Nie miałam wcześniej zupełnie czasu na filmowe podsumowanie, więc dopiero teraz się za to biorę.
Wydawało mi się, że również nie obejrzałam w tym roku za wielu filmów, bo prawdę mówiąc ostatnio nie mam fazy na filmy i seriale. Według filmwebu było ich jednak 50... Czyli chyba nie tak źle...
Poniżej pięć najlepszych, które mogę szczerze polecić:
1. Lament
Gatunek: horror
Produkcja: Korea Poł./USA
Ocena: 9/10
Azjatyckie horrory często bardzo dobre i do takich należy Lament. Dodatkowym plusem jest to, że oprócz mrocznego klimatu i tematyki horroru, jest też dużo humoru i czasami można się zastanowić, czy ogląda się horror, czy czarną komedię. Podam cytat jednego z krytyków, który dobrze oddaje istotę filmu: "Lament [...] jest nie tylko policyjnym kryminałem, thrillerem o zombie czy horrorem satanistycznym, ale i moralitetem z silnym społecznym sumieniem, a momentami wręcz komedią; slapstick, gore i metafizyczny niepokój stoją tu w jednym domu".
2. Duchy Inisherin
Gatunek: dramat
Produkcja: Irlandia, USA, Wielka Brytania
Ocena: 8/10
Nominowany do Oscara i mój osobisty faworyt. Z jednej strony film nieco dziwny, budzący często sprzeczne uczucia, a z drugiej przedstawiający najnormalniejszy temat, jakim jest przyjaźń i stosunki międzyludzkie. Bardzo poruszający, nietypowy, trudno się na nim nie popłakać.
3. Wszystko wszędzie naraz
Gatunek: Komedia, Akcja, Sci-Fi
Produkcja: USA
Ocena: 8/10
Drugi film oscarowy, który bardzo mi się podobał. I chociaż gatunek zupełnie inny, forma stanowiąca przeciwieństwo "leniwego" stylu "Duchów...", to również porusza i motywuje do refleksji.
Staroć w reżyserii Żuławskiego. Ale to dobry staroć. Nie jest to typowy horror, bardziej dramat psychologiczny, w którym elementy fantastyczne służą jako symbole do ukazania pewnych aspektów człowieczeństwa i mrocznych stron ludzkiej natury. Film jest raczej dziwny, niepokojący z bardzo charakterystyczną grą aktorską Isabelle Adjani. Ten film może się bardzo podobać, albo bardzo nie podobać.
5. Jako w piekle, tak i na Ziemi
Gatunek: horror
Produkcja: USA
Ocena: 7
Jest to horror typu found footage i według mojej opinii najlepszy found footage, jaki oglądałam. Akcja rozgrywa się w paryskich katakumbach, które grupka przyjaciół eksploruje z kamerą. Ich celem jest znalezienie zaginionego skarbu, w tym również kamienia filozoficznego. Film trzyma w napięciu, ma świetny klimat, a do tego mnóstwo w nim ciekawej alchemicznej i satanistycznej symboliki. Zdecydowanie polecam
We are all evil in some form or another, are we not?
A ja robię pierwszy w życiu (czyli od dzieciaka) pełny rewatch Harry'ego Pottera. Okazało się, że moja żona nigdy nie widziała niektórych części. Już widzę, że aktualne odczucia mam zupełnie inne niż obraz utarty w pamięci...
Kamień Filozoficzny - 7/10
... z wyjątkiem pierwszej części, która jest mniej więcej taka, jak ją zapamiętałem. Przyjemny, familijny film wprowadzający w uniwersum HP. Ciekawie patrzy się na poczynania Snape'a, znając całą historię. Aczkolwiek widać, że twórcy filmu nie do końca wiedzieli, w jakim kierunku to zmierza. Jednocześnie - jest go jakoś zaskakująco mało.
Komnata Tajemnic - 7/10
Jedna z moich ulubionych książek (choć nie bez znaczenia ma na pewno fakt, że za dzieciaka dużo grałem w grę o HP2)... a teraz uświadamiam sobie, że jeden z gorszych filmów. Teraz rozumiem, dlaczego ma najniższą ocenę na IMDB ze wszystkich części. Uproszczony, dziurawy scenariusz (bo książka nie była tak bezsensowna... prawda?). Bezjajeczny Tom Marvolo Riddle. Naiwne zachowanie bohaterów. I chyba przede wszystkim - totalny zawód postacią Dumbledore'a, który zamiast śmieszkowanego arcymaga wygląda na totalnego nieogara.
