Autor |
RE: Mission Population 21 |
Nicka
Użytkownik
Postów: 809
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-05-2013 10:13 |
|
|
Nagle przez wrota przeszła swego rodzaju fala uderzeniowa, która brała swe źródło z szarpania klamki od drugiej strony. Emilio rozpoznał głos Ola. Przez ułamek sekundy zrobiło mu się lżej na duchu. Po chwili jednak okazało się, że są raczej powody do zmartwień.
-Flaku! Żyjesz?Olo? Co tam się dzieje? Co jest? - Emilio próbował nawiązać kontakt z emerytowanym żołnierzem. I to bardziej zorganizowany od nieuporządkowanego pokrzykiwania, z którego nic nie wynika.
-Masz ktoś jakiś scyzoryk? Skalpel? Spinkę do włosów?! - spojrzenie Emilia wędrowało od doktora do panny Bones. Sam zaczął grzebać w kieszeniach, w poszukiwaniu czegokolwiek, czym mógłby otworzyć drzwi. W tym momencie zaleta jego spodni stała się wadą - nadmiar kieszeni nie ułatwiał poszukiwań.
Nagle Emilio wyciągnął gumową kaczuszkę. Popatrzył na jej dziób wykrzywiający się w szyderczym uśmiechu, po czym odrzucił za siebie. Szukał dalej...
Edytowane przez Nicka dnia 17-05-2013 10:19 |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 18-05-2013 08:33 |
|
|
- Emilio? Otwórz drzwi - odparł, wciąż szarpiąc za klamkę. Z każdą minutą Olo czuł się co raz gorzej, a gaz wciąż się rozprzestrzeniał. Oparł się o drzwi, miał już ochotę wyciągnąć broń i pozabijać te krasnale, których nawet nie widział. Jednak wtedy poczuł ogromne znużenie. Zmrużył oczy, a po chwili osunął się na ziemię.
|
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Nicka
Użytkownik
Postów: 809
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-05-2013 12:13 |
|
|
// Chciał pozabijać krasnale? A nie mógł wyciągnąć broni i strzelić w zamek kilka razy, czy coś?
Mężczyzna usłyszał po raz ostatni głos Ola. Szarpanie ustało. Emilio poczuł, jak przez jego ciało przechodzi zimno. Nie wiedział co stało się po drugiej stronie. Nie wiedział też, co ma o tym myśleć. Istniało niezliczenie wiele czarnych scenariuszy, jakie mogły się wydarzyć.
-Olo? Olo?! Kapitanie?! - wołał. Jednak nadzieja na usłyszenie odpowiedzi okazała się być płonną.
Przez cały czas nie przerywał jednak poszukiwań. Wtem mężczyzna wyczuł, że trzyma w ręku pożądany przedmiot. Wyciągnął z kieszeni nóż sprężynowy, z którym wypadło też kilka drucików. Uszczęśliwiony Emilio ominął je i począł gmerać w zamku, to między skrzydłami wrót. Większą wprawę miał w otwieraniu zamknięć kluczem, jednak nie był w posiadaniu potrzebnego mu w tej chwili. Peleave męczył się chwilę z zatrzaskiem aż nagle poczuł, że jest już blisko otwarcia drzwi. Wydawało mu się, że w mechanizmie coś ruszyło. Pokręcił więc jeszcze chwilę na wyczucie. Niestety doprowadziło to, ku jego ogromnemu zdziwieniu, do połamania narzędzia! Ostrze pękło, upadając z chłodnym brzękiem na ziemię. Zszokowany Emilio, którego nerwy po raz pierwszy były wystawione na tak ciężką próbę, powiódł spojrzeniem za nimi. Leżały tam, martwe, pośród drutów pochodzących z jakiejś naprawy. Trwało to chwilę, ponieważ pewien impuls nagle jakby przeciął umysł Argentyńczyka. Niewiele myśląc, pochwycił leżące u jego stóp druty. Zagarnął przy tym cięte kawałki, którymi pokaleczył nieco dłoń. Nie przejmował się tym. Stężenie adrenaliny w jego żyłach osiągnęło niezwykle wysoki poziom i ból był w tej chwili jedynie słowem.
