- Co się stało?! Ja nie wierzę!
Skontaktuję się z papieżem
i on szybko nam pomoże
Bądź łaskawy, dobry Boże!
Proboszcz klęka, modły wznosi
I swój głos wtem podnosi. - Zabierz klątwę od Nas Panie
Niech tu spokój znów nastanie!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Bożo choć był bogobojny,
Nie był nijak dziś spokojny.
Biegnie do Czepiekońskiego
I już klęczy koło niego. - Boże, usłysz twygo Boża.
Nie ślijże na nos łez morza.
Wim, żem z Jolką harce czynił,
Pił samogun z Mietkim z Gdyni
I niejednum kurwum rzucił,
Przebocz żem Cie tak zasmucił!
Kuba stanął niby wryty. Co to za szatańskie zbyty?
Spytał zdziwion niepomiernie
I przy księdzu klęknął wiernie.
Sam nie chadzał do kościoła
I nie chylił księdzu czoła.
Teraz jednak trwogą zdjęty
Zaczął klepać jak najęty
I zdrowaśki i pacierze
I powtarzał: Wierzę. Wierzę!
Wszystko po to, by móc znów
Jeść porządnie jak za dwóch.
We are all evil in some form or another, are we not?
Zbigniew patrzy, każdy klęka. - Niech się skończy ta udręka.
Proboszcz wszystko już planuje
I procesję z mszą szykuje. - Bierzcie krzyże i różańce.
Była zabawa, hulanki i tańce,
lecz trzeba teraz modlitwy i wiary.
Na myśl o klątwie mam aż ciary.
Pokonać możemy to dzieło Szatana!
I pobiegł na plebanię, by już z rana
przybyła pomoc i klątwa minęła,
bo inaczej parafia już zginęła.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Ksiądz Zbigniew wraca, wszystko już wie. - Klątwę pokona uczucie co miłość się zwie.
Biskup nasz twierdzi, że to kłótni wina,
bo, że się nienawidzicie to nie nowina.
Co się dowiedział, dalej powtarza. - Prawdziwa miłość rzadko się zdarza,
lecz gdy kawaler ze Sromicy
przyrzeknie przed ołtarzem z Dupczałki pannicy
lub zapragnie Sromiczanka z urodzenia
spełnić z Dupczałkiem swe marzenia
Klątwa przepadnie i pokój nastanie
Będzie i miłość i pokój i chlanie.
Cele:
- Eleonora pochodzi ze Sromicy,
bo i tam potrzebujemy pannicy
- zacznijcie umizgi i podchody miłosne,
by ślub połączył dwie osoby radosne
- brakuje nam kobiet, mężczyzn wielu mamy
więc na homo śluby również się zgadzamy
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Bożo usłyszał o ślubach nowinę,
Spojrzał na Jolkę, ponętną dziewczynę.
Wdowcem nie chcąc pozostawać,
Począł żwawo ją zabawiać: - Wnijdziesz-li dziewko zy mnum pod pierzynę?
I choć chłop nie znał się na limerykach,
W pisowni nigdy nie skąpił na bykach,
Teraz rymy ciągle mnożył,
Limeryki wnet utworzył.
A w słowach jego zakwitła muzyka.
- Bożo, często w Twym łoży bywałam.
Lecz na lewo i prawo dupy dawałam.
Kobieta jako panna czuła się dobrze
Nie chciała za mąż wychodzić
Już lepiej utonąć w Odrze
Lub po rozżarzonym węglu chodzić. - Mnie dobrze jako pannie, ślubu wcale nie chcę,
Me nogi rozwarte, niech mnie ktoś połechce.
Jolanta niemrawo coś fakty łapała.
A sprawa powagi wielkiej wymagała.
Chcąc nie chcąc na Boża spadł ten obowiązek,
Aby wsie ratować poczyniając związek.
- Nie pitol mi dziewko, nie stawiej oporu.
Toż los wsi zależy od twygo humoru.
Czas nastoł nom straszny, nie róbmy więc lipy.
Dla dobra ty sprawy - nie szczyńdże mi cipy!
Lecz samo bzykanie nom nic nie pómoże.
A gdy uświncune poprzez moce boże,
To wtedy jedyny wsi obu ratunek.
Winc wyjdże ty za mnie. Uczyń tyn sprawunek!
- Bożo, przestań pieprzyć farmazony,
Lubię się jebać z każdym i co chwila.
Czy wystarczy Ci energii na potrzeby żony?
Jak nie to polecę do byle paszkwila!
Jolanta mówi szczerze i się nie przejmuje,
każdy dobrze ją zna, więc ich nie oszuka. - Bożo, wiesz jak kręcą mnie chuje,
lecz jak mi się za chcę, to niech ktokolwiek mnie puka!
Nie obiecuję wierności, lecz zostanę Twą żoną.
Pokonajmy w końcu tę klątwę pierdoloną.
W tym dniu ksiądz Czepiekoński udzielił jeszcze dwóch ślubów. Eleonora Litman stanęła na ślubnym kobiercu z Kubą Walą, a Jolka Waginiak z Bożydarem Kisielem. Choć oba małżeństwa zostały zawarte pod presją otoczenia w związku z klątwą, to okazały się trwałe i szczęśliwe.
Eleonora pracowała wciąż na plebanii, a każdą wolną chwilę spędzała w kuchni, gdzie gotowała dla swego ukochanego, który od ślubu przytył 45 kilogramów. Jolka była wierna swemu mężowi i oboje wiedli szczęśliwe i bogate erotycznie życie. Stanisław i Włodzimierz odkryli, że mają wspólne (i to żydowskie!) korzenie, co połączyło obu panów niesamowitą męską przyjaźnią. Interesy Zenona kwitły i otworzył filię swojego sklepu we Włoszczowej, tuż obok ruchliwego dworca PKP. Ksiądz proboszcz został nominowany na dziekana. O księdzu Adolfie słuch zaginął...
Po ślubach klątwa minęła jak ręką odjął, ale we wsi zaszło wiele zmian. Teraz wśród mieszkańców panowała harmonia i pokój. Jedynie czasami ktoś wciąż mówił wierszem.
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. KONIEC.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Od tego przytupywanie Kuba zgłodniał. Już od piętnastu minut nie miał nic w ustach i czuł lekki dyskomfort w żołądku przystosowanym do przyjmowania jedzenia w ilościach hurtowych. Podźwignął się z zydla, który stęknął przy tym, jakby za chwilę miał się rozlecieć. Kuba kroki swoje skierował do spiżarni w celu spożycia pasztetu, który zrobił na specjalną okazję. A ta okazja była właśnie idealna. Kuba odzyskał swój apetyt i tym samym część swojej prawdziwej tożsamości, co postanowił uczcić kawałkiem przepysznego pasztetu. Albo kilkoma kawałkami.
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.