CDN
PS Już zapomniałem jak przyjemne jest pisanie postów na forach internetowych xd
Miałem pisać na bieżąco i dupa z tego wyszła więc już zapomniałem jakie miałem odczucia świeżo po seansie. No ale dobra, jedziemy:
Więzień Azkabanu - 8/10
Komnata Tajemnic była jedną z moich ulubionych książek i jednym z najgorszych filmów. Więzień Azkabanu był jedną z najmniej lubianych przeze mnie książek (pewnie dlatego, że za dzieciaka mnie interesował tylko Voldemort )... i jednym z najlepszych filmów. Zmiana reżysera i klimatu wszystkim wychodzi na dobre. Aczkolwiek muszę przyznać, że końcowa konfrontacja we Wrzeszczącej Chacie była dość chaotyczna i słabo wyreżyserowana. Za to już użycie zmieniacza czasu wypadło sympatycznie. Wspomniałem o pozytywnym zaskoczeniu filmem, natomiast do postaci Syriusza nadal nie mogę się przekonać. Tak jakby casting mógł być lepszy. Więzień to również część, z której chyba najbardziej będę wspominać Hagrida. Teraz widzę, że w filmach nie mieli za bardzo czasu na jego postać.
Czara Ognia - 7/10
Niby wszystko zagrało, ale miałem wrażenie, jakby cały Turniej Trójmagiczny przedstawili na prędkości 1,5x - w szczególności ostatnie zadanie zostało sprowadzone do bezsensownego biegania po labiryncie. Poza tym, postacie z tych dwóch innych szkół (nie pamiętam nazw) przedstawione trochę prześmiewczo i bezjajecznie. Poza tym, uważam że scena otwierająca z MŚ w Quidditcha i Mrocznym Znakiem miała większy potencjał. No ale, to nadal Czara Ognia, z dużą ilością ciekawych motywów, więc film trochę lepszy od pierwszych dwóch części...
Zakon Feniksa - 7,5/10
Kiedy zabieraliśmy się za część 6 po kilku dniach, to Monika mnie zapytała: "a co tak właściwie wydarzyło się w części 5, my ją w ogóle skończyliśmy"? I faktycznie, to chyba pierwszy film w którym ze względu na opasłość tomu twórcy musieli pójść tak mocno na skróty. Wątek przepowiedni nie został dobrze wyjaśniony. Ani to, jak została wypowiedziana, ani jej konsekwencje, ani jej znaczenie w teraźniejszości. Musiałem tłumaczyć Monice po seansie wspomagając się wikipedią A przecież o to chodziło w tym filmie! Duża bura dla scenarzysty. Natomiast "wątek poboczny" w postaci Umbridge jest przezabawny, walka w Ministerstwie dość satysfakcjonująca... I jeszcze jedno. Bellatrix również nigdy nie była moją ulubioną postacią. Fascynację Otherwoman zawsze komentowałem w głowie takim: "no ok, każdy ma ulubioną postać". Ale kurde, przecież to jest najlepiej odegrana postać w tej serii oddaję honory! (z kolei do Syriusza się nie przekonałem, jego śmierć nie wzbudziła w nas większych emocji)
Książę Półkrwi - 8/10
W końcu, w 6 części, doczekałem się Dumbledora na poważnie! Nie robił takiego wrażenia jak w książkach czy za dzieciaka, ale jest ok. Świetni śmierciożercy (każda scena z Bellatrix to złoto), główni bohaterowie trochę mniej irytujący niż zazwyczaj (no, może trochę przeciągnięte te trójkąty miłosne)... i tak naprawdę jedyne, czego brakuje temu filmowi, to czas. W Zakonie Feniksa pierwszy raz odczułem chodzenie na skróty. Tym razem jest to po prostu główną wadą tego filmu (tym bardziej czekam na serial). Nie mogę pojąć, dlaczego przycięli nawet jedną z najważniejszych scen w sadze, czyli śmierć Dumbledora. Według mnie wyrzucenie motywu Harry'ego sparaliżowanego pod peleryną niewidką to wywrócenie jego postaci do góry nogami, a zajęło by to 2 minuty. Gdyby nie to, byłoby 9/10.
