Autor |
RE: Świątynia |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 00:04 |
|
|
Daniel wrócił do chatki. Zrezygnował z zamiaru wysadzania chatki. Te dynamity przydarzą się na coś innego, chatka będzie mi potrzebna. Faraday usiadł na krześle, zapalił lampę naftową, którą postawił na stole. Zaczął zajadać się papajami. Nie są wcale takie dobre, jutro muszę poszukać mango oraz upolować dzika. Ciekawe co reszta robi. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 00:07 |
|
|
Suzanne schowała twarz w dłoniach, zrezygnowana.
-Nigdy go nie znajdziemy...- powiedziała cicho do Richarda.
W tym samym momencie bus wyhamował. Zatrzymali się przed jakąś małą, drewnianą chatką, w środku której wyraźnie widać było płomyk, jakby świecy lub lampki... Suzanne wyciągnęła z plecaka pistolet. Trzymając go mocno, kopniakiem otworzyła drzwi.
-Daniel?...- spytała cicho. Nie widziała postaci, która siedziała przy stole. Było już ciemno, a ten ktoś odwrócony był do nich tyłem.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem.
Edytowane przez agusia dnia 25-04-2010 00:08 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 00:25 |
|
|
Faraday siedział sobie spokojnie myśląc o tej chatce. Nagle ktoś odtworzył drzwi kopniakiem i usłyszał głos Suzanne. Co ona tutaj robi? Jak mnie znalazła? Faraday odpowiedział szeptem
-Su? |
|
Autor |
RE: Świątynia |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 00:36 |
|
|
Suzanne odetchnęła z ulgą i podbiegła do Daniela. Przytuliła go mocno, wdychając powoli zapach jego koszulki.
-Hej, człowieku... Co tutaj robisz?- spytała, odchylając się od niego. To było tak niezwykle dziwne, Daniel pośrodku starej chatki!
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 00:52 |
|
|
-Dobrze Cię widzieć całą i zdrową. Mieszkam tu, nawet przez moment chciałem to zdetonować. Czy to nie jest szalone? Wcześniej zdetonowałem zamek z papai, nawet nie wiesz jak ja ich nienawidzę. Papaje są złe! - Faraday powiedział po czym ostatnią papaje którą miał w plecaku wyjął. Wyrzucił ją w kąt. - A co tam u Ciebie słychać? Jak mnie znalazłaś?
Edytowane przez Furfon dnia 25-04-2010 00:53 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 00:58 |
|
|
Suzanne odsunęła się troszkę w tył, może krok, może półtora.
-Daniel...- powiedziała cicho, słysząc jego słowa. -Dobrze się czujesz, nie masz przypadkiem gorączki? Proszę Cię, wróćmy do Świątyni... Mamy bus, będziemy tam szybko.- uśmiechnęła się blado, wyciągając dłoń w jego kierunku. -Pójdziesz ze mną, czy wolisz zostać tutaj?
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 01:06 |
|
|
Mamy bus. Te słowa pobudziły Daniela. Muszę go wysadzić, to dopiero będzie bum. Daniel zwrócił się do Su
-Może jutro pojedziemy, dziś tutaj można przenocować. Tutaj jest bezpiecznie,Ci którzy mówią szeptem nie mogą tutaj wejść. Przyjechałaś sama? |
|
Autor |
RE: Świątynia |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 01:10 |
|
|
//te, a Tobie co?
Suzanne rozejrzała się po chatce. Śmierdziało w niej zgnilizną, po podłodze biegały szczury i karaluchy.
-Jeśli musimy...- powiedziała cicho i usiadła obok Daniela. -Nie, przyjechałam z Richardem, został w aucie. Daniel, powiedz mi proszę, dlaczego odłączyłeś się od reszty? Co się z tobą działo?- patrzyła na niego z troską. -W Świątyni też jest bezpiecznie... Proszę Cię, wróćmy tam.
//ja lecę spać, dobranoc
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 02:04 |
|
|
-Su wszystko jest jak dobrze, lepiej być nie może. Jutro opowiem wszystko, idź spać na tym łózko, jest bardzo wygodne, ja pójdę po Richarda. Tutaj naprawdę jest bezpiecznie, nic się Tobie nie stanie. - Faraday ruszył w stronę drzwi. Nie zwrócił uwagi na zaniepokojone spojrzenia Su oraz jej ton głosu. Był szczęśliwy. Ruszył do busu, który był kawałek od chatki. Richard spał, Faraday wziął go na plecy i zaniósł do chatki. Su już usnęła, przykrył ją kocem. Richarda położył na stole i przykrył bluzą, którą miał w plecaku. No to jutro będą mieli okazje zobaczyć, jak wybucha samochód. Na pewno będą zadowoleni, może nawet tutaj zamieszkają...
Faraday nie zdawał sobie sprawy, że odkąd zamieszkał w tej chatce to powoli wariował. Coś na niego wpływało, podsuwało mu szalone myśli... Nieświadomie narażał na to samo Suzanne i Richarda.
