśmiech,które jednak wyglądały jak krzywy penis, więc zanim dziewczynka zauważyła -przynajmniej miała taką nadzieję- zamazała obrazek i zaczęła "tworzyć" coś nowego.
Pomożesz mi ,bo sama raczej rady sobie nie dam...?
Funkcja: przyrodnik |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 08-04-2014 20:55 |
|
|
Dores myślała, że jest niezauważona. Niestety jednak jakoś wyczuł jej obecność. Wcale tego nie robię. - skłamała. Uznała, że chłopak jest bezczelny. Dopiero co starała się go wybronić przed resztą grupy, pozwoliła mu zabić człowieka, czego tak bardzo pragnął, a on nie okazał nawet krzty wdzięczności.
Peter jednak nagle zaczął biec. Postanowiła więc go olać i zażyć kąpieli w ocenie.
We are all evil in some form or another, are we not?
Edytowane przez Otherwoman dnia 08-04-2014 21:21 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Amaranta
Użytkownik
Postać: Ana Middleton
Postów: 2064
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 21:32 |
|
|
Tara nie zamierzała nigdy zapomnieć, kto pierwszy pojawił się obok niej po katastrofie, dlatego sama teraz postanowiła wychodzić z inicjatywą. O dziwo jej własny charakter, zmieniony po ciężkich przeżyciach, podobał się nastolatce o wiele bardziej od poprzedniego. Czy katastrofa samolotu była dla niej zrządzeniem losu?
Tara spojrzała na babcię, która zaczęła kreślić kółka na piasku i wstała, aby się rysunkowi przyjrzeć. Ha! Zdążyła zobaczyć dzieło Calisty, na szczęście nie widząc w nim krzywego penisa, zapewne przez swą nastoletnią niewinność.
- Oczywiście!
Zapewniła kobietę z uśmiechem, przystając obok i zastanawiając się w czym miałaby pomóc.
No ale słowo się rzekło. Tara będzie niczym hero z survivora. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 08-04-2014 21:49 |
|
|
Dores wyszła z wody. Usiadła na piasku i zaczęła rozczesywać swoje bujne loki.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 22:02 |
|
|
Spencer w przeciwieństwie do reszty wykorzystał wolny czas jaki pozostał do przypływu na spokojną rozmowę z Kanem. W sumie nie miał wielu pytań, gdyż o wszystko ciekawe spytali już inni. Opowiedział mu za to o sobie i potem podpytywał jak się żyje na wyspie, jak się czuł w trakcie najazdu Dharmy itd. Gdy obaj mężczyźni wrócili na plażę z dżungli, zauważyli, że coś jest nie tak. Obaj mężczyźni podeszli więc do Dores, która wylegiwała się na piasku, niczym wieloryb wyrzucony na brzeg.
- Co się stało jak nas nie było? Wszystko w porządku?
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 08-04-2014 22:08 |
|
|
Oczywiście. - powiedziała Dores bez cienia wahania. Ach, nie zaczekajcie. - zmarszczyła czoło, jakby próbowała sobie coś przypomnieć. Jeden z naszych okazał się być na usługach Dharmy i nas zaatakował w lesie. Zobaczyła ich zaskoczone spojrzenia. Ale już sobie z nim poradziliśmy. Tak więc - wszystko w porządku. - podsumowała.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Umbastyczny
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 22:11 |
|
|
- Co oznacza "poradziliśmy"?
Spencer miał nadzieję, że nie jest to to, o czym pomyślał w pierwszej chwili.
- Co zrobiliście? Kto dokładnie? I czemu do cholery myślicie był z Dharmy?
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie z kokpitu |
Kane Wallace
Użytkownik
Postów: 92
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-04-2014 22:14 |
|
|
Kane słuchał z uwagą, to o czym mówiła Dores i postanowił się wtrącić do rozmowy. Nieświadomie zaczął lekko ]burzyć jej plan.
- Z Dharmy? Niemożliwe. Śledzimy ich ruchy w miarę możliwości nie przysyłali nikogo do Was, nie kontaktowali się też z nikim, żeby go przeciągnąć. Jestem pewny. Czemu pomyśleliście, że jest z Dharmy? Mogę go zobaczyć? Rozpoznam gębę każdej osoby z Dharmy... |
|