Natomiast wyprawa po horkruksa, dynamika ze Snapem i Draco mi się podobały (czegoś mi zabrakło w motywie książki Snape'a, ale nie wiem czego ). Ach, no i Tom Riddle... Szczerze, nie jestem zawiedziony. Taki młody psychol. Jeszcze niezbyt mroczny, no ale dopiero zaczynał? Nie pamiętam jak był przedstawiony w książce za młodu.
Generalna uwaga: jeny, jak nas irytuje zachowanie głównych bohaterów albo w filmie nie mają czasu tego wyjaśnić, albo książki było po prostu głupie W szczególności robienie wszystkiego w tajemnicy przed Dumbledorem. Na początku to jeszcze rozumiem, ale teraz już powinni rozumieć stawkę.
Fascynację Otherwoman zawsze komentowałem w głowie takim: "no ok, każdy ma ulubioną postać". Ale kurde, przecież to jest najlepiej odegrana postać w tej serii smiley
Świetni śmierciożercy (każda scena z Bellatrix to złoto)
NO!
We are all evil in some form or another, are we not?
Nie wiem, czy materiału źródłowego jest wystarczająco dużo, żeby zrobić pełny sezon o każdej książce bez zbędnej inwencji twórczej scenarzystów nowego serialu HBO. Ale na pewno rozbicie ostatniej książki na 2 filmy było świetną decyzją. Od pierwszej chwili czuć inne tempo, jest czas na dłuższe sceny, zarówno pod względem stricte kinematograficznym, jak i pod kątem relacji między bohaterami (np. scena tańca Harry'ego i Hermiony... mi się podobała, nawet jeśli nie było jej w książce i wzbudziła dużo kontrowersji).
Oczywiście, z tego względu kilka razy mi się ziewnęło, ale uważam że zalety przykrywają wady tego rozwiązania. Tym bardziej, że chwilę później zabierałem się za część drugą, więc traktowałem go nie jako samodzielny film, lecz bardziej jako podbudowę pod kontynuację. W związku z tym mam świadomość, że gdybym oglądał film w kinie w dniu premiery, to pewnie byłbym zawiedziony (a tak się składa, że to był jedyny film na którym w kinie nie byłem - obejrzałem go dopiero przed premierą ostatniej części).
Dobra, koniec pie..lenia, jak widać nie mam nic ciekawego do powiedzenia o tej części oprócz tego, że mi się podobała
Insygnia Śmierci cz. 2 - 8/10
Część 1 dała fabule czas, a część 2 dała fabule akcję, więc teoretycznie - zgodnie z np. rankingiem imdb - powinna to być najlepsza część sagi? I chyba była, bitwa o Hogwart imponująca, całkiem sprawnie poprowadzone główne wątki... A jednak, mam nadzieję że kilka z nich "nie wybrzmiało".
Po pierwsze, jak wszyscy wiemy, zarówno książka jak i film kończą się ogólnym happy endem. Natomiast wspomnienia z książki miałem takie, że jednak sporo osób w bitwie o Hogwart zginęło, bohaterowie ponieśli olbrzymie straty, i nie miałem wrażenie jakoby zakończenie było cukierkowate. W filmie "smak zwycięstwa" jest niestety inny, bardziej słodki. Mniej czasu poświęca się śmierciom poszczególnych postaci - może to kwestia tego, że w poprzednich filmach nie było czasu na to, aby je odpowiednio zbudować - w związku z czym balans zostaje zachwiany.
Ponadto fabuła toczy się optymalnym tempem... z wyjątkiem śmierci Snape'a i ujawnienia, że Harry jest horkruksem. Mam wrażenie, że to jest najważniejsza scena całej sagi, a została przedstawiona trochę na zasadzie: "dobra musimy to wyjaśnić, miejmy to z bańki i lećmy się dalej napieprzać błyskawicami".