W stanie najwyższego skupienia, Emilio zaczął na nowo walkę z zamkiem. Włożył jeden z drutów, lekko zakrzywiony na końcu. Kręcił nim na lewo i prawo, nie wiedząc tak naprawdę co robi. Stał jednak pochylony przy zamku i cierpliwie pracował. Szkoda, że rzeczy naprawdę potrzebnych nie uczą w szkołach, przeszło mu przez myśl.
Panującą ciszę przerwał nagle delikatny trzask. Coś się osunęło, coś zwolniło. Emilio spojrzał po swych towarzyszach, którzy sprawiali wrażenie nieobecnych. Ze wzrokiem odbijającym próg szaleństwa, pociągnął za klamkę. Ku jego nieopisanej radości, której nie da się wyrazić żadnym słowem, wrota ustąpiły.
Wraz z ich otwarciem, w nozdrza stojących uderzył jakiś gaz, który zaczął się wdzierać przez szparę. Pewne było, iż nie służy on niczemu dobremu. Dowodem na to mógł być Olo, który leżał na ziemi. Niewiele myśląc, Peleave złapał go tzw. chwytem Rauteka, po czym zaczął mozolnie wyciągać tam, gdzie powietrze nie było jeszcze zanieczyszczone. Podczas wykonywania tejże czynności rzucił okiem na pomieszczenie stojące przed nim otworem. Było jednak tam tak gęsto, że nie widział nic, poza błękitną chmurą. Gdzieś musi być jeszcze kapitan. Chwile grozy przeistoczyły się w coś powszedniego. Emilio, pomimo trawiących go nerwów miał świadomość tego, że ktoś będzie musiał zatopić się w trującą chmurę, cokolwiek się w niej znajdowało. Czas jednak im nie pomagał. Płynął nie ubłagalnie, nie zatrzymując się. A przecież trzeba pomyśleć nad tym, co dalej.
Edytowane przez Nicka dnia 18-05-2013 12:16 |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-05-2013 19:24 |
|
|
Cheyne chciał dołączyć do reszty, by dla odmiany mieć z kim popisać, ale nie wiedział, po której stronie drzwi powinien się pojawić.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Diego
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-05-2013 23:25 |
|
|
W tym samym momencie, kiedy Olo stracił przytomność, tuż przed sprytnym wtargnięciem Emilia, platforma na której znajdował się Dimitrij odsunęła się spod ostrza, a do pomieszczenia wszedł Ethan wraz z paroma pokurczami i zabrali Agcę do centrum dowodzenia. Kapitan podobnie jak wcześniej Olo,
leżał na ziemi. Jednak dym zaczął ustępować, a wkrótce potem obaj się ocknęli. Po chwili, z głośników ponownie dobiegł głos Ethana. Tym razem, dzięki otwartym drzwiom, słyszeli go wszyscy.
- Gratulacje, przeszliście test. Owszem, nie przejmujecie się życiem zwierząt, co nas wielce martwi, ale zachowaliście nienaruszone rośliny oraz nie poświęciliście życia waszego przyjaciela, ryzykując że sami zostaniecie zagazowani. Teraz możemy porozmawiać. Nigdy nie zostało powiedziane, że gaz jest trujący, jednak mieliście tak myśleć. Wybaczcie nam takie próby, ale mamy swoje powody. Na planecie, z której niedawno tutaj przybyliśmy niestety zniszczyliśmy niemal wszystko co żywe. Teraz chcemy zbudować nowy, lepszy świat. Jednak napotkaliśmy tutaj wiele nieprzewidzianych trudności - tu się zatrzymał na chwilę, lecz po chwili kontynuował:
- Aha, wiem że dziwnie wam słyszeć głos waszego zaginionego przyjaciela, mówiącego o tak dziwnych rzeczach. Jednak to jedyny sposób by się z wami porozumieć. Świadomość Ethana jest ukryta w bezpiecznym miejscu i może mu zostać przywrócona. Jednak wtedy nie dogadamy się. Zapraszam do naszej bazy po więcej szczegółów.
ZADANIE:
Przejdźcie do centrum dowodzenia, rozejrzyjcie się.
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem...