//to dobranoc,//
Edytowane przez Furfon dnia 25-04-2010 02:10 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 25-04-2010 12:55 |
|
|
Gdy Lincoln kończył jeść drugi owoc, na dziedziniec wkroczył facet w płaszczu. - No i się znowu zacznie... - powiedział do siebie cicho Malecky. Większość osób powstała i zgromadziła się wokół niego. Linc słyszał, o czym mówi, dlatego został na swoim miejscu. Z każdym jego kolejnym przybyciem, coraz większa liczba osób bez pytania i wątpliwości wykonywała jego polecenia. Lincolna interesowało jedynie co z tego wyniknie i jaki będzie ostateczny finał realizacji wyznaczanych przez niego celów. Na wieść, że wszyscy mają się udać do jakieś latarni, Linc wstał i zaczął się przygotowywać. Słysząc, że ma to być daleka wędrówka, zaczął od ćwiczeń rozciągających. Usiadł na ziemi, i zaczął wykonywać skłony. Po kilku seriach wstał i zaczął się brać za skrętoskłony, po chwili za ćwiczenia rozciągające szyi. Następnie kilkanaście pompek, bokserska walka z cieniem i Lincoln był gotowy do podróży. Pełen rozpierającej go energii, stanął obok reszty, wyciągnął ręce do tyłu i donośnie zapytał - To kiedy wyruszamy? |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Dexter
Użytkownik
Postów: 1382
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 14:02 |
|
|
Sawyer siedział w kuchni i zajadał się kanapkami. Po chwili przypomniał sobie o wyprawie, na którą mają niedługo wyruszyć. Poszedł więc sprawdzić co dzieje się na dziedzińcu, stała garstka osób. James wrócił więc po wcześniej spakowany plecak. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 14:23 |
|
|
Jason obudził się, na swojej twarzy poczuł i zobaczył... stopy. Odsunął je i popatrzył w lewo, były to stopy Emily, która spała z wyciągniętymi nogami, a on sam spał zwinięty w kłębek na krańcu łóżka i przypomniał sobie, że wczoraj zasnął tu podczas gry na gitarze... Usiadł, bolały go plecy, zaraz mieli iść do latarni. Poszedł się umyć, potem coś zjeść i wrócił do jej pokoju żeby popatrzeć jak śpi.
- Nic takiego, a taka radość. - myślał sobie. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Amelia
Użytkownik
Postać: Ruby
Postów: 3904
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 15:35 |
|
|
Elena spakowana i gotowa do podróży wyszła na dziedziniec.
- Czy Richard i Su już wrócili? - zapytała rozglądając się dookoła - Przecież Richard miał nas zaprowadzić do latarni! - mówiąc to rzuciła plecak na ziemię. Obawiała się, że dojdzie do tego, że będą musieli zorganizować ekipę poszukiwawczą. Ostatnio podejrzanie wiele osób zapodziewało się... |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Dexter
Użytkownik
Postów: 1382
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 15:40 |
|
|
Sawyer również wyszedł na dziedziniec. Stała tam Elena, Scarlett, Lincoln oraz Ana Lucia. Wszyscy byli gotowi do drogi, ale brakowało przewodnika - Richarda, który zadeklarował się zaprowadzić ich do latarni. Sami na własną rękę nie będą eksplorować całej dżungli, szczególnie, że żaden z rozbitków nie wie, gdzie ta latarnia stoi... |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 25-04-2010 16:12 |
|
|
- Nie ma już ich od kilku godzin. Musimy cierpliwie czekać. Pojechali busem więc pewnie coś w nim nawaliło. - Lincoln odpowiedział Elenie, nawet na nią nie patrząc. Stał i patrzył w niebo, na coraz niżej latające ptaki. - Czuję, że będzie padać... - wymamrotał.
Edytowane przez Lincoln dnia 25-04-2010 16:13 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Amelia
Użytkownik
Postać: Ruby
Postów: 3904
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 16:34 |
|
|
- Busem? Busem Dharmy? Skąd oni go wytrzasnęli? - Elena zrobiła wielkie oczy, jednocześnie ciesząc się, że po Dharmaville ocalało coś więcej niż dwa kubki. Zaczęła się zastanawiać, czy w aucie można byłoby znaleźć coś wartościowego, na przykład batoniki Apollo...
- Cierpliwie czekać? - dodała po chwili - Jeśli nie wrócą niedługo, idę ich szukać. Nie będzie to trudne, zważywszy na to, że będzie można ich łatwo wytropić, idąc po śladach opon. A deszcz bardzo by to utrudnił, więc nie kracz, że będzie padać. - powiedziała tupiąc nogą.