Kolejna rzecz to Śmierciożercy, którzy w przeciwieństwie do części 5 czy 6 byli bardzo anonimowi. Mało sensownych scen z Bellatrix, o innych nawet nie wspomnę, jedyna postać, której dano sporo czasu, to Lucjusz.
Zmartwychwstanie Harry'ego trochę karykaturalne, w książce było to chyba lepiej zrobione z peleryną niewidką.
No i finalny pojedynek Harry'ego z Voldemortem... mam wrażenie, że nie do końca zostało wyjaśnione to, co się stało (czyli że zaklęcie się odbiło bo Harry był właścicielem Czarnej Różdżki).
Pomarudziłem na szczegóły, bo w przeciwieństwie do poprzedniej książki, przed/po seansie przypomniałem sobie więcej szczegółów z książki ale oglądało się dobrze, więc 8
I teraz najlepsze!
Nigdy nie oglądałem żadnej części Fantastycznych Zwierząt, więc... Johny Depp, here we go!
W związku z tym mam świadomość, że gdybym oglądał film w kinie w dniu premiery, to pewnie byłbym zawiedziony (a tak się składa, że to był jedyny film na którym w kinie nie byłem - obejrzałem go dopiero przed premierą ostatniej części)
My z Furfonem byliśmy na tej części w kinie jakoś zaraz po premierze. Ale mi się podobała i jakoś nie byłam zawiedziona.
Część 1 dała fabule czas, a część 2 dała fabule akcję, więc teoretycznie - zgodnie z np. rankingiem imdb - powinna to być najlepsza część sagi? I chyba była, bitwa o Hogwart imponująca, całkiem sprawnie poprowadzone główne wątki... A jednak, mam nadzieję że kilka z nich "nie wybrzmiało".
Jak dla mnie część pierwsza była lepsza od drugiej, głównie z powodu wad drugiej, które sam wymieniłeś
Fantastyczne Zwierzęta są... mało potterowe, ale rozrywka w miarę spoko
We are all evil in some form or another, are we not?
No nie powiem, sympatycznie się oglądało, choć tak jak mówisz, były mało Potterowe. I to nawet nie chodzi o to, że fabularnie były oderwane od sagi HP. To akurat uważam za największą zaletę filmu. Mimo że fabuła jest mocno związana z HP poprzez postać Dumbledora (i Czarną Różdżkę?), to jednak twórcy postanowili to przemilczeć w tej części i wrócić do tematu dopiero w części 2. W części 1 odcięli się od HP grubą kreską. Myślę że to był bardzo dobry ruch, żeby uniknąć oskarżeń o odcinaniu kuponów itp. oraz przyciągnąć nowych widzów.
Natomiast klimat filmu, świata przedstawionego i "struktura fabuły" były już zupełnie inne - krótko mówiąc, czułem się jakbym oglądał kolejny film Marvela. Coś złego niszczy świat i grupa dziwacznych superbohaterów musi to naprawić... No ewidentnie jest to walka o widza "spaczonego" 10 latami oglądania MCU. Ponadto, czuć że jest to jedynie "wprowadzenie" w większą historię, dlatego wyższe oceny pozostawiłem na kolejne części...
... i wygląda na to, że nigdy ich nie przydzielę. Dołączę się do chyba najbardziej popularnej opinii - Rowling nie dała rady napisać scenariusza, który był bardziej skomplikowany niż w części 1. I nie chodzi tu o ilość szczegółów, lecz ich przedstawienie. Totalnie nie rozumiem dlaczego Leta Lestrange się poświęciła - i w jaki sposób to pomogło głównym bohaterom. Nawet nie chodzi o pierwsze wrażenia po seansie, bo później przeglądałem wikię i tłumaczenie zupełnie mnie nie przekonuje. Przedstawienie historii Credence'a/Aureliusza też bardzo średnie. Yusuf Kama wydawał mi się w ogóle zbędną postacią (choć motyw z zamianą niemowlaków ciekawy). A już najsłabszym i najmniej przekonującym motywem było dla mnie przejście Quennie na ciemną stronę mocy, które określę krótko: z dupy. Na plus wyjaśnienie motywacji Grindenwalda i powiązanie tego z "mugolską" historią... Suma summarum, nie dziwię się że Rowling pozostała u sterów, natomiast do części 3 przydzielili jej scenarzystę do pomocy.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.