Edytowane przez Diego dnia 18-05-2013 23:25 |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 19-05-2013 09:07 |
|
|
Cheyne dołączył do reszty znikąd i usłyszał głos Ethana.
- Co tu się stało? Co tu się dzieje?
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Nicka
Użytkownik
Postów: 809
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 19-05-2013 10:08 |
|
|
Emilio wpatrywał się w nieprzeniknione opary myśląc nad tym, czy nie zatopić się w ich błękit. Te jednak nagle poczęły ustępować: gaz przestał być wtłaczany do pomieszczenia, a nawet rozrzedzał się. Kiedy powietrze znów stało się czyste oraz przejrzyste, mężczyzna ujrzał leżącego nieopodal kapitana. Nie podszedł jednak do niego, jako że ten po chwili się ocknął, tak samo jak Olo. Na twarzy Argentyńczyka zrodził się uśmiech, a cicha radość zalała swym ciepłem jego wnętrze. Byli tu w komplecie. Pomijając oczywiście resztę, która pozostała bezpiecznie na powierzchni. Na pewno nie mamy straty w postaci trzech osób, pomyślał.
Nagle usłyszeli głos należący do Ethana. Z każdym kolejnym zdaniem wywodu uśmiech na twarzy Emilia malał, aż wreszcie odpłynął w otchłań niebytu. Z początku zdawało mu się, że mieszkańcy Hypnos są nadwyraz pokojowymi ludźmi i oni, Ziemianie, nie mają się czym martwić. Że to będzie kolejny wielki przełom w dziejach. Jednak jacy byli naprawdę Hypnosjanie, skoro zniszczyli doszczętnie swe pierwotne miejsce zamieszkania?
Z rozważań wyrwał Emilia Cheyne, który zabrał nagle głos, jakby wyrwany z letargu.
-Kolego, byłeś chyba cały czas obok? - zdziwił się Emilio -Mamy kapitana i Ola - wskazał na dopiero co wybudzonych -I... Chyba musimy wyjść na spotkanie mieszkańcom Hypnos. Do ich bazy - dodał, wskazując kciukiem miejsce, w którym ta się znajdowała. W obecnej sytuacji mężczyznę przepełniała ciekawość oraz nadzieja na to, że Hypnosjanie nie mają żadnego interesu w zabijaniu. Słowa słowami, lecz zazwyczaj nie ma się podstaw do obdarzania obcych zaufaniem.
-Kapitanie - Emilio posłał mężczyźnie porozumiewawcze spojrzenie. Ten był wszak dowódcą i to on powinien iść na początku.
|
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 19-05-2013 13:26 |
|
|
Cheyne nie chciał tłumaczyć, że dopiero teraz przyszedł z zewnątrz i ominęła go cała akcja. Na słowa i mieszkańcach Hypnos go zamurowało. Więc miałem rację, jest tu jakaś cywilizacja. Stryder był jednak tym w połowie przestraszony, a w połowie zaciekawiony. Mimo wszystko chciał iść z innymi do bazy kosmitów. Mimo wszystko ludzka ciekawość i chęć jej zaspokojenia były silniejsza od przerażenia.
- Chcę iść z Wami.
Lekarz powiedział to spokojnie i miał nadzieję, że nikt mu tego nie odmówi. Był zbyt zaintrygowany nowym odkryciem, by nie pójść o krok dalej. Ciekawe jaki mają układ wydalniczy.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 19-05-2013 20:32 |
|
|
Kiedy Olo obudził się, przed oczami miał tylko ścianę. Wydawało mu się jakby spał kilka godzin. Instynktownie sprawdził, czy jego pistolet jest na swoim miejscu. Był tam gdzie powinien. Po chwili z głośników rozległ się kolejny komunikat, dopiero po chwili uświadomił sobie, że gapi się w sufit. Podniósł głowę i poczuł przeszywający ból. Zapewne wynikający z tego, że upadając, uderzył się w czaszkę.
- Ja pierdole - stwierdził, łapiąc się za czoło. Jednocześnie był pod wrażeniem gościnności mieszkańców Hypnos. Spojrzał na resztę i nie czekając ruszył do centrum dowodzenia.
- Poproszę kawę... Dużo cukru, dużo mleka - powiedział dla zmyły, za paskiem miał już bowiem przygotowaną naładowaną berettę gotową na generalne porządki.