Edytowane przez Amelia dnia 25-04-2010 16:34 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Gooseberry
Użytkownik
Postać: Alice Smooth
Postów: 1589
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 16:39 |
|
|
Promienie słońca oplotły jej twarz i wesoło tańczyły po policzkach. Otwierając powieki, oczy dziewczyny załzawiły, na co zareagowała szybkim ich przymrużeniem i zasłonięciem ręki. Podniosła się z ziemi, przypominając sobie, że zasnęła na zewnątrz oparta o mury świątyni. Kilkakrotnie wykonała krążenia głową, by trochę rozciągnąć mięśnie szyi, a następnie głęboko odetchnęła. Powietrze miało niezwykle świeży i przyjemny zapach, przywołujący te najlepsze wakacyjne wspomnienia z okresu dzieciństwa. Skojarzenie to było dziwne, biorąc pod uwagę okoliczności w jakich się tutaj znajdowała, ale nie to teraz zaprzątało jej myśli. Brzuch przeraźliwie zaburczał, więc bez chwili namysłu powędrowała do kuchni po coś do zjedzenia.
Od czasu cudownego ozdrowienia Josha, Scarlett była jakoś mniej ufna, jeśli chodzi o ludzi Dogena. Unikała ich jak tylko mogła. Niemniej jednak, tuż po śniadaniu wzięła prysznic, zmywając z siebie tonę błota i ruszyła w stronę kandydatów, gotowych do wykonania zadania.
Słysząc pytanie Eleny, zagadała z uśmiechem:
- Pamiętasz jak ja i Miles przyjechaliśmy Dharmabusem do Dharmówka z umierającym Danielem? - dziewczyna pokiwała głową - To teraz już wiesz. A, i niestety w środku nie ma niczego wartościowego.
Rzuciła okiem na niebo, obserwując wędrówki chmur.
- Wydaje mi się, że przesuwają się w lewo i deszcz nas ominie.
Edytowane przez Gooseberry dnia 25-04-2010 16:45 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 25-04-2010 16:57 |
|
|
Mimo drobnej budowy ciała Eleny, Lincoln poczuł jak na moment zadrżała ziemia. Spojrzał momentalnie na Elenę. Błękit jej oczu, wyrażający chyba wszystkie emocje jakie w ostatnich dniach przeżywała, przeszył go na wskroś. Malecky zdjął plecak i zaczął nerwowo przeglądać jego zawartość. Po chwili poszukiwań znalazł to, czego szukał. Batonik Apollo, spłaszczony jak wafelek. Spojrzał na blondynkę i nieśmiało podał jej baton - Zawsze to coś... - powiedział cicho, będąc niepewnym jej reakcji.
/nie zauważyłem, że się jedynie zastanawiałaś /
Edytowane przez Lincoln dnia 25-04-2010 16:59 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Amelia
Użytkownik
Postać: Ruby
Postów: 3904
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 17:09 |
|
|
/ spoko, mogę zmienić, że jednak to powiedziałam /
Zagadka tajemniczego busa wyjaśniła się. Elena zasmuciła natomiast wiadomość, że w aucie nie ma niczego... Od razu pomyślała o Widmorze, który zajął Hydrę. Elena była zła, że ten parszywiec mieszka na tej małej wyspie i prawdopodobnie codziennie zajada się Dharmowskim jedzeniem, którego było tam pod dostatkiem... Nie tylko z tego powodu była zła. Wściekłość w niej narastała za każdym razem gdy przypominała sobie, że część ciuchów znajduje się w jej pokoju w Hydrze... i bardzo chciałaby je odzyskać... Z zadumy wyrwała ją Scarlett...
- I właśnie takie prognozy pogody wolę. - stwierdziła klepiąc dziewczynę po plecach.
W tym momencie Lincoln wyjął z plecaka batonik i podał go Elenie.
- Wow... Dzięki! - powiedziała, będąc w lekkim szoku, po raz pierwszy patrząc na Lincolna z wdzięcznością, a nie z irytacją. Wgryzła się w batonik, delektując się jego smakiem. Wyglądała, jakby był to jej najlepszy posiłek w życiu... |
|
Autor |
RE: Świątynia |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 25-04-2010 17:13 |
|
|
Dziewczyna stała przysłuchując się pogawędkom ludzi. Nie wtrącała się w nie swoje sprawy, stała z złożonymi rękami wpatrując się w otoczenie. Rozbitkowie zbierali się w tym miejscu aby iść do latarni, czyli wykonać kolejne zadanie Bezimiennego. Sama teraz stwierdziła, że robiła z siebie głupią idąc z nimi po dynamit. Niczego konkretnego z ich strony nie usłyszała jak polecenia. Po co to mają robić? Do czego kandydują? Zero odpowiedzi, dlatego postanowiła, że skończy z głupim bieganiem po dżungli w te i z powrotem. Jedyne czego w tym momencie pragnęła to opuścić wyspę, miała dość czarnego dymu, ciemnego, terytorium czy innych paranormalnych rzeczy z którymi mogła się tu spotkać. Zresztą, niech idą po tych nowych kandydatów, może skupią się na nich, niż na takiej Cortez. Już od początku ogłoszenia zadania przez gościa w płaszczu, zadecydowała, że nie wybiera się w stronę latarni, chyba, że nie będzie innego wyjścia, w co wątpiła. |
|