Edytowane przez Flaku dnia 19-05-2013 20:34 |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Diego
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 16:47 |
|
|
Kapitan również ruszył, z bronią gotową do strzału.
- Chyba rzeczywiście nie powinniśmy im ufać - odezwał się, ale dodał: - Choć trzeba im dać szansę. Otwarta walka od samego początku może nie być dobrym pomysłem. Zwłaszcza, że mają Dimitrija i Courtney.
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem... |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 17:30 |
|
|
- Mają ich? Jak to się stało?
Cheyne się trochę przeraził po słowach Casha. Nie spodziewał się, że obcy tak sobie poczynają. Bardziej go jednak przerażało to, że on mógłby być na miejscu uprowadzonych. W końcu siedział na górze jak sierota, z bronią, którą nawet nie umiał się za bardzo posługiwać.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Diego
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 17:35 |
|
|
Cash zastanowił się. Skąd przyszła mu do głowy myśl, że mogą mieć Courtney? Tylko to przeczucie... Dziwnie się czuł.
- To znaczy mają Dimitrija - poprawił się, brnąc przed siebie.
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem... |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 17:40 |
|
|
- A Courtney? Czemu powiedziałeś, że ją mają skoro jej nie mają?
Słowa Casha wzbudziły podejrzenia Cheyne'a. Możliwe, że był to zwykły błąd, ale istniało też prawdopodobieństwo, że kapitan COŚ wie i to ukrywa. Możliwe, że jest wtyczką obcych. Muszę mieć go na oku. Nie pozwolę mu wpuścić nas w maliny.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Diego
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 18:28 |
|
|
- Szczerze? Nie wiem czemu to powiedziałem. Chyba to przez brak snu. Jak to wszystko się skończy musimy porządnie odespać.
I ruszył dalej aż dotarł do drzwi, zza których dobiegały niezrozumiałe słowa i krzyki.
- Kłócą się? - zdziwił się a jego ręka zawahała się przed otwarciem drzwi.
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem... |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 18:42 |
|
|
Odpowiedź Casha nie zadowoliła Cheyne'a, wydała mu się wręcz bardzo niepokojąca i wymijająca. Teraz jednak jego głowę zaprzątały nowe myśli.
- Może to tylko ich dziwny sposób komunikacji. Równie dobrze mogą kopulować, a nie kłócić się. Skoro chcieli, żebyśmy weszli, to może powinniśmy to po prostu zrobić?
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Diego
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 19:27 |
|
|
- Chyba i tak nie mamy wyboru. Wchodzimy po tą kawę - spojrzał na Ola.
Pchnął drzwi i wszedł pierwszy. Ujrzał Ethana żywo gestykulującego oraz kilkanaście niskich postaci o ludzkich rysach. Dwaj z nich trzymali w ręku coś co mogło być tylko bronią. Broń wycelowana była w stronę wejścia. Kątem oka zauważył też Courtney i Dimitrija obserwujących nic nie rozumiejącym wzrokiem kłótnię.
- Courtney! - rzucił od wejścia zdziwiony kapitan. Skąd wiedział? Czy to wpływ tego miejsca?
Tuż za kapitanem wszedł Olo. Mimo widoku wycelowanych w niego luf zawahał się.
Kolejni pojawili się Cheyne i Evanna. W tym momencie stwory otworzyły ogień. Był to laser o dużej mocy. Wiązka przepołowiła najpierw Evannę, a tuż po niej Cheyne'a. Z ich ust wydobył się tylko urwany jęk, a połówki ich ciał upadły na ziemię.
Tyrell nie myślał długo. Rzucił się z powrotem w stronę drzwi, raz po raz naciskając spust. Dwóch pseudokrasnali zginęło, zanim znalazł się za osłoną drzwi.
/Fajnie Umba, że zacząłeś dziś więcej pisać, ale Rada tak zadecydowała
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem...
Edytowane przez Diego dnia 21-05-2013 19:28 |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 21:03 |
|
|
Wszystko działo się wyjątkowo szybko, Cheyne nie był w stanie odnotować wszystkiego. Courtney tu jest. Stryder utwierdził się w przekonaniu, że Cash coś kombinuje i chciał ostrzec innych. Było jednak za późno. Umarł.
// nie no spoko jestem w trakcie sesji i nie miałem czasu regularnie
The Tribe Has Spoken i tyle
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Nicka
Użytkownik
Postów: 809
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 21:06 |
|
|
Kiedy wreszcie wszyscy zebrali się do kupy i ruszyli żwawo ku drzwiom, za którymi znajdować się miała baza, umysł Emilia zawiesił się niespodziewanie. Mężczyzna najzwyczajniej w świecie stał w jednym punkcie, utkwiwszy swe spojrzenie w ostatnich już wrotach. Serce biło w nim jednak coraz szybciej, czego nikt nie mógł usłyszeć.
Obcym się nie ufa, przemknęło się cicho przez umysł Argentyńczyka. Choć on sam zdawał się być nieobecny, rozumiał co dzieje się wokół. Do jego uszu dochodziły również odgłosy kłótni tak, zdawać by się mogło, pokojowych istot.
Gdy Cash otworzył drzwi, nagle wszystko przyspieszyło. Chwila ciszy, przerwana wystrzałem i serią kolejnych, które pociągnęły się za pierwszym... Ułamek sekundy, nie więcej. Cheyne i Evanna, a raczej ich części upadające miękko na ziemię, rozlewając wokół posokę. To było tak nierealne! Po chwili kapitan wraz z Karskim powrócili. Już wiadomo było, że zaczął się właściwy koszmar. A Emilio pozostawał dotychczas cichym, nieuzbrojonym obserwatorem, który zapomniał o tym, że również uczestniczy w akcji.
-Co robimy?! - zapytał. Był w szoku. Jego oczy rozszerzyły się jak nigdy. I choć zdawać by się mogło, że Emilio zdążył zapuścić korzenie, był gotowy w każdej chwili rzucić się do biegu. Ucieczka jednak zdawała się być niemożliwa. Po terenie wroga? Naprawdę nie można było rozwiązać tego pokojowo?!
-Nie wyjdziemy do nich z uniesionymi rękoma, aby podjąć próbę porozumienia, prawda?
Edytowane przez Nicka dnia 21-05-2013 21:10 |
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 21-05-2013 22:10 |
|
|
Olo od początku był gotowy do interwencji, ale nie spodziewał się, że jest prowadzony na egzekucję. Nie zdążył zrobić nic, nie był w stanie zapobiec tragedii. Patrzył jak śmiercionośny laser rozpoławia ciała Cheyne'a i Evanny. Po chwili wycelował z broni i zaczął strzelać.
- Wypierdalać. Małe, wstrętne pedały - mówił do nich, posyłając kolejne kule ze swojej beretty. Kolejne krasnale upadały jak marionetki, ale było ich zbyt dużo, żeby wykończyć wszystkich. Olo wycofywał się z każdą sekundą, aż w końcu wyszedł z pomieszczenia i zatrzasnął za sobą drzwi. Dołączył do Casha i Emilio. Spojrzał bez słowa na towarzyszy.
|
|
Autor |
RE: Mission Population 21 |
Ethan
Użytkownik
Postać: NPC
Postów: 18
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 21-05-2013 22:50 |
|
|
- Coście narobili! - krzyczał Ethan w języku kurdupli. - Teraz w żaden sposób się z nimi nie porozumiemy.
- Sam jesteś winien. Trzeba było tą dwójkę też przepuścić przez sale testowe. Nie możemy ryzykować nie badając ich, a przecież wtargnęli aż tutaj - tłumaczył gość z laserem.
Drugi z nich zginął raniony kulą Ola, a broń upadła na podłogę i poturlała się pod nogi Dimitrija, który jak się okazało już ją trzymał wycelowaną w rozmówcę Ethana. Gdy ten się spostrzegł, uniósł laser, ale nie zdążył go użyć i padł. Agca skierował teraz lufę na Ethana.
- Dimitrij... Poczekaj - próbował bronić się Ethan. Wszystko wam wyjaśnię. Chciałem wam pomóc, usprawnić nasz kontakt ale... Moja decyzja nie została zrozumiana. Odłóż broń. Możemy się dogadać